Cała Polska szaleje na promocjach w Rossmannie, a mnie toczy zaraza jakaś... Ale to nie jedyny powód, dla którego nie pognałam w te pędy do drogerii...
Nie po raz pierwszy zresztą promocja -49% nie zachęciła mnie do zakupów. Co więcej – w tym czasie raczej omijałam Rossmanna, w którym często i dużo kupuję, bo lubię wiele produktów marek własnych tej sieci, no i mam sklep blisko domu.
Pomyślałam, że napiszę, dlaczego tak się dzieje.
1. Tłumy, tabuny, kolejki
Nie lubię tłumów, przepychania się przez nie i walki o dostęp do sklepowej półki. Nie lubię też kolejek. Byłam dzieckiem w PRL, wystałam się w kolejkach i to mi wystarczy.
Zdarzało mi się wejść do Rossmanna w czasie tych promocji i przy regałach z kolorówką kłębiły się istne tłumy, a bywało, że kolejka do kasy była tak duża, że rezygnowałam z zakupów.
2. Drogeryjni otwieracze i macacze
W czasie takich promocji tzw. drogeryjni otwieracze i macacze osiągają apogeum swej aktywności. Pisałam już, co o tym myślę, a kiedyś opisałam na Facebooku sceny, jakie zaobserwowałam w drogerii.
Dziewoje młode i te nieco starsze, odkręcające tusze, podkłady i błyszczyki, aby przetestować je sobie na ręce, a potem zakręcające i odkładające, aby ktoś mógł wcierać w skórę, w usta albo oczy to, co akurat miały na tych łapskach. Same zwykle biorą sobie inny egzemplarz, a poza tym nie kupią przecież wszystkich, jakie sprawdziły, bo po co im aż tyle? ;-)
I nie ma znaczenia, czy tester jest, czy nie ma. Można otworzyć, to czemu nie?
Niektóre bez śladu zażenowania robią sobie makijaże kosmetykami, a obsługa zwykle nie ma kiedy zająć się pilnowaniem tego, bo obsługuje tłumy przy kasach. Aczkolwiek bywa też, że stoi obok i udaje, że nie widzi. A może naprawdę nie widzi? To zresztą zdarza się także w innych drogeriach.
W Rossmannie kosmetyki kolorowe na ogół nie są w żaden sposób zabezpieczone przed otwarciem, więc nie ma pewności, czy kupowany kosmetyk był już otwierany, czy też nie. Nie wiadomo też, ile osób go otworzyło, wypróbowało i co też dorzuciły od siebie do jego składu...
3. Kwestia potrzeb
Prawdę mówiąc niewiele kolorowych kosmetyków dostępnych w Rossmannie w ogóle mnie interesuje. Od kilku lat używam głównie kosmetyków mineralnych (podkładów, korektorów, różów, cieni, pudrów wykańczających). Resztę kolorówki też kupuję na ogół gdzie indziej. W Rossmannie po prostu nie ma tego, na czym mi zależy.
Kiedy ostatnio kupiłam coś na promocji w Rossmannie, były to pomadki do ust Alterry, które lubię. I na tym poprzestałam. :-)
Owszem, może jest to okazja, do kupienia taniej kosmetyków, które ma się ochotę wypróbować – jeśli ktoś ma ochotę i czuje taką potrzebę. Jeśli nie – szkoda czasu. ;-)
4. Czy to na pewno się opłaca?
Wydawałoby się, że -49% to duża zniżka i taki zakup się opłaca, ale czy na pewno? Nie zastanawiałam się wcześniej nad różnicami w cenach kosmetyków w Rossmannie i innych drogeriach.
Teraz koleżanka spytała mnie, czy nie mam w okolicy Rossmanna z szafą Bourjois, bo chciałaby kupić tam ze zniżką eyeliner tej marki. Sprawdziłam cenę i okazało się, że normalnie w Rossmannie kosztuje on 52 zł. W internetowych drogeriach można go dostać za niecałe 20 zł. Z wysyłką wychodzi nawet parę groszy taniej niż na tej promocji... Bez kolejek i poszukiwania nieotwartych egzemplarzy...
Zastanawia mnie aż tak duża różnica w cenie, której nawet nie byłam świadoma. Kiedy napisałam o tym na Instagram, okazało się, że wiele z Was kupuje tam kosmetyki, bo jest to bardziej opłacalne niż czekanie na promocje i walka, aby coś na nich kupić.
Mimo to jednak, promocje cieszą się powodzeniem...
Dlaczego ludzie lubią promocje?
Myślę, że nie tylko z powodu nieświadomości, że to samo można kupić równie tanio albo taniej w innym miejscu. Niektórzy właśnie lubią to polowanie i walkę...
Potrzeba takich doznań, emocji i skoków adrenaliny tkwi w naszej naturze, a nie każdy ma okazję zaspokoić ją w życiu codziennym. Chyba to leży u podłoża scen znanych z filmików typu „bitwa w Biedzie”. Kiedy na to patrzę, myślę, że nie chodzi tam o torbę czy buty, ani o kosmetyki, ale o emocje.
Nie jestem od tego wolna - też mam w sobie coś takiego, ale zaspokajam te potrzeby polowania, walki, zdobywania gdzie indziej. Jedni trenują sztuki walki, inni grają w gry, jeszcze inni polują na okazje. Wszystko jest dla ludzi i nie ma w tym nic złego. . :-)
Ale też nie jest tak, że w ogóle unikam promocji i wyprzedaży. Przeciwnie, lubię je, ale w granicach rozsądku i potrzeb.
Nie kupuję niepotrzebnych rzeczy, „bo tanio”... Jeśli coś jest mi potrzebne, chętnie szukam tego na wyprzedażach, ale nie kupuję na nich chaotycznie i spontanicznie – wybieram to, co jest mi potrzebne. Często też poluję na promocje w sklepach, w których chcę coś kupić. Zwłaszcza, jeśli jest to coś drogiego i można zaoszczędzić większe sumy.
Aha, od 20 maja w Rossmannie ma być kolejna akcja promocyjna 2+2 na produkty do pielęgnacji twarzy. Możliwe, że się skuszę, bo często kupuję tam kosmetyki pielęgnacyjne.
A jak jest z Wami? Skorzystałyście z tej promocji? Jak wrażenia?
Mam takie samo podejście jak Ty do tej całej promocji. Również niczego z dostępnej u nich kolorówki nie kupuję. W prawdzie wybrałam się po Eosa, bo nigdy go jeszcze nie próbowałam, a jednak 12 zł zamiast 24 to spoko cena :) Jednak było to w któryś z kolejnych dni i sklep nie był już tak oblegany!
OdpowiedzUsuńA w Rossmannie są Eosy?! Nawet nie wiedziałam. :-)
UsuńNawet po chusteczki higieniczne poszłam gdzie indziej w trakcie promocji... :D
OdpowiedzUsuńZresztą wiesz - ja z kolorówki drogeryjnej używam tylko tuszu :DD
Ja nawet z tuszami zaczęłam już kombinować... ;-)
UsuńNie dałam się tym razem zwariować, ale kilka rzeczy kupiłam :)
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńWcale się tak bardzo nie opłaca, bo ceny są podwyższone :D Byłam dziś po peeling do ust z Evree, ale był otwarty,wiec odpuściłam...
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie jesteś pierwszą osobą, która pisze, że ceny zostały podniesione. Ciekawe, czy na czas promocji, czy na stałe?
UsuńMoja znajoma ostatnio odkryła jedną z tych tańszych drogerii internetowych, dla mnie od kilku lat są one tak powszechne, że nawet nie pomyślałam, żeby jej o tym powiedzieć. W sumie byłam zdziwiona, że są jeszcze osoby, które ich nie odkryły :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero teraz odkrywam... Więc są takie osoby! :-)
UsuńJa nie byłam, ale muszę uzupełnić waciki i żarcie dla kota ;) A poważnie - nie chciałam dostać z łokcia :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie jest to ryzyko...
UsuńU mnie w Rossmannie (Wrocław) są kosmetyki PUPA i PROVOKE, więc skorzystałam z promocji i jestem mega zadowolona, bo te kosmetyki w drogeriach internetowych niestety nie są w atrakcyjnych cenach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Asia
Z macaczami najgorzej. :) Zwłaszcza, jak łączą w sobie cechy macacza i przepychacza (się), brr. Ja też nic nie kupiłam, w tym samym czasie było w Hebe 1+1 (jakoś tak), więc kupiłam tam parę mazideł. Ale ogólnie, masz rację, w Internecie często wychodzi taniej. I nie trzeba się pchać.
OdpowiedzUsuńZgadza się, hybryda macacza i przepychacza jest straszna... ;-)
UsuńOwszem, macacze, a raczej macaczki wkurzają. Ale już resztę wymienionych przez Ciebie problemów, włącznie z dzikim tłumem da się ominąć bądź sensownie rozwiązać. Skorzystać skorzystałam. Trochę to trwało, wymagało cierpliwości i dobrego planowania, ale nie narzekam. Wszystko jest dla ludzi. Promocje też.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! :-)
UsuńFajnie, że jednak się udało. :-)
Przez ostatni rok nie korzystałam z promocji typu -40%, czy -49%. Powodem tego był... tak właściwie zdrowy rozsądek. Nie kupowałam, bo nie potrzebowałam. Chciałam zużyć to co mam i pozbyć się wszelkich kosmetycznych zapasów. Uważam, że jeśli podchodzi się do jakichkolwiek promocji ze zdrowym rozsądek, to warto z nich korzystać. Robiąc zakupy przez internet trzeba pamiętać też o kosztach przesyłki.
OdpowiedzUsuńAle właśnie w tych sklepach nawet z wysyłką jest taniej. Czasem nawet kupując pojedynczą rzecz...
UsuńZgadzam się, że rozsądek to podstawa. :-) Ja właśnie też nie kupuję tego, co nie jest mi potrzebne.
Rossmann wiele by zyskał, gdyby kosmetyki były plombowane....
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś nie szalałam na tych promocjach. Teraz kupiłam dwie rzeczy które chciałam i jedną nadprogramową.
OdpowiedzUsuńNiech Ci dobrze służą. :-)
UsuńJa nie byłam na ani jednej ;D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś coś tam kupiłam. Choć też bez szaleństwa. ;-)
UsuńNa podpunkt 1 i 2 u mnie receptą okazało się zamówienie przez internet. Panie skompletowały mi zamówienie jeszcze przed otwarciem sklepu i co więcej - dowiedziałam się, że wszystkie produkty wzięte z szuflad, aby uniknąć pootwieranych egzemplarzy. Co do cen to rzeczywiście, w drogeriach internetowych są podobno, ale niektóre marki nie są dostępne. Ale fakt, że wiele osób ulega i kupuje te produkty "bo tanio"...
OdpowiedzUsuńZamówienie internetowe w Rossmannie? Dobry pomysł. :-) Jak z szuflad, to już w ogóle...
UsuńRzeczywiście, niektóre marki są chyba tylko w Rossmannach.
Nic nie wiedząc o promocji poszłam do Rossmanna po żarełko dla mojej kici i byłam zdziwiona, że jest tam tak dużo ludzi, a najwięcej właśnie przy kolorówce. Na szczęście przy półkach z żarełkiem tłoku nie było więc kupiłam i poszłam. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam: weszłam do Rossmanna po mydło czy coś takiego i zdziwiłam się widząc tłum. jeszcze jakoś tak z ranka to było... ;-)
UsuńZ reguły właśnie przez powody, które opisałaś omijam promocje w Rossmanie szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest nas całkiem sporo. ;-)
UsuńTo co się dzieje w tym czasie w Rossmannie to jakiś totalny cyrk. Kobiety biorą co popadnie, otwierają i macają wszystko. Ich kultura i godności zostaje za progiem drogerii.
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńCoś tam kupiłam, ale ogólnie nie szalałam bardzo bardzo, więc strat w ludziach nie było. Za to koleżanka dostała koszykiem w głowę, co brzmi już bardziej przerażająco... ;)
OdpowiedzUsuńO mamo! Nieźle...
UsuńTrochę kupiłam, ale u nas nie było przepychanek. Kupowałam tylko produkty dobrze zabezpieczone i nie zawiodłam się :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się udało. ;-)
UsuńAle sie uśmiałam z tych otwieraczy i macaczy hehe, rzeczywiście pamietam poprzednie akcje gdzie nakupowalam mnóstwo gratów niepotrzebnych i potem tylko sie zastanawiałam po co. Teraz tez sie nie obeszło bez wtopy, bo żeby zwiększyć rabat dopchałam tusz i puder i jestem zła na siebie, no ale nie było najgorzej (tak sobie powtarzam) :) Pinkish Beauty ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno wykorzystasz te kosmetyki. ;)
UsuńJa nie skorzystałam miałam kupić tylko jedną rzecz (bronzer bo mój wykończyłam do 0) natomiast o tych podwyżkach cen też słyszałam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie dziewczyny piszą, że niektóre ceny wzrosły...
UsuńJa też nie kupiłam nic na tej promocji. Zresztą już z kilku poprzednich też nie korzystałam. Mam takie samo podejście jak Ty do tych promocji.
OdpowiedzUsuńPiąteczka! :-)
UsuńTragedia była na tej promocji...
OdpowiedzUsuńNawet nie widziałam. W ogóle tam nie wchodziłam. ;-)
UsuńCzy tylko mnie tłumy nie zrażają? :D
OdpowiedzUsuńKażdy taki wpis zawiera wzmiankę o tłumach, kolejkach a mnie to nie rusza :D
Promocje w Rossmanie lubię i chętnie korzystam.
Co do cen, to rzeczywiście warto sprawdzać. Akurat to co kupiłam w tej edycji kupiłam taniej w Rossie niż znalazłam np. na ezebrze.
teraz zbliża sie promocja na kosmetyki do pielegnacji twarzy i to co chcę kupić tez taniej wyjdzie w Rossmannie.
Nie zrażają Cię? :-)
UsuńNiestety/czy też stety ;) nigdy nie brałam udziału w tych akcjach "rosmanowskich" ;) kiedy czegoś szczególnie potrzebuję, wtedy idę i kupuję, albo zamawiam przez internet - nie robię zbędnych zapasów, bo i po co? To nie czasy komuny, kiedy niczego nie było i trzeba było swoje wystać w kolejkach ;) Żyłyśmy w tych samych czasach :)
OdpowiedzUsuńA no właśnie... Może przez to, przez tę traumę z dzieciństwa, unikamy takich klimatów? ;-D
UsuńNie skorzystałam z promocji, też nie miałam ochoty na to wszystko. Ale byłam raz w Rossmannie, akurat przechodziłam obok, wzięłam farbę do włosów. Dumałam nad pudrem L'Oreal Infallible, ale przy półce sprawdziłam cenę w eZebra - taniej niż w Rossmannie w promocji. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńChyba też zacznę tak teraz robić. Sprawdzać w sklepach ceny tych samych produktów w innych sklepach. ;-)
UsuńJa w tym roku, podobnie jak Ty, nie skorzystałam z promocji. Niczego nie potrzebowałam, a żeby kupić bo tanio to szkoda mi ciężko zarobionych pieniędzy. Wiele kosmetyków zamawiam online po niższej cenie niż na promocji np na Allegro. Śmieszy mnie tez zachowanie konsumentek - pierwsze dni promocji były dzikie tłumy, promocja trwa jakoś tydzień, szafy zostały uzupełnione, w sklepie pusto 😂
OdpowiedzUsuńJest coś w tym, że wiele osób rzuca się na promocje wszelakie od razu.
UsuńPodobne zachowania można zaobserwować na targach. Najdziksze tłumy szaleją z ranka, potem stopniowo przychodzą coraz bardziej wyluzowani klienci. :-)
Pracowałam kiedyś w drogerii N i zanim otwierałyśmy to koleżanka robiła sobie makijaż kosmetykami z półki, psikała też włosy odżywkami w spreju. No comment. Jestem bardzo na tak jeśli chodzi o foliowanie kosmetyków.
OdpowiedzUsuńO mamo... Stracę resztki przekonania do kupowania czegokolwiek w drogeriach...
UsuńChyba nigdy nie skorzystałam z tej promocji. Odstraszają mnie tłumy i zmacane kosmetyki. Masz rację Uno, w drogeriach internetowych można kupić w podobnej o ile nie niższej cenie te same produkty. Albo, jeśli uprzemy się już na Rossmann, on-line na ich stronie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńJa bym wczoraj, ostatni dzień nie był taki zły :-) Obyło się bez ogromnych tłumów. Ale pamiętam pierwszy dzień, gdzie weszłam i momentalnie wyszłam, bo się po prostu nie dało. A faktycznie, niektóre rzeczy warto kupić, a niektóre można sobie darować, kiedy widzimy, że cena mocno poszła w górę.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to zjawisko rzucania się przez klientów "głodnych promocji" na zakupy na początku akcji promocyjnych...
UsuńJa nie kupiłam nic, zależało mi tylko na eos, ktorych nie było :D
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam, że Eos jest w Rossmannie. Na nie to może i ja bym się skusiła? (bo one chyba są zafoliowane? ;-)).
UsuńJa kupiłam kolorówkę Wibo i Lovely, bo resztę można kupić w sklepach internetowych w podobnych cenach :) No i zrobiłam zapas produktów do pielęgnacji ust :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, kosmetyki Wibo i Lovely są chyba tylko w Rossmannach...
UsuńMam podobne odczucia i od jakiegoś czasu nie korzystam z rossmannowych promocji. O tym co się działo tym razem wiem tylko z opowieści koleżanek z pracy, które się wybrały i jestem pełna podziwu dla nich. Mi szkoda zdrowia na stanie w kolejce godzinę przed otwarciem sklepu i walkę przy półkach.
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też. ;-)
UsuńU mnie w tym roku było bardzo kulturalnie w czasie promocji - ludzi trochę było, ale nikt się nie pchał itd., nikt nie otwierał i nie macał produktów :) a kilka dni po rozpoczęciu promocji to w ogóle były pełne szafy i 0 ludzi :D
OdpowiedzUsuńSuper, że masz w okolicy takich kulturalnych ludzi!
UsuńPierwszy post, który widzę nie zachęcający do szału zakupowego :D Mam podobne podejście do twojego. Nawet zabrakło mi kilka artykułów higienicznych i zamiast do Rossa pod domem zaiwaniałam znacznie dalej do drogerii :D A i co do cen to prawda. Jeśli tylko ktoś lubi zamawiać przez internet to opcje są znacznie korzystniejsze niż w drogeriach stacjonarnych, a i asortyment dosłownie wszelaki ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię z tym wyborem innej drogerii zamiast. ja lubię mydła z Rossmanna i teraz były tam w promocji, a właśnie... aż jakoś nie chciało mi się po nie pójść... ;-)
UsuńJa z promocji skorzystałam, ale z dobrym rozsądkiem - kupiłam tylko to, co używam na co dzień :)
OdpowiedzUsuńByłam na promocji,ale i tak okazało się,że produkty, których używam są już wyprzedane a poza tym wszędzie widać było dzikie tłumy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
pink brushes?
OdpowiedzUsuńA dream Comes true!
lovely :D
with love your AMELY ROSE
Ja byłam na promocji i kupiłam sporo rzeczy. Byłam z samego rana. pełna kultura, każdy był z lista i kupował wszystko z listy. Ceny sprawdzałam wcześniej i wychodziło taniej, jednak w Rossmannie, przy zniżce 55%. Starałam się kupować tak, aby naliczyło mi 55%.
OdpowiedzUsuńCo do zabezpieczania kosmetyków to się trochę poprawiło, Dużo firm foliuje swoje produkty, ale ludzi i tak nie powstrzymuje. Chociaż sama byłam świadkiem, jak przy wykładaniu dostawy pracownica Rossmanna sprawdzała sobie kolory elinerów na ręce, a potem jak gdyby nic odkładała je na koniec półki. Normalnie ręce mi opadły...
Ja i tak jak coś bardzo chcę, to kupuję (zazwyczaj w internecie, bo mnie frustruje przeglądanie w drogerii) tak czy inaczej. Rok temu kupiłam puder z Rimmela na promocji i dopiero ostatnio pojawiło się denko. Wtedy też skusiłam się na szybko na korektor, kolor super, a przy świetle dziennym fatalny, więc się pozbyłam... A teraz byłam po potrzebne rzeczy (o papier toaletowy nikt się nie bił, hehe) a przy okazji wzięłam olejek z AA do ust, który też był na promocji i jest super, na razie sprawdza się do moich wymagających ust.
OdpowiedzUsuńPomijajac te tlumy i kolejki. Bylam w Rossmannie dzien przed promocja, bo musialam kupic podklad. Kosztowal (juz w cenie promocyjnej) 28 zl. Wszystkie panie ze sklepu otoczyly mnie i przekonywaly, zebym przyszla jutro bo kupie za grosze. Wyslalam siostre, ale cena nie zostala zredukowana z wczesniejszych 28 zl. Standardowa cena produktu byla juz znacznie wyzsza i to od niej byl odjety rabat. Niby i tak sie to oplacalo, ale niesmak pozostal.
OdpowiedzUsuń