Kto choć raz zajrzał na ten blog, wie, że bardzo lubię kosmetyki mineralne... :-)
Prawie wszyscy mają przynajmniej część z nich, ale chętnie by się pozbyli, więc skoro można choć trochę zamaskować – czemu tego nie robić? Po to wynaleziono makijaż.
Dlaczego korektory mineralne?
Kosmetyki mineralne mają dla mnie tę zaletę, że nie podrażniają mi skóry (co zdarza się wielu „tradycyjnym”). Poza tym dobrze kryją i są trwałe.
Właściwie już sam podkład mineralny pozwala w dużym stopniu „ujednolicić” kolor skóry i sprawić, że wygląda ona zdrowiej. Takie podkłady zwykle dobrze kryją, więc przebarwienia, „naczyńka” czy wypryski stają się mniej widoczne nawet bez korektorów. Jednak one pozwalają „wzmocnić” ten efekt.
Mineralne korektory zwykle kryją bardzo dobrze. Często też mają kolory, które pozwalają lepiej zatuszować określony rodzaj przebarwień czy „niedoskonałości”.
Na przykład korektory żółte, brzoskwiniowe czy pomarańczowe przeznaczone są do maskowania cieni pod oczami i siniaków, a zielone do wszelkich zaczerwienień.
Zielone korektory
Zielone korektory mają za zadanie „zneutralizować” czerwony kolor wyprysków, blizn czy zaczerwienień u osób z tzw. „pekającymi naczyńkami” i skłonnością do zaczerwienień.
To ostatnie dotyczy m.in. mnie, więc już przed laty zainteresowałam się zielonym korektorem. Był w sztyfcie i był... bardzo zielony. Użyłam go tylko raz i tylko przed lustrem. Barwił na zielono tak intensywnie, że nawet mała warstwa budziła wątpliwości co do tego, czy da się teraz zatuszować tę zieleń. Nie zdołałam, obawiałam się, że ten korektor plus „odpowiednia” do przykrycia zieleni warstwa podkładu, zacementują mi twarz. ;-)
Do tematu zielonych korektorów powróciłam pięć lat temu, kiedy odkryłam kosmetyki mineralne. Różniły się od tych, które znałam wcześniej właśnie tym dobrym kryciem i innym sposobem nakładania.
Postanowiłam spróbować i zaopatrzyłam się w próbkę zielonego korektora mineralnego z Everyday Minerals. Niestety on też okazał się dla mnie trochę zbyt zielony. Próbowałam mieszać go z podkładem, ale w końcu dałam spokój.
Teraz postanowiłam dać szansę kolejnemu zielonemu korektorowi, kiedy dowiedziałam się, że ten z Lily Lolo ma mocno rozbielony kolor. Uznałam, że problemy z jego poprzednikami wynikały właśnie z ich zbyt intensywnego koloru.
Już wcześniej myślałam o wypróbowaniu jakiegoś korektora z Lily Lolo. Teraz miałam dodatkową motywację, bo kończą mi się zapasy korektora Everyday Minerals w kolorze „Fair Intensive”. Właśnie tego korektora używałam przez kilka lat do „przykrywania” zaczerwienień. Niestety został wycofany. Nadszedł czas, by znaleźć mu następcę.
Lily Lolo: Blush Away
Korektor znalazł się w paczce, którą pokazywałam tutaj. Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy nie zamienić go jednak na jasnobeżowy korektor. Obawiałam się tej zieleni. ;-)
„Blush Away” trafił do mnie już w nowej szacie graficznej (bardzo mi się podoba nowy wygląd kosmetyków Lily Lolo).
Jak wszystkie sypkie kosmetyki tej marki, które mam jest zapakowany w pudełko, zapobiegające wysypywaniu się proszku. Bardzo lubię takie opakowania i żałuję, że nie wszystkie firmy takie mają.
Trochę się obawiałam, że znowu będzie „zbyt zielono”, ale już po zajrzeniu do środka część obaw minęła. Korektor był widocznie jaśniejszy od swoich poprzedników!
Zrobiłam zdjęcie na czarnym tle, żeby lepiej pokazać Wam kolor.
Znalazłam próbkę korektora Everyday Minerals o nazwie „Dawn” i zrobiłam porównanie. Na zdjęciach widać różnicę pomiędzy tymi kolorami.
Nakładanie korektora mineralnego
Korektor nie robi „efektu pleśni”, ale trzeba uważać, żeby nie nałożyć zbyt grubej warstwy. Najlepiej stopniować nakładanie tego kosmetyku, zwłaszcza na większych powierzchniach – np. na policzkach, a także na skrzydełkach nosa, gdzie kosmetyki mogą się zbijać.
Do nakładania korektora używam pędzla do korektora mineralnego albo puchatego niewielkiego pędzla kabuki na dłuższej rączce. Nie polecam nakładania takich kosmetyków gąbkami.
Korektor neutralizuje zaczerwienienia. Efekt wzmacnia warstwa podkładu mineralnego, którą następnie nakładam.
„Blush Away” w praktyce
Ostatnio mamy na przemian dni słoneczne i deszczowe. Jest więc okazja do przetestowania kosmetyków w różnych warunkach atmosferycznych. Przekonuję się, że makijaż mineralny sprawdza się lepiej od „tradycyjnego”. Na deszczu niemal stapia się ze skórą i wygląda ona naturalnie, a kiedy w słonecznie dni jeżdżę na rowerze trzyma się i nie spływa.
Już sobie nie wyobrażam, że mogłabym znowu nakładać na twarz fluid, a na to puder w czasie upałów.
Mineralne kosmetyki do makijażu mają jeszcze jedną zaletę – zawierają tlenek tytanu, który jest naturalnym filtrem słonecznym.
Skład:
Mica CI77019, Titanium Dioxide CI77891, CI77007, CI77492
Skład:
Mica CI77019, Titanium Dioxide CI77891, CI77007, CI77492
Więcej o mineralnych kosmetykach do makijażu
Jeśli zainteresowałam Was makijażem mineralnym, mogą Was zainteresować też wcześniejsze wpisy na ten temat:
- Baza polskich sklepów z kosmetykami mineralnymi
Inne wpisy o kosmetykach Lily Lolo znajdziecie pod etykietą "Lily Lolo".
Inne wpisy o kosmetykach Lily Lolo znajdziecie pod etykietą "Lily Lolo".
Próbowałyście już używać kosmetyków mineralnych? Jak wrażenia?
ZAPRASZAM DO MNIE NA ROZDANIE :)
OdpowiedzUsuńUna, czy my się przypadkiem nie znamy z wizażu z wątków mineralnych? Z czasów, kiedy jeszcze nie istniało podforum mineralne?
OdpowiedzUsuńCammie, jasne, że się znamy!
UsuńJuż nie ma tego podforum?!
Podforum istnieje, tylko już się tam praktycznie nie udzielam. Ze "starą" gwardią jesteśmy w prywatnym klubie "minerałoholiczki" :)))
UsuńTak się właśnie zastanawiałam, czasami ciężko pokojarzyć. Ja na przykład na wizażu jestem pod innym nickiem.
Całe lata tam nie byłam. Nawet nie pamiętam hasła. Ale Ciebie pamiętam. :-)
UsuńBardzo ciekawy post. Od dawna zielone korektory mnie kuszą, ale boję się tych drogeryjnych, że będzie widać tą zieleń później. Widzę, że minerały to dobra alternatywa.
OdpowiedzUsuńDla mnie to najlepsza alternatywa. ;-)
UsuńCiekawe rzeczy piszesz, zupełnie nie spotkałam się z kosmetykami mineralnymi, a może czas.... nie mam problemów z naczynkami, "worami" pod oczami, chociaż gdy się nie wyśpię nie wyglądam zbyt świeżo. Trochę mnie martwi koloryt skóry nazbyt sinej, zmęczonej myślę, że warto byłby sięgnąć po jakieś rozświetlające podkłady.
OdpowiedzUsuńMoże spróbuję :)
Pozdrawiam
Fajnie masz! Bez worów i naczyniek człowiek tak ładnie wygląda! :-)
UsuńNigdy nie miałam kosmetyków mineralnych,ale bardzo bym chciała:-)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam tylko podkładów mineralnych, lubiłam EM i Pixe, ale zachiało mi się podkładu w płynie i od kilku lat szukam idealnego :)
OdpowiedzUsuńMnie odstrasza jedynie wyczytane przeze mnie kiedyś gdzieś, że minerały do suchej skóry się nie nadają... Ponadto miałam próbkę chyba annabelle(?) i nie umiałam się z nią kompletnie obchodzić :P
OdpowiedzUsuńMoja skóra jest bardzo sucha. Ale... nie czytała tego. ;-)
UsuńWiem,że często piszą takie rzeczy. Zajrzyj na te strony polecane!
Ten korektor ma zadziwiający kolor, nie pomyślałabym, że jest na zaczerwienienia ;)
OdpowiedzUsuńJa stosuje makijaż mineralny wymiennie z tym normalnym i wciąż nie wiem, który jest lepszy.
Od roku używam podkładu mineralnego :)
OdpowiedzUsuńNajpierw było to Lily Lolo które niestety mi nie podpasowało, teraz używam Annabelle Minerals. Na odpowiedniej bazie ~ nie do zdarcia :)
Nigdy nie miałam kosmetyków Annabelle, więc trudno mi porównać.
UsuńUna, a jak stosujesz ten korektor w połączeniu z podkładem mineralnym - tzn. w jakiej kolejności?
OdpowiedzUsuńNajpierw korektor, a na to podkład.
UsuńRóżnica między odcieniami tych korektorów jest kolosalna, nie ukrywam, ze Lily Lolo wypada bardzo pozytywnie, zielone korektory nie są mi obce, bo również mam problem - drobne naczynka na policzkach, obecnie używam z Biodermy, nie jest perfekcyjny, ale fajnie tuszuje wszelkiego rodzaju zaczerwienienia ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, jak zawsze :)
miałam kilka zielonych korektorów i baz i wszystkie były za zielone... zainteresowałaś mnie blush away :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. On jest delikatny, najjaśniejszy z zielonych korektorów, jakie widziałam.
UsuńNie posiadałam jeszcze mineralnych korektorów, ale coraz bardziej się nad nimi zastanawiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://birginsen.blogspot.com/
muszę odkurzyć moje próbki :D ciągle mi nie po drodze z minerałami, nie umiem dobrać odcienia :(
OdpowiedzUsuńTo jest wyzwanie. :-) Ale gdy się dobierze - jest super.
UsuńMineralne kosmetyki zwykle maja dużo większy wybór kolorów niż "drogeryjne". Mnie kiedyś to do nich przekonało.
fajny ten korektor, bo właśnie nie jest 'bardzo zielony', chętnie go wypróbuje
OdpowiedzUsuńTeż lubię mineralne kosmetyki jednak dla mnie nie są wystarczająco kryjące :(
OdpowiedzUsuńJak dla mnie one kryją najlepiej ze wszystkiego, czego próbowałam. :-)
UsuńLubię minerały, ale korektora jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam mineralnego korektora :/
OdpowiedzUsuńteż odkąd mam minerały to już nawet kremy bb/cc straciły w moich oczach:P
OdpowiedzUsuńJa przez minerały nawet nie próbowałam kremów BB/CC. :-)
Usuńpodkłady mineralne lubię bardzo, jeden ciągle mam, ale czeka aż trochę słońca załapię :) mało zielony ten zielony korektor :D
OdpowiedzUsuńJa mialam korektor mineralny z AM, ale jednak pozostaje wierna standardowym, jakos mocniej do mnie przemawiaja :)
OdpowiedzUsuńZ minerałami mi wciąż nie po drodze, mimo, że pierwszy raz mam już za sobą :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu intrygują mnie kosmetyki mineralne - głównie róże i podkłady. Jednak cały czas mam wątpliwości czy będę umiała nakładać na twarz podkład w postaci "suchej"? ;) Zobaczymy - może kiedyś się przełamię.
OdpowiedzUsuńBędziesz umiałam. Nawet mnie się udaje. :-)
UsuńNigdy nie miałam korektora mineralnego. Ta firma mnie ciekawi, ale ja muszę uważać z minerałami bo większość tego typu kosmetyków wywołuje u mnie krostki :/
OdpowiedzUsuńMoże uczula Cię jakaś konkretna substancja? Jakich kosmetyków używałaś?
Usuńo tych kosmetykach czytałam już wiele dobrego i pewnie w końcu się na nie skusze;-)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te minerałki :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kosmetyków mineralnych, a już wiele dobrego się na ich temat naczytałam. :) Również kiedyś miałam zielony korektor (w tej chwili nie pamiętam firmy) i średnio to wyglądało :/
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do zakupu :) Skuszę się jednak na ten zielony :D
OdpowiedzUsuńWszędzie minerały. Musze ich kiedyś spróbować. Nie mogę się jednak przekonać, ze one rzeczywiście kryją...No bo jak to tak? Kryjący puder sypki? Jeszcze troche o nich poczytam i w końcu się złamię...
OdpowiedzUsuńKryją. Naprawdę. One nie są jak zwykły sypki puder. ;-)
UsuńDzięki, bardzo przydatny wpis :) Właśnie zastanawiałam się nad kupnem tego pudru i chyba się przekonałam (mam problem z rumieniem).
OdpowiedzUsuńChciałam się tylko zapytać czy on współgra z dość rzadkim podkładem typu Maybelline Affinitone? Czy nie zetrze się jak zaaplikuję na niego podkład?