Już dosyć dawno obiecałam pokazać swoją pierwszą paletkę Inglot i nie wiem, czemu ciągle jeszcze tego nie zrobiłam...
Co ciekawe, w ogóle nie dało się zauważyć naruszenia struktury tego cienia do chwili, kiedy wyjęłam go z opakowania. Zobaczcie:
Dopiero po rozfoliowaniu zaczął się sypać i sypie się do dziś, co jest nieco wkurzające, bo jest dobrze „napigmentowany”. Jednak właśnie przez te porządne, trwałe kolory i ich urok wybaczam mu to. :-)
Skusiłam się na stworzenie własnej paletki pod Waszym wpływem, miłe blogerki. :-) To Wy zachęciłyście mnie do wypróbowania niemineralnych, ale cruelty-free polskich cieni.
Pomysł z możliwością zakupienia pustej paletki i osobno cieni, które w niej umieścimy uważam za świetny. :-) Zdecydowałam się na kolory 107, 121 i 122 (tak są oznaczone na opakowaniach, na stronie firmy Inglot to 107r, 121r i 122r).
Dodatkowo spodobały mi się tęczowe kostki, które można wykorzystać jako małe, wyjazdowe paletki i stworzyć z nich nieco większą paletkę wyjazdową. Bo przynajmniej ja paletek używam najczęściej na wyjazdach – w domu, na co dzień, sięgam zwykle po mineralne cienie sypkie.
Zwykle wolę mineralne cienie od tradycyjnych, bo są trwałe i świetnie „napigmentowane”. W tym wypadku nie widzę szczególnej różnicy. Cienie Inglot jak na „niemineralne” cienie mają bardzo intensywne kolory i też są trwałe.
Paletka jest w moich ulubionych kolorach. Podobnie jak moja pierwsza paletka NYX.
I jak paletka Essence (której bardzo rzadko używam).
Myślę, że to jakoś świadczy o moich upodobaniach. :-) Nudna jestem: nic tylko brązy i zielenie. :-)
Jeśli zastanawiacie się nad tymi kolorami, mogą Wam się przydać moje „swatche”.
Na górze: nałożone na bazę pod cienie Eye Primer (Lily Lolo), na dole – nałożone wprost na skórę. Jak widać, szczególnie na bazie cienie są bardzo intensywne i zwykle tak je stosuję.
W świetle dziennym:
W świetle lampy błyskowej:
Cienie i paletki można zakupić na stoiskach Inglot oraz w niektórych drogeriach.
Jak napisałam - jestem zadowolona z tych cieni i dziękuję Wam za polecenie ich. :-)
Poza tym bardzo mi się podoba możliwość samodzielnego skomponowania sobie paletki w wybranych kolorach i wybranej wielkości.
najbardziej podobają mi się kolory środkowego cienia:)
OdpowiedzUsuńMi też :)
UsuńNajczęściej ich używam. Są takie spokojne i "podstawowe". :-)
UsuńTo niesamowite jak te cienie są podobne do tej paletki NYX
OdpowiedzUsuńSą. ;-) Ale wykończenie mają zupełnie inne. Cienie NYX, zwłaszcza beże i brązy mają drobinki, Inglot są matowe albo perłowe.
UsuńMnie się podobają wszystkie! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie :) można z nich skomponować tyle makijaży :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
Usuńsuper kolory:) świetnie mozna je ze sobą łączyć :)
OdpowiedzUsuńJa na razie mam jeden cień z inglota i bardzo sobie go chwalę :)
OdpowiedzUsuńSuper! :-)
UsuńTeż mam kosteczkę z serii Rainbow, ale fioletową :D Cienie są naprawdę dobre, podobnie jak te z KOBO. Z minerałków ostatnio pokochałam cień Candy Annabelle Minerals :)
OdpowiedzUsuńNadal nie znam Annabelle ;-)
UsuńKOBO zresztą też nie znam.
A fioletowe kostki tez mi się podobały.
Fajne są te tęczówki od Inglota :) Sama mam trzy: żółty, fioletowy i cielisty :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńPrzepiękne, moje kolory!
OdpowiedzUsuńMoje właśnie też. :-)
UsuńBarwne makijaże mogą powstać z tej paletki.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńBez bazy szału nie ma ;/ Kolorki jednak są bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńmam kilka tych cieni i rzeczywiście raczej nie można narzekać na jakość :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że u Ciebie m.in. je oglądałam kiedyś.
UsuńCałkiem przyjemne masz te kolorki. Też chętnie skomponowałabym sobie taką paletkę, na podróż idealna, bo mało miejsca zajmuje. Chociaż z drugiej strony kuszą mnie paletki Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńMam też paletkę LL - w "naturalnych" kolorach. jest świetna i pokazywałam ją tutaj.
Usuńchyba muszę sobie sprawić tą bazę pod cienie, którą masz bo efekt jest świetny!! :O
OdpowiedzUsuńBaza jest super - moja ulubiona!
UsuńBędę klikać już trzecie pudełko. :-)
Tutaj jest wpis o niej. :-)
Cienie z Inglot są jednymi z lepszych
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńOstatnio namiętnie kocham się w kolorówkach, niestety grzeszę kupując "ciężką" chemię, ale co poradzę jak to wszystko takie ładne. Ostatnim moim nabytkiem jest paletka Au Naturel ze Sleeka, ta dopiero jest napigmentowana! Cudo!
OdpowiedzUsuńHehe! Nie miałam nigdy kosmetyków Sleeka, wiem, że się podobają i są chwalone. Kolory mają ciekawe, więc nie dziwię się, że mogły Cię skusić.
Usuńmam sentyment do tej firmy, to były pierwsze cienie, jakich używałam :)
OdpowiedzUsuńMoje chyba też, choć nie pamiętam dobrze. Wiem, że miałam malutką paletkę dawno temu. :-)
Usuńpiekne kolorki <3 a na bazie to njuz istna bajka! lubie cienie inglota i to bardzo <3
OdpowiedzUsuńJa też. :-)
UsuńŚwietne te kolorowe kosteczki, każda to takie 3 w 1 i zamiast paletki z 3 cieniami masz aż 9 kolorów:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to rozwiązanie. Ja jak dotąd miałam tylko jeden cień tej marki i akurat trafił mi się taki kiepsko napigmentowany. Z tego co czytałam, to mam naprawdę pecha, bo inne kolory są fajne :)
Mnie własnie też się spodobał ten pomysł - takie małe paletki do komponowania większych paletek. :-)
UsuńMoje kolory :) Świetne są :)
OdpowiedzUsuńMoje też! :-)
UsuńPrzepiękne są, kocham te cienie :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńna te tęczowe nie mam ochoty, ale ostatnio często sięgam po kilka moich cieni z inglota i mam ochotę rozbudować moją "kolekcję" o kilka odcieni. powoli je dokupię. bawię się tym, co mam.
OdpowiedzUsuńOglądałam je kiedyś u Ciebie. :-)
UsuńBardzo lubię cienie inglota mam ich całkiem sporo, z Rainbow mam jakiś brązowy zestaw ale przyznam, że prawie nie używam, jakoś mi nie odpowiada, wolę pojedyncze cienie.
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńja posiadam chyba tylko jeden cień inglota i w sumie go nie używam :D wszystkie makijaże wykonuję moimi cieniami w kremie, jedynie na jakieś większe wyjścia używam tego typu cieni :) ale kolorystyka tego cienia w środku moim zdaniem jest przyjemna :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie potrafię używać cieni w kremie. :-)
UsuńWidzę, że cień w środku najbardziej się podoba.
Uwielbiam cienie z Inglota. Mam kasetkę Freedom System, do której skomponowałam cienie o najlepszym według mnie wykończeniu i trwałości, czyli AMC shine i double sparkle.
OdpowiedzUsuńMuszę im się przyjrzeć. Te mi się spodobały, więc zobaczę też inne.
UsuńMam na razie dwa cienie z Inglota - a właściwie 4, bo jeden to też tęczowa trójeczka - i sama nie wiem, co o nich sądzić. Niby są fajne, ale jednak cenowo nie wypadają jakoś zachwycająco, tym bardziej, że tutaj do ich kosztu trzeba dołożyć jeszcze paletkę. Może po prostu miałam za dużo do czynienia ze świetnymi cieniami tańszych firm, żeby teraz popaść w nadmierny zachwyt :D
OdpowiedzUsuńA jakie miałaś dobre cienie tańszych firm? Chętnie tez bym je poznała! :-)
UsuńSkompletowałaś taki sam zestaw :) Ja tam też trzymam się ulubionych kolorów :)
OdpowiedzUsuńNiemal taki sam! Tylko bez drobinek. :-) Lubię takie kolory po prostu.
UsuńKocham zielenie ; brąz tez lubię 😊
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja! :-)
Usuńciekawe te z zielenią :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne są!
UsuńAle używam ich tylko "od większego dzwona". :-)
Świetnie skomponowana paletka.
OdpowiedzUsuń:*
ale ładne kolorki ;)
OdpowiedzUsuńI like Inglot trio eyeshadows!
OdpowiedzUsuńMakeup Demon blog
Makeup Demon Bloglovin
Makeup Demon FB page
Śliczne kolorki :)
OdpowiedzUsuńmam te środkowe w brązach :)
OdpowiedzUsuńI jak się spisują?
UsuńMam dwa cienie z Inglota i oba to klapa, teraz poluję na inne i mam nadzieję, że teraz się nie zawiodę...
OdpowiedzUsuńO! A jakie masz?
UsuńBardzo podoba mi się zestawienie :)
OdpowiedzUsuńTobie chyba też pasują takie kolory. :-)
UsuńJa skompletowałam dla Mamy na Gwiazdkę taką kasetkę i jest zadowolona:) Ja natomiast mam dwa cienie co prawda luzem, ale bardzo je lubię, pomimo, że blenduję się je lekko gorzej niż te z makeup revolution :)
OdpowiedzUsuńMam taką paletkę i dwa numerki nam się pokrywają, a dokładnie 107 i 121. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:**
Ojoj, ta od Essence śliczna :3
OdpowiedzUsuń