O kosmetykach Lily Lolo pisałam wielokrotnie, ale nie napisałam jeszcze o tym, od którego zaczęła się moja przygoda z tą marką – od rozświetlacza „Star Dust”.
Czego oczekuję od rozświetlacza? Jak sama nazwa wskazuje – rozświetlenia. ;-) Ale bez "brokatowych drobinek", za którymi nie przepadam. Zawsze mam wrażenie, że wyglądają dziwnie i, zwłaszcza w dzień, trochę "nie na miejscu". Wolę makijaż, który wygląda możliwie naturalnie.
Konturowanie twarzy to świetna sprawa, ale wbrew pozorom niełatwo znaleźć kosmetyki, które dobrze zgrają się z naturalnymi kolorami twarzy. Wśród rozświetlaczy najbardziej przeszkadzają mi właśnie te drobinki, są więc pierwszą rzeczą, na jakie zwracam uwagę.
Duże "brokatowe" drobinki zniechęcają mnie do zakupu, moim ideałem byłby rozświetlacz całkowicie pozbawiony drobinek, choćby najmniejszych. ;-) Idąc na kompromis zadowalam się takimi, w których drobinki są niewielkie, subtelne i widać je tyko przy określonym świetle.
"Star Dust" ma niewielkie drobinki, jednak w świetle dziennym praktycznie ich nie widać. Podobnie jak w mocnym świetle słonecznym. Nałożony z umiarem daje naturalny efekt rozświetlenia - delikatnej "tafli", pozbawionej połyskujących "brokacików". Dzięki temu świetnie nadaje się do podkreślania kości policzkowych.
Drobinki pojawiają się w świetle sztucznym, zwłaszcza blisko źródeł światła. Są subtelne, ale są.
Zdjęcia w powiększeniu: po lewej stronie - w świetle dziennym, po prawej - w świetle lampy błyskowej.
Zdjęcia w powiększeniu: po lewej stronie - w świetle dziennym, po prawej - w świetle lampy błyskowej.
Od dłuższego czasu "Star Dust" to mój ulubiony rozświetlacz, który można stosować nie tylko do makijażu mineralnego. Koleżanka, która mi go poleciła, stosuje go z "tradycyjnymi" kosmetykami.
Na stronie Lily Lolo znalazłam poradę, aby dodać go do kremu nawilżającego. Tego jednak nie próbowałam.
Obecnie można go dostać w Polsce (np. na stronie Costasy.pl) i można też zakupić na próbę mini opakowanie, które tak naprawdę wystarczy na bardzo długo, bo takie kosmetyki używa się w niewielkich ilościach, więc są bardzo wydajne.
Skład:
Mica (CI77019), May Contain: Titanium Dioxide (CI77891), Iron Oxides (CI77491, CI77492, CI77499)
Używacie rozświetlaczy? Jakie uważacie za godne polecenia?
Bardzo podoba mi się pomysł na zmieszanie go z kremem - lubię płynne rozświetlacze. :)
OdpowiedzUsuńJa wolę proszki! :-)
Usuńooo właśnie ten rozśwetlacz mam! przypomniałaś mi o nim :)
OdpowiedzUsuńHaha! ;-)
UsuńPięknie wygląda, choć nie wiem czy umiałabym ogarnąć wersję sypką :)
OdpowiedzUsuńJa tylko takie ogarniam! :-)
UsuńZupełnie się nie znam z kosmetykami LL, mam je gdzieś w pamięci za każdym razem jak robię jakieś kosmetyczne zakupy, ale nadal się nie poznaliśmy.
OdpowiedzUsuńJa też tak mam z wieloma markami - głównie mineralnymi. ;-)
UsuńMam próbkę, jest świetny. Oszczędzam ją na wakacje, na wyjazd, bo w takim woreczku strunowym nie zajmie wiele miejsca, a myślę, że będzie pięknie wyglądał na opalonej skórze :)
OdpowiedzUsuńJa też na wyjazdy biorę wszystko w strunkach. Dzięki temu mam kieszonkowy zestaw do makijażu, w którym wszystko jest.
UsuńWidzę, że bardzo dyskretny , z pewnością ma swoje fanki, nie lubiące nadmiaru w makijażu .
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam swoją przygodę z rozświetlaczami.. dopiero zakupiłam popularny ostatnio z wibo :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Ci się spodoba.
UsuńŁadnie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś skusić się na jakiś kosmetyk Lily Lolo. Bardzo ciekawią mnie te produkty,
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia
OdpowiedzUsuńChyba nawet mogłabym obejrzeć nawet rolkę papieru toaletowego, gdybyś była autorem zdjęcia.
A wracając do tematu , z typowo mineralnych podkładów i pudrów miałam tylko próbki .
Ale zaryzykowałabym kupienie jakiegoś, bo lubię ten matowo satynowy efekt na twarzy
Dziękuję! Aż nie wiem, co powiedzieć...
UsuńFaktycznie pomysł ze zmieszaniem z kremem super;)
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię takiego brokatowego wręcz rozświetlenia, pełnego świecących drobinek. W cieniach do powiek jeszcze je zniosę ale po za... już nie bardzo. Szczerze mówiąc, jestem zielona w konturowaniu twarzy, myślę że kiedyś się nauczę to robić :)
OdpowiedzUsuńJa też ciągle się tego uczę. Podziwiam ludzi, którzy dobrze sobie z tym radzą.
UsuńZapowiada się świetnie i genialny pomysł na zmieszanie z kremem. Ja za to nie polecam kulek rozswietlających Avonu.
OdpowiedzUsuńa czemu nie polecasz?
UsuńJa uwielbiam oslawiona juz po wsze czasu Mary Lou i dla mnie jest nie do zastapienia poki co :P
OdpowiedzUsuńA ja nie poznałam Marylki.
Usuńech, ja nawet nie używam rozświetlacza :p
OdpowiedzUsuńale może w takiej sytuacji kiedyś zacznę :D
Wszystko przed Tobą! :-)
Usuńprzyznam się, że rozświetlacza jeszcze nigdy nie używałam :) w kącikach oczu itp owszem ale nie na twarz :)
OdpowiedzUsuńJa długo też używałam rozświetlaczy tylko tak, jak Ty.
UsuńJa uzywam czasami ze sleeka (duo bronzer + rozswietlacz :))
OdpowiedzUsuńNie znam go, ale miałam kiedyś takie zestawy mineralne.
UsuńUżywam rozświetlaczy w zasadzie jednego jaki mam, mianowicie Bell Planete Illuminator Body and Face i jak na razie mi odpowiada. Ma większe drobinki (bo jest tez do ciała) ale czuję sie w nim dobrze jeśli tylko delikatnie musnę nim kości policzkowe. Na lato będzie jeszcze lepszy niż dotychczas :)
OdpowiedzUsuńA kosmetyki mineralne bardzo chciałabym wypróbować :)
Nie znam go. Ugrzęzłam w mineralnych. ;-)
Usuńu mnie sypkie rozświetlacze i wszelkie produkty sypkie kończą się tym,że zawsze cała jestem w tym pyle ale ten produkt jest piękny,unikam typowo brokatowych produktów zawsze wybieram właśnie takie dające taflę połysku
OdpowiedzUsuńTo prawda, że pylą, ale "prasowańce" też pylą, gdy się je nakłada.
UsuńNie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tego typu, choć nie ukrywam, ze zamierzam w końcu sobie kupić jakiś rozświetlacz :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny kosmetyk.
UsuńJa zazwyczaj nie używam, bo większą część roku jestem biała a bieli nie ma po co rozświetlać. Ale od niedawna często używam samoopalaczy i słyszę komplementy, że wyglądam zdrowo. Może i warto zainwestować też i w rozświetlacz? :)
OdpowiedzUsuńRozświetlona biel jest ciekawsza. Sama też bladawa jestem. Samoopalaczy się boję. ;-)
UsuńCiekawią mnie minerały, jeszcze nie miałam. Rozświetlacza też jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńMinerały to świetna sprawa!
UsuńBardzo fajny . Podzielam zdanie o dużych brokatowych drobinkach - też tego nie lubię .. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że nikt ich nie lubi. To po co je sypią do niektórych kosmetyków? ;-)
UsuńHmmm, nigdy jeszcze nie miałam rozświetlacza :) acz minerałki bardzo lubię, właśnie zamówiłam nową turę z Annabelle M:)
OdpowiedzUsuńJa z Annabelle jeszcze nic nie mam.
UsuńFajny efekt, ja też nie przepadam za dużymi brokatowymi, te prezentują się dużo naturalniej.
OdpowiedzUsuńJa właśnie też nie.
UsuńNo ciekawe jakby sie sprawdził z kremem
OdpowiedzUsuńMoże mógłby dać efekt jak te kremy, co "odmładzają od pierwszego użycia"?
Usuńja jestem uzależniona od rozświetlaczy nie potrzebuje żadnego pretekstu zeby kupić kolejny a jak jeszcze minerlany to juz w ogóle mogę z zamknietymi oczami brać;)
OdpowiedzUsuńJa też odkąd zaczęłam używać rozświetlaczy, używam ich prawie zawsze, kiedy się maluję. ;-)
UsuńBardzo ładnie się prezentuje, nie miałam akurat z tej firmy rozświetlacza ;) .Również jestem za makijażami, które wyglądają możliwie naturalnie ;) .
OdpowiedzUsuńTakie są chyba najlepsze. I "najbezpieczniejsze".
UsuńWygląda ładnie, ale za dużo świecidełek też nie lubię :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMam go i bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJa jeszcz nie mam mineralnych rozświetlaczy, za to mogę polecić te drogeryjne. Tanie i dobre są na pewno z Wibo - Diamond Iluminator i Lovely - Gold Highlighter
OdpowiedzUsuńJesteś drugą osobą w wątku, która poleca Wibo.
UsuńBardzo ciekawy kosmetyk, a że można go dodać także do kremu, to już w ogóle rewelacja. Powstałby wtedy nasz, własny BB :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńRozświetlacz z Lily Lolo jest jedynym kosmetykiem tej marki z którym się nie polubiłam... :(
OdpowiedzUsuńPrzeszkadzają mi te drobinki. Może trafił mi się felerny produkt, gdzie są one dosyć mocno widoczne... Z drogeryjnych mam teraz wibo Diamond Illuminator i jest cudny :)
Może masz jakąś nowszą wersję? W mojej nie ma brokatowych drobinek i dlatego go używam.
UsuńTego z Wibo nie znam.
nie miałam nadal nic od nich;) choć to może się szybko zmienić gdy tak na ten rozświetlacz patrzę xd
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńTeż nie lubię drobinek w rozświetlaczach, jedyne odstępstwo od reguły to rozświetlacz w kulkach Oriflame, ale to dlatego, ze drobinki są praktycznie niewidzoczne, a pięknie zmiękcza cerę ^_^ Stardust też mnie kusi, bo a) to Lily Lolo, minerały, na które mam chrapkę, b) ma świetną nazwę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Yenn
Mnie też nazwa się podoba. :-) Kojarzy mi się z jedną z płyt mojego ulubionego artysty. ;-)
UsuńNie znam tego z Oriflame.
Może jakby dodać go do kremu nawilżającego to stworzyłoby się coś w rodzaju kremu BB rozświetlającego? :)
OdpowiedzUsuńMoże? ;-)
UsuńChciałabym go mieć :)
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńja lubię rozświetlacze i czasami w ogóle lubię dużo makijażu na twarzy. przeważnie nie maluję się mocno, bo by mi skóra odpada, ale na "wieczór" nie z kotami w domu mogę sobie odpitolić na twarzy mocne konturowanie, usta i takie tam. rozświetlacze kocham bardzo, zwłaszcza mary-lou, ale chcę spróbować lightscapade, soft&gentle i takich tam różnych. są na mojej wishliście i raczej z niej nie znikną :) jeśli chodzi o lily lolo to mam cień i róże i chętnie bym spróbowała Stardust, ale chyba jeszcze nie teraz. może kiedyś, pamiętam o nim.
OdpowiedzUsuńJa na co dzień też nie maluję się mocno, często w ogóle. Ale czasem też lubię sobie poszaleć nieco. ;-) Ale tak w granicach, bo nie mam odwagi na większe rewolucje. Poza tym w środowisku, w którym zwykle przebywam większość osób maluje się jeszcze nudniej niż ja (albo wcale), więc i tak uchodzę za osobę mocno się malującą. ;-)
UsuńJa z mineralnych rozświetlaczy najbardziej lubię Cherub z Silk Naturals, łatwo z nim przesadzić, ale nałożony oszczędnie wygląda bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńOstatnio zaczęłam też używać niemineralny z Bell i poza efektem spodobało mi się nakładać produkt, który jest prasowany i przy nakładaniu makijażu nie mam wokół siebie pełno wirujących drobinek, bo z minerałami to ja mam przy odkurzaniu na toaletce błyszczący kurz :D
Nie znam go, ale chyba własnie nad nim się zastanawiałam kilka lat temu, gdy trafił do mnie ten. Pamiętam, że zastanawiałam się, co sobie sprawić i wypróbować - minerałki Lily Lolo czy Silk Naturals. W końcu stanęło na LL.
UsuńJa się maluję nad zlewem, więc błyszczące świecidełka spływają. ;-)
Ja używam ze Sleeka ;) ale tylko na kości policzkowe; )
OdpowiedzUsuńJa tego głównie też w ten sposób.
UsuńWygląda bardzo kusząco!
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam przygodę z minerałkami ;) Mam nadzieję, że przypadną mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Ja je bardzo polubiłam!
UsuńFajny patent na mieszanie z kremem :)
OdpowiedzUsuńja nie potrafie używac rozświetlacza;d
OdpowiedzUsuńSpokojnie się nauczysz! :-)
UsuńJa rzadko sięgam po tego typu kosmetyki. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Miło słyszeć,że jest dobry. Będę zamawiać miniaturkę :)
OdpowiedzUsuń