„Aurora” to nowa limitowana paleta naturalnych cieni Lily Lolo.
Od dwóch miesięcy się nią cieszę i czas się podzielić wrażeniami, szczególnie, że jest to edycja limitowana, która wkrótce zniknie. Nie zrobiłam tego wcześniej, bo zależało mi, by pokazać dobrze zrobione „swatche” cieni, a zimą mam problem z ich sfotografowaniem w czasie, gdy jest światło dzienne... ;-(
„Aurora” to jedna z dwóch paletek Lily Lolo z tegorocznej limitowanej edycji. Drugą jest piękna paleta „Stellar”, która podoba mi się nawet jeszcze bardziej niż „Aurora”, ale są w niej cienie fioletowe, w których niestety wyglądam okropnie. ;-( Kiedy zobaczyłam obydwie palety na Ekocudach, miałam wielki dylemat, którą wybrać, ale właśnie przez te fiolety zdecydowałam się na „Aurorę”.
Myślę, że „Stellar” może spodobać się szczególnie dziewczynom o piwnych i brązowych oczach, bo kolory, które się w niej znalazły pięknie podkreślą takie tęczówki.
Paleta opisywana jest jako „zainspirowana urzekającym i ulotnym pięknem zorzy polarnej”, stąd barwy, jakie możemy zobaczyć na zdjęciach tego zjawiska. Mamy tu osiem kolorów, które mają nazwy, również nawiązujące do astromonii.
Milky Way – mat, jasny róż,
Midnight Sun – połyskujący, jasny brąz
Gold Star – połyskujący, jasne złoto
Twilight – mat, ciemny brąz
Nightfall – połyskujący, ciepły brąz
Dusk – mat, brązowa szarość
Blue Moon – mat, granat
Eclipse – mat, czerń
Na zdjęciach (w powiększeniu) widzicie je w świetle dziennym (na górze) i w świetle dziennym (na dole). Ten pasek na górze to baza Lily Lolo Eye Primer. Chciałam Wam pokazać, jak wyglądają cienie na bazie i bez.
Jak widać, na bazie kolory są wyraźniejsze, ale i bez niej cienie dają radę. Dwa najjaśniejsze kolory – Milky Way i Gold Star niemal zginęły na mojej skórze w świetle dziennym. Jednak na oku to trochę inna historia niż na ręce. Milky Way to dobry cień bazowy, a Gold Star zapewnia połysk, który lepiej widać w sztucznym świetle.
Na zdjęciach (w powiększeniu) widzicie je w świetle dziennym (na górze) i w świetle dziennym (na dole). Ten pasek na górze to baza Lily Lolo Eye Primer. Chciałam Wam pokazać, jak wyglądają cienie na bazie i bez.
Jak widać, na bazie kolory są wyraźniejsze, ale i bez niej cienie dają radę. Dwa najjaśniejsze kolory – Milky Way i Gold Star niemal zginęły na mojej skórze w świetle dziennym. Jednak na oku to trochę inna historia niż na ręce. Milky Way to dobry cień bazowy, a Gold Star zapewnia połysk, który lepiej widać w sztucznym świetle.
Cienie nie zawierają substancji zapachowych ani talku. Są wegańskie i jak wszystkie kosmetyki Lily Lolo nie testowane na zwierzętach.
W składzie mamy mikę i oleje roślinne: z jojoby, arganowy, z granatu i słonecznika, a dalej witaminę E, kwas hialuronowy i wyciąg z mikołajka nadmorskiego. Z takim składem to nie tylko kosmetyk kolorowy, ale i pielęgnujący. :-)
Lubię palety Lily Lolo za naturalne składy i za to, że nigdy nie podrażniły mi oczu ani ich okolic, co niestety zdarza się wielu kosmetykom, bo mam bardzo wrażliwe oczy. Wcześniej miałam palety Laid Bare i Smoke and Mirrors.
Podoba mi się też dobór kolorów. Nie należę do osób, robiących sobie odważne, kolorowe makijaże. Wolę spokojnie, takie, które podkreślają (i poprawiają!) to, co dała nam natura. Używam więc do makijażu stonowanych kolorów: różnych odcieni beżów, czasem brązów, a szczytem odwagi są dla mnie zielenie, które też stosuję dosyć delikatnie.
Palety Lily Lolo zwykle mają kolory są dobrane tak, że bez problemu można zrobić nimi makijaż dzienny i wieczorowy. Są w nich cienie jasne i ciemniejsze, matowe cienie, nadające się na „bazę”, cienie delikatnie rozświetlające oraz całkiem ciemne, którymi można zrobić kreski, czy podkreślić dolną powiekę. Lubię taką praktyczność i uniwersalność. Dzięki niej cienie są idealne na wyjazdy.
Cienie umieszczone są w eleganckiej kasetce z lusterkiem. Dołączono do niej aplikator, którego praktycznie nie używam, bo wolę się malować pędzlami. ;-)
Jak widać na zdjęciach, jeszcze więcej z cieni wydobywa baza pod cienie Lily Lolo. To moja ulubiona baza pod cienie – najlepiej wpływa u mnie na skórę wokół oczu. Nie dość, że brak podrażnień, to jeszcze jakby ją pielęgnuje.
Opakowanie z bazą zawiera korektor, który również lubię. O bazie więcej napisałam tutaj, było to ponad 4 lata temu i od tamtej pory raz po raz kupuję tę bazę. Na zdjęciach w tym wpisie i w wielu innych (np. tutaj i tutaj), gdzie pokazywałam swatche cieni widać, jak ta baza wydobywa z nich „jeszcze więcej”. Dotyczy to nie tylko cieni mineralnych, na tej bazie pokazałam swatche cieni Inglot, Essence i Sleek.
Zdarza mi się sięgać po inne bazy, ale zawsze wracam do „Eye Primer”. Jedyną jej wadą jest krótki termin ważności (6 miesięcy od otwarcia). Nigdy nie zużywam wszystkiego w tym czasie. Może po prostu za rzadko się maluję? ;-)
Skład cieni:
mica, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil, argania spinosa (argan) kernel oil, punica granatum (pomegranate) seed oil, tocopherol, helianthus annuus (sunflower) seed oil, sodium hyaluronate, eryngium maritimum callus culture filtrate, [+/- calcium sodium borosilicate, tin oxide, ci 77891 (titanium dioxide), ci 77491, ci 77492, ci 77499 (iron oxides), ci 77742 (manganese violet), ci 77007 (ultramarine), ci 77510 (ferric ferrocyanide)]
Jak Wam się podobają te cienie? Używacie naturalnych kosmetyków kolorowych?
Bardzo ładne są te cienie ja już od dłuższego czasu szykuje się żeby kupić coś z tej marki. Muszę w końcu zrobić zakupy :)
OdpowiedzUsuńFajne są też podkłady i baza, o której napisałam. Opisałam tu sporo kosmetyków Lily Lolo, więc gdybyś chciała zobaczyć swatche - to jest ich tu niemało :-)
Usuńjest piękna, ja mam inną paletę lily lolo z samymi brązami i złotem
OdpowiedzUsuńKtórą masz?
UsuńCiekawe kolory
OdpowiedzUsuńKompozycja cieni bardzo ciekawa <3
OdpowiedzUsuńŚwietna paleta, piękne kolory <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Lubię kosmetyki Lily Lolo i przyznam, że od jakiegoś czasu zerkam w stronę tych palet. Na razie miałam styczność tylko z kosmetykami w formie sypkiej i pokochałam je ( ale przecież nie da sie inaczej w przypadku tych kosmetyków ). Przyjrzę się bliżej tym paletkom - tylko na jaką się zdecydować?
OdpowiedzUsuńDecyzja w tym przypadku jest bardzo trudna i przekonałam się o tym właśnie przy tych nowych paletkach ;-)
UsuńTeż lubię sypkie kosmetyki mineralne. W ogóle prawie zawsze maluję się sypkimi, ale paleta jest wygodna, szczególnie na wyjazdy.
Bardzo kusi mnie ta paletka! *.*
OdpowiedzUsuńbardzo ładne kolorki, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMnie też się podobają. :-)
Usuńdzisiaj ta paletka trafi w moje ręce i już nie mogę się doczekać, bo kolorki są piękne
OdpowiedzUsuńO! No to baw się dobrze! :-)
UsuńI niech Ci służy jak najlepiej! :-)
Widzę że jesteś zadowolona z paletki tak jak i ja :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją u Ciebie :-)
UsuńMam trzy palety cieni Lily Lolo i niestety dla mnie pigmentacja cieni jest trochę za słaba. Nawet na bazie są mało widoczne na moich oczach.
OdpowiedzUsuńA jakie masz? Ta jest chyba najmocniej napigmentowana z palet LL, które miałam. Najmniej - te jasne kolory.
UsuńAkurat cienie Lily Lolo mnie nie kuszą, wolę ich produkty do makijażu twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa je lubię swoją ścieżką :-)
UsuńWłaśnie zamówiłam po raz kolejny podkład.
Mam tę paletkę i bardzo się lubimy :)
OdpowiedzUsuńExcellent post (as always)!Thank you very much :)
OdpowiedzUsuńThe colors are super cute cute, powerful and very well pigmented
OdpowiedzUsuńxx
Trwałość tylko 6 miesięcy od otwarcia? Krótko!
OdpowiedzUsuńTo dotyczy bazy,nie tych cieni. Baza ma bardzo naturalny skład, więc tak bywa w przypadku kosmetyków tego rodzaju.
UsuńVery nice palette :)
OdpowiedzUsuńThe world of makeup
Que paleta más bonita! Las fotos son estupendas! Feliz día! ♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńŚliczna jest, ale mam tyle paletek, że na razie się na nową nie skuszę.
OdpowiedzUsuńŚwietna paleta, ciekawe kolory.
OdpowiedzUsuńCudna paleta a skład rzeczywiście świetny.
OdpowiedzUsuńPiękne są kolory w tej paletce :) Lubię kiedy cienie w paletce ze sobą współgrają kolorystycznie :)
OdpowiedzUsuń