O tym, że prać można w orzechach dowiedziałam się od koleżanki, która spróbowała tej metody i była zadowolona z efektów.
Uprzedziła mnie jednak, że z zapachu już nie jest taka zadowolona. To sprawiło, że się zawahałam. Zapach ma dla mnie ogromne znaczenie, choć to temat innego postu, a może nawet wielu postów. ;-) Ale o ty kiedy indziej, dzisiejszy "hedlajn" to orzechy do prania, choć właściwie nie są to orzechy, tylko łupinki orzechowca myjącego łac. Sapindus mukorossi). Będę jednak dalej nazywać je orzechami, bo wszyscy tak je nazywają i tak będzie prościej. ;-)
Wgłębiłam się w literaturę przedmiotu (czyli strony internetowe) i dowiedziałam się, że do orzechów można dodać kilka kropli olejków eterycznych i pranie będzie nimi pachniało. Użytkownicy to potwierdzali. To mnie zachęciło. Większość zapachów środków czystości jest obrzydliwie sztuczna. Co innego olejki eteryczne. ;-) I samodzielne komponowanie zapachów... Rozmarzyłam się i szybko kupiłam te orzechy.
Rzeczywiście: pranie pachniało tak, jak chciałam, a zapach aktualnie użytych olejków rozchodził się po całym domu. Jak przyjemnie się do takiego pachnącego domu wracało... :-)
Drugą zaletą orzechów było to, jak miękkie było po nich pranie. Nie potrzeba było żadnego płynu zmiękczającego (w tamtych czasach jeszcze ich używałam).
Trzecia zaleta to delikatność i nie uczulanie. Ważna sprawa dla alergików, głównym powodem mojego zainteresowania orzechami było uczulenie na coś, co było m.in. w proszkach do prania. Zrezygnowanie z nich i jeszcze kilku środków czystości rozwiązało ten problem. Wcześniej miewałam swędzącą "pokrzywkowatą" wysypkę na rękach, zdaniem dermatologów "na tle nerwowym". Sęk w tym, że często poważnie się zastanawiałam, czym ja się właściwie tak zdenerwowałam?
Po odstawieniu "standardowych" proszków jakoś dziwnie mi te "nerwy" przeszły. Jakoś tak nagle zaczęłam mieć dziwnie bezstresowe życie, czy co? ;-)
Czwartą zaletą orzechów jest ich niebywała wydajność. Mam te orzechy już ponad dwa lata i rozdawałam je wszystkim dookoła, jeszcze mi dużo zostało. I to pomimo, że teraz piorę bardzo nieekonomicznie, bo zamiast używać jedną porcję orzechów 3-4 razy używam ich obecnie raz, czasem dwa razy i wyrzucam.
Te orzechy to i tak najbardziej ekonomiczny środek piorący jaki miałam i o jakim w ogóle słyszałam. Żaden proszek na żadnej promocji nie wychodzi tak tanio. ;-)
Choć ich teoretyczna trwałość to dwa lata, ciągle "działają". Używam ich, bo przeczytałam, że tak naprawdę można ich używać dłużej, a te dwa lata wzięły się stąd, że w Polsce są jakieś normy, zgodnie z którymi takie środki mogą mieć maksymalnie dwuletnia trwałość...
Można się spotkać z opinią, że orzechy "nie dopierają" - nie zauważyłam tego. Zdarzyło mi się, że orzechy doprały plamę z herbaty, z którą wcześniej nie poradził sobie proszek, więc może zależy to od substancji, z którą saponiny z orzechów wchodzą w reakcję?
Na pewno orzechy nie wybielają prania, więc wiele osób, dla których objawem doprania jest "jeszcze bielszy odcień bieli" nie będą z nich zadowolone. Podobno mogą przyżółcać białe pranie. Nie sprawdzałam, odpuściłam sobie pranie białych rzeczy w orzechach.
Na wszelki wypadek co drugi - co trzeci raz piorę wszystko w płynach Froscha, żeby doprały to, czego ewentualnie nie doprały orzechy. ;-)
Znane mi osoby, które narzekały na orzechy zwykle miały dziwne, bardzo wyschnięte orzechy, które jak sądzę, nie pieniły się w wodzie podczas prania. Albo... nie przeczytały instrukcji. To zdarzyło się pewnemu znajomemu, który potem przeczytał ponoć tekst innego pana w jakiejś gazecie. Obaj byli wściekli, że "te durne orzechy rozwaliły im się w praniu i powłaziły we wszystko, włącznie z pralką".
Straszne... Ale nie jest to wina orzechów, ale owych światłych użytkowników, którzy nie przeczytali instrukcji i nie wpadli na to, że te orzechy trzeba przed włożeniem do pralki wsadzić do małego woreczka albo np. zawiązanej skarpety, a nie wrzucić tak po prostu... ;-) (RTFM, men! ;-D)
Mój worek orzechów pochodzi ze sklepu Naturalne-piekno.pl Był do niego dołączony mały woreczek, do którego wrzuca się orzechy, przed umieszczeniem ich w pralce. ;-) Były mięsiste i nadal jeszcze są, choć w nieco mniejszym stopniu.
Z czystym sumieniem mogę je polecić, natomiast przed zakupem warto upewnić się, że orzechy (a raczej łupinki) są świeże. Można to poznać po tym, że są duże i mięsiste. Małe, skurczone i twarde orzechy mogą po prostu się nie sprawdzić.
Przydatne informacje znajdziecie także na stronie Naturalne-Piekno.pl
mój znajomy używał, bo ma atopowe zapalenie skóry i sobie chwali tą metodę :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka z AZS też jest zachwycona.
Usuńsłyszałam o nich, ale jakoś mnie nie przekonują :))
OdpowiedzUsuńTo pewnie kosnerwanty działają u Ciebie na tle nerwowym! :D bardzo ciekawy wpis, czytałam już o tym, ale u Ciebie dowiedziałam się jeszcze kilku nowych rzeczy. Ciekawe, trzeba będzie kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńW proszkach do prania jest chyba więcej substancji podrażniających, które... takie denerwujące i stresujące są. ;-)
Usuńjestem w wielkim szoku! Nie miałam zielonego pojęcia, że w ten sposób można wykorzystać orzechy! Ten pomysł jest tak szalony, że wiem że muszę tego wypróbować!
OdpowiedzUsuńAle to nie te "nasze" orzechy. To specjalny gatunek, który rośnie w Azji.
Usuńdaawno temu czytałam o tym, ale zupełnie wyleciało mi z głowy.
OdpowiedzUsuńOd razu napisałam do koleżanki, która często ma problemy z uczuleniem przez środki piorące.
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)
Może jej się przydać, skoro tylu osobom pomaga uniknąć podrażnień proszkami.
UsuńAle świetne zdjęcia! W ogóle zawsze jak widzę zajawkę Twojego nowego posta, to wiem, że będą świetne zdjęcia i musze zobaczyć!
OdpowiedzUsuńLubię też twój styl pisania. Masz fajne poczucie humoru. :)
Dziękuję! Staram się...
UsuńCzytałam o nich już parę razy ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńja też używam orzechy piorące, może nie regularnie, ale pościel staram się prać właśnie w nich, zawsze to mniej chemii, chociaż opinie na ich temat są podzielone.
OdpowiedzUsuńTeż lubię wypraną tak pościel. Ładnie pachnie olejkami i jest miękka (bez prasowania ;-))
Usuńnie używałam, ale swego czasu sporo czasu spędziłam na internetowych forach dotyczących własnie tej metody ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych orzechach już wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego na ich temat, ale jakoś sama nie skusiłam się. Tak to jak niektórzy nie przeczytają instrukcji, a potem narzekają:) Moja mama kupiła ostatnio jakieś "dziwne" tabletki do zmywarki (nie widziałam ich, ale mi opowiadała) - ponarzekała, a na koniec przyznała, że napisy były tak małe na opakowaniu, że nie sprawdziła dokładnie jak ich używać.
OdpowiedzUsuńTo się człowiek całe życie uczy:) bo ja przyznać muszę, ze pierwsze słyszę o orzechach do prania, ale z chęcią się skuszę, bo ostatnio detergenty wszelakie wywołały u mnie nerwicę:)czas się wyluzować.
OdpowiedzUsuńEch te stresogenne detergenty... ;-)
UsuńOd dawna mam na nie ochotę :)
OdpowiedzUsuńChciałam się przerzucić na orzechy piorące jak mój synek dostał brzydkiego uczulenia na nóżkach, okazało sie, że to jednak nie wina proszku, a w międzyczasie dziewczyna napisała mi na blogu, że to totalny niewypał, że nie dopierają, śmierdzą itd... Teraz już sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńZ dopieraniem - to zależy co. Na pewno nie wybielają tak, jak proszki, ale mojej koleżance ponoć doprały plamę z jaką nie radziły sobie proszki. Chyba zależy od substancji...
UsuńMnie one nie śmierdzą. Nawet pranie, wyprane bez olejku eterycznego nie ma mocno wyczuwalnego zapachu, ale rzeczywiście ma i mnie on nie pasuje, więc dodaję olejku - tak 3-5 kropli na cale pranie i pachnie super (obecnie lawendą).
ciekawe, kiedyś chyba spróbuję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o nich często, ale jakoś nie do końca byłam przekonana, wiem, że są Eco, ale czy wypiorą obiad z ubranek mojej córki-marchewka, ziemniaczki?
OdpowiedzUsuńTrudno mi to powiedzieć, takich rzeczy chyba nie prałam... Ale wiele osób je poleca właśnie dla małych dzieci.
UsuńMiałam świeże orzechy i w mojej twardej wodzie nie dają rady... Zrobiłam z nich wobec tego płyn do czyszczenia żeby się nie zmarnowały i tu też porażka, płyn nie usuwa brudu w kuchni wcale:/ Pozostanę więc przy tradycyjnych metodach, ale żałuję, bo bardzo chciałam żeby się sprawdziły:)
OdpowiedzUsuńWłasnie myślę o zrobieniu tego płynu.
UsuńCiekawy pomysł, naprawdę:> Porozmawiam o nim z mamą ;D Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję filmu "Zabiłem moją matkę"! :)
OdpowiedzUsuńczytałam kiedyś też o tych indyjskich łupinkach jak interesowałam się zakupem kul piorących, ale w rezultacie po prostu zrezygnowałam z proszków na rzecz płynów do prania :P
OdpowiedzUsuńJa też używam orzechów naprzemiennie z płynami (tzw. "ekologicznymi"). O kulach - coś mi się obiło o uszy, ale nie widziałam ich nigdy.
UsuńA ja miałam i od czasu do czasu stosuję.
OdpowiedzUsuńOrzechy piorące... no jestem w szoku! :D Tyle zalet mają, aż chce się ich używać! :) Ciekawy wpis, nie ma co :) Lubię dowiadywać się nowych rzeczy, a ta jest kolejną ^^
OdpowiedzUsuńCoś mi się o uszy obiło o jakichś matkach, co to piorą pieluchy w orzechach. Z proszkiem żyje mi się dobrze, ale gdybym miała problemy ze skórą, to pewnie bym kombinowała.
OdpowiedzUsuńSlyszalam o nich ale obawiam sie ze nie dopiora wystarczajaco. Szczegolnie ze mam twarda wode :(
OdpowiedzUsuńjakie wynalazki! czego to ludzie nie wymyślą ! pierwszy raz słyszę o czymś takim ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam o nich i słyszałam, ale nadal pozostaję wierna czystej chemii Persilu :)
OdpowiedzUsuńW życiu o czymś takim nie słyszałam, jestem w szoku hehe ;d dobrze, że wpadłam ;) uświadomiłas mnie o nowych technologiach :)
OdpowiedzUsuńNowa technologia! ;-D
Usuńo kurcze pierwszy raz słyszę o takim cudzie ;]
OdpowiedzUsuńnie wpadłabym na to, że orzechy mogą prać :o
OdpowiedzUsuńteż piorę w orzechach od pewnego czasu, a co się nie dopierze zamaczam w odplamiaczu przed praniem:) aktualnie zapach jaki używam to słodki arbuz ze starej mydlarni, który też dodaję dowody do prasowania - a w domu tak przyjemnie pachnie przez cały dzień:)
OdpowiedzUsuńAle ładnie musi Ci to wszystko pachnieć! ;-) Patent z odplamiaczem - ciekawy!
UsuńSłyszałam o tych orzechach, ale jakoś nigdy nie mogłam się na nie zdecydować... Twój wpis jest bardzo zachęcający :)
OdpowiedzUsuńNiebywałe, jeszcze czegoś takiego nie widziałam.:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych orzechach Reni Jusis je poleca jako eko mama ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam przekonana, ale kto wie, moze się skuszę, bo mam córkę alergiczkę na niektóre proszki i płyny do płukania, dostaje właśnie pokrzywki na całym ciele ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Eko mama? ;-)
UsuńJeśli córeczka ma takie reakcje, to chyba warto spróbować, na początek z niewielką ilością, żebyś zobaczyła, czy Ci się spodobają.
NO właśnie dlatego nie wiedziałam kiedy je wyciągnąć, żeby kolor był taki ciemny jak chce ale też nie za ciemny:P
OdpowiedzUsuńOoooooo ;) hehe super sprawa z tymi orzechami :D
oo matko nie wiedziałam ze jest cos takiego jak orzechy piorace musze spróbowac koniecznie
OdpowiedzUsuńmam kilka, ale rpzed uzyciem trzeba wyczyścić pralkę i nie chce mi się czyściej jej dla 5 orzechów:) a do białego prania producent (jesli orzechy mają producenta) poleca dodawać sody
OdpowiedzUsuńWyczyścić pralkę? nie czyszczę jej specjalnie przed praniem, choć od czasu do czasu to robię. Słyszałam o sodzie, ale nie próbowałam tego - po prostu białe rzeczy piorę w płynie.
UsuńSłyszałam jakiś czas o nich. Jednak nie ja decyduję czego używamy do prania :D
OdpowiedzUsuńJednak pomysł fajny. Ważne- ekologiczny :)
bardzo mnie ciekawia te orzechy musze sie na nie skucic bo juz duzo o nich slyszalam
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa, muszę się na nie skusić;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Obserwujemy?;)
http://linde-lo.blogspot.com/
w życiu nie slyszalam o tej metodzie ale brzmi ciekawie. ja niestety naleze do fanow zapachu "lenora, koniecznie z Niemiec" i chyba nie przekonalabym sie do takiego sposobu prania.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej metodzie! Zdziwiłam się, jak zobaczyłam nagłówek "Orzechy do prania" :D Muszę kiedyś wypróbować, ciekawa jestem efektów ;)
OdpowiedzUsuńsame plusy mają te orzechy;)
OdpowiedzUsuńto jest kolejna rzecz na chciejliście
OdpowiedzUsuńno ja nie wiem, ale ja jakoś lubię zapach proszku + płynu do płukania... Czy na pewno po praniu w orzechach pranie pachnie świeżo...?
OdpowiedzUsuńA co do sody - nic dziwnego, niektórzy czyszczą nią (byle nie za często!) zęby, to stara metoda naszych babć ;)
no ja nie wiem, ale ja jakoś lubię zapach proszku + płynu do płukania... Czy na pewno po praniu w orzechach pranie pachnie świeżo...?
OdpowiedzUsuńA co do sody - nic dziwnego, niektórzy czyszczą nią (byle nie za często!) zęby, to stara metoda naszych babć ;)
A u mnie niestety orzechy nie zdały rezultatu na dłuższą metę, leżą już któryś rok i wykorzystuje je jedynie do wybijania pasożytów pojawiających się na roślinach (spryskujemy wywarem). Pranie w orzechach to IMO masakra, po którymś użyciu śmierdziało mi wszystko, łącznie z szafą;/
OdpowiedzUsuń:) Kupujesz orzechy i zaczynasz wieźć bezstresowe życie? Wchodzę w to!
OdpowiedzUsuńA tak już zupełnie poważnie - od dłuższego zamiaru noszę się z zakupem takich orzechów. Jak zużyję moje końskie zapasy środków do prania ;) A tak poza tym - płyny z Froscha uwielbiam!
fajny naturalny sposób na pranie:)) sama kiedyś miałam w domu takie orzechy :)
OdpowiedzUsuńTez o nich słyszałam, ale jeszcze nie wypróbowałam, wiec nie mam zdania.
OdpowiedzUsuńooo też używam ,a do białych rzeczy dodaje po prostu sody oczyszczonej do orzechów i nie przyżółcają:)
OdpowiedzUsuńO kurczę, pierwsze słyszę! O ilu to rzeczach człowiek jeszcze nie wie...
OdpowiedzUsuńZ pewnością polecę koleżance z AZS :)
bardzo mnie zachecilas tym wpisem, a mysle o orzechach juz od dawna.
OdpowiedzUsuńw jaki sposob dodajesz olejek eteryczny? rozcienczony woda do przegrodki na plukanie tak?
moja mama w nich pierze i tez bardzo chwali. Chyba musze podebrac jej kilka orzeszków na próbę :)
OdpowiedzUsuńMam takie orzechy :) tez dostałam od przyjaciółki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
G
Próbowałam ale jednak przy dwojgu wiecznie umorusanych dzieci co chemia to chemia ;)
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie słyszałam. Nie wiedziałam ani że take orzechy istnieją ani że można w nich prać. Super sprawa :)
OdpowiedzUsuńPlamy z herbaty są u mnie zmorą, trudno je usunąć więc jak najbardziej skorzystam :)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo sceptyczna ,jak weterynarz powiedział mi że mam dla psa prać w orzechach indyjskich. Bo pies ma uczulenie .Pies cierpiał a ja chciałam mu pomóc. Kupiłam i zaczęłam prać. Jestem zachwycona , nawet moje białe rzeczy które ciemniały po proszku odzyskały lepszą barwę.Nie zamieniłabym się już na żaden proszek.A olejki eteryczne do dają ciepłego zapachu w domu.Serdecznie polecam.
OdpowiedzUsuń