Po dłuższym czasie
stosowania hydrolatu z róży damasceńskiej i zachwycania się jego
zapachem, uznałam, że chętnie nawilżyłabym skórę jeszcze
bardziej.
Kiedy znalazłam na stronie Mazideł prosty do wykonania tonik postanowiłam spróbować. To był jeden z
pierwszych kosmetyków, jaki sobie zrobiłam. Przyłożyłam się do
tego z wielką starannością - wszystko dezynfekowałam i każda
kroplę odmierzałam dozownikiem, a każdy mililitr strzykawką.
Jedyną modyfikacją było
zastąpienie wody destylowanej hydrolatem z róży damasceńskiej, co
zrobiłam dopiero po wielokrotnym przeczytaniu, że ktoś już tak
zrobił i nadal ma skórę na twarzy.
Modyfikacja ta wynikła
nie tylko z mojego zachwytu dla upojnego zapachu hydrolatu z róży
damasceńskiej, ale została wymuszona brakiem możliwości zdobycia
wody destylowanej. Apteki już od dawna jej nie sprzedają, a woda
destylowana do samochodów, nie jest odpowiednia do zastosowania w
kosmetykach.
Robiłam tonik według
tego przepisu przez ponad rok, ale później odkryłam nawilżacz
cukrowy, który bardzo przypadł mi do gustu. Kupuję go w
Naturalisie.
Po konsultacji z panią
Agnieszką z Naturalisa, postanowiłam dodawać nawilżacza cukrowego
do toniku, zrezygnowałam natomiast z gliceryny. Zastąpiłam też 1%
roztwór kwasu hialuronowego (wielkocząsteczkowy) roztworem wielko-
i małocząsteczkowym 1,5% z Naturalisa, a później 2% roztworem o
dwóch różnych ciężarach cząsteczkowych, też dostępnym w
Naturalisie.
Obecnie stosowany
preparat to roztwór 0,8% ultraniskocząsteczkowego (ULMW) czystegokwasu hialuronowego oraz 1,2% wielkocząsteczkowego (High MolecularWeight) kwasu hialuronowego.
Zaczęłam też dodawać
więcej tego kwasu, bo skoro jego dopuszczalne stężenie wynosi do
100%, spokojnie mogę dodawać go kilka procent, a to przecież jeden
z najskuteczniejszych nawilżaczy.
Zaciekawiłaś mnie nawilżaczem cukrowym, bo może byłby dobry do włosów? Na razie stosuję mgiełkę na bazie gliceryny choć odkryłam też gotowca z gliceryną w bazie a moje włosy lubią taki wynalazek.
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona :) idę poczytać.
Nawilżacz cukrowy bardzo polubiłam. Nie sprawdzałam go jeszcze do włosów - chciałam "zużyć" do nich NMF, który częściowo zastąpiłam tym nawilżaczem.
UsuńPodziwiam, sama nie mam siły ani ochoty na eksperymenty. I co - szukam ideałów...już gotowych...
OdpowiedzUsuńZjadło mój komentarz :crazy:
OdpowiedzUsuńBoskie zdjęcia masz na tym blogu! Naprawdę są Twoje?
OdpowiedzUsuńMoje. ;-) Według niektórych teorii mam tego bloga, żeby robić więcej zdjęć. :-)
UsuńNo właśnie miałam pisać, że zdjęcie jest piękne :) Jak każde zresztą :)
UsuńAch ta róża! Mam tylko z nią problem, bo nie przepadam czasami za jej zapachem, irytuje mnie. Po czym następują dni kiedy moge spokojnie użyć kosmetyku o różanym zapachu
OdpowiedzUsuńA ja właśnie ten zapach uwielbiam! W ogóle mam wielką słabości do różanych zapachów, nie tylko wśród hydrolatów. Czasem mogą być nawet takie trochę przesłodzone (byle bez przesady).
UsuńJedynym naprawdę irytującym różanym zapachem, z jakim się spotkałam była woda "Tea Rose".
Una - zniknęłaś mi z obserwowanych! Co za zakręcony Blogger. nagłówek też mi wczoraj zjadło - to jest dopiero crazy :)
OdpowiedzUsuńAle w temacie: również używam kwasu hialuronowego jako nawilżacza, ale ta cała reszta, którą opisywałaś - jesteś niemalże chemikiem :)
Blogger czasem tak szaleje. Mnie kiedyś skasował wszystkie obserwowane blogi. ;/
UsuńA chemik ze mnie żaden - testuję tylko takie receptury, których składniki mają duży margines błędu (czyli wysokie dopuszczalne stężenia) i nie wymagają korzystania z laboratoriów NASA. ;-)
UsuńJak czasem czytam, co piszą niektóre dziewczyny, to naprawdę chylę czoło i podziwiam ich wiedzę, staranność i umiejętność organizacji tego wszystkiego.
ten hydrolat to także mój pierwszy kupiony produkt, cenie sobie i często do niego powracam.
OdpowiedzUsuńps. bardzo tu miło :)))