Dobrze mi się czyta Wasze wpisy o odkryciach i hitach minionego roku. Dzięki nim dowiaduję się o różnych ciekawych produktach. Postanowiłam więc przygotować własne zestawienie tego, co służyło mi najlepiej.
Pielęgnacja włosów
Jeśli chodzi o szampony, to spośród tegorocznych nowości najbardziej przypadł mi do gustu szampon Bjobj. Natomiast wśród odżywek do włosów dobrze spisywały się kosmetyki Neobio: regenerująca odżywka i intensywna kuracja.
Nadal lubię też oleje i hennę. :-) Hennę czasem mieszam z innymi substancjami Mile wspominam również szampon O'Right Purple Rose.
Makijaż
To był kolejny rok, kiedy do makijażu używałam niemal wyłącznie kosmetyków mineralnych. Dominowała marka Lily Lolo. Moim tegorocznym faworytem okazał się puder wykończeniowy Flawless Silk, a tytuł ten przyznałam mu po zobaczeniu zdjęć, na których miałam go na sobie i dodał mi on uroku (a ujął lat!).
Poza tym tytuły hitów obroniły podkład Lily Lolo (używam głównie odcienia Warm Peach) oraz baza pod cienie z korektorem Eye Primer (a korektora używam teraz nawet częściej niż bazy ;-)). Kupiłam właśnie trzecie opakowanie tego kosmetyku, podkład również regularnie odkupuję. Lubię też cienie Lily Lolo, znalazłam wśród nich moje ulubione beże, brązy i odcieni khaki.
Zaczęłam też używać naturalnych kremów BB i coraz bardziej się do nich przekonuję.
Ust praktycznie nie maluję, ale używam bezbarwnych pomadek i w tym roku bardzo mi przypadła do gustu Bee Natural.
Twarz - oczyszczanie
Jeśli chodzi o demakijaż, polubiłam serię do oczyszczania twarzy Norel, natomiast oczy nadal zmywam delikatnymi olejkami.
Muszę jednak zawsze umyć twarz wodą, a kiedy się nie maluję, nie używam mleczek, itp. Moim ulubionym nowym kosmetykiem do mycia twarzy stał się żel Bjobj. Nie sugerujcie się nazwą, to świetny, nie wysuszający żel do mycia twarzy. ;-) Lubię też nadal myć twarz kremem Luvos, który odkryłam w ubiegłym roku.
Twarz: pielęgnacja
Kosmetykiem, który zrobił na mnie największe wrażenie w tym roku było serum Norel Profiller. Świetnie nawilża skórę oraz „podbija” nawilżające właściwości kremów, stosowanych z nim. Nie jest tanie, ale za to jest bardzo wydajne.
Co do kremów – dużym odkryciem był krem pod oczy Aubrey Organics. Mam okropną skórę pod oczami: wrażliwą, suchą i nie najmłodszą już niestety... Lubię więc treściwe i konkretne kremy o delikatnym składzie, który nie spowoduje podrażnienia. Ten krem dobrze się sprawdzał, a przy tym nadawał się pod makijaż, co o niewielu „konkretnych” kremach można powiedzieć.
Jako krem do twarzy dobrze mi służył i „współpracował” z makijażem mineralnym krem Coslys. Według opisu jest do skóry „normalnej i mieszanej”, ale sprawdza się także do suchej cery i dobrze ją nawilża.
Zęby
Największą moją tegoroczną rewolucją kosmetyczną było odkrycie naturalnej pielęgnacji zębów. Doszłam do wniosku, że dziwne jest to, że czytam składy kremów i szamponów, w których unikam tylu składników, a jednak używam owych w pastach do zębów, choć z nimi mam przecież znacznie bliższy kontakt...
Okazało się, że naturalne pasty do zębów bardzo dobrze mi służą: poprawił mi się stan dziąseł, ale także zębów, co potwierdziła także wizyta u dentysty. Moja ulubiona pasta to Basis Sensitive bez fluoru Lavera. Zaczęłam też używać do mycia zębów miękkich szczoteczek z gęstym włosiem Curaprox.
Ręce i paznokcie
Przyznam szczerze, że nadal mam „ręce spracowanej kobiety” ;-) i to takiej, co bynajmniej nie ogranicza się do „tradycyjnie rozumianych prac kobiecych”. Od pół roku leczę przytłuczone paznokcie (kiedy jeden był prawie wyleczony, przytłukłam kolejny, haha...), więc mam krótkie i niepomalowane paznokcie. Jednak staram się, jak mogę nawilżać ręce, a moim ulubionym kremem był krem Luvos z glinką.
Z uwagi na wspomniane wyżej problemy z paznokciami rąk, od lipca w ogóle ich nie maluję. Ale przecież mam jeszcze paznokcie u stóp! :-) Tutaj faworytami są kosmetyki Diadem: dwa lakiery w kolorach, które bardzo lubię – klasyczna czerwień i „brudny” beż oraz odżywka 3 X 10. Nie obyłabym się bez wysuszacza Inglot, którego używam od wielu lat.
Pielęgnacja ciała
Nadal najbardziej lubię mydła w kostkach, zwłaszcza takie o naturalnym składzie i przyjemnym zapachu. Jeśli dodatkowo ładnie wyglądają w łazience, to już w ogóle jest super. Jednak najczęściej używam lawendowego mydła Alterra, a ostatnio odkryłam greckie mydło z Lidla.
Balsamów do ciała nadal prawie w ogóle nie używam, a jeśli już, to miejscowo i tutaj przypadł mi do gustu krem Bjobj oraz masło shea i kakaowe Zoya Goes Pretty. To masło jest świetne na suche łokcie, kolana czy przesuszoną skórę stóp w czasie letnich upałów. Lubię też olejki Alverde, a czasem sama sobie mieszam.
A jakie są Wasze hity i odkrycia minionego roku? Jest coś, co szczególnie chętnie poleciłybyście?
Uwielbiam czytać o takich ulubieńcach, wiadomo wtedy na co warto się skusić :))
OdpowiedzUsuńDużo szczęścia w Nowym Roku, uściski serdeczne <3
Ja również lubię takie posty :)
UsuńJa też je lubię!
UsuńDlatego też napisałam. :-)
Mi również przyjemnie czyta się o ulubieńcach. Może masz rację z tą pastą do zębów ;). Pozdrawiam BlackLine <3
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie :) Zgodzę się z niektórymi pozycjami :) Bardzo lubię Lili Lolo
OdpowiedzUsuńLL jst super!
UsuńDla mnie na pewno odkryciem są kosmetyki Organique, oraz kolorówka Shiseido oraz Clarins;) Idealnego szamponu o naturalnym składzie wciąż szukam.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać Organique, bo widzę, że cieszą się dużym powodzeniem.
UsuńBardzo podobają mi się ci twoi ulubieńcy! Sama lubiękosmetyki z jak najbardziej naturalnym składem, więc właściwie wszystko z twojej gromadki mnie interesuje :)
OdpowiedzUsuńOd tygodnia używam podkładu mineralnego z Bare Minerals a dodatkowo zamówiłam sobie jeszcze puder Lili Lolo - choć z próbki byłam latem niezadowolona, to jednak postanowiłam dać temu pudrowi drugą szansę ;) Może ja go po prostu nieumiejętnie uzywałam...
Bardzo interesująco wyglądają te kosmetyki NeoBio - chętnie rozejrzę się za tą marką! Kosmetyki Norel lubię i mam ochotę na więcej!
Ciekawe te niektóre kosmetyki, przyznam, że część widzę pierwszy raz na oczy. Z chęcią bym coś wypróbowała z Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńJej, aż musiałam się upewnić, ale... tak, nie znam ani jednego z kosmetyków, o których wspominasz :O Mam jedynie szczoteczkę Curaprox, ale z niej akurat nie jestem zadowolona. Poza nią cały tekst to dla mnie kopalnia ciekawostek i inspiracji! :)
OdpowiedzUsuńMam tak na wielu blogach, że nie znam żadnego z wielu produktów w takich wpisach. Za dużo tego jest na rynku i każdy poznaje tylko ułamek tego wszystkiego.
UsuńDługo czekałam na ten wpis. Uwielbiam czytać posty o ulubieńcach, bo wiadomo na co sie skusić :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię te wpisy!
UsuńMuszę zgłębić temat naturalnych past do zębów, ciekawią mnie one od dłuższego czasu. Zwłaszcza taka o smaku goździków :D Nie wyobrażam sobie pasty bez smaku mięty, ale sporo osób ją poleca. Ja z minerałów używam podkładu z Annabelle Minerals, cieni (zwłaszcza sypkich) na razie nie mam odwagi zamówić ;).
OdpowiedzUsuńNaturalne pasty i w ogóle pielęgnacja zębów to temat rzeka. Zgłębiam go ponad pół roku i ciągle znajduję coś nowego.
UsuńNie znam twoich ulubieńców ale jeżeli je spotkam to zainteresuje się nimi :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też przygotowałam wpis.. Ja równiez bardzo polubiłam się z kosmetykami Norel - na ulubieńca roku wybrałam serum hialuronowe :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego serum!
UsuńWpisy z tego "cyklu" na blogach to fantastyczna sprawa.
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków ale od jakiegoś czasu kusi mnie marka Bjobj.
OdpowiedzUsuńMoże ją poznasz? :-)
UsuńOstatnio wszędzie zachwalają Norel, chyba trzeba będzie coś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńNorel - słyszałam o firmie dobre rzeczy, nawet spotkałam się z nią kilkukrotnie na targach, ale nie miałam okazji, by stosować ich produkty. Muszę w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMnie przypadły do gustu.
UsuńJestem ciekawa marki Bjobj, śmieszna nazwa swoją drogą:D
OdpowiedzUsuńPoza pastą nie stosowałam przedstawionych produktów. Lubię bardzo markę Norel, szczególnie kosmetyki do użytku profesjonalnego- trzymają poziom.
Zgadzam się, że nazwa jest zabawna! :-)
UsuńJa w tym roku odkryłam hennę i to była chyba najlepsza decyzja w moim życiu ;)
OdpowiedzUsuńOdkryłam hennę wiele lat temu i nadal uważam, że to jedno z moich największych odkryć! :-)
UsuńDziwne akurat nic z tych kosmetyków nie używałam ale to nic straconego ;D każdy ma swoje odkrycia roku ;D
OdpowiedzUsuńobserwuję ;)
buziaki w nowym roku ;*
Pewnie, że nic straconego.
UsuńI dobrego 2016! :-)
też bardzo lubię takie podsumowania :)
OdpowiedzUsuńpodzielam sympatię do podkładu i cieni Lily Lolo :)
o wielu tych produktach już wcześniej u Ciebie czytałam ale żadnego nie używałam :) jakoś akurat żaden ulubieniec nam się nie pokrywa ale z chęcią wypróbowałabym jakieś produkty firmy Norel :)
OdpowiedzUsuńWow jacy ulubieńcy , wszystko w moim guście :D
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowała mnie szczoteczka do zębów , muszę rozejrzeć się za nią .
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
Ajjj.. Muszę w końcu wypróbować jakiś produkt od Norel ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta paletka cieni Lily Lolo, ma bardzo uniwersalne odcienie:)
OdpowiedzUsuńOna w ogóle jest fajna! Pokazywałam na blogu "swatche" - tutaj:
Usuńhttp://unaweblog.blogspot.com/2015/01/lily-lolo-laid-bare-eye-palette-swatche.html
Nie miałam jeszcze nic z Norel, trzeba koniecznie nadrobić :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajni ulubieńcy :-)
OdpowiedzUsuńU mnie hitem okazał się krem nawilżający Sekrety Arktyki - Głębokie Nawilżenie od Planeta Organica, bo to jedyny, jak na razie, który na mojej kapryśnej twarzy robi to co powinien ;) Drugi to peeling rumiankowy od Banii Agafii, pierwszy po którym nie mam podrażnień.
OdpowiedzUsuńKupiłam też sobie szampon od bjobj, który polecałaś, ale za wcześnie by coś powiedzieć.
Ale mnie zaciekawiłaś tymi "Sekretami Afryki"! Nie słyszałam o tym, a o mojej skórze w tej chwili (mrozy, kaloryfery i... nie wiem sama, co tam jeszcze) potrzeba czegoś mocno nawilżąjącego.
UsuńSekrety Arktyki dają rady, tym bardziej że krem wydaje się tłusty przy nanoszeniu, a po chwili go nie ma i żadnej tłustości na skórze nie pozostawia. Do tego ładnie pachnie.
UsuńKosmetyki mineralne również bardzo polubiłam i też królowała u mnie marka Lily lolo, z marką norel nie miałam jeszcze do czynienia ale w tym roku na pewno się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńU nie Lily Lolo już prawie wszystkie kosmetyki o makijażu mineralnego wyparła...
UsuńJa dopiero "uczę się" makijażu mineralnego, ale Lily Lolo jest fenomenalną marką i mam nadzieję, że ta przygoda wyjdzie nam na dobre :)
OdpowiedzUsuńWidzę sporo kosmetyków Norel, dużo o nich słyszałam, ale sama jeszcze nie miałam okazji testować :)
Powodzenia z "minerałkami"! To jedno z moich większych odkryć "ever", więc polecam! Kosmetyki Norel też mi się spodobały.
UsuńNic z tego nie znam co opisujesz.
OdpowiedzUsuńU mnie rownież sporo kosmetyków wartych polecenia.
Zapraszam na konkurs :)
Widziałam Twój blog, ciekawy jest. :-)
UsuńKoło tych szczoteczek kręcę się od jakiegoś czasu - chyba mnie do reszty przekonałaś :DDD
OdpowiedzUsuńNo właśnie racja muszę i ja wypróbować naturalnej pasty do zębów;)
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie :) Pomyślę nad takim postem u siebie, bo fajnie czytać takie podsumowanie.
OdpowiedzUsuńPomyśl, bo naprawdę fajnie się takie rzeczy czyta i ogląda! :-)
UsuńO'Right Purple Rose CUDOWNY <3 Nie musiałam nakładać odżywki :)
OdpowiedzUsuńAni ja! A u mnie to rzadkość!
UsuńNorel mnie kusi wieloma produktami ;) A Lily Lolo bardzo lubię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie produkty Norel i Lili Lolo ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się wreszcie skusić na kosmetyki Lily lolo, już od dawna to za mną chodzi ;)
OdpowiedzUsuńten krem Norela też u mnie bardzo zaplusował :)
OdpowiedzUsuńNiewiele znam, ale też używałam sporo minerałów :)
OdpowiedzUsuńJak się zacznie, to potrafią wciągnąć. :-)
UsuńNie wiele z tych kosmetyków znam:) Kolory lakierów podobają mi się:)
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków, ale o marce Lily Lolo słyszałam wiele pozytywnych opinii, może w przyszłości zdecyduję się na zakup ich kosmetyków - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo dobrze sprawdzają. :-)
UsuńBardzo podobają mi się twoi ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńZ pewnością będzie trzeba wypróbować tych ulubieńców; D
OdpowiedzUsuńświetny wpis :) ja mam w planie w końcu przetestować mineralne kosmetyki do makijażu, wiele o nich dobrego czytałam i wypada w końcu przekonać się na własnej buzi :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto spróbować! :-)
UsuńZaciekawiły mnie cienie LL.
OdpowiedzUsuńNie mam dużych doświadczeń z mineralnymi kosmetykami, swego czasu używałam kilku rzeczy z BareMinerals i miałam jeden podkład Lumiere. Efekt był świetny, ale tylko przez kilka godzin, potem przeważnie podkład się ważył, mocno świecił (podejrzewam mikę), więc ścierałam z twarzy i nie było już na niej w zasadzie nic. Natomiast o cieniach Lily Lolo już parę razy myślałam, tylko zawsze zapominam.
OdpowiedzUsuńBalsam Bee Natural właśnie w tej wersji z granatem kupiłam w Niemczech, ale niestety zupełnie się z nim nie rozumiemy. Nie dość, że w ogóle nie odpowiada mi jego zapach, to jeszcze dziwnie szczypie mnie w usta i zaraz po nałożeniu mam ochotę się go pozbyć. Raczej trafi do kosza albo będę nim ręce smarować.
Balsamów do ciała też zwykle nie używam, ale niestety przy tych mrozach moja skóra wariuje i po prostu musiałam kupić smarowidła, bo mam już łuski na nogach i całe ciało mnie swędzi :/ Ratuję się rossmannową Isaną z 10% mocznika, ale bardzo lubię też czyste masło shea na takie przypadłości.
Wszystko przed Tobą! :-)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą bazą pod cienie i przekonałaś mnie :). Rewelacyjny post, firma Lily lolo rządzi :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Szczerze przyznam że chyba żadnego z tych ulubieńców nie miałam, oprócz lakierów do paznokci, które również lubię:) A chętnie przetestowałabym produkty Lily Lolo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Muszę poczytać więcej o naturalnej pielęgnacji zębów. Zaintrygowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie juz prawie koniec postów o ulubieńcach. zostały jeszcze kosmetyki dla dzieci. Z twoich propozycji znam dobrze tylko Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuń