Było już roczne sprawozdanie z blogowej działalności w 2016, a teraz czas na moją wersję kosmetycznych hitów i odkryć.
Postanowiłam napisać osobno i moich „przebojach” i o nowych odkryciach, które zdążyły zostać hitami, ale niektóre ciekawe produkty odkryłam pod koniec roku i uznałam, że jeszcze za wcześnie, aby ogłaszać coś swoim hitem. Na to miano trzeba sobie zasługiwać nieco dłużej. ;-)
Podzieliłam na swe przeboje na pięć kategorii: pielęgnacja twarzy, środki myjące (czyli mydła, szampony, itp.), makijaż, zapachy oraz domowe środki czystości, bo teraz sięgam już niemal tylko po takie. Szóstą kategorię stanowią tegoroczne odkrycia.
Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, bardzo ważna jest dla mnie okolica oczu i tutaj hitem roku okazał się naturalny krem pod oczy z serii Kiwicha marki Klapp Cosmetics. Do gustu przypadł mi także krem do twarzy z beta-glukanem tej marki.
Świetnie służyła mi też seria multiwitaminowa od Norel (składy są tutaj). Jeśli chodzi o intensywną pielęgnację twarzy, hitem roku było serum Rejuve od Norel oraz maski do twarzy z glinką Luvos, w szczególności ta z pigwą.
Najczęściej używanymi kosmetykami są zwykle środki myjące: mydła, szampony, żele pod prysznic. Tak, jak przez ostatnie lata w tym roku najczęściej sięgałam po naturalne mydła w kostce. Najczęściej były to opisane już wcześniej mydło z Aleppo, lawendowe mydełka Lavery oraz reszta zapasu zakupionych w Lidlu greckich mydeł oliwkowych.
Wypróbowałam trochę mydlanych nowości, ale najbardziej zapamiętałam mydło Stenders o zapachu lipy – to chyba najlepiej odwzorowany zapach lipy w kosmetykach myjących, z jakim się spotkałam.
Pośród żeli pod prysznic najbardziej polubiłam przyjemnie pachnący lawendowy żel Bentley Organics.
Przypadły mi do gustu także kosmetyki do włosów tej marki, a prawdziwym hitem okazała się odżywka – jedna z najlepszych naturalnych odżywek do włosów, na jakie trafiłam. Na uwagę zasługuje także szampon Coslys do włosów farbowanych.
Jeśli chodzi o makijaż – nadal jestem „mineraloholiczką”. Niezmiennie już od siedmiu lat. :-) Kosmetyki mineralne stanowią przytłaczającą większość mojej „kolorówki”, a wśród nich dominuje marka Lily Lolo.
Tegorocznymi odkryciami okazały się naturalne paletki do twarzy tej firmy:
W tym roku opaliłam się wyjątkowo mocno i odkryłam, jak dobrze mieć trochę ciemniejszą cerę. Częściej niż wcześniej zaczęłam więc sięgać po bronzery i tutaj też rządziła marka Lily Lolo i mój ulubiony bronzer „Honolulu”. Miałam okazję wypróbować też inne bronzery Lily Lolo i tutaj znalazło się ich porównanie.
Jeśli chodzi o akcesoria do makijażu, przebojem okazały się pędzle Nanshy. Nowe pędzle wygrały z gąbką do makijażu Real Techniques, która z kolei wygrała z gąbką Ebelin.
Mimo wszystko pozostanę przy pędzlach i przy naturalnych, mineralnych podkładach. :-)
Muszę się jednak przyznać, że pomimo minerałoholizmu sięgnęłam po coś niemineralnego i była to paletka Sleek „Garden of Eden”. Jej kolory mnie urzekły, a na dodatek cienie okazały się intensywne i dobrej jakości.
Perfumy to jedne z moich ulubionych kosmetyków, a przy ich doborze największe znaczenie ma to, czy zapach mi się podoba i jak na mnie leży. To, czy jest modny oraz jego cena, marka, czy reklama nie mają dla mnie znaczenia. Jednak nadal unikam wszelkiego rodzaju podróbek bez względu na to, jak są nazywane.
Jeśli chodzi o zapachy stosowane na co dzień, nadal dominowały u mnie zielone zapachy: „Aqua Allegoria: Herba Fresca” Guerlain, „Caligna” L'Artisan Parfumeur oraz „Ninfeo Mio” Annick Goutal
Odkryłam jednak kilka nowych i bardzo ciekawych – na przykład „Eau de rhubarbe écarlate” marki Hermès , który poznałam dzięki Monice :-) Oraz nowe zapachy L'Artisan, które odkryłam dzięki spontanicznemu zakupowi w TK Maxxie zestawu miniaturek tej firmy. Znalazły się w nim zapachy, na które pewnie nie zwróciłabym uwagi, a okazały się bardzo ciekawe. Na przykład kompletnie nie w moim stylu, ale jednak zaskakująco ciekawy „L'Eau d'Ambre Extreme” i, niby też nie w moim guście, ale jednak, dzięki nucie lipy – bardzo przyjemny „La Chasse aux Papillons” W zestawie jest też jeden z moich ulubionych zapachów, „Caligna”.
W moim domu praktycznie nie ma już „typowej chemii domowej”. Wszystkie środki czystości zastąpiły produkty naturalne i ekologiczne. Coraz bardziej wkręcam się w samodzielne mieszanie takich środków, ale o tym napiszę, kiedy uznam, że już coś wiem. Na razie się uczę i eksperymentuję.
Pośród gotowych ekologicznych środków czystości największym hitem okazał się płyn do prania Ecozone. Kupuję go w półtoralitrowych opakowaniach, które wystarczają mi na znacznie więcej prań, niż jest to sugerowane na opakowaniu, a wszystko jest doprane i ładnie pachnie
Polubiłam też antybakretyjne płyny do kuchni i łazienki z Bentley Organics. Wielkim tegorocznym przebojem jest też u mnie ocet. :-)
Ten rok był pełen odkryć kosmetycznych nowości, z jakimi wcześniej nie miałam do czynienia. Największym odkryciem okazała się azjatycka pielęgnacja oraz niesamowity kosmetyk, który ostatecznie stał się dla mnie kosmetykiem z kwasami owocowymi. Sięgnęłam też po koreańskie BB kremy oraz pomadę do brwi – polską, Inglot.
Były także nowe akcesoria, jak gąbka do makijażu czy prostownica. Z tą ostatnią muszę uważać, jako posiadaczka suchych włosów, więc sięgam po nią rzadko.
Które z odkryć staną się hitami, a które hity zostaną przebojami nie tylko roku, ale i wszech czasów? To pokaże czas. :-)
A jakie są Wasze hity i odkrycia minionego roku 2016?
Właśnie szukam jakiegoś dobrego eko płynu do prania, poczytam o nim :)
OdpowiedzUsuńTen mi się sprawdził najlepiej ze wszystkich, jakie wypróbowałam.
UsuńNie znam żadnego z tych produktów ale fajnie że ty jesteś z nich zadowolona. Na pewno przyjrzę im się bliżej :)
OdpowiedzUsuńNie znamy żadnego z produktów, które pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńTakie wpisy są okazją do odkrycia czegoś nowego. Sama mam rosnącą "wishlistę" po przeczytaniu wpisów innych blogerek o ich "hitach" :-)
UsuńNie kojarzę nic z tych produktów:P
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie, widać że się napracowałaś. Kilka z twoich hitów mnie bardzo kusi :) Też jak Ty na co dzień używam zielonych zapachów :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie pamiętam, że tez lubisz zielone. Ja mam teraz próbki kolejnych i jeden nowy flakon, a kolejny bardzo chcę. ;-)
Usuńjakie piękne te paletki!:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Poza tym, że ładnie wyglądają, są też świetne. :-)
UsuńJa w tym roku planuję przejść na naturalne środki czyszczące ;)
OdpowiedzUsuńSkin79 to i także moje odkrycie minionego roku ;)
OdpowiedzUsuńMuszę odkurzyć moją Garden of Eden, bo zupełnie o niej zapomniałam :) Pomada do brwi z Inglota kiedyś będzie moja :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę pomadę do brwi z Inglota. Niestety reszty produktów nie znam, więc nie chcę się o nich wypowiadać. Jeśli chodzi o ekologiczne środki czystości to bardzo kuszą mnie kasztany do prania :)
OdpowiedzUsuńintryguje mnie temat ekologicznego sprzątania. z wygody stawiam na szeroko dostępną no i przystępną cenowo chemię, ale z tyłu głowy mam myśl, żeby żyć ekologiczniej...
OdpowiedzUsuńoj widzę kilak fajnych produktów :) ale co interesujące widzę że masz w tym zestawieniu jedną z moich ulubionych marek :D KLAPP :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta paletką ze Sleek'a ;)
OdpowiedzUsuńMoim odkryciem jest olejek z nasion konopi indyjskich, maska skin 79 i płatki starskin ;) oczywiście mam jeszcze wiele ulubieńców ale to lista jest długa :)
OdpowiedzUsuńsame ciekawe pozycje!
OdpowiedzUsuńJa stosuje tradycyjna chemie nadal, z malymi wyjatkami. Trzeba sie w koncu za to zabrac.
Mam świece meyers o zapachu bazylii, pachnie pieknie! Meyers ma tez plyn do plukania bazyliowy i strasznie mnie on kusi :)
Ciekawe hity, zdecydowanie azjatycka pielęgnacja to mój hit na ten rok - w końcu coś uratowało moją cerę, teraz zdecydowałam się również na azjatycką pielęgnację... włosów, zobaczymy czy też wyjdzie na dobre :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lily Lolo. Mam sculpt & glow, coralista i paletę Laid Bare - wszystkie produkty świetnie się u mnie sprawdzają ☺
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Norel.
OdpowiedzUsuńMnie w tym roku totalnie rozkochało Lily Lolo oraz Resibo <3 Nie sądziłam nigdy, że naturalne produkty mogą działać na moją skórę tak rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich produktów znam tylko paletki Sleeka :) Ale słyszałam też wiele dobrego o mydłach Aleppo :)
OdpowiedzUsuńoj niestety żadnej z powyższych dobroci nie miałam
OdpowiedzUsuńAzjatycka pielęgnacja jak wiadomo, zawsze na plus ;)
OdpowiedzUsuńBez prostownicy nie mogę żyć :P
OdpowiedzUsuńAzjatycką pielęgnację ja także odkryłam w minionym roku i mam ochotę poszerzać moje zbiory :)
OdpowiedzUsuńfantastyczne hity! Bardzo zaciekawiły mnie twoi ulubiency, tym bardziej, że sama stawiam na naturę :) Ja w tym roku przestawiłam się na minerały i moje kolorówke zdominowała marka Lily Lolo. Choć akurat moim ulubionym podkładem jest Annabelle Minerals :)
OdpowiedzUsuńU mnie rok był obfity w kosmetyki Lily Lolo :) No i w Azję, zdecydowanie! Fajnie, że poznajesz koreańskie kosmetyki :) Widzę tu dużo perełek!
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie! Muszę sięgnąć po mydełko lipowe ;)
OdpowiedzUsuńMoim hitem też była ta paletka Sleek ;)
OdpowiedzUsuń