Niedawno napisałam o kremach Resibo i obiecałam wpis o serum tej marki, które wydaje mi się dobrym uzupełnieniem tych kremów.
Przy okazji opowiem Wam o balsamie do ust Resibo, który trafił do mnie wraz z kremami i serum.
Serum naturalnie wygładzające
Zapragnęłam tego serum zaraz i natychmiast, gdy przeczytałam jego skład. Zawiera trzy spośród moich ulubionych olejów (skwalan, migdałowy i z pestek winogron) oraz dwa, których nie znałam, a byłam ich ciekawa.
Olej buriti odznacza się wysoką zawartością antyoksydantów – przede wszystkim beta-karotenu (ma go 5 razy więcej niż marchew) oraz witamin C i E. Chroni więc skórę przed wolnymi rodnikami i promieniowaniem słonecznym. Jest polecany do skóry suchej, dojrzałej oraz skłonnej do podrażnień, a nawet do atopowej.
Do cery suchej i dojrzałej polecany jest także olej marula. Jego dodatkowe zalety to dobra tolerancja i działanie regenerujące i gojące. Jest polecany nawet do skóry ze zmianami łuszczycowymi czy egzemą – jako środek leczniczy. Wspomaga także leczenie blizn.
Obydwa te oleje w postaci półproduktów uzupełnią moją kolekcję olejów, bo jako składniki serum dobrze mi służyły.
Kosmetyk polecany jest dla każdego typu cery, w tym dla osób z problemami skórnymi. Nadaje się także do pielęgnacji cery z problemami trądzikowymi i bliznami potrądzikowymi.
Według informacji producenta, serum stanowi połączenie naturalnych substancji, które mają potwierdzone testami działanie odmładzające. Stąd dobór właśnie tych olejów oraz witamin.
Serum to przede wszystkim mieszanka olejów: ze słodkich migdałów, pestek winogron, marula, skwalanu i oleju buriti. Zawiera także trigliceryd kaprylowo-kaprynowy, „olejową witaminę C” czyli Ascorbyl Tetraisopalmitate i witaminę E oraz ekstrakty roślinne: z lawendy motylej i z „łez” drzewa pistacia lentiscus.
Ekstrakt ten, według producenta, pobudza produkcję tzw. białka młodości – skóra odzyskuje gęstość i wygląda na pełniejszą oraz bardziej jędrną, a stoechiol - czyli ekstrakt z lawendy motylej, działa już po 24 godzinach jak botulina zmniejsza napięcie mięśniowe, przeciwdziała zmarszczkom mimicznym i wygładza skórę, pobudza wydzielanie beta-endorfin w skórze, rozluźniając ją i zmniejszając zmarszczki.
Przyznaję, że nie potrafię porównać rzeczywistego działania serum z „botoksem”, bo nigdy nie stosowałam botoksu ;-)
Spektakularnego wygładzenia zmarszczek nie zauważyłam, ale jak już nie raz pisałam – na dobrze nawilżonej i zadbanej skórze zmarszczki wyglądają zupełnie inaczej. Zwłaszcza te mimiczne, a tych chyba jest najwięcej.
Producent zaleca rozprowadzić 3-4 krople serum na oczyszczonej twarzy, szyi i dekolcie. Tyle rzeczywiście wystarcza, choć czasem stosowałam je hojniej (5-6 kropel ;-)). Można go używać pod krem lub samodzielnie i wypróbowałam obydwie metody.
Serum stosowane pod krem odżywczy Resibo sprawiało, że skóra była bardzo dobrze „nakarmiona”. Wieczorem, po zmyciu kosmetyków utrzymywało się jej dobre nawilżenie.
Nadal niemal codziennie stosuję „bezkremowe noce” i przekonuję się, jak ważny jest wtedy dobry krem na dzień – taki, którego efekty będą się utrzymywać jeszcze po zmyciu go.
Można tez używać serum „solo”, co też zdarzyło mi się robić – w tym także na noc, w ramach eksperymentu. Stosowane samodzielnie serum nawilża i wygładza skórę, staje się ona miękka i przyjemna w dotyku.
Serum zamknięte jest w szklanej butelce z kroplomierzem, ułatwiającym odmierzanie porcji. Butelka dodatkowo jest opakowana w elegancką papierową tubę, podobną do tych, w których znajdują się też kremy Resibo.
Skład:
Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Squalane, Mauritia Flexuosa Fruit Oil, Borago Officinalis Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Tocopherol, Lavandula Stoechas Extract, Pistacia Lentiscus Gum, Parfum, Linalool, Geraniol
Kojący balsam do ust Perfector 3 w 1
Muszę przyznać ze wstydem, że trochę zaniedbuję usta. Na ogół ich nie maluję, nie używam regularnie pomadek, choć powinnam, bo skórę na ustach też mam suchą, co sprawia, że są skłonne do pierzchnięcia i pękania.
Czasem jednak, gdy widzę kiepski stan ust, a potrzebuję wyglądać „możliwie elegancko” i chcę je pomalować, szukam ratunku w treściwych pomadkach i balsamach.
Ten balsam zawiera naturalne składniki, które dobrano tak, by zapewnić skórze ust ochronę, nawilżenie oraz regenerację. W składzie znalazł się ekstrakt z kiełków żółtej gorczycy, które zawierają izotiocyjaniny – substancje chroniące młodą roślinę przed czynnikami zewnętrznymi. Dzięki nim balsam uwydatnia naturalną czerwień ust i delikatnie je wypełnia.
Zastosowano w nim także ACTICIRE® połączenie naturalnych, roślinnych wosków z kwiatów mimozy oraz z jojoby i słonecznika. Odżywia ono skórę, pozostawiając na niej lekki film, chroniący przed utratą wody. Balsam łagodzi podrażnienia, nawilża i regeneruje.
Walory smakowe zapewniają aromat mango i stewia, która jest słodka, ale w przeciwieństwie do większości słodyczy podobno zapobiega próchnicy. Muszę się nią zainteresować, bo od kilku lat nie używam cukru i właściwie odzwyczaiłam się od słodyczy – takich „typowych”, a nie przeszłam też na „alternatywne”.
Nie jest to jednak połysk „brokatowy”, jak w przypadku balsamów i błyszczyków z połyskującymi drobinkami. Tutaj w ogóle nie ma drobinek, co uważam za plus. Wolę bardziej naturalne wykończenie.
Nawilżone i połyskujące usta rzeczywiście wydają się pełniejsze, jednak nie zauważyłam podkreślenia koloru. Balsam nie barwi ust. Dla mnie to też zaleta, bo z kolorami takich kosmetyków różnie bywa i nie zawsze pasują.
Smak i zapach są przyjemne i nienachalne. Podoba mi się także opakowanie – moje ulubione opakowanie balsamu to tuba. Chyba najbardziej higieniczne rozwiązanie.
Skład:
Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Hydrogenated Vegetable Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Aqua, Citrus Aurantium Dulcis Peel Wax, Jojoba Esters/Helianthus Annuus Seed Wax/Acacia Decurrens Flower Wax/Polyglycerin-3, Tocopherol, Brassica Alba Sprout Extract, Stevia Rebaudiana Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Aroma, Limonene, Linalool
Obydwa kosmetyki są bardzo wydajne dzięki temu, że przy każdym ich użyciu wystarcza niewielka ilość. Obydwa polecam i na pewno będę do nich wracać.
Miałam już kilka kosmetyków tej firmy, ale tych dwóch jeszcze nie, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJa mam ochotę na kolejne. Zajrzę do Ciebie, zobaczyć, co jeszcze warto wypróbować. :-)
O poproszę balsam :) Wygląda uroczo a ja lubię od czasu do czasu coś bardziej treściwego użyć :D Piękne zdjęcia, jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Balsam jest uroczy i treściwy. Serum zresztą też. :-)
UsuńBezkremowe noce to ja miałam całe życie :D Dopiero mam zamiar zacząć aplikować kremy na noc, ale to raczej jesienią ;) Serum i balsamu Resibo akurat nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJa mam takie przez większość życia i z wiekiem wcale od nich nie odchodzę. Chyba, że jest bardzo sucho - w upały, w czasie mrozów, gdy ogrzewanie mocno wysusza skórę, itp.
UsuńSkoro miałaś inne kosmetyki Resibo, to zajrzę do Ciebie poczytać o nich, bo ciekawa jestem innych. :-)
Ile czasu za mną chodzi to serum :P. Tyle się o nim naczytałam i bardzo chciałam poznać, a jakoś nigdy nie jest nam po drodze :(
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie przez dłuższy czas. Tak to jest, kiedy człowieka ciekawią kosmetyki i zawsze ma jeszcze coś do skończenia, coś do użycia, coś, czemu wkrótce skończy się okres przydatności... Czeka się z zakupami, ale w końcu ląduje w koszyku to, co ma tam wylądować.
UsuńWiele już czytałam o produktach tej marki, ale jeszcze niczego nie miałam. Oferta jest bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą! :-) Rzeczywiście, jest w czym wybierać.
UsuńCieszę się, że jesteś zadowolona! Na mnie ten balsam do ust akurat nie zrobił wrażenia, ale ja mam bardzo wymagające usta :) w kolei serum nie mam gdzie wpleść bo używam z witaminą C :)
OdpowiedzUsuńJa teraz odstawiłam witaminę C z uwagi na słońce - wystawiam się na nie, ile mogę, by nałapać witaminy D, ile się da. :-)
UsuńKosmetki Resibo kuszą mnie ale jakoś nigdy nie po drodzę mi je kupić. Może w końcu się zdecyduje na jakieś zamówienie;)
OdpowiedzUsuńBalsamik mam i kocham go bardzo <3
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze nie używałam nic z Resibio :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest tyle kosmetyków na rynku, że trudno wszystko ogarnąć, więc żaden to wstyd.
UsuńSama też dopiero teraz je poznałam, choć czytałam o nich od dawna i byłam ich ciekawa.
Uwiwlbiam to serum i wszystko co używałam tej marki. Ten balsam też muszę wypróbować ☺
OdpowiedzUsuńZajrzę do Ciebie, poczytać, co dobrze Ci służy, bo właśnie też polubiłam markę i chcę więcej. :-)
Usuńmam chrapkę na to serum :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam. I cieszę się, że po nie sięgnęłam. :-)
UsuńGeneralnie wychodzi na to, że serum bez szału, ale godne uwagi. Więc może może...
OdpowiedzUsuńSerum jest świetne i ze wszech miar godne polecenia. :-)
UsuńBalsam do ust to trafia do moich ulubieńców. Byłam go bardzo ciekawa i nie zawiódł mnie :)
OdpowiedzUsuńFajny ten blog i super pomysły!
OdpowiedzUsuń