Kosmetyki mineralne

Tekst o kosmetykach mineralnych obiecywałam zaprzyjaźnionej blogerce urodowej od... dwóch lat? W końcu zamieszczę go u siebie... Skoro już pokazałam swoją mineralną kolekcję.



Doświadczone użytkowniczki "minerałków" nie znajdą tu nic nowego. To post przygotowany z myślą o początkujących lub całkiem nowych użytkowniczkach tego typu kosmetyków.

Od razu też zaznaczam, że nie będzie to tekst o kosmetykach "mineralnych" - czyli reklamowanych jako takie kosmetykach z "dosypkami" minerałów dostępnych w ofercie większości firm. Takich kosmetyków nie używam i nie mogę się na ich temat wypowiadać. Używam "prawdziwych" minerałów i prawdę mówiąc tylko nimi potrafię się malować ;-)


Czym się różnią "prawdziwe minerały" od pseudominerałów? Przede wszystkim składem: te "prawdziwe" najczęściej zawierają tylko mikę, dwutlenek tytanu, tlenki żelaza, jednak czasem są wzbogacone innymi, zwykle naturalnymi składnikami.

Mogą także zawierać inne nieorganiczne pigmenty np. ultramaryny, zieleń chromową, żelazocyjanek żelaza, itp. Inne składniki, które można spotkań w składzie kosmetyków mineralnych to stearynian magnezu, węglan wapnia, krzemionka, kaolin, skrobię ryżową, puder jedwabny albo perłowy, czy azotek boru.

Kontrowersyjnym składnikiem jest tlenochlorek bizmutu (bismuth oxychloride), ktory może mieć działanie alergizujące i niewiele firm "mineralnych" używa go w swoich formulacjach. Co najmniej jedna,która to robią, ukrywała tę informację o składzie, co zaowocowało małą aferą.

Kosmetyki mineralne nie powinny zawierać: talku (choć w sumie jest to minerał) i innych wypełniaczy, sztucznych dodatków zapachowych i konserwantów. nie powinny zawierać też olejów, choć zdarzają się kosmetyki prasowane robione przy użyciu olejów organicznych.

Kupując kosmetyki sprawdzajcie skład. :-)

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o składnikach kosmetyków mineralnych - polecam ten wątek z forum Wizaz, jego autorka, Lorri ma ogromną wiedzę na ten temat.


"Prawdziwe" minerały długo funkcjonowały jako tzw. "niezależne" (indie) kosmetyki. Sprzedawały je małe firmy, w większości zlokalizowane w USA. Dzięki nim poznałam minerały i nauczyłam się malować ;-) Wcześniej rzadko to robiłam i nie cierpiałam tego. Dlaczego? Bo nie znoszę źle dobranych kolorów: na zdjęciach, na obrazach, a na własnej twarzy szczególnie!

Tymczasem większość kolorowych kosmetyków sprzedawanych w drogeriach występuje w trzech kolorach: jasnym, średnim i ciemnym. Ten jasny jest zwykle różowy, w chłodnej tonacji. Jeśli ktoś ma jasną skórę, ale nie w różowej tonacji, wygląda w nim jak Miss Piggy. Musi więc sięgnąć po średni, który dla takiej osoby jest za ciemny i wtedy wygląda dla odmiany jak fanka solarium, i to taka, która chodzi tam w golfie. Pomysły w rodzaju "rozetrzyj podkład na linii szyi, żeby nie było widać różnicy" są... urocze po prostu - różnicę zawsze będzie widać...

Dlatego właśnie nie mogłam się przekonać do owych "podkładów", zwłaszcza, że były to tłuste "fluidy" o odpychających woniach, nieciekawej konsystencji, zapychające skórę i często uczulające. Unikałam tego.

Do kosmetyków mineralnych przekonał mnie nie tylko niemal hipoalergiczny i lekki skład, ale także to, że te małe niezależne firmy prześcigały się w ilości dostępnych kolorów w rozmaitych odcieniach i tonacjach. kiedy pierwszy raz zobaczyłam ofertę kilkuset (!!!) różnych kolorów podkładu - wpadłam w zachwyt. I tak to się zaczęło.


Co prawda dobranie sobie odpowiedniego odcienia zabrało mi trochę czasu (i funduszy). Próbki zamawiałam z USA, na szczęście były na ogół bezpłatne i płaciłam tylko za wysyłkę (zwykle 3-5 USD, w czasach, gdy dolar kosztował ok 2,5 zł). Początkowo myślałam, że mam średnio ciemną skórę w beżowej tonacji - okazało się, że guzik! Wszystko, co zamówiłam z tym przekonaniem było dla mnie za ciemne. Trochę jaśniejsze odcienie też okazały się za ciemne. Tym sposobem dowiedziałam się, że mam jasną skórę, ale nie różową. Potem się okazało, że mam jasną, ale w ciepłej tonacji.

Większość koncernów kosmetycznych prawdopodobnie w ogóle nie wie o istnieniu takich kolorów skóry: jeśli robią coś w tonacji ciepłej - brzoskwiniowej, jest to ciemne. Na ogół także pomarańczowe... ;-)


Przetestowałam wiele odcieni, znalazłam idealne i od tamtej pory bardzo lubię się malować. Wyłącznie minerałami. Nanoszenie cienkiej i niewyczuwalnej na skórze warstewki proszku przy pomocy miękkiego pędzelka jest znacznie przyjemniejsze niż nacieranie się tłustym fluidem o zapachu perfumowanej farby akrylowej. Efekt - dosyć naturalny.

Skutek uboczny jest taki, że to wciąga i zanim człowiek się obejrzy, potrzebuje nie tylko podkładu i korektora do ujednolicenia cery, ale wielu cieni do powiek, różów, bronzerów i całej reszty rzeczy, bez których spokojnie mógłby się obejść...

Nie wspominając już o rosnącej armii miękkich pędzli. ;-)

48 komentarzy:

  1. kolekcja do pozazdroszczenia ! mega słodko wyglądają te wszystkie słoiczki :P ...dziękuję pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo lubię minerałki, ale używam ich tylko latem, 2 lata temu używałam ich w zimie i jednak były dla mnie za mało ochraniające skórę i popękały mi naczynka na nosie, teraz używam w zimie czegoś bardziej kryjącego i chroniącego dodatkowo buzie przez mrozem... ale w lecie to tylko minerałki :) masz sporą kolekcje, ja dość szybko dobrałam sobie kolor, już po pierwszych zamówionych próbkach ;)) najbardziej uwielbiam minerały Meow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam dodać że pędzle faktycznie mięciusie, i od minerałów zaczęłam w ogóle używać pędzli do twarzy i oczu :)

      Usuń
    2. IMHO przed mrozem chyba lepiej chronią minerały na coś treściwego niż płynny podkład, w którym jest faza wodna. Dlatego zwlaszcza zimą ich używam (latem zwykle nie chce mi się malować. ;-))

      Pędzle są fajne!

      Usuń
  3. Una, po takiej ilości minerałków z samego rana będę chodzić z oczami jak 5 zł.:D Jeeej, piękna kolekcja. Bardzo fajnie opisałaś swoją przygodę. Kilka sytuacji miało miejsce również u mnie. Poszukiwanie idealnego podkładu w drogeriach, rozczarowania.... a po pierwszych mineralnych próbach olśnienie - mam buzię jasną i to w ciepłym odcieniu, ojj pamiętam to zaskoczenie.:) Dlaczego od zawsze sądziłam, że moja skóra ma chłodny odcień? Pewnie dlatego, że ciepły utożsamiałam z pomarańczą, brązem (wiesz, takie solarowe klimaty ;)), a poza tym sama czuję się świetnie głównie w chłodnych odcieniach (srebro, szarości, granat). Cieszę się, że odkryłam Amerykę, bo dzięki temu teraz nie muszę wydawać kasy np. na zamawianie próbek chłodnych i ogólnie staram się omijać wszelkie świnkowe kolory, np. w rozświetlaczach.

    P.s. teraz czekam na post pędzlowy.:)
    P.s.2 Niesamowicie dobrze się Ciebie czyta. Musisz być fajną, mądrą i ciepłą babką. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Bardzo lubię Twój blog i sposób pisania, więc tym bardziej się cieszę, że podoba Ci się u mnie. Co do tych "kolorystycznych przygód" pewnie masz tak, jak ja. ;-) Mnie się też ciepłe/brzoskwiniowe kojarzyło z ciemnym, takim pomarańczowym niemal rodem z solarium albo samoopalaczy. ;-) I też się cieszę, że odkryłam Amerykę.
      Pędzle... no cóż, to temat rzeka... ;-)

      Aha, moja mineralna kolekcja chyba nie jest aż taka wielka. Pamiętam, jak kiedyś oglądałam mineralne kolekcje "mineraloholiczek" i dochodziłam do wniosku,że ja to prawie nic nie mam (a wcześniej zastanawiałam się, czy nie iść się leczyć ;P)

      Usuń
  4. Jaka kolekcja! ;o szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z minerałami ale czaję się na nie i czaję od dłuższego czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo fajne, ale też wciągające...

      Usuń
  5. Świetna kolekcja, wybór nieziemski, pewnie co rano miałabym problem z decyzją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego trudno mi było zrobić to wyliczenie. ;-)

      Usuń
  6. Witaj, dziękuję za komentarz;) Bardzo ciekawy post, nigdy nie miałam okazji korzystać z kosmetyków mineralnych, no może raz miałam puder mineralny przynajmniej tak na nim pisało czy w rzeczywistości był 100%z minerałów nie wiem, bo nie szczególnie przyglądnęłam się składowi;( ciekawa jestem czy mi tez przypasowawszy by cienie z takiej mineralnej serii...zapraszam na częstsze odwiedziny , ja również będę tu zaglądać;)

    OdpowiedzUsuń
  7. są obrzydliwe ale mam nadzieję, że odwdzięczą się efektami:D kurcze zawsze ciekawiły mnie kosmetyki mineralne, otworzyłaś mi oczy na to wszystko:) może napiszesz jeszcze kiedyś post o tym od czego zacząć, gdzie kupić taki podkład mineralny lub gdzie dostać próbki itp:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu obrzydliwe? Mogę napisać taki post, tylko ja zaczynałam kilka lat temu, kiedy wiele firm wysyłało do Polski, dołączało spore gratisy i próbki, było wtedy znacznie taniej, ale też mniej było informacji. taka trochę partyzantka mineralna. ;-)
      Ale mogę napisać taką historię, jak to wyglądało. ;-)

      Usuń
  8. Me encanta la cosmetica natural.
    Te sigo!!
    un kiss
    Rocío

    OdpowiedzUsuń
  9. great blog!!!

    http://talkingaboutfashion-beatrizfernandez.blogspot.com.es/

    OdpowiedzUsuń
  10. te sigo también, un besito y buen finde!!!

    http://talkingaboutfashion-beatrizfernandez.blogspot.com.es/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki ;* Kurczę ale świetny blog! Wszystko jest takie przemyślane, nie ma przesady i nachalności, fajnie się to czyta :)No i jeszcze ta nazwa ^^ Oczywiście obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. imponująca kolekcja- chyba muszę sie na coś takie skusić. Kiedyś miałam mineralny róż z Loreala (ale nie wiem czy jest tak samo mineralny jak te, które Ty pokazałaś)a co do dyni to na szczęście mój narzeczony wykrajał te mordki ale mówił, że bardzo ręce po tym bolą! ja obrabiałam w tym czasie miąższ który on wykroił :) też średnio przyjemne zadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loreala raczej był mineralny "z nazwy" ;-)
      Masz zdolnego narzeczonego! ;-)

      Usuń
  13. O matko byłam minerałocholiczką :) Używałam długo prawdziwych minerałów i nagle cera zrobiła mi psikusa i minerały przestały na mnie dobrze leżeć :( Mam sporo cieni do powiek, różów, podkładów czy korektorów. Mój idealny odcień podkładu znalazłam w EDM po czym... wycofano go ze sprzedaży. Na szczęście coś w bardzo podobnym tonie znalazłam w naszych polskich minerałach czyli w Pixie Cosmetics. Po tym wpisie mam ochotę wrócić do minerałów. Może teraz, po dłuższej przerwie, cera znów polubi "prochy" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Cię chyba! Miałam bardzo podobną przygodę z EDM: dugo trwało aż znalazłam tam swój kolor, pop czym go wycofali. ;-/ kiedy zapytałam, czemu to zrobili i co tu począć, zaproponowali mi próbkę strasznie ciemnego koloru... ;-P
      Nigdy nie miałam nic z Pixie...

      Usuń
  14. Ja zaczęłam swoją przygodę od Lily Lolo ze strony costasy i zamówiłam pełnowymiarowy Popcorn, ale wydaje mi się, że jest za ciemny :-( teraz czaję się na Blondie na allegro, często rozczarowane kolorem odsprzedają nowe opakowania. Czy opientujesz się może jaki odcień Blondie to formuła kryjąca z Anabelle Minerals? Na Twoim zdjęciu też widzę duży słoiczek Lily Lolo, jaki jesteś odcień? :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam LL prosto z ich angielskiego sklepu, załapałam się na darmową wysyłkę, ale kolor wcześniej sprawdziłam. Inaczej bym nie kupiła. I tak się wahałam, bo nie miałam okazji porządniej wypróbować.
      Uważam,że polityka tej firmy z niesprzedawaniem próbek jest beznadziejna...
      Mam próbki Blondi i Popcorn (wzięłam przy okazji zakupu pełnowymiarowego).
      Używam Warm Peach, Popcorn w lecie nawet pasował, Blondie jest bardziej różowy, ale czasem nie wiem, czy nie pasowałby mi bardziej niż WP. ;-)

      Usuń
  15. U mnie przygoda zaczęła się od EDM i...szybko poszło dalej. Niestety nie do końca leżą mi podkłady mineralne i zostałam przy różach, cieniach i bronzerach. Wybór kolorów oszałamia! przed kolejnymi zakupami powstrzymują mnie jedynie obecne zasoby i to, że minerały są niesamowicie wydajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod pierwszym zdaniem mogę się podpisać. Zresztą na zdjęciu widać, że mam głównie EDM. ;-) Ale podkładów innych nie używam, bo na ogół mnie uczulały i kolory nie pasowały mi...

      Usuń
    2. U mnie niestety podkłady spisują się dobrze ale tylko na krótką metę, bez względu na formułę przy regularnym używaniu mocno mnie przesuszały.

      Trzymam podkład z EGM oraz Lauress na wypadek awaryjnych sytuacji. Co do kolorów to jedynie w EGM znalazłam idealnie dopasowany do mojej karnacji. Nigdzie indziej już nie mogłam trafić na podobny....Nawet z Lauress mam kolor sezonowy :(

      Usuń
  16. No to mnie namówiłaś;) lecę nakupować:) Mam dokładnie ten sam problem z cerą, zawsze byłam śniada, raczej w ciepłej tonacji, od lat się nie opalam więc skóra mi bardzo pojaśniała, no i każdy "light" podkład jest dla mnie za ciemny i za zimny:( praktycznie nie mogę sobie dobrać nic, może z minerałami mi się poszczęści. Też czekam na post o pędzlach najlepiej dla początkujących. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, to teraz już muszę napisać ten post o pędzlach... ;-)

      Usuń
  17. Thank you for stopping by my blog! Would you like to follow each other?

    Much Love,
    amyklundt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaki masz duży arsenał :) Miałam kiedyś podkład mineralny, ale chyba bardziej z nazwy był on mineralny niż naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. great post!
    I follow you too...!
    Anthea

    OdpowiedzUsuń
  20. Thank u so much for stopping by my blog and lovely comment you left) YOur blog is awesome! What do you think about following each other? I'm following you righ now, hope you will follow me back!
    Have a wonderful weekend!

    Best wishes, Alex
    www.svetusvet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Gotta try something;)
    xx
    B.
    http://www.beeswonderland.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Thanks for stopping by my blog, I really liked your comment,, do you think if we keep ..?? I follow you now ....
    I HAVE NEW POST,,, I hope
    KISSES
    GIGI

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale kolekcja!

    Jak narazie moja przygoda z minerałami jest niewielka, moze kiedys ja rozwinę:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem pod wrażeniem~!

    OdpowiedzUsuń
  25. love your style :)
    wanna follow each other ?just let me know
    xx
    itshayna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. imponująca kolekcja, jakie minerałki możesz polecić do skory przetłuszczającej się, jestem też bladziochem :P

    OdpowiedzUsuń
  27. wciąż boję się zaryzykować z podkładem mineralnym - wiem, wiem, tłumaczenie idiotyczne, ale czy to wszystko ładnie pozakrywa moje niedoskonałości? Nada się? Póki nie spróbuję, to pewnie się nie przekonam, a dzięki tej notce jestem o krok bliżej zapoznania się z tematem. Bardzo cenię sobie za to róże mineralne ;-)


    Świetny blog, na pewno będę tu częściej wpadać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje "niedoskonałości" minerały zakrywają świetnie, a na dodatek nie powodują nowych. ;-)

      Usuń
  28. bardzo ciekawy post tym bardziej dla mnie, bo zastanawiam się teraz nad przejściem na minerały :) tylko muszę zużyć resztkę podkładów (na specjalne okazje), bo szkoda mi ich wyrzucać :/

    OdpowiedzUsuń