Ostatnio głównie pokazywałam swatche kosmetyków Lily Lolo, dziś bardziej dokładnie o dwóch produktach tej firmy: bestsellerowym cieniu i mgiełce, utrwalającej makijaż.
Smoky Brown
Są takie cienie do powiek, którymi można zrobić makijaż, wyglądający jak wykonany kilkoma cieniami. Mienią się różnymi kolorami w zależności od kąta padania światła. Czasem też inny kolor pojawia się po roztarciu na skórze. Tak jest w przypadku „Smoky Brown”.
Świetne rozwiązanie, kiedy człowiek chce zrobić „lepszy” makijaż, a spieszy mu się. :-) Szybko nakłada na powiekę jeden cień, rozciera go nad załamaniem powieki i oczy wyglądają jak pomalowane co najmniej trzema kolorami.
Cień nałożony grubszą warstwą jest perłowy i mieni się odcieniami chłodnego beżu i szarości. Po roztarciu pojawiają się ciepłe beże, a nawet brązy.
Na zdjęciach widzicie ten cień nałożony bez rozcierania i roztarty. To jest jeden cień. :-)
Zdjęcia (w powiększeniu) zrobione w świetle dziennym i sztucznym (lampa błyskowa) – światło oznaczone jest znakiem graficznym. Pasek na górze to baza Lily Lolo „Eye Primer”, chciałam pokazać Wam ten cień na bazie i bez bazy.
Kolorystyka jest uniwersalna, cień nadaje się i do „dziennego makijażu”, i „na wieczór”. Nie dziwię się, że to najlepiej sprzedający się cień do powiek w Costasy.
Skład:
MICA [+/- CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 77499 (IRON OXIDE), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE)]
Naturalna Mgiełka Utrwalająca
Często spotykam się na blogach z opinią, że kosmetyki mineralne źle wyglądają na suchej skórze. Że podkreślają jej suchość, zmarszczki i „suche skórki”. Czasem pojawia się też teoria, że mineralny makijaż dobrze wygląda tylko na tłustej cerze.
Nie podzielam tego zdania, bo mam suchą skórę, na której nigdy nie brak suchych skórek (o zmarszczkach nie wspominając). Nie mam wrażenia, że makijaż mineralny to podkreśla, ale to może być też kwestia stosowania go.
Często osoby zaczynające przygodę z tym rodzajem makijażu nakładają po prostu za dużo proszku naraz i wtedy nietrudno o taki efekt. Bywa też, że podkład mineralny jest używany na inny podkład (tzw. tradycyjny), a to czasem jest po prostu za dużo szczęścia. :-)
Mineralne kosmetyki najlepiej nakładać malutkimi porcjami i cienkimi warstwami, w razie potrzeby dodając kolejne. Warto też dobrze nawilżyć skórę. Na takiej wszystko wygląda lepiej. :-)
Jeśli mimo wszystko makijaż wygląda „sucho” rozwiązaniem może być delikatne spryskanie twarzy. Przydaje się ono także wtedy, kiedy makijaż wygląda dobrze – po prostu lepiej się stopi ze skórą.
Użytkowniczki mineralnych kosmetyków często zauważają, że najlepiej taki makijaż wygląda w deszczowe i mgliste dni, kiedy w powietrzu jest wilgoć. „Proszki” dobrze się wtedy stapiają ze skórą, wygląda ona naturalnie, a jednak lepiej. :-)
Kiedyś używałam do spryskiwania twarzy celu hydrolatów albo wody termalnej. Teraz jest specjalna mgiełka, która sprawi, że mineralny makijaż lepiej się „wtopi” w skórę.
Ma dobry skład, dzięki któremu nie tylko poprawia wygląd makijażu, ale nawilża i odżywia skórę, dostarczając jej cennych składników. Zawiera ekstrakt z aloesu i pantenol, które mają właściwości kojące, nawilżające oraz zatrzymujące wodę w skórze, a także wyciągi z roślin: grejpfruta, granatu oraz zielonej herbaty, jagód goi, które są antyoksydantami.
Skład:
AQUA (WATER), GLYCERIN, PANTHENOL, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE, ALOE BARBADENSIS (ALOE VERA) LEAF JUICE POWDER, CITRUS PARADISI (GRAPEFRUIT) SEED EXTRACT, CITRIC ACID, LYCIUM CHINENSE (GOJI BERRY) FRUIT EXTRACT, PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) FRUIT EXTRACT, CAMELLIA SINENSIS (GREEN TEA) LEAF EXTRACT
Produkty Lily Lolo nie zawierają drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwników, zapachów i konserwantów.
Lily Lolo nie testuje kosmetyków na zwierzętach na żadnym etapie ich produkcji. Obydwa kosmetyki nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego, więc są odpowiednie dla wegan.
Znacie te kosmetyki?
Mgiełkę mam i używam - najbardziej podoba mi się fakt, że świetnie radzi sobie z pudrowością minerałów dzięki czemu mam wrażenie, że są jeszcze lepiej wpracowane w skórę. Cieni Lily jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńCienie są świetne. Od pewnego czasu używam głównie ich. Nawet częściej sypkich niż paletek (tych pojedynczych prasowanych nie miałam).
Usuńnie miałam kosmetyków tej firmy, ale cień ma bardzo ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńTo nawet kilka ładnych kolorów w jednym. :-)
UsuńNie używałam żadnego produktu tej firmy, ale po cienie chętnie sięgnę, bo wyglądają na bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńBardr lubię takie kolorki :)
OdpowiedzUsuńPiękny cień pasujący każdej tęczówce ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak. Świetny jest. Taki kameleon. :-)
UsuńKOCHAM TAKIE CIENIE!
OdpowiedzUsuńJa też! Świetne są dla zapracowanych ludzi. :-)
UsuńPiękny cień, rzeczywiście można na nim zaoszczędzić czasu, bo daje efekt kilku kolorów :)
OdpowiedzUsuńTak. :-) Makijaż wygląda jak zrobiony kilkoma, a nakłada się raz-dwa. :-)
UsuńCzy ta mgiełka faktycznie ma jakiś wpływ na trwałość makijażu mineralnego?
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze tych produktów, ale jestem zachwycona cieniami :)
OdpowiedzUsuńMiałam podkład LL i niestety nie lubiliśmy się
OdpowiedzUsuńJa póki co zaczęłam delikatnie. Kupiłam jeden cień i próbkę podkładu. Mgiełkę bym sobie chyba kupiła jako kolejny produkt ;)
OdpowiedzUsuńHmm ja generalnie mam problem z aplikacją kosmetyków sypkich, dlatego ich unikam. szybciej i wygodniej stosuje mi się produkty w płynie lub prasowane. Tych kilka sypkich cieni jakie mam w zasadzie nie używam, bo bez wspomagania osypują mi się po całej twarzy. Jedyna opcja to stosować je z Duraline... To mnie zniechęca niestety.
OdpowiedzUsuńmam ten cień ii go bardzo lubię :) tak jak choc fudge cake :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale cień bardziej mi się podoba z bazą :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego cienia z tej marki. Najchętniej sięgnęłabym po tę mgiełkę ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze minerały spryskuję mgiełką :) A cienie wyglądają ślicznie!
OdpowiedzUsuńz lily lolo chciałabym u siebie zobaczyć błyszczyk.
OdpowiedzUsuńCienie jakoś mnie szczególnie nie przekonują.
Lubie takie cienie :P. Bardzo fajnie wygląda i żałuję trochę, że go nie mam :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza przygoda z minerałami była nieudana, bo podkreślił mi suche skórki. Może taka mgiełka coś by zmieniła? Jeśli kiedyś spotkam coś takiego "na żywo", z pewnością zerknę :)
OdpowiedzUsuńP.S. Serdecznie zapraszam do mnie na konkurs :) Jestem bardzo ciekawa Twojej odpowiedzi na pytanie!
Jeszcze nigdy nie miałam okazji używać kosmetyków tej marki - ale coraz bardziej mnie one intrygują :)
OdpowiedzUsuńNiesamowitym kolorem od Lily Lolo jest Chocolate Fudge Cake. Przepiękny fiolet, który po roztarciu zamienia się w ciepły brąz. Cudo :)
OdpowiedzUsuńMgiełkę również mam i korzystam od niedawna :)
Bardzo ładnie ten cień wygląda, choć ja tak mocnych brązów nie lubię, ale na wieczór to chętnie bym taki użyła, ładnie się mieni.
OdpowiedzUsuńMgiełka to bardzo dobry wynalazek.
Cień po rostarciu znacznie lepiej się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńCień wydaje się być interesujący :)
OdpowiedzUsuńBardzo kusi mnie ta mgiełka :)
OdpowiedzUsuńCienie - świetne i przede wszystkim uniwersalne. Możemy spokojnie wykorzystać je każdego dnia i na milion różnych sposobów! ;-)
OdpowiedzUsuńOdcień po roztarciu - super :) Obawiam się tylko osypywania.
OdpowiedzUsuńMiałam jeden cień lily lolo i nie za dobrze go wspominam, ale ten wygląda ładnie :)
OdpowiedzUsuńNie sięgałam jeszcze po tą markę w ogóle, ale jeśli miałabym wybrać cień to na pewno jakiś jasny, bo w takich najlepiej się czuję:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię kosmetyki tej marki ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji testować ich, ale przymierzam się do tego:)
OdpowiedzUsuńMiałam przerwę, chyba roczną, ale jakiś czas temu wróciłam, tylko z innym tematem :)
OdpowiedzUsuńCień prezentuje się bardzo fajnie :) lubię kosmetyki, które są uniwersalne i takie hm.. wielozadaniowe :D
Ciekawe :) Nie znałam jeszcze tej marki.
OdpowiedzUsuńTa mgiełka mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTe cienue wygladaja bardzo kuszaco :) ostatnio coraz czesciej siegam po te sypkie cienie :)
OdpowiedzUsuńCień po roztarciu wygląda cudownie :) Jak mleczna czekoladka.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Niesamowity jest cień :)
OdpowiedzUsuńMgiełka szczególnie mnie interesuje... :)
OdpowiedzUsuńAkurat tych dwóch produktów nie miałam, ale miałam okazje testować puder matujący oraz podkład i oba produkty bardzo lubie :) cień wyglada przepięknie, a ja mam słabość do wszelkich odcieni brązów... bardzo chetnie widziałabym go u siebie :)
OdpowiedzUsuńNie testowałam jeszcze produktów LL ale akurat kończy mi się mgiełka z inglota, a ta z LL może być jej lepszą alternatywą :)
OdpowiedzUsuńNie używałam tych produktów jeszcze, ale cienie całkiem mi się podobają. Sama kupiłam sobie ostatnio takich parę do Ingrid i jestem zachwycona, więc ciągle maluje oczy i to chyba moja nowa pasja :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłam mnie ta mgiełka utrwalająca makijaż! :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłam mnie ta mgiełka utrwalająca makijaż! :)
OdpowiedzUsuń