Ostatnio zainteresował mnie temat naturalnej pielęgnacji zębów oraz jamy ustnej i przekonuję się, że to jest temat rzeka.
A ponieważ mnie wciągnął, będę do niego jeszcze powracać w miarę pogłębiania wiedzy i eksperymentowania. Jak na razie mam poczucie, że dokonuje się mała rewolucja w mojej wiedzy na ten temat.
Przez całe lata przywiązywałam wagę do dbania o zęby, które z natury mam niestety słabe. Myłam je kilka razy dziennie, stosowałam pasty z fluorem, często odwiedzałam gabinety dentystyczne i stosowałam się do porad, które tam otrzymywałam.
Miałam nadzieję, że to wszystko mi pomaga i że gdyby nie fluor, częste mycie, przeróżne szczoteczki, nitki i inne cuda byłoby tylko gorzej. W końcu doczekałam się problemów z dziąsłami i odsłoniętymi szyjkami i dopiero po kilku latach zmagania się z tym, trafiłam na dentystkę, która powiedziała mi, że to skutek zbyt częstego i mocnego szorowania ostrymi szczoteczkami. Stanowczo mi także odradziła szczoteczki elektryczne.
Zmiana szczoteczki na bardziej miękką sprawiła, że stan dziąseł przestał się pogarszać, ale zmiany, które już zaszły, pozostały. Poza tym wyczytałam gdzieś, że takie problemy są częste i że mogą zależeć od wieku. Krótko mówiąc – zęby i dziąsła mi się psują, bo się starzeję i to już koniec.
Niemniej jednak skoro interesuję się pielęgnacją ciała i siedzę po uszy w kosmetykach, itp. zainteresowałam się także tymi do ust. Bo jakby nie było, to też są kosmetyki. Skoro tak bardzo dbamy o to, co wcieramy w skórę i czym traktujemy włosy czy paznokcie, to może warto zastanowić się nad tym, czego używamy do higieny jamy ustnej? I jakby nie było, co przy okazji zjadamy...
Najpierw dowiedziałam się tych wszystkich strasznych rzeczy o fluorze, które można wyczytać w sieci. Zwykle od razu biorę poprawkę na takie rzeczy, ale dałam szansę naturalnej paście bez fluoru (Lavera, wpis tutaj). I to był strzał w dziesiątkę.
W czasie stosowania jednej tubki stan dziąseł bardzo się poprawił, a zęby zaczęły wyglądać lepiej (być może dlatego, że tkwią w lepiej wyglądających dziąsłach). Postanowiłam poznać inne naturalne pasty, a Wasze komentarze pod wpisem o naturalnej pielęgnacji zębów utwierdziły mnie w tym postanowieniu. Skoro innym osobom taka zmiana też pomogła, to coś w tym przecież musi być!
Pasty „drogeryjne” poszły w odstawkę i zdaje się, że tam pozostaną. Podobny los spotkał płyny i nie wiem, co będzie ze szczoteczkami, bo one też znalazły się na celowniku. Nie, żebym odstawiała mycie zębów, czy coś. Po prostu – zgłębiam temat i szukam lepszych możliwości niż te, które stosowałam przez lata – trochę z przyzwyczajenia i nieświadomości.
Kolejna naturalna pasta, jaką poznałam to bezfluorowa pasta z propolisem Coslys. Zachęcił mnie do niej właśnie propolis w składzie. Czytałam o jego dobroczynnych właściwościach w leczeniu stanów zapalnych w jamie ustnej i uznałam, że warto spróbować.
Byłam też ciekawa wybielających właściwości pasty, choć tu nie liczyłam na cud. Nie bardzo wierzę w to, że pasta może zmienić kolor zębów. Może jednak pomóc usunąć osady, które powstają na zębach. Ta pasta ma w składzie sodę, która stosowana jest do „wybielania” zębów.
Inne składniki to gliceryna, wodorofosforan wapnia, dwutlenek tytanu oraz guma ksantanowa, cocamidopropyl betaine, alkohol oraz wspomniany propolis, ekstrakt ze stewii i aromaty.
Skład pasty jest łagodniejszy niż składy większości past „drogeryjnych”. Nie zawiera „eselesów”, których wiele osób unika, wspomnianego fluoru, czy bardziej ryzykowne składniki, jak znany ostatnio triklosan. Dla nadania smaku zastosowano ekstrakt ze stewii, podczas gdy w wielu „drogeryjnych” pastach jest sacharyna (która jak wiadomo zdrowa dla zębów nie jest...)
Pasta nie ma także tak mocnego smaku, jaki na ogół mają te „drogeryjne”. To mi bardzo odpowiada. Nigdy nie przepadałam za efektem wybuchu mentolowej bomby, bryzy morskiej oraz lodowca arktycznego w gębie, który wywoływały takie pasty.
Rozumiem, że to ma odświeżać oddech, ale bez przesady, można to robić bez wypalania połowy kubeczków smakowych, jak się okazuje. Tym bardziej, że „oddech” zależy nie tylko od aromatów w paście, ale bardziej od stanu jamy ustnej (w tym zębów). No i tego, co też spożyliśmy... Czasem i pasta z mentolowego dynamitu nie pomoże. ;-)
Kiedy poruszyłam temat naturalnych past do zębów spotkałam się z opinią, że one właśnie za mało „odświeżają oddech”, a także, nie „słabiej myją”. Po przetestowaniu pierwszych nie mam poczucia, że myją zęby gorzej niż pasty drogeryjne.
Zaryzykowałabym twierdzenie, że mogą nawet myć je lepiej, bo mam wrażenie, ze lepiej usuwają osady, a poza tym mogę dłużej, a więc dokładniej szorować nimi zęby, bo nie przeszkadzają mi w tym podrażnienia dziąseł. Pasty mają łagodny smak i nie robią krzywdy dziąsłom.
Gdybym miała porównać tę pastę do pasty Lavera, to ta od Coslys ma chyba bardziej „odświeżający” aromat, który jednak nie jest agresywny, jak w przypadku wielu past „drogeryjnych”.
Nie zauważyłam efektu wybielenia zębów, ale naturalne pasty dobrze usuwają osady nazębne i nie podrażniają jamy ustnej.
Jak zapewnia producent, pasta nie zawiera fluoru oraz syntetycznych barwników, środków zapachowych i konserwujących. Zawiera za to 97,5% wszystkich składników pochodzenia naturalnego i 95,92% składników roślinnych z rolnictwa ekologicznego.
Jest droższa niż większość past drogeryjnych (24,99 zł w Matique.pl), podobnie, jak większość past "naturalnych", ale cena nie jest wygórowana, a osobiście wolę zapłacić trochę więcej i mieć niepodrażnione dziąsła.
Skład:
Glycerin*, aqua, dicalciumphosphate dihydrate, titanium dioxyde, sodium bicarbonate, aroma, xanthan gum, cocamidopropyl betaine, alcohol*, propolis extract*, stevia rebaudiana extract, Sodium benzoate, linolool, limonene
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Temat pielęgnacji zębów zgłębiam nadal i na pewno jeszcze nie raz o tym napiszę. Obecnie testuję miękką szczoteczkę, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, aby napisać o niej coś miarodajnego. Ciekawią mnie proszki do zębów, płukanie ich olejem i różne inne ciekawe patenty. Czytam o tym w wolnym czasie i coraz bardziej mnie to wciąga.
Stosujecie jakieś ciekawe środki do pielęgnacji zębów i jamy ustnej?
ja również z natury mam dość słabe zęby... zatem czas zainteresować się bardziej i może tak jak w pielęgnacji włosów oraz cery postawić na naturę :)
OdpowiedzUsuńJa to zrobiłam późno niestety. Ale lepiej późno niż wcale. :-)
UsuńJeszcze nie miałam żadnej bio-pasty. Zainteresowałaś mnie tematem, muszę poznać bliżej temat, bo myję i elekryczną szczoteczką i non-stop pasty z fluorem... Ciekawe, czy mi to w ogóle na dobre wychodzi.
OdpowiedzUsuńJa też tak robiłam i nie wyszło mi na dobre. Problemy z dziąsłami są prawdopodobnie tego wynikiem.
UsuńJestem bardzo nastawiona na kosmetyki jak najbardziej naturalne, te do pielęgnacji jamy ustnej również. Tej past nie znam i bardzo chętnie ją wypróbuję :) Je ze swojej strony, mogę Ci bardzo polecić mycie zębów mieszanką sody oczyszczonej z wodą utlenioną. Rewelacyjna sprawa. Leczy paradontozę, nie odkłada się przy tym kamień, wybiela zęby i nie ma żadnych chemicznych substancji, które połykamy. Resztką pasty, która zostaje warto przetrzeć sobie paszki, wtedy mamy wspaniały naturalny dezodorant i zero zapachu potu przez cały dzień :))
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą pastą! Muszę zgłębić temat. :-)
UsuńJa kiedyś miałam jakąś wybielającą pastę ziołową, ale nie dała mi efektów, jednak była bardzo przyjemna. Lubię ogólnie ziołowe zapachy, może spróbuję :)!
OdpowiedzUsuńJa też lubię ziołowe zapachy!
UsuńJa używałam białej perły. Super ! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam !
Ja miałam żółtwe zęby aż uzylam wybielających pasków crest-efekt murowany choć ponoć niszczy szkliwo ale efekt jest mega : ) co do pytania na moim blogu- tak , dobrze poznalas-Wuppertal ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana ; *
Poznałam miasto po tej rzeźbie "baby"! ;-) Bardziej niż po charakterystycznym tramwaju. :-)
UsuńPaski dają efekt, ale właśnie niszczą zęby.
Masz rację, że to temat rzeka. Ja to juz zapomniałam, że sa pasty drogeryjne. Mam swoje ulubione marki. Coslys akurat do nich nie należy. Lubię inną francuską markę Cattier. A jeśli chodzi o ceny - to warto przyrzeć się Laverze czy Logonie.
OdpowiedzUsuńMuszę poznać pasty Cattier zatem!
UsuńPostanowiłam dzięki Twojemu postowi też przyjrzeć się tej naturalnej pielęgnacji zębów bliżej. Póki co jestem zielona w tym temacie.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze też, dopiero raczkuję w temacie.
Usuńciekawe jakby się sprawdziła u mnie...
OdpowiedzUsuńja akurat przeszłam na czyszczenie elektryczne (nie wiem czy słusznie) i szukam czegoś wybielającego
U mnie niestety dało to po czasie nieciekawe skutki - problemy z dziąsłami i odsłonięte szyjki. ;/
UsuńTeraz z tym muszę się uporać...
nigdy nie zastanawiałam się nad szczegółami higieny jamy ustnej, może faktycznie warto się bardziej przyjrzeć temu tematowi :)
OdpowiedzUsuńJa też długo się tym nie interesowałam, ale warto było zająć się tym tematem.
UsuńJa też przestawiłam się z chemicznej pielęgnacji zębów na naturalną. Zgadzam się z Tobą, że jest dużo lepsza.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że wszystkim, którzy tu piszą taka pielęgnacja lepiej służy.
UsuńW sumie warto by przyjrzeć się składom past, których używam, jednak ta cena wydaje mi się trochę zaporowa. Ale potrafię zrozumieć wrażliwca- wtedy nie liczy się cena, tylko żeby nie bolało ;)
OdpowiedzUsuńWolę zapłacić kilka złotych więcej niż używać nieciekawej chemii i pożerać ją :-)
UsuńTo bardzo ciekawe co piszesz.. Ja z odsłoniętymi szyjkami zmagam się od ho ho, już nie pamiętam. Ale stan się nie pogarsza dzięki pewnej dentystce, która wytłumaczyła mi jak myć zęby w mojej sytuacji. O paście naturalnej nie myślałam, aż do teraz ❤
OdpowiedzUsuńPomyśl jeszcze o miękkiej szczoteczce. To fajne wyjście w przypadku takich problemów.
Usuńmam z tej firmy tonik do twarzy i bardzo go lubie :)
OdpowiedzUsuńJa miałam już kilka kosmetyków i wszystkie się sprawdziły.
UsuńJaki masz tonik?
Według mnie biała perła daje fajne efekty :)
OdpowiedzUsuńPolecam szczoteczki CURAPROX !! bardzo miękkie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam taką. :-)
UsuńTeż mam dosyć wrażliwe dziąsła. Może spróbuje.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Wypróbuję!
OdpowiedzUsuńhmm ja chyba nic nadzwyczajnego nie stosuje, żeby CI polecić :)
OdpowiedzUsuńmarka HIMALAYA ma świetne pasty i w dodatku nietestowane na zwierzętach,co dla mnie jest ważne!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, super że ktoś poruszył temat past do zębów!
Te też są nietestowane na zwierzętach.
UsuńStaram się używać tylko takich kosmetyków.
Ja jak na razie myję właśnie zęby proszkiem.
OdpowiedzUsuńPłukanie robiłam, dawało fajne efekty, ale było dość uciążliwe ;) Policzki mnie po nim bolały ;)
Proszki mnie kuszą właśnie. Płukania jeszcze nie zaczęłam, nie mogę się przełamać jakoś. ;-)
UsuńCiekawy post, zainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście używane elektrycznej szczoteczki i blenda med pro expert, moje zeby wcześniej nie były tak mocne jak teraz. A o tej pascie czytała w gazecie, pozytywne opinię ;)
OdpowiedzUsuńW gazecie? Fajnie, że piszą o takich kosmetykach. Zwykle głównie na blogach można o nich poczytać.
UsuńU mnie niestety takie traktowanie zębów po pewnym czasie zaowocowało problemami, choć kiedyś byłam zadowolona.
Od dawna nie używam past z fluorem, obecnie również używam pasty z propolisem Babci Agafji. Płukam usta olejem od trzech miesięcy i jak na razie nie zamierzam przerywać, bo zauważyłam, że w znacznym stopniu zniknął mi kamień na zębach, a to już coś:)
OdpowiedzUsuńO! Dobrze wiedzieć to o kamieniu. Nie mogę się przełamać do tego płukania, ale widocznie warto. :-)
UsuńHa! Uwielbiam pastę Lavery, którą zrecenzowałaś. Pamiętam, jak zaczęłam czytać składy i zobaczyłam SLS. Pomyślałam, bez przesady, taki syf ładować do pasty, którą można przecież połykać. Zmieniłam na Laverę właśnie i miałam dokładnie te same odczucia, nie wypala kubków smakowych, chwała jej za to. Jestem z niej zadowolona, moje dziecko używa Lavery dla dzieci, a Coslys mam próbkę - jest to pasta dla dzieci, synek jeszcze nie używał.
OdpowiedzUsuńMnie Lavera nawet bardziej przypadła do gustu niż ta, ale chcę poznać różne, bo to dla mnie coś nowego.
UsuńJA dopiero niedawno zgłębiam tajniki naturalnej pielegnacji. Za pastą też się rozglądam, szczególnie dla dzieci. Do tej pory używaliśmy elmexu, ale skład to chemiczny koszmarek.
OdpowiedzUsuńElmex i tak podobno jest jedną z lepszych "tradycyjnych" past. :-)
UsuńBardzo ciekawie opisałaś, chętnie ją poznam :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy jeszcze nie używałam takiej pasty, moją ulubioną jest ta Max white one:)
OdpowiedzUsuńMoja mama jest stomatologiem, także tego... :D Kupię ją na bank :)
OdpowiedzUsuńTo masz fajnie!
UsuńStomatolodzy polecają jednak te naturalne pasty?
raz stosowałam ekologiczną paste do zębów jednak niestety nie czyściła najlepiej i zapach był okropny :/ ale ta wygląda ciekawie i chętnie bym zrobiła kolejne podejście do eko past ;)
OdpowiedzUsuńMożna sprawdzić inne. Jaką miałaś?
UsuńJa używam tylko naturalnych past do zębów, od tego czasu nie było ani jednego ubytku.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Może też mi się tak uda?
UsuńJa jestem na etapie poznawania Lavery :P. Nigdy jakoś zbytnio nie przykładałam uwagi do past, w sumie cieszę się, że trafiła do mnie. Dzięki niej mam zupełnie inne podejście do naturalnych past i nie mam zamiaru sięgać już po te drogeryjne :). Tej nie znam, ale wszystko przede mną i sobie zapiszę :)
OdpowiedzUsuńJa też długo nie przywiązywałam wagi do past, a teraz widzę, że to był błąd.
UsuńZostawiam informacje, że nominowałam Cię do Liebster Award :) Zapraszam do zabawy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńAle już wiele razy pisałam te tagi, nie wiem, czy jest sens jeszcze. :-)
Też wybieram te naturalne pasty. Drogeryjne i dla mnie są zdecydowanie zbyt mocno miętowe w smaku, ledwie jestem w stanie je utrzymać chwilkę w buzi i już język mnie strasznie piecze. Tej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJa sobie też zrobiłam kiedyś krzywdę zbyt mocnym myciem, szorowałam mocno po każdym posiłku, często wybielającymi pastami i myślałam, że robię im dobrze, a bardzo im tym zaszkodziłam. Zła na siebie jestem bardzo, że byłam taka niemądra, bo te problemy do dziś się za mną ciągną.
Dokładnie to samo jest ze mną.
UsuńMyślałam, ze dobrze dbam o zęby, a jak się okazuje tylko sobie poniszczyłam dziąsła i szkliwo.
I zgadzam się, co do tej "miętowości", za dużo tego szczęścia!
Ja mam "swoje" produkty do zębów, które się sprawdzają, ale zachęciłaś mnie do tego, żeby trochę się rozejrzeć i potestować.
OdpowiedzUsuńTeż miałam wrażliwe dziąsła, ale ostatnio to ustąpiło a używam pasty wybielającej Blanx, mój mąż też jest z niej zadowolony a wcześniej skarżył się na wrażliwe zęby. Akurat używamy szczoteczki elektrycznej ale ja stosuję taką najdelikatniejszą z możliwych ;) Co do drogeryjnych/aptecznych past to bardziej mnie ten fluor niepokoi bo często mówią, że to od niego ludzie mają teraz problemy z tarczycą, ale nie wiem ile w tym prawdy. Może zrobię próbę z pastą naturalną.
OdpowiedzUsuńO tym, że fluor wpływa na tarczycę nie wiedziałam, ale to jest możliwe. Sama mam takie problemy...
UsuńPrzyjrzę się paście, o której napisałaś. :-)
Też mam dość słabe zęby, ale od zawsze stosuję miękkie szczoteczki, więc dziąsła są w porządku :) Słyszałam trochę o tym fluorze, ale nie wpadam w panikę :p
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że mądrze robisz z tymi szczoteczkami. Też właśnie przechodzę na miękkie.
UsuńKurcze, dosyć ciekawy temat :) Aż z ciekawości doczytałam wszystko do końca :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, ale zobaczę, co to. :-)
OdpowiedzUsuńMnie te pasty bardziej smakują niż "hardkorowe" odświeżacze w tradycyjnych.
Jestem bardzo przewrażliwiona na punkcie smaku pasty do zębów, więc dla mnie niestety większość naturalnych produktów jest nieakceptowalna :(
OdpowiedzUsuńJa też jestem przewrażliwiona, ale własnie dlatego te naturalne mi odpowiadają. Nie mają "agresywnych" smaków. :-)
UsuńNie używałam jeszcze naturalnych past do zębów, ale mam ochotę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńJa też nie używam od dawna Colagatów i spółki, bo one robiły mi kuku (m.in. pękały mi mocno kąciki ust i krwawiły dziąsła). Przerzuciłam się na pasty bez fluoru z łagodniejszym składem i to był strzał w dziesiątkę! Ba, nawet sama czasem robię pastę do zębów z oleju kokosowego, która mimo, że się nie pieni doskonale oczyszcza zęby :) Ostatnio używałam Himalaya wybielającej, która może ideałem nie jest, ale rezultaty dawała doskonałe :)
OdpowiedzUsuńTo masz podobnie jak ja z tymi dziąsłami. Muszę spróbować tych własnych past!
UsuńNigdy nie używałam naturalnej pasty, stosuję od kilku lat sensodyne i jestem zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńJednak może w przyszłości skuszę się na coś naturalnego. :)
Już, już chciałam szukać pasty... ale okazało się, że wybielająca nie jest wybielająca. Szkoda :)
OdpowiedzUsuńNie dała u mnie takich efektów, ale nie podrażniałam w ogóle.
UsuńBardzo zainteresowałaś mnie tym tematem, ponieważ z natury też mam słabe dziąsła. Zastanawiam się, czy pasta może służyć całej rodzinie, w tym dzieciom z mleczakami.
OdpowiedzUsuńWidziałam dla dzieci specjalne pasty naturalne.
UsuńCzy rzeczywiście jest skuteczna?
OdpowiedzUsuń