Jakiś czas temu napisałam o krzemionce – niepozornym proszku, który robi na skórze to, co na zdjęciach skóry robią niektóre programy graficzne – te, których używa się do „upiększania” portretów.
Zwróciłam jednak uwagę, że krzemionka ma jedną małą wadę – może wysuszać skórę. Dla posiadaczy skóry skłonnej do przetłuszczania może to nie być wada, a zaleta. Jednak dla osób, których skóra częściej się przesusza niż przetłuszcza – to już nie jest takie fajne...
Okazuje się jednak, że jest na to sposób. W sklepie Kolorówka.com, gdzie niegdyś kupiłam swoją krzemionkę, której od dawna używam, choć nie codziennie, można znaleźć inne półprodukty (które można stosować jako niezależne kosmetyki), działające podobnie, ale nie wysuszające skóry.
Długo zwlekałam z napisaniem o nich, bo tego lata moja skóra była tak wysuszona, jak wszystko w okolicy podczas kilkutygodniowej suszy. Trudno mi było powiedzieć, co ją wysusza – obstawiałam głównie słońce. ;-) Toteż nie testowałam kosmetyków tego rodzaju, wiedząc, ze opinia o nich raczej nie będzie miarodajna.
Dopiero kiedy słońce się schowało, udało mi się przywrócić skórę do względnie normalnego stanu i dopiero wtedy mogłam spokojnie i przez dłuższy czas sprawdzić, jak działają „alternatywy” krzemionki – mikrosfery silikonowe i Velvet Spheres czyli sferyczna forma miki pokryta krzemionką
Mikrosfery silikonowe (INCI: Polymethylsilsesquioxane) dzięki sferycznemu kształtowi cząstek rozpraszają światło. Dzięki temu optycznie wypełniają zmarszczki. Podobno dlatego są składnikiem kremów przeciwzmarszczkowych, które „działają od razu”, zapewniając efekt wizualny, z którego wiele użytkowniczek jest zadowolona. ;-)
Charakteryzuje je duża przyczepność, są wodoodporne, matują skórę i rozpraszają światło, dzięki czemu mogą dawać efekt zbliżony do tego, co robią wspomniane programy graficzne. Więcej na temat tego produktu możecie dowiedzieć się na stronie produktu w sklepie Kolorówka.com.
O ile krzemionkę można stosować w stężeniu 100% jako puder wykańczający, w przypadku mikrosfer silikonowych nie jest to zalecane. Są one raczej dodatkiem do innych pudrów. Zwiększają ich przyczepność i delikatnie matują. Zastosowane w 100% dają (przynajmniej na mojej skórze) zbyt matowy efekt i podkreślają „suche skórki”. Lepiej jest dodać ich do pudru wykańczającego lub innych kosmetyków (informacje o zalecanej zawartości tego składnika w kosmetykach znajdziecie na stronie Kolorówki.com).
Poniżej "swatche" na skórze: krzemionki, mikrosfer silikonowych i Velvet Spheres. Zwróćcie uwagę, ze szczególnie w wypadku krzemionki i Velvet Spheres, efekt jest bardziej widoczny w sztucznym świetle.
W świetle dziennym wydaje się bardziej subtelny.
Na drugim zdjęciu (światło dzienne) lekko podniosłam kontrast, żeby lepiej było widać efekt.
Velvet Spheres (INCI: Mica, silica / Silicon dioxide) to sferyczna forma miki pokryta krzemionką. Szczegółówe informacje znajdziecie na stronie produktu w sklepie Kolorówka.com.
Velvet Spheres (INCI: Mica, silica / Silicon dioxide) to sferyczna forma miki pokryta krzemionką. Szczegółówe informacje znajdziecie na stronie produktu w sklepie Kolorówka.com.
Daje satynowy połysk, dodając skórze gładkości, blasku i również optycznie wygładzając zmarszczki. Co więcej – nie wysusza.
Nałożona na mineralny podkład jako puder wykończeniowy nadaje skórze efekt subtelnego, satynowego blasku. Nie należy go mylić z „błyskiem”. Skóra nie wygląda jakby była tłusta i dlatego się „świeciła”. To taki zdrowy, elegancki "blask".
Podczas stosowania Velvet Spheres nie zauważyłam wysuszenia skóry, co bardzo mnie cieszy. Lubię efekt, jaki zapewnia i brak wysuszenia.
Velvet Spheres przydają się też do nadawania subtelnego połysku na mocno matującym podkładzie. Niektóre mineralne podkłady matują moją skórę zbyt mocno i wtedy wygląda ona nieco sztucznie. Odrobina Velvet Spheres w znacznym stopniu niweluje ten efekt.
Na ostatnim zdjęciu trochę przyciemniłam obraz i podbiłam kontrast, żeby lepiej było widać różnicę, która w świetle dziennym jest bardzo subtelna.
Spośród trzech wymienionych produktów: krzemionki, mikrosfer silikonowych i Velvet Spheres najbardziej przypadł mi do gustu ten ostatni. Jest to jedno z większych moich „mineralnych” i w ogóle makijażowych odkryć.
Pozostałe produkty również są warte polecenia, być może osobom z innym niż mój typem skóry będą służyć nawet lepiej. Mnie jednak Velvet Spheres podoba się tak bardzo, że w zupełności mi wystarczy. Polecam. :-) Tym bardziej, że cena jest więcej niż zachęcająca (obecnie: 5,65 zł za 5 ml, które wystarczą naprawdę na długo).
Gdybyście zdecydowały się sprawić sobie ten produkt (lub któryś z pozostałych tu przedstawionych) radziłabym dokupić pojemnik z sitkiem – zdecydowanie zwiększa komfort używania.
O matko ależ nowości, gdzie ja się chowałam:) Dobrze, że jesteś:)
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńCieszę się, że moje "testy" mogą się komuś przydać. :-)
A Velvet Spheres można nakładać już w formie 100% na twarz czy trzeba mieszać z innymi pudrami tak jak w przypadku mikrosfer?
Usuńsuper, dzięki za taką informację! Chyba zdecyduje się na całe trio i zobaczę, jak działają na moją skórę i makijaż :)
OdpowiedzUsuńTego jest jeszcze więcej! Ja się rozpędzam i mam pomysł na kolejne "zabawy". :-)
Usuńjesteś skarbnicą wiedzy :)
OdpowiedzUsuńw październiku krzemionka będzie moja ;) moja przetłuszczajaca sie strefa T powinna być zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńKrzemionka - taka "sama" rzeczywiście wysusza skórę. Można ją zmatowić także dodaniem tych mikrosfer.
UsuńNie wiem, czy znasz puder bambusowy, skrobię dry-flo albo primery na bazie kaolinu - one dobrze matują tłustą cerę - posiadaczki takowych cer są zadowolone.
Planuję napisać o matujących półproduktach.
ciekawy wpis, dzięki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis, zwłaszcza w odniesieniu do krzemionki. Mam kilka pudrow, które czekają na swoją szansę, bo jestem na bakier z takimi sypkosciami. Coraz więcej się o nich dowiaduję, więc może mnie przekonacie do ich używania ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei głównie z "sypkościami" jestem na bieżąco ;-)
UsuńSądząc po opisie Velvet Spheres wydaje się być idealne dla mnie, wypróbowałabym je na matujący podkład mineralny. Może przy okazji jakichś zakupów w kolorówce wrzucę je do koszyka.
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się genialnie. I to nie tylko do matujących podkładów ;-)
UsuńKusisz mnie tymi krzemionkami i teraz będę kombinowała jak koń pod górę, żeby je mieć ;D
OdpowiedzUsuńA ja nic o tym nie słyszałam, coś zacofana jestem :D Krzemionka, czyżby coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno się zainteresuję tym tematem :D
Nie jesteś zacofana.
UsuńTo po prostu nie są zbyt mocno reklamowane kosmetyki. ;-)
Kupowałam na Coastal Scents, bo wtedy jeszcze nie było polskich sklepów z dostępną krzemionką. Podobało mi się :) Teraz bazuję tylko na gotowcach.
OdpowiedzUsuń^Ja też!
UsuńPamiętam te czasy piękne! :-)
kurcze. napaliłaś mnie, żeby to wypróbować wszystko :D
OdpowiedzUsuńmi się krzemionka kojarzy z pudrem typowo dla tłustej cery :) ja jestem suchar, więc siędam po delikatne pudry :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem suchar, ale Velvet Spheres rzeczywiście nic mi nie robi, choć "Zwykła" krzemionka potrafiła mi przesuszyć skórę i używałam jej tylko do zdjęć i "od wielkiego dzwona", kiedy musiałam się postarać jakoś wyglądać. ;-)
UsuńEfekt Photoshopa brzmi kusząco, ale... Mnie się najbardziej podoba to, co podpisałaś "czysta skóra". Jestem niereformowalnym dzikusem makijażowym. :)
OdpowiedzUsuńciekawy post :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt, nie ukrywam iż pierwszy raz się z nim spotykam. Jestem bardzo ciekaw jak by spisał się u mnie, niestety mam suchą skórę więc efekty chyba nie będą tak rewelacyjne...
OdpowiedzUsuńJa właśnie też mam suchą skórę. :-)
UsuńDlatego cieszy mnie, ze Velvet Spheres jej nie wysusza... wysuszają? ;-)
Nie wiem dlaczego, ale czytam ten wpis, czytam... czytam, czytam... i nic z niego nie rozumiem :( Tego rodzaju kosmetyki to chyba wyższa szkoła jazdy, do której jest mi jeszcze naprawdę bardzo daleko :(
OdpowiedzUsuńHaha!
Usuńnic się nie martw!
Jak ja sobie przypomnę swoje pierwsze doświadczenia z takimi blogami i forami... Wchodziłam i... wychodziłam, bo nie znałam języka lokalnego ;-)
Ciekawy patent z tymi mikrosferami , mam tez puder na bazie krzemionki i ona jednak bardzo wysusza
OdpowiedzUsuńJa z nią miałam ten sam problem, choć efekty były świetne, zwłaszcza na zdjęciach. :-)
UsuńBardzo ciekawy post i przydatne informacje, o wielu rzeczach słyszę pierwszy raz ;)
OdpowiedzUsuńMam krzemionkę sferyczną, bardzo ją lubię, ale stosuję tylko na tzw. "większy wyjścia" ;-)). Zainteresowałaś mnie mikrosferami...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe prodkukty;) Muszę wypróbować kiedyś;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się ze najlepiej komponują się z skórą. Nie lubię sztucznego efektu na skórze a tutaj jest to raczej subtelne podkreślenie
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię "sztuczności".
Usuńa ja myślałam że wystarczy mi do życia puder bambusowy. I co? i teraz muszę testować dalej!
OdpowiedzUsuńZawsze znajdziesz coś co mnie zachwyci i zaciekawi, z chęcią wypróbuję na swojej skórze;)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz słyszę ale efekt jest bardzo fajny :) na razie mam puder z kryolana i chyba wieki mi zajmie zanim uda się wykończyć :D ale tego posta już na "zaś" sobie zapiszę :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie znam tego pudru z Kryolana. :-)
UsuńBardzo interesujący wpis.
OdpowiedzUsuńMatko i tylko 5 złoty? Grzech nie zainwestować! ;)
OdpowiedzUsuńNie przyszło mi na myśl by używać krzemionki ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy produkt - nie słyszałam o nim wcześniej. jak będę miała okazję, na pewno wypróbuję :) taki zdrowy błysk na twarzy mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Kolejne ciekawe produkty warte wypróbowania. Zanosi się u mnie na większe zakupy na Kolorówce :)
OdpowiedzUsuńMam puder z mikrosferami (HD Coda z kolorówki), ale nie powiem, żeby jakoś mnie zachwycił:/ Będę próbować dalej, może z innymi proporcjami.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post Uno. Na razie mam w zapasie kilka "zmatowiaczy", ale jak tylko ujrzę denko skuszę się na któryś z przedstawionych przez Ciebie pudrów.
OdpowiedzUsuńpost, który spadł jak z nieba;) dzięki;)
OdpowiedzUsuń