O lawendowym płynie do twarzy Fitomed pisałam jesienią. Teraz znalazłam dla niego nowe zastosowanie.
Wilgoć w powietrzu – na głowie robi się puch, mała wilgotność powietrza, a do tego jeszcze słońce i / lub kaloryfery – włosy robią się suche. Wiatr – szkoda gadać...
No i chodzi człowiek z takimi włosami wiecznie rozczochrany i myśli, że powinny być takie koszulki z napisem „Czesałam się dziś. Naprawdę.” Może ktoś by uwierzył? ;-)
O ile nauczyłam się sprawiać, że włosy po umyciu i wyschnięciu wyglądają w miarę przyzwoicie, o tyle różnie z tym bywa po rozczesaniu. Na ogół bywa nieciekawie.
Dorota z bloga Włosowelove napisała kiedyś, że takie włosy nie lubią być czesane na sucho i to jest prawda. Ale trudno też ciągle je moczyć. I jak tu żyć z takimi włosami? ;-)
Jednym ze sposobów na „zdyscyplinowanie” włosów wyglądających jak pudel ze spaloną trwałą jest właśnie zmoczenie ich i poczekanie aż przeschną. Przez większość roku to się jednak nie sprawdza (chyba, że ktoś ma dużo czasu – wtedy... nie wiem, czy się sprawdza, nigdy nie miałam aż tyle czasu... ;-) ) Ale teraz wszystko schnie aż miło. Włosy też. Więc kiedy przed wyjściem wyglądam jak pudel z trwałą, trochę moczę włosy. Schną i nabierają nieco mniej „pudlastego” wyglądu.
Kiedyś używałam w tym celu wód termalnych, potem przerzuciłam się na „zwykłą”, aż zepsuł mi się rozpylacz. Wtedy przypomniałam sobie, że została mi resztka płynu Fitomed, który ma fajną butelkę z atomizerem i postanowiłam go wypróbować.
Okazało się, że płyn działa na włosy w typie „kopa siana” lepiej niż moczenie ich wodą. Sądzę, że to zasługa głównie gliceryny w składzie.
Włosy spryskane takim płynem są nie tylko zmoczone, ale też nieco odżywione, bo poza gliceryną zawiera on także pantenol oraz hydrolat lawendowy i olejek lawendowy, które poza przyjemnym zapachem mają też dobroczynny wpływ na włosy.
Nie zawiera natomiast silikonów, których wiele osób unika, ani alkoholu, który w mgiełkach do włosów na takie, jak moje działa wysuszająco.
Zupełnie niespodziewanie odkryłam, że mam w domu niezłą mgiełkę do włosów. :-)
Zainspirowało mnie to do spróbowania zrobienia sobie takiej mgiełki, a może nawet kilku, w różnych zapachach i poeksperymentowania z zawartością gliceryny i dodawaniem innych składników. Przy okazji zakupów biochemicznych dorzuciłam do koszyka butelkę roślinnej gliceryny.
Tymczasem jednak poszłam na łatwiznę i zdecydowałam się na ponowny zakup tego płynu. Jest niedrogi (ok. 15 zł w stacjonarnych sklepach zielarskich, na stronie Fitoteka.pl nawet mniej).
Fitomed ma w ofercie jeszcze płyn różany o podobnym składzie. Chciałam wypróbować ten, bo różane zapachy lubię jeszcze bardziej niż lawendowe, ale akurat nie było go w sklepie.
Tymczasem dzielę się odkryciem. Jeśli macie takie włosy, jak ja – może Wam się przyda?
Macie jakieś "niestandardowe" sposoby na radzenie sobie z "włosową samowolką"?
Skład:
Aqua, Lavandula Angustifolia Flower Water, Glycerin, Panthenol, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Allantoin, Cytric Acid, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, Lavandula Angustifolia Oil (linalool), C.I.42090+C.I. 16255.
Moje włosy, chociaż normalne i proste, lubią się puszyć. A z marki Fitomed chciałabym wypróbować kilka kosmetyków :) Lecę do tego sklepu ( Internetowo oczywiście )
OdpowiedzUsuńNajbardziej polubiłam krem bezwodny.
Usuńto ten nr 4?
UsuńWygląda na super naturalny kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńWiększość składu jest naturalna. :-)
UsuńMiałam kiedyś szampon, tej firmy kompletnie się u mnie nie sprawdził. A wręcz przeciwnie strasznie wyszły mi po nim krosty. Dlatego jakoś unikam produktów tej firmy. :)
OdpowiedzUsuńA jaki to był szampon?
UsuńO proszę jakie zastosowanie znalazłaś dla niego :))
OdpowiedzUsuńHmm muszę wypróbować :).
OdpowiedzUsuńMam proste włosy ale przy wilgotnej pogodzie również lubią się puszyć:( Fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak to działa na prostych (nigdy nie miałam, tzn. kiedyś prostowałam, ale to nie było to).
UsuńJa w podobny sposób używam mgiełki Ziaji oliwkowej, też ma glicerynę, ekstrakt z liścia oliwki i witaminę C i zauważyłam, ze dyscyplinuje trochę włosy :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńFitomed uwielbiam
OdpowiedzUsuńTeż mam dobre doświadczenia z tymi kosmetykami.
UsuńNie miałam niczego z tej firmy, w sumie już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem czegoś od nich ale jakoś nie mogę się zdecydować :-)
OdpowiedzUsuńTam jest tak dużo ciekawych kosmetyków, ze trudno wybrać.
Usuńmuszę wypróbować na moje siano :D
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńOgólnie Fitomed ma super kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńchętnie skusiłabym się na te produkty :)
OdpowiedzUsuńFitomed ma w ofercie jeszcze płyn oczarowy o zapachu kwiatu pomarańczy - i ten jest zdecydowanie moim ulubionym, no ale do twarzy ;-) Różany i lawendowy nie przypadły mi do gustu głównie ze względu na zapachy.
OdpowiedzUsuńWidziałam go, ale trochę się obawiałam,że on pachnie neroli, a ja z kolei za zapachem neroli nie przepadam. Za to lubię właśnie różę i lawendę. :-)
UsuńKoniecznie, ale to koniecznie muszę powiedzieć o tym siostrze- ona dobrze wie, co to znaczy wiecheć siana na głowie :D
OdpowiedzUsuńJa niestety też to wiem!
UsuńMarkę lubię, ale kosmetyków lawendowych nie cierpię.
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam, ale później wręcz polubiłam lawendę.
UsuńFajnie, że się sprawdził. Ja nie mam problemu z puchem, tylko w odwrotną stronę z brakiem objętości, ale kiedyś używałam lawendowy hydrolat jako bazę do wcierki do włosów :)
OdpowiedzUsuńTo masz rzeczywiście zupełnie odwrotnie. :-)
UsuńCiekawy :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ten produkt w moim sklepie zielarskim, muszę go sobie kupić i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńChoćbym nie wiem co będę robić czym pryskac moje loki żyją swoim życiem :)
OdpowiedzUsuńMoje w sumie też, ale zawsze trochę bardziej ogarnięte się robią.
Usuń