Najwyższy czas, aby napisać o jednym z moich "kosmetycznych hitów", a nawet o dwóch, bo to dwa bardzo dobre kosmetyki w jednym.
Myślę, że jestem świetną „klientką docelową” producentów takich kosmetyków. Po prostu potrzebuję korektora i bazy pod cienie, bo mam imponujące cienie pod oczami (niejeden wampir by się nie powstydził) oraz głęboko osadzone oczu z powiekami, na których cienie zawsze się „rolują”..
Uważam, że jestem dobrym materiałem na królika doświadczalnego, na którym przetestuje się skuteczność tych kosmetyków. Poza tym, że naprawdę ich potrzebuję – mam bardzo wrażliwą skórę wokół oczu, którą podrażniają nawet opary niektórych środków czystości...
Tak do końca nic nie zakryje moich cieni – chodzi o to, aby w jak największym stopniu je zakryć. Nic też nie powstrzyma cieni do powiek przed choćby minimalnym „zrolowaniem”, chodzi jednak o to, by było minimalne i nie groziło podrażnieniem skóry.
Baza pod cienie
Wcześniej stosowane bazy pod cienie często podrażniały mi skórę. Byłam dosyć zadowolona z naturalnej bazy, która kilka lat temu pojawiła się w ofercie kilku zagranicznych sklepów z kosmetykami mineralnymi. Niestety mogłam ją używać raz na kilka dni, bo często stosowana widocznie wysuszała skórę powiek.
Kiedy tylko w ofercie Lily Lolo pojawiła się taka baza, od razu zapragnęłam ją wypróbować i był to bardzo trafiony wybór. Nie podrażnia, ani nie wysusza powiek. Wprost przeciwnie, dzięki składnikom nawilża i dodatkowo pielęgnuje skórę. Mogę bez obaw używać jej codziennie.
Baza znakomicie podbija kolory. Są bardzo intensywne i trzymają się przez długie godziny. Cienie na bazie nie rolują się prawie w ogóle, co na moich powiekach jest niemal cudem.
Zdjęcia poniżej pokazują nakładane na mokro cienie i bronzery Lily Lolo na bazie (wyżej) i bez bazy (niżej).
Wszystkie zdjęcia są powiększone.
Bronzerów mineralnych też można używać w charakterze cieni i często używam tak tych ze zdjęcia (szczególnie Waikiki).
Dwa zdjęcia w świetle dziennym; na pierwszym dokładniej widać cienie, na drugim - bronzery.
Tak wygląda sama baza na skórze:
Jak widać, kosmetyk ma barwę zbliżoną do naturalnego koloru skóry i może pomóc ujednolicić kolor, czy zatuszować drobne niedoskonałości. Ma też naturalny skład.
Zdarza mi się więc używać tej bazy nie tyko jako bazy, ale także jako korektora na niedoskonałości. Dobrze kryje i zwiększa intensywność i trwałość mineralnego podkładu, nałożonego później. (Jak już nie raz pisałam jedną z największych zalet kosmetyków mineralnych i naturalnych jest ich wielozadaniowość i możliwość licznych „niestandardowych” zastosowań”).
Korektor
Od wielu lat usiłuję ukryć swe cienie pod oczami przed światem. Z różnym skutkiem. Sprawę pogarsza to, że mam pod oczami wrażliwą i podatną na alergie i podrażnienia skórę. Nie raz próba znalezienia nowego, skutecznego korektora kończyła się kilkudniowym leczeniem alergii.
Gdy odkryłam kosmetyki mineralne, jednym z pierwszych i najlepszych odkryć były właśnie korektory. Bezpieczne, nieuczulające i dobrze kryjące. Nie całkowicie (nie wiem, czy coś zastosowanego względnie subtelnie jest w stanie zakryć takie cienie ;P), ale w stopniu zadowalającym i znacznie lepszym niż stosowany wówczas korektor niemineralny.
Długo używałam wycofanego już niestety korektora „Abbott's Perk Me Up” z Everyday Minerals, ostatnio odkryłam „Cream Soda” z Lily Lolo (tutaj zdjęcia i artykuł). Jednak sypkie cienie mają ten mankament, że podkreślają zmarszczki. Dla osób w moim wieku jest to problem, dlatego ucieszyło mnie, że trafiłam na korektor o bardzo przyjaznym mi, naturalnym składzie i bardzo dobrze kryjący cienie.
W opakowaniu ma stałą konsystencję, jednak pod wpływem ciepła (nakłada go palcem) robi się półpłynny i świetnie się go nakłada. Kryje dobrze, nałożony w rozsądnej ilości nie wchodzi pomiędzy zmarszczki, ale ładnie wtapia się w skórę. Natłuszczające składniki dodatkowo ją pielęgnują, co jest dużym plusem.
Na poniższym zdjęciu widzicie porównanie korektorów Lily Lolo: Cream Soda i korektora z bazy Eye Primer.
Baza i korektor mieszczą się w jednym opakowaniu. W nowej wersji jest to urocze pudełeczko z lusterkiem. Jest świetna na wyjazdy – zajmuje bardzo mało miejsca, a to praktycznie dwa kosmetyki (albo nawet trzy, jeśli weźmiemy od uwagę możliwość stosowania bazy jako korektora na „niedoskonałości”).
Tak wyglądają nowa i stara wersja (za możliwość sfotografowania "starej wersji" dziękuję K.).
Nowa wersja jest większa od starej, a tej starej mimo intensywnego używania nie zużyłam nawet połowy w ciągu pół roku (w tym czasie od otwarcia należy zużyć kosmetyk). Całość kosztuje ok 45 zł, co moim zdaniem jest korzystną ceną za tak naprawdę dwa dobrej jakości kosmetyki. Możecie kupić ją tutaj. Sklep Costasy.pl czasem organizuje promocje, więc może uda Wam się upolować ją z rabatem.
Pierwsza wersja tej bazy nosiła nazwę „Prime Focus”, kolejna to „Eye Primer”. Jak zapewnia polski dystrybutor Lily Lolo – skład pozostaje ten sam. Zmieniło się opakowanie i wielkość nowa baza jest większa.
Mam już drugie opakowanie i myślę, że nie jest ono ostatnim. Polecam.
Skład:
Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Argania Spinosa Kernel Oil, Mica, Tocopherol,May Contain [+/- CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides)
PS. Jeśli zainteresowały Was przedstawione na zdjęciach cienie i bronzery, to więcej na ich temat znajdziecie w tych wpisach:
- cienie Lily Lolo
- bronzery Waikiki i South Beach - porównanie
- Waikiki - zdjęcia
- Cream Soda
- cienie Lily Lolo
- bronzery Waikiki i South Beach - porównanie
- Waikiki - zdjęcia
- Cream Soda
Zmiana opakowań na prawdę wyszła firmie na dobre :) Baza ciekawa ale ja jestem bazowym leniem i nigdy o nich nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńCo do zmiany opakowań, to zgadzam się. Ja też nie zawsze używam bazy, ale gdy mi zależy, to muszę, bo takie mam oczy. :-)
Usuńbardzo ciekawa baza i jak ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńciagle szukam dobrej bazy i korektora tu mam 2w1 i moze sie skusze jak moje wydatki beda nieco mniejsze w stosunku do moich obecnych zarobkow. o ile to w ogole mozliwe ! dzieki za ta notke bo na pewno taka wiedza sie przyda :)
OdpowiedzUsuń>> mój blog <<
No to powodzenia! :-)
UsuńZmiana na duży plus :)
OdpowiedzUsuńNo świetne, świetne... Ale starczy mi już chyba tych korektorów, dziś kupiłam kolejny z Astora... A stałam przy szafie i myślałam sobie, że basta bo miałam przyoszczędzić na minerały ;))) Jeszcze dostałam taką małą paletkę So Susan, nigdy wcześniej nie miałam z tym do czynienia... Ale powstrzymałam się od zakupu nowego podkładu z myślą o minerałach, więc nie jest ze mną tak źle. Teraz tylko zapasy, a później zrobię zakupy w tym sklepie, który podałaś... Może nawet o podkład pokuszę się wcześniej zamiast kremu bb.
OdpowiedzUsuńA jeszcze zapytam, czym Ty nakładasz ten podkład i korektor, pędzlami czy gąbeczkami? Jakie pędzle polecasz?
OdpowiedzUsuńWszystkie sypkie minerały nakładam pędzlami do kosmetyków mineralnych: podkład pędzlem typu kabuki albo flat top, a korektory sypie pędzlem do korektora albo takim długim, wąskim podobnym do kabuki.
UsuńNatomiast bazę i korektor, który jest w tym opakowaniu nakładam palcami. :-)
Nowe opakowania zdecydowanie na plus. Chyba zainteresuję się tym kosmetykiem. :)
OdpowiedzUsuńWszyscy są zgodni, co do opakowań. ;-)
UsuńJeszcze nie miałam minerałów lily lolo, Twoja prezentacja przekonuje do zakupu. A opakowania to strzał w dziesiątkę;-)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńAle super baza pod cienie!
OdpowiedzUsuńCieni używam parę razy do roku, bo mam z nimi ten sam problem co Ty.
Ja używam często, od kiedy odkryłam "minerałki" ;-)
Usuńśliczny ten Cosmopolitan! :)
OdpowiedzUsuńTak, jest bardzo ładny.
Usuńu mnie baza pod cienie to podstawa ;)
OdpowiedzUsuńMam bardzo delikatną skórę na powiekach i często bazy ją podrażniały, z drugiej strony mam opadające powieki i cienie lubią gromadzić się w załamaniu. Myślę, że rozejrzę się za tą bazą bo zapowiada się świetnie:)
OdpowiedzUsuńMam tak samo z bazami, ale ta jest dla mnie bardzo dobra.
UsuńJa cały czas szukam swojej wybranej, ukochanej bazy, może czas tą wypróbować.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny mojego bloga oraz pozdrawiam ciepło :)
Też długo szukałam.
UsuńBardzo fajna, rzetelna recenzja i super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńja bazę robię se sama a co:D
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńhej- przyszłam w sprawie mojego ostatniego posta,a tu taka niespodzianka- to coś dla mnie.... cera moja właśnie tego potrzebuje... hm- gdzie kupię ten produkt??? cena warta świeczki?? :)
OdpowiedzUsuń* kochana piszę tutaj , bo nie wiem czy włączyłaś powiadamianie o dalszych komentarzach- kiedyś, dawno temu, wtedy kiedy zaczęłam Cię obserwować natknęłam się pięknie ubranego posta w temacie blogowania- jak nas widzą "nieblogerzy" i nie wiem dlaczego , ale to jedyny post, który przeczytałam i zapamiętałam od razu u kogo, nawet tytuł utknął w pamięci.... czytałam go kilka razy i gdybym mogła wkleiłabym do siebie... wtedy wyjęłaś mi słowa z ust ,a ja kliknęłam "obseruję" :)
serdecznie pozdrawiam i dzięki za odwiedzinki i miłe słowo:)
S.
Dziękuję za miłe słowa!
UsuńFajnie, że podobał Ci się ten wpis! :-)
kupiłam!!!! :):) dam znać jak mi się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńDaj znać! :-)
Usuńbardzo ładne odcienie;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresował ten produkt. Nie umiem używać sypkich mineralnych korektorów pod oczy, podkreślają mi zmarszczki- nawet te o których pojęcia nie miałam. Tylko nie wiem, czy ten kolor byłby dla mnie odpowiednio jasny, Abbott's Perk Me Up kiedyś mi przez ręce przeszedł i pamiętam, że kolor mi nie przypasował, ale już nie pamiętam dlaczego:(
OdpowiedzUsuńMnie się Abbott's początkowo wydawał za ciemny, ale po nałożeniu na skórę nie był ciemny. Ten jest żółty... Nie wiem, jaką masz skórę, ja mam dość jasną i jest OK. Do sypkich cieni dobrze jest mieć dobry pędzel. :-)
UsuńMiałam przyjemność używać tego duetu i u mnie niestety się nie sprawdził. Zbyt kremowa konsystencja szybko zbierała się w załamaniach.
OdpowiedzUsuńO! A mnie ona właśnie służy. Może to kwestia skóry i... jej wieku? ;-)
Usuńdobrze, ze udalo Ci sie znalezc te baze/korektor - sprobuje i ja:))
OdpowiedzUsuńwaikiki <3
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńOoooooooooooooo, teraz już na pewno wiem, że będzie zamówienie LL. :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńmusze w koncu cos kupic od lilly lolo :))
OdpowiedzUsuńCzytałam o Translucent Silk od Lily Lolo i chyba się skuszę na tą mniejszą pojemność. Idzie do mnie mój Stratton do pudru sypkiego, zobaczymy, jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńKolor cienia Khaki sparkle - piękny. Jesiennie ponury i rozświetlony jednocześnie!
Nie miałam "Transluscent Silk", więc trudno mi się wypowiedzieć. :-) A Khaki Sparkle bardzo lubię. W ogóle lubię takie kolory.
Usuńfajnie, że się sprawdza zarówno jako baza jak i korektor :)
OdpowiedzUsuńciekawa ta baza.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Nigdy nie stosowałam kosmetyków mineralnych.
OdpowiedzUsuńJa od pewnego czasu używam głównie ich.
UsuńRzeczywiście świetny produkt. Teraz wygląda dużo lepiej ;)
OdpowiedzUsuństraszliwie mnie kusi... aż za bardzo ;)))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt. Ciągle nie mogę się zdecydować na minerały, ponieważ jestem zadowolona z tego co mam. Ale w końcu się skuszę.
OdpowiedzUsuńJak jesteś zadowolona - to OK! :-)
UsuńSzukam właśnie jakiejś bazy pod cienie, może na tą się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTeż kryję swe cienie pod oczami przed światem - już nie takie ogromne bo znalazłam po wielu próbach na nie lekarstwo. :) Co do produktów Lily Lolo to nie mam jak na razie żadnych zastrzeżeń - nie miałam wszystkich. :)
OdpowiedzUsuńO! Co Ci pomogło na cienie? Moje są odporne na wszystko. ;/
UsuńNie miałam wcześniej ochoty na ten kosmetyk, ale po "próbkach" już mam;)
OdpowiedzUsuńkupiłam...pierwszy raz bazę pod cień, pierwszy raz korektor mineralny i jestem pod wrażeniem. Nie jestem pudernicą, ale cerę mam dość wymagającą i wrażliwą- mieszaną i trochę już "niedzisiejszą" po przebytych kiedyś perypetiach :) cienie na powiekach długo wyglądają świeżo, nie rolują się, lepiej wyglądają, a powieka bez cienia jest jasna i " młoda". Żółty odcień stosuję pod oczy- cienie pod oczami to mój odwieczny problem- dziewczyny ten kosmetyk sprawdza się idealnie. Jest malutkim "gadżecikiem"- zgrabnym, ale po prawie dwóch tygodniach używania widzę ,że starczy na długo. SZCZERZE POLECAM :) i cieszę się niesamowicie ,że trafiłam na ten wpis, który skłonił mnie do zakupu pierwszego produktu Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńA jak się zachowują inne cienie na tej bazie - prasowane?
OdpowiedzUsuń