Lily Lolo: rozświetlacz Star Dust

O kosmetykach Lily Lolo pisałam wielokrotnie, ale nie napisałam jeszcze o tym, od którego zaczęła się moja przygoda z tą marką – od rozświetlacza „Star Dust”.


Kupiłam go kilka lat temu, kiedy marka Lily Lolo nie była jeszcze dostępna w Polsce. Zamówiłam go na brytyjskiej stronie wraz z próbkami podkładów. Mimo upływu lat ciągle go mam i jeszcze trochę mieć będę... Jedną z głównych zalet kosmetyków mineralnych jest to, że się nie psują.


Czego oczekuję od rozświetlacza? Jak sama nazwa wskazuje – rozświetlenia. ;-) Ale bez "brokatowych drobinek", za którymi nie przepadam. Zawsze mam wrażenie, że wyglądają dziwnie i, zwłaszcza w dzień, trochę "nie na miejscu". Wolę makijaż, który wygląda możliwie naturalnie.

Konturowanie twarzy to świetna sprawa, ale wbrew pozorom niełatwo znaleźć kosmetyki, które dobrze zgrają się z naturalnymi kolorami twarzy. Wśród rozświetlaczy najbardziej przeszkadzają mi właśnie te drobinki, są więc pierwszą rzeczą, na jakie zwracam uwagę.

Duże "brokatowe" drobinki zniechęcają mnie do zakupu, moim ideałem byłby rozświetlacz całkowicie pozbawiony drobinek, choćby najmniejszych. ;-) Idąc na kompromis zadowalam się takimi, w których drobinki są niewielkie, subtelne i widać je tyko przy określonym świetle.


"Star Dust" ma niewielkie drobinki, jednak w świetle dziennym praktycznie ich nie widać. Podobnie jak w mocnym świetle słonecznym. Nałożony z umiarem daje naturalny efekt rozświetlenia - delikatnej "tafli", pozbawionej połyskujących "brokacików". Dzięki temu  świetnie nadaje się do podkreślania kości policzkowych.

Drobinki pojawiają się w świetle sztucznym, zwłaszcza blisko źródeł światła. Są subtelne, ale są.

Zdjęcia w powiększeniu: po lewej stronie - w świetle dziennym, po prawej - w świetle lampy błyskowej.


Jakiś czas temu porównywałam go z "Vanilla Pudding" z Ecolore - zdjęcia i wpis znajdziecie tutaj.

Od dłuższego czasu "Star Dust" to mój ulubiony rozświetlacz, który można stosować nie tylko do makijażu mineralnego. Koleżanka, która mi go poleciła, stosuje go z "tradycyjnymi" kosmetykami.


Na stronie Lily Lolo znalazłam poradę, aby dodać go do kremu nawilżającego. Tego jednak nie próbowałam.

Obecnie można go dostać w Polsce (np. na stronie Costasy.pl) i można też zakupić na próbę mini opakowanie, które tak naprawdę wystarczy na bardzo długo, bo takie kosmetyki używa się w niewielkich ilościach, więc są bardzo wydajne.

Skład:
Mica (CI77019), May Contain: Titanium Dioxide (CI77891), Iron Oxides (CI77491, CI77492, CI77499) 

Używacie rozświetlaczy? Jakie uważacie za godne polecenia?



84 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się pomysł na zmieszanie go z kremem - lubię płynne rozświetlacze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo właśnie ten rozśwetlacz mam! przypomniałaś mi o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wygląda, choć nie wiem czy umiałabym ogarnąć wersję sypką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie się nie znam z kosmetykami LL, mam je gdzieś w pamięci za każdym razem jak robię jakieś kosmetyczne zakupy, ale nadal się nie poznaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam z wieloma markami - głównie mineralnymi. ;-)

      Usuń
  5. Mam próbkę, jest świetny. Oszczędzam ją na wakacje, na wyjazd, bo w takim woreczku strunowym nie zajmie wiele miejsca, a myślę, że będzie pięknie wyglądał na opalonej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na wyjazdy biorę wszystko w strunkach. Dzięki temu mam kieszonkowy zestaw do makijażu, w którym wszystko jest.

      Usuń
  6. Widzę, że bardzo dyskretny , z pewnością ma swoje fanki, nie lubiące nadmiaru w makijażu .

    OdpowiedzUsuń
  7. ja dopiero zaczynam swoją przygodę z rozświetlaczami.. dopiero zakupiłam popularny ostatnio z wibo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę kiedyś skusić się na jakiś kosmetyk Lily Lolo. Bardzo ciekawią mnie te produkty,

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Twoje zdjęcia
    Chyba nawet mogłabym obejrzeć nawet rolkę papieru toaletowego, gdybyś była autorem zdjęcia.
    A wracając do tematu , z typowo mineralnych podkładów i pudrów miałam tylko próbki .
    Ale zaryzykowałabym kupienie jakiegoś, bo lubię ten matowo satynowy efekt na twarzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Aż nie wiem, co powiedzieć...

      Usuń
  10. Faktycznie pomysł ze zmieszaniem z kremem super;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również nie lubię takiego brokatowego wręcz rozświetlenia, pełnego świecących drobinek. W cieniach do powiek jeszcze je zniosę ale po za... już nie bardzo. Szczerze mówiąc, jestem zielona w konturowaniu twarzy, myślę że kiedyś się nauczę to robić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ciągle się tego uczę. Podziwiam ludzi, którzy dobrze sobie z tym radzą.

      Usuń
  12. Zapowiada się świetnie i genialny pomysł na zmieszanie z kremem. Ja za to nie polecam kulek rozswietlających Avonu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja uwielbiam oslawiona juz po wsze czasu Mary Lou i dla mnie jest nie do zastapienia poki co :P

    OdpowiedzUsuń
  14. ech, ja nawet nie używam rozświetlacza :p
    ale może w takiej sytuacji kiedyś zacznę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. przyznam się, że rozświetlacza jeszcze nigdy nie używałam :) w kącikach oczu itp owszem ale nie na twarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo też używałam rozświetlaczy tylko tak, jak Ty.

      Usuń
  16. Ja uzywam czasami ze sleeka (duo bronzer + rozswietlacz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam go, ale miałam kiedyś takie zestawy mineralne.

      Usuń
  17. Używam rozświetlaczy w zasadzie jednego jaki mam, mianowicie Bell Planete Illuminator Body and Face i jak na razie mi odpowiada. Ma większe drobinki (bo jest tez do ciała) ale czuję sie w nim dobrze jeśli tylko delikatnie musnę nim kości policzkowe. Na lato będzie jeszcze lepszy niż dotychczas :)
    A kosmetyki mineralne bardzo chciałabym wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam go. Ugrzęzłam w mineralnych. ;-)

      Usuń
  18. u mnie sypkie rozświetlacze i wszelkie produkty sypkie kończą się tym,że zawsze cała jestem w tym pyle ale ten produkt jest piękny,unikam typowo brokatowych produktów zawsze wybieram właśnie takie dające taflę połysku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że pylą, ale "prasowańce" też pylą, gdy się je nakłada.

      Usuń
  19. Nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tego typu, choć nie ukrywam, ze zamierzam w końcu sobie kupić jakiś rozświetlacz :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja zazwyczaj nie używam, bo większą część roku jestem biała a bieli nie ma po co rozświetlać. Ale od niedawna często używam samoopalaczy i słyszę komplementy, że wyglądam zdrowo. Może i warto zainwestować też i w rozświetlacz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozświetlona biel jest ciekawsza. Sama też bladawa jestem. Samoopalaczy się boję. ;-)

      Usuń
  21. Ciekawią mnie minerały, jeszcze nie miałam. Rozświetlacza też jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo fajny . Podzielam zdanie o dużych brokatowych drobinkach - też tego nie lubię .. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nikt ich nie lubi. To po co je sypią do niektórych kosmetyków? ;-)

      Usuń
  23. Hmmm, nigdy jeszcze nie miałam rozświetlacza :) acz minerałki bardzo lubię, właśnie zamówiłam nową turę z Annabelle M:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajny efekt, ja też nie przepadam za dużymi brokatowymi, te prezentują się dużo naturalniej.

    OdpowiedzUsuń
  25. No ciekawe jakby sie sprawdził z kremem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mógłby dać efekt jak te kremy, co "odmładzają od pierwszego użycia"?

      Usuń
  26. ja jestem uzależniona od rozświetlaczy nie potrzebuje żadnego pretekstu zeby kupić kolejny a jak jeszcze minerlany to juz w ogóle mogę z zamknietymi oczami brać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też odkąd zaczęłam używać rozświetlaczy, używam ich prawie zawsze, kiedy się maluję. ;-)

      Usuń
  27. Bardzo ładnie się prezentuje, nie miałam akurat z tej firmy rozświetlacza ;) .Również jestem za makijażami, które wyglądają możliwie naturalnie ;) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie są chyba najlepsze. I "najbezpieczniejsze".

      Usuń
  28. Wygląda ładnie, ale za dużo świecidełek też nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja jeszcz nie mam mineralnych rozświetlaczy, za to mogę polecić te drogeryjne. Tanie i dobre są na pewno z Wibo - Diamond Iluminator i Lovely - Gold Highlighter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś drugą osobą w wątku, która poleca Wibo.

      Usuń
  30. Bardzo ciekawy kosmetyk, a że można go dodać także do kremu, to już w ogóle rewelacja. Powstałby wtedy nasz, własny BB :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozświetlacz z Lily Lolo jest jedynym kosmetykiem tej marki z którym się nie polubiłam... :(
    Przeszkadzają mi te drobinki. Może trafił mi się felerny produkt, gdzie są one dosyć mocno widoczne... Z drogeryjnych mam teraz wibo Diamond Illuminator i jest cudny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz jakąś nowszą wersję? W mojej nie ma brokatowych drobinek i dlatego go używam.

      Tego z Wibo nie znam.

      Usuń
  32. nie miałam nadal nic od nich;) choć to może się szybko zmienić gdy tak na ten rozświetlacz patrzę xd

    OdpowiedzUsuń
  33. Też nie lubię drobinek w rozświetlaczach, jedyne odstępstwo od reguły to rozświetlacz w kulkach Oriflame, ale to dlatego, ze drobinki są praktycznie niewidzoczne, a pięknie zmiękcza cerę ^_^ Stardust też mnie kusi, bo a) to Lily Lolo, minerały, na które mam chrapkę, b) ma świetną nazwę ;)
    Pozdrawiam, Yenn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nazwa się podoba. :-) Kojarzy mi się z jedną z płyt mojego ulubionego artysty. ;-)

      Nie znam tego z Oriflame.

      Usuń
  34. Może jakby dodać go do kremu nawilżającego to stworzyłoby się coś w rodzaju kremu BB rozświetlającego? :)

    OdpowiedzUsuń
  35. ja lubię rozświetlacze i czasami w ogóle lubię dużo makijażu na twarzy. przeważnie nie maluję się mocno, bo by mi skóra odpada, ale na "wieczór" nie z kotami w domu mogę sobie odpitolić na twarzy mocne konturowanie, usta i takie tam. rozświetlacze kocham bardzo, zwłaszcza mary-lou, ale chcę spróbować lightscapade, soft&gentle i takich tam różnych. są na mojej wishliście i raczej z niej nie znikną :) jeśli chodzi o lily lolo to mam cień i róże i chętnie bym spróbowała Stardust, ale chyba jeszcze nie teraz. może kiedyś, pamiętam o nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na co dzień też nie maluję się mocno, często w ogóle. Ale czasem też lubię sobie poszaleć nieco. ;-) Ale tak w granicach, bo nie mam odwagi na większe rewolucje. Poza tym w środowisku, w którym zwykle przebywam większość osób maluje się jeszcze nudniej niż ja (albo wcale), więc i tak uchodzę za osobę mocno się malującą. ;-)

      Usuń
  36. Ja z mineralnych rozświetlaczy najbardziej lubię Cherub z Silk Naturals, łatwo z nim przesadzić, ale nałożony oszczędnie wygląda bardzo ładnie.
    Ostatnio zaczęłam też używać niemineralny z Bell i poza efektem spodobało mi się nakładać produkt, który jest prasowany i przy nakładaniu makijażu nie mam wokół siebie pełno wirujących drobinek, bo z minerałami to ja mam przy odkurzaniu na toaletce błyszczący kurz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam go, ale chyba własnie nad nim się zastanawiałam kilka lat temu, gdy trafił do mnie ten. Pamiętam, że zastanawiałam się, co sobie sprawić i wypróbować - minerałki Lily Lolo czy Silk Naturals. W końcu stanęło na LL.
      Ja się maluję nad zlewem, więc błyszczące świecidełka spływają. ;-)

      Usuń
  37. Ja używam ze Sleeka ;) ale tylko na kości policzkowe; )

    OdpowiedzUsuń
  38. Dopiero zaczynam przygodę z minerałkami ;) Mam nadzieję, że przypadną mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Fajny patent na mieszanie z kremem :)

    OdpowiedzUsuń
  40. ja nie potrafie używac rozświetlacza;d

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja rzadko sięgam po tego typu kosmetyki. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  42. Miło słyszeć,że jest dobry. Będę zamawiać miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń