Mamy wiosnę, wszystko się zieleni, kwitnie i pachnie. Poza tym wypadają włosy, łamią się paznokcie i przyplątują infekcje...
Trochę z powodu wiosny (wszystkie ssaki „linieją”), a trochę z innych przyczyn, takich jak stres i zmęczenie znowu walczę z nasilonym wypadaniem włosów. Poza tym patrzę w lustro i widzę marne włosy, marną skórę i cienie pod oczami.
Odporność też mi spadła, więc postanowiłam wspomóc organizm zdrowymi dodatkami oraz naturalnymi kosmetykami. Na dobry początek sprawiłam sobie kwiat lipy, ziele skrzypu, liść szałwii, kozieradkę i olej z wiesiołka.
Kwiat lipy
Napar z kwiatu lipy to świetny środek na przeziębienia. Herbatka z lipy z miodem i sokiem z cytryny znakomicie radzi sobie z ich lżejszymi formami. Jesienią i zimą często przychodzi mi z pomocą. Wiosną też się przydaje.
Poza tym kwiat lipy ma działanie uspokajające i ułatwia zasypianie. Przydaje się, kiedy z powodu stresu pojawiają się problemy ze snem.
Napar z lipy dobrze działa także na skórę. Można nim przemywać skórę, ma właściwości nawilżające i – jak ostatnio się dowiedziałam – może rozjaśniać przebarwienia. Zamierzam to sprawdzić! ;-)
Jak dotąd przekonałam się, że rzeczywiście dobrze nawilża skórę i to zarówno napar jak i hydrolat z lipy. Jest jednym z najlepiej nawilżających hydrolatów.
Dowiedziałam się tez, że wywar z lipy dobrze działa także na włosy – nawilża je i pomaga „okiełznać” suche włosy. To też planuję sprawdzić. :-)
Ziele skrzypu
Skrzyp jest świetnym źródłem krzemionki. Jeszcze nie wiem, czy będę go pić (muszę sprawdzić, jak smakuje), ale na pewno będzie używany jako napar do skóry i włosów.
Dzięki zawartości minerałów wzmacnia je i działa przeciwstarzeniowo. Podobno spowalnia proces siwienia – zobaczymy! ;-) Poza tym polecany jest do skóry ze skłonnością do rozszerzonych naczyniek, co przekonało mnie do zakupu.
Liść szałwii
Szałwię stosuję czasem jako przyprawę (w niewielkich ilościach), poza tym jest świetna do płukania chorego gardła. Napar z szałwii stosowany na skórę zaleca się osobom ze zmianami trądzikowymi i łupieżem.
Okazuje się jednak, że dobrze działa także na skórę dojrzałą – wzmacniająco i regenerująco. Pomaga także utrzymać kolor włosów, podobno lekko je przyciemnia co dla mnie jest dużym plusem z uwagi na jasne odrosty na włosach farbowanych obecnie na ciemny brąz.
Kozieradka
Niby też przyprawa, ale przede wszystkim „włosomaniacki hit blogosfery”. ;-)
O jej niemal magicznych właściwościach przekonałam się już rok temu, zmagając się z problemem nadmiernego wypadania włosów. Ma nadzieję, że nadal będzie tak działać.
Planuję przetestować te zioła osobno i w połączeniach, a efektami podzielę się na blogu.
Olej z wiesiołka
Na zdjęcie załapał się jeszcze olej z wiesiołka, który zamierzam w niewielkich ilościach dodawać do sałatek, a w większych również na skórę i włosy. Odkryłam, że dobrze im służy. To „treściwy” olej, ale przy suchych włosach i dojrzałej skórze jest to zaleta.
Mam też suszony żywokost i już z nim eksperymentuję, ale to temat na osobny wpis.
A Wy? Sięgacie po zioła do pielęgnacji zdrowia i urody?
Może znalazłyście coś godnego polecenia, co dobrze się sprawdza?
Powiem ci, że piłam taki mix- mieszałam pokrzywę i skrzyp, smakowało średnio ale idzie się przyzwyczaić ale zrezygnowałam bo byłam trochę zbyt leniwa żeby ten skrzyp gotować (podobno taki tylko zalany wrzątkiem i zaparzony niewiele daje bo większość składników zostaje w środku). Sama ostatnio szukałam zamiennika pokrzywy i skrzypu więc może zdecyduję się na kozieradkę.
OdpowiedzUsuńMnie pokrzywa uczula (taka do picia), więc przestałam ją stosować także zewnętrznie. Strasznie żałuję, że mnie uczula, bo pokrzywa ma moc. ;-)
UsuńZnam te zioła i wierze w ich działanie, ale wiele z nich oprócz pozytywnych właściwości wypłukuje inne minerały z organizmu. Za to uważam, że są świetne w formie płukanek, jak już przekona się człowiek do ich zapachów.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie zioła coś wypłukują, a tak działa także wiele tzw. "suplementów diety". Dlatego nie powinno się używać ich zbyt długo.. Wystarczy zorientować się które, na co i przez ile i jest OK! ;-)
UsuńPoza tym większość tych ziół jest do stosowania zewnętrznego, więc nic nie wypłukują. ;-)
Sięgam po zioła, ale od kilku miesięcy dosyć niepewnie. Przez picie pokrzywy rozregulowałam sobie hormony i dodatkowo nasiliłam swój trądzik, pomogło mi spożywanie kozieradki i wierzbownicy. Teraz sięgam po te środki z ogromną ostrożnością. Kwiatostan lipy polecam łączyć z kwiatem z bzu czarnego - działają silnie napotnie, przeciwgorączkowo i przynoszą niesamowitą ulgę w przeziębieniu i bólu gardła. Zamiast oleju z wiesiołka spożywam olej lniany, moim skromnym zdaniem jest cenniejszy i bardziej odpowiedni dla osób, którym zależy na poprawie stanu skóry i włosów.
OdpowiedzUsuńMoim odkryciem w pielęgnacji włosów jest jak już wiesz odwar z pączków i szyszek olchy, niesamowite działanie. Aż dziw mnie bierze, że nikt jeszcze o tym nie napisał. ;) W pielęgnacji skóry nie mam swoich ulubieńców, na pewno świetnie sprawdza się woda pietruszkowa, lipowa, tonik z mydlnicy lekarskiej, czy aloes. No i oczywiście brzoza, najlepiej młode listki i pączki :)
Szkoda z ta pokrzywą. Ja właśnie nie mogę jej pić, za to kozieradki używam tylko we wcierce (choć kupują ja jako przyprawę ;-))
UsuńTeż miałam olej lniany, teraz zmieniłam na wiesiołka - także do skóry i włosów.
Twoje odkrycie tej olchy i dla mnie jest inspirujące, tylko nie mam skąd wziąć tych pączków. ;-( Podobnie z brzozą (tzn. brzóz akurat mam dostatek w pobliskim rezerwacie, ale... właśnie... w rezerwacie, wiec nie mogę ich zbierać ;-()
Mam inny typ włosów, ale mój faworyt - łopian - i u Ciebie mógłby się sprawdzić. Olej z wiesiołka ładnie reguluje mi cykle i zmniejsza PMS, kiedy łykam go regularnie, o czym niestety zapominam. :) Bardzo lubię też żywokost, tę znajomość zapoczątkowało żywokostowe mydło z Lawendowej Farmy, jest po prostu doskonałe. W pielęgnacji twarzy cenię sobie zieloną herbatę, obecnie używam maceratu na oleju słonecnzikowym.
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka lat temu nie "wierzyłam" w zioła, teraz w przypadku lżejszych przypadłości sięgam właśnie po nie.
Herbata z lipy bardzo mi smakuje, skorzy niestety jest niesmaczny, a włosy wysusza, ale zmieszany z łopianem już mniej. :) Na odporność polecam też syrop/"miód" z mleczy, dzięki niemu przez całą zimę nie musiałam się przejmować przeziębieniem. W tym roku już zrobiłam podwójną porcję, z 1000 mleczy. ;)
*skrzyp, a nie "skorzy", nie wiem dlaczego tak mi się napisało ;)
UsuńO żywokoście muszę osobno napisać, bo jestem pod wrażeniem, ale jeszcze go "testuję".
UsuńMnie akurat w dużej mierze wychowano na ziołowych kuracjach, poza tym lubię używać ziół własnie w formie kosmetyków i coraz bardziej się w to wciągam. "Drogeryjne" kosmetyki często mnie uczulało, stąd mój zwrot w kierunku natury. Mam już dosyć użerania się z leczeniem alergii. ;-)
Do mleczy jakoś nie mogę się przekonać, choć mam ich wokół pełno. ;-)
Też mnie zastanawiał ten niby-miód, wydawało mi się, że to sam cukier i nie ma szans działać. Aż tak się zdarzyło, że dostałam słoik gotowego i okazało się, że u mnie rzeczywiście się sprawdza. ;) W dodatku można go dodawać do gorących napojów czy naleśników bez obawy o utratę właściwości.
UsuńWe mnie opór bardziej budzą mlecze. Kiedy byłam dzieckiem mówiono mi, że są trujące i bałam się, że się otruję tak, że gdy zerwałam mlecza, to szybko biegłam do domu myć mydłem rękę z tego "mleczka". ;-)
UsuńSyropy mogą działać. Gdy byłam mała leczono mnie syropem z cebuli i pomagał. :-)
Nie są trujące, przecież krowy i królliki rąbią mlecze na kilogramy. Mleczko brudzi, może dlatego Cię straszyli. A do miodu wykorzystuje się same kwiaty, bez łodyg i liści.
UsuńSyrop z cebuli nie tylko pomagał, ale i był pyszny!
Teraz wiem, że nie są trujące, ale... gdzieś tam w człowieku siedzi zabobon z dzieciństwa. ;-) Choć teraz wiem, że mnie wkręcano. Sama takie głupoty wmawiałam innym dzieciom.. Niestety łatwo się nakręcić w takim wieku, a potem gdzieś ciągle to jest! ;-)
UsuńJa nie lubiłam tego syropu za bardzo, ale pomagał, to prawda.
Za to bardzo lubiłam barszcz kiszony (na niedokrwistość). Nadal lubię. :-)
Ja jeszcze popijam bratka i nalewkę z kozieradki ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam popijać lipę ;)
Nalewkę z kozieradki? Zaciekawiłaś mnie.
UsuńBratka nigdy nie lubiłam. Za to lipę - uwielbiam. :-)
Ja ostatnio zaczęłam pić pokrzywę. Co pewien czas sięgam też po wierzbownicę. Przymierzam się do skrzypu :)
OdpowiedzUsuńZobaczę, jak mi wyjdzie ze skrzypem. ;-)
UsuńWierzbownicy nie próbowałam, a pokrzywa mnie uczula, więc "odpadła".
Większość tych ziół jest dostępnych u mnie na podwórku :) nie lubię pić ziółek i nigdy nie chce mi się myć w nich włosów... Ograniczam się do suplementów diety i maski na 20 min na włosy, także podziwiam Cie. Pokrzywa też dobrze działa :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie tez wiele rośnie, ale jest to w mieście, zakopconym i zanieczyszczonym, więc wolę kupić zioła z czystszych terenów. ;-)
UsuńOstatnio przekonuję się do ziół, sama o nich napisałam niedawno post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Zaraz pójdę poczytać!
Usuńjestem w tak głębokiej desperacji że chyba sięgnę po rosół do włosów --> kozieradkę!
OdpowiedzUsuńHehe! Rzeczywiście rosół. Z "magą".
UsuńKochana z nieba mi spadłaś, z racji tego, że zostałam mamą i karmię, włosy lecą mi na potęgę, a ty tu kozieradkę polecasz, daj koniecznie znać co dokładnie z nią robisz;) Dziękuję
OdpowiedzUsuńO kozieradce pisało wiele blogerek, na pewno dużo znajdziesz o niej!
UsuńSprawdź, czy na pewno jest wskazana podczas karmienia, ale ja jej używam tylko zewnętrznie - na skórę głowy, więc nie sądzę, żeby mogła jakoś wpływać na pokarm używam na skórę i w tak niedużej ilości (i stężeniu - bo to jest napar), no i przez krótki czas - ja ją nakładam na ok. godzinę przed myciem, potem zmywam i są efekty. Niektórzy stosują po myciu, ale mnie zapach przerasta...
Ja tej wiosny po prostu padłam, szara, sina gęba, cienie pod oczami... po prostu z przerażeniem patrzę w lustro. Zaczęłam od wiesiołka w kapsułkach i od odstawienia kosmetyków Mary Kay.... niestety za mocne, za ostre... testuję różne kremy począwszy od zwykłego nivea całkiem nieźle nawilża.
OdpowiedzUsuńA na wzmocnienie jestestwa piję koktajl z pietruszki, soku z pomarańczy (wyciskanego) i miodu.
To wyglądałyśmy podobnie (ja nadal wyglądam). Mogłabym wygrać casting do filmu o zombiakach samym wyglądem. ;-)
UsuńNie znam kosmetyków M. Kay, ale mnie dobrze służą różne naturalne. Własnie z wiekiem odkrywam, że w sumie chodzi o to, żeby skóra byłam nawilżona - wtedy wygląda lepiej i jest zdrowsza.
Ja uwielbiam zioła :) Mój teściu hoduje zioła w ogrodzie to dopiero są zioła :)
OdpowiedzUsuńTakie domowe są najlepsze!
UsuńUżywam szałwii na gardło jedynie. A koziderki jestem ciekawa, bo mi tak już od lat włosy jakoś lecą.
OdpowiedzUsuńKozieradka działa. przynajmniej na mnie.
Usuńja popijam ziolka, ale glownie dla walorow smakowych, choc szukam czegos co pomoze mi w 'ozdrowieniu':P moich paznokci:)) do kozieradki nie moge sie przekonac:)) jakie mialas po niej efekty??
OdpowiedzUsuńKozieradki nie piję ani nie jem, używam zewnętrznie na skórę głowy i włosy przestają wypadać!
UsuńTeż piję zioła dla walorów smakowych. Te są raczej do "smarowania" (poza lipą, którą uwielbiam).
świetnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno spróbuję z lipą. Mam problemy z wiecznie odwodnioną cerą i może to mi jakoś ją podratuje. A jakby miała jeszcze rozjaśnić delikatne przebarwienia to byłaby idealna!
OdpowiedzUsuńTeż liczę, że rozjaśni chociaż trochę. :-)
UsuńZioła są ok, ale też nie można przesadzać z ich ilością. Niektóre działają alergizująco i fotouczulająco.
OdpowiedzUsuńNiektóre - tak. Podobnie jak niektóre produkty spożywcze, kosmetyki itp. ;-) Zwykle na opakowaniach są ostrzeżenia w tych przypadkach.
Usuńjeśli chodzi o włosy to traktuję je drogeryjnymi kosmetykami i staram się minimum raz w tygodniu olejować. zioła dostarczam sobie wewnętrznie, piję napary i herbatki
OdpowiedzUsuńpost jakby kierowany do mnie :D muszę zaopatrzyć się w parę ziółek :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńNiech Ci dobrze służą!
Takie naturalne składniki są najlepsze jesli chodzi o pielegnacje.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się taki eco zestaw podoba.
Miłego popołudnia życze.
Marysia
Dziękuję!
UsuńI zgadzam się! natura wie, co tworzy!
Ostatnio miałam problemy z krtanią, ale wyleczyłam się naturalną metodą, a mianowicie herbatą z miodem, imbirem i cytryną - nie dość, że pyszna i aromatyczna, to i jeszcze skuteczna :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńHerbata z lipy w takiej formie jest świetna!
Ojjj,moim włosom i skórze głowy przydałaby się taka ziołowa dawka :)
OdpowiedzUsuńKurcze, chyba muszę przekonać się w końcu do tych wszystkich ziół. :) Mojej skórze głowy i włosom przydałaby się taka bomba witaminowa. Na pewno byłyby zachwycone.
OdpowiedzUsuńWitaminy zawierają warzywa i owoce. Teraz jest ich dużo i coraz więcej świeżych, nie ze szklarni! :-)
UsuńOstatnio wróciłam do picia skrzypu i pokrzywy, dodatkowo kupiłam z ciekawości bratek.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu spróbować z tym wiesiołkiem ;)
Uwielbiam zioła i bardzo wierzę w ich dobroczynne właściwości, aktualnie w walce o piękne włosy pomaga mi korzeń pokrzywy i ziele wierzbownicy drobnokwiatowej. Piję też olej lniany ;)
OdpowiedzUsuńMuszę poznać wierzbownicę! Widzę, że już kilka osób ją poleca.
UsuńZ ziół suszonych które stosuję - sporadycznie - to borówka brusznica gdy mała ma biegunkę, mięta ale tylko dla mojej mamy i męża - na problemy z gastryką (ja po mięcie w każdej formie - rzygam jak kot, nawet tymbarków z miętą pic nie mogę bo zaraz lecę do Porto Rico), melisa - dla męża bo nerwowy i to by było tyle.
OdpowiedzUsuńJak ktoś chce mniszek lekarski ekologiczny - zapraszam :D
Mam na trawniku megaplantację :P
Ja mam taką plantację pod blokiem. ;-)
UsuńSłyszałam,że mięta tak działa na niektórych.
O slynnej kozieradce wiele slyszalam ale mam male obawy ;) do wlosow w wiekszosci uzywam gotowcow ale staram sie pic ziola chociaz musze przyznac ze dosc sporadycznie :/
OdpowiedzUsuńKozieradka nie jest straszna, tylko nie każdemu odpowiada jej zapach. Mnie na przykład - nie. Ale można przetrwać, bo działa. ;-)
UsuńNigdy nie stosowałam żadnych ziół.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować! ;-)
UsuńKozieradkę chciałam wypróbować, ale ostatecznie sięgnęłam po gotowy specyfik radical.
OdpowiedzUsuńA tak to od wewnątrz przyjmuję natkę pietruszki zmiksowaną z jabłkiem jako smoothie;)
Mnie jakoś nie przekonują smoothies. Wolę sobie chrupać warzywa i owoce. ;-)
UsuńA kozieradka - pachnie niemiło, ale działa - przynajmniej na mojej głowie. :-)
Ja sobie bardzo cenie zioła w pielęgnacji ale trzeba umieć je stosować by przynosiły same korzyści :)
OdpowiedzUsuń