Gdy w końcu znalazłam na to chwilę i zdjęłam kurzące się od dłuższego czasu na półce pudło z przyborami do szycia, okazało się, że... przecież już uszyłam takie woreczki! ;-)
Tak, tak... To pudło kurzyło się już tak długo, że zupełnie wyleciało mi z głowy ze kilka lat temu zrobiłam takie woreczki i dołożyłam je bliskim osobom do prezentów świątecznych. Dwa z nich mi zostały: jeden dosłownie lawendowy, drugi co prawda z hortensją, ale w lawendowatych kolorkach ;-)
Uszyłam je z bawełny którą ozdobiłam serwetkami, przy użyciu techniki decoupage. Lawendowych serwetek, jak widzicie dostatek u mnie jest, był czas, kiedy dużo „dekupażowałam” i wtedy się w nie zaopatrzyłam.
Woreczki napełniłam lawendą ze sklepu zielarskiego, zawiązałam rafią i pachną mi w szafie...
...a ja mam chęć na kolejne oraz na wpis z kursem krok po kroku jak to zrobić.
Chcecie taki wpis?
Chcemy:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio, chyba przez tą zimową porę zastanawiam się nad szydełkowaniem:)
Kiedyś to robiłam (w dzieciństwie) i mimo, że nic nie pamiętam to mam chęć znowu zacząć:)
Super! Ja wolę dzierganie na drutach, choć szydełkowanie lepiej mi wychodzi. niestety teraz czasowo nie wyrabiam się ze wszystkim, co chciałabym robić...
UsuńPiękne! Mnie najbardziej interesuje to jak przyozdobiłaś je serwetkami, bo efekt jest imponujący :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
To tzw. technika decoupage. Wzór z serwetki nanosi się na powierzchnię - np. na tkaninę przy pomocy medium do tkanin.
UsuńDajcie mi parę dni, to zrobię krok po kroku!
Bardzo fajne :) Ja też lubię zapach lawendy, jednak w mojej szafie wiszą tylko sklepowe pachnidła :)
OdpowiedzUsuńa ja uzwyam "gotowców" :D tzn olejków eterycznych...parę kropelek i zapach się długo utrzymuje. Kiedys kupowalam gotowe mieszanki ziolowe ale zapach sie szybko ulatnial
UsuńWłasnie ulatujący zapach można "odświeżyć" olejkiem. Lawendowy olejek eteryczny jest super (a raczej są, bo różne trochę różnie pachną).
UsuńAle piękne!
OdpowiedzUsuńŚliczne te woreczki :)
OdpowiedzUsuńOjej, piękne!
OdpowiedzUsuńA powiedz - te woreczki to tak traktowałaś klejem, czy jak?
Bo na materiale nigdy nie dekupażowałam :)
W każdym razie - świetny pomysł na prezent świąteczny i na 100% wykorzystam :)
Smyku, użyłam medium do tkanin. Niestety już nigdzie nie mogę takiego dostać ;-(
UsuńA inne, które kupiłam, wszystko obleśnie polepiło i poszło w kosz. ;-(
Koniecznie zrób tutorial, wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńSą piękne! Aż żal trzymać je w szafie :-) Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :*
OdpowiedzUsuńo tak! cudne woreczki i pomysł z lawendą jest jak najbardziej na plus! sama mam w szafie kilka takich woreczków:))) ale nie takich ślicznych;)
OdpowiedzUsuńTeż mam w szafie woreczek z lawendą, ale nie tak ładny jak Twoje:D Kocham zapach lawendy:D
OdpowiedzUsuńNie rób tego, proszę! Takich rzeczy na pęczki w necie. Ech, podobała mi się poprzednia tematyka.
OdpowiedzUsuńNie idź tą drogą. ;)
Chcemy! :)
OdpowiedzUsuńno całkiem to ładne :)
OdpowiedzUsuńwww.magadish.blogspot.com
Uno, czym transwerowałaś serwetki? Mam na oku kilka polecanych preparatów i mocno myślę nad nimi :)
OdpowiedzUsuńszukam też tanio lawendy :)
One są przyklejone przy pomocy medium do tkanin. niestety już nigdzie nie mogę znaleźć tego medium i szukam jakiegoś dobrego zamiennika, bo decoupage na taninach to świetna sprawa.
Usuńpięknie wyszło! Ja o klejeniu serwetek nie myślałam nawet, tylko o transferach Jaki byk w pierwszym komentarzu- rzecz jasna transFerowałaś :)
UsuńNie próbowałam transferów ;-) Ale medium do tkanin (dobre) robi coś takiego, że warstwa serwetki jest jakby wprasowana w tkaninę. Niestety niektóre media (w tym popularne To-Do) robi takie gumowate coś - jakby "naprasowanka".
UsuńWyglądają uroczo :) Bardzo lubię zapach lawendy :)
OdpowiedzUsuńjakie fajne :) Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńSliczne, ja jeszcze nie praktykowalam lawendowych wkladow do szafy, ale chyba musze zaczac :P
OdpowiedzUsuńDo lawendy przekonałam się niedawno, za sprawą świeczek lawendowych. W życiu bym nie pomyślała, że mi się lawenda spodoba :) a teraz uwielbiam jej woń!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne woreczki :) Takie swojskie :)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie bardzo fajny pomysł Twoje woreczki są cudne, ale nawet jak ktoś nie ma umijetności to może w rękach zszyć dwa kawałki materiału, sfastrygować sznureczkiem w góry i gotowe. W szafie miedzy ubraniami znikną, a pachnieć na pewno będą. Cudny pomysł. I w Twoim wykonaniu pięknie sie prezentuje. Uwielbiam lawendę.
OdpowiedzUsuńOj tak tak! Ja poproszę taki wpis! Uwielbiam lawendę i ostatnio zastanawiałam się właśnie nad zapachem do mojej szafy :) Dziękuję za podsunięcie świetnego pomysłu! <3
OdpowiedzUsuńUrocze. Tylko pozazdrościć umiejętności :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wymyśliłaś bo osoby które nie mają nawet maszyny dadza sobie świetnie radę a woreczki są śliczne pozdrawiam ciepło Marii
OdpowiedzUsuńzrobić takie cuda też bym chciała , ale talentu brak i cierpliwości
OdpowiedzUsuńBrakuje mi czasu, ale chętnie zobaczę jak się to robi, może kiedyś i czas się znajdzie...
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku robiłam takie lawendowe sakiewki, ale niestety słabo pachną. I nie cieszą oka, tak jak Twoje! Ten z Prowansją cudny! :)
OdpowiedzUsuńMożna "podbić" zapach olejkiem eterycznym. :-)
UsuńPoprosimy kursik, bo woreczki są prześliczne :)
OdpowiedzUsuńJa poproszę takie krok po kroku! Co prawda mam dwie lewe ręce do takich rzeczy, ale podziwiam i chętnie zobaczę jak to się robi :D
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nic trudnego. Jak widać te moje też nie są perfekcyjnie uszyte! ;-)
UsuńJestem za! ;)
OdpowiedzUsuńWoreczki są cudowne ;)
Uwielbiam lawendę;)
OdpowiedzUsuńJa wręcz przeciwnie, nie znoszę zapachu lawendy, co nie oznacza że pomysł jest świetny i robię podobnie z solami zapachowymi : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
super wyglądają
OdpowiedzUsuńJak dobrze przejrzeć stare pudła! ;D
OdpowiedzUsuńPewnie, że chcemy! :)
Urocze! Ale ja chyba jestem mężczyzną bo drażni mnie zapach lawendy (podobno działa tak na męskie grono)...
OdpowiedzUsuńPrześliczne te Twoje woreczki :) Koniecznie napisz jak je zrobić krok po kroku - cudowne motywy wybrałaś ;)
OdpowiedzUsuńAle one urocze:)
OdpowiedzUsuńŚliczne! Ja także wielbię ten zapaszek... :P
OdpowiedzUsuńja poproszę taki wpis jak zrobić taki woreczek :)
OdpowiedzUsuńach serce się topi jak się na to cudo patrzy :D
OdpowiedzUsuńPiękne woreczki!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zobaczyłabym kurs z decoupage na tkaninie:) Lubię takie ciekawostki.
ja też lubię zapach lawendy i kolor, piękne woreczki
OdpowiedzUsuńAle świetne, super :)
OdpowiedzUsuńWow, super są te woreczki :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że chcemy :)))
ja chcę !!! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudnie! Wiesz Una, ja kiedyś strasznie lubiłam wszelkie robótki ręczne ( wszelcy zbereźnicy - bez skojarzeń :P ) haft, szycie, dzierganie na drutach... a teraz to nagle na nic nie mam czasu. Sama na siebie jestem zła bo wielu rzeczy chciałam się nauczyć, niestety na studiach czas przeleciał mi przez palce, a teraz nie umiem się odnaleźć w tym wszystkim... :/
OdpowiedzUsuńHa, jakbyś nie napisała tego w nawiasie to wcale by mi się nie skojarzyło :)
UsuńJa za zapachem lawendy nie przepadam, ale śliczne są te woreczki :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na instruktaż i kolejne Twoje DIY :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt uzyskałaś. Można samemu piękne dodatki porobić :)
OdpowiedzUsuńTakie pachnące woreczki to super pomysł :) Bardzo odświeżają mieszkania i wnętrza mebli, a dodatkowo zapach lawendy jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł :)
OdpowiedzUsuń