Przypomina mi dzieciństwo i wakacje na wsi. Letnie popołudnia spędzane na ławeczce pod drzewem, na niespiesznym łuskaniu i zajadaniu miękkich ziarenek.
Bób zawiera dużo żelaza (prawie tyle, co większość popularnych mięs) i bardzo dużo kwasu foliowego. Jest więc świetną propozycją dla osób z niedokrwistością.
Podobno można go jeść na surowo, ale nigdy tego nie próbowałam. Zawsze gotuję bób.
Zwykle poprzestaję na zwykłym „bobie z wody”. Choć przygotowując go nigdy nie dodaję masła, jak w tym przepisie.
Dla mnie to pyszne, szybkie danie, nad którym nie trzeba się napracować.
Ale może nie wykorzystuję w pełni możliwości bobu?
Znacie jakieś warte wypróbowania przepisy na dania z bobem?
Uwielbiam bób w takiej postaci! W tym roku jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj pierwszy raz. Święto! :-)
UsuńMusiałam uczcić na blogu!
uwielbiam :]
OdpowiedzUsuńJeszcze w tym roku nie jadłam
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób! Najlepszy jest właśnie "z wody" :) Najprościej i najsmaczniej!
OdpowiedzUsuńTeż go lubię :-)
OdpowiedzUsuńJak byłam mała nie lubiłam teraz z masełkiem - mniaaam!
OdpowiedzUsuńNie próbowałam z masłem. :-)
Usuńo jak ja dawno nie jadłam bobu! Smaka mi narobiłaś, a tu sklepy dziś pozamykane :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób! Też jadam taki zwykły, z wody. Pyszny jest też z bułką tartą ale to już kaloryczny wariant;)
OdpowiedzUsuńJa akurat za bułką nie przepadam - kojarzy mi się z rozgotowanymi kalafiorami, którymi karmiono mnie w dzieciństwie. ;-)
UsuńHmmm nigdy nie jadłam, muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńNIGDY?!
UsuńNaprawdę?! :-)
Musisz spróbować!
ja również uwielbiam i w tym toku mam szczytny cel dodać go do sałatki :)
OdpowiedzUsuńTeż będę próbować.
UsuńUwielbiam bób i już wiem na co będę jutro polować na obiad :)
OdpowiedzUsuńMnie bób kojarzy się z wakacjami na babcinej działce, kiedy to dostawałam porcje ciepłego bobu do takiego plastikowego woreczka ze śliwką na obrazku, ganiałam i podjadałam bób, co jakiś czas przybiegając po nową porcję :)
Też zawsze jadłam bób z wody, aż współlokatorka poczęstowała mnie bobem z pomidorami i cebulą (sporo cebuli podsmażała a właściwie dusiła, potem dodawała pokrojone pomidory i ugotowany wcześniej bób, całość doprawiała chyba solą, pieprzem i papryką, ale nie mam pewności) i bardzo mi ta kombinacja posmakowała :)
Ciekawy pomysł! Chyba spróbuję. Mam chęć na jakieś urozmaicenia bobu. ;-)
UsuńUwielbiam bób!!!! u mnie cała rodzinka się zajada tą pychotką :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak bób z wody. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTo już trzecia "bobowa" pokusa w tym tygodniu. Nie będę się dłużej opierać i jutro zakupię :)
Koniecznie! :-)
UsuńA ja uwielbiam pure z bobu. Ugotowany miksuję z ząbkiem czosnku, łyżką masła i solą, czasami z ugotowanym ziemniakiem. Polecam do steku, albo lekkiej sałatki.
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale spróbuję. Zwłaszcza ten ziemniak mnie zainspirował!
UsuńAle mi smaka narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, po prostu uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób, właśnie w takiej formie, bez żadnych kombinacji :) W tym roku jeszcze nie jadłam, muszę poszukać :)
OdpowiedzUsuńja również uwielbiam bób ale niestety ciężko go u mnie dostać, ostatnio musiałam nacieszyć się konserwowanym z puszki, choć w ten sposób przekonałam się, ze proces konserwowania nie zmienia go ani trochę, identycznie smakuje i pachnie, jakbym go przed chwilą z wody wyjęła:p
OdpowiedzUsuńJa jadłam taki ze słoika, ale smak miał inny. Ale też dobry. :-)
Usuńkocham bób, mniam :) mój tato zasypuje go natką pietruszki po ugotowaniu - pycha!
OdpowiedzUsuńŚwieży, młodziutki można na surowo. Jak zielony groszek.
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Dla niejedzących mięsa ideał. Jadam nawet zimą - mrożony. Z masełkiem i solą. Mniam!
Jak zielony groszek?! Też uwielbiam! Muszę spróbować!
UsuńNie wiedziałam, że mrożony jest dobry, słyszałam, że właśnie nie i nie jadłam.
Lubię bób chociaż dla mnie to raczej przekąska pomiędzy posiłkami a nie obiad :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam - najczęściej po prostu z wody
OdpowiedzUsuńale oglądałam ostatnio fajną propozycję - bobik z podsmażaną cebulką na kanapki - może być fajne bo dlaczego by nie ;)
Muszę spróbować!
UsuńBob kojarzy mi się z teściową, która zawsze go przywozi ze wsi...hihih:)
OdpowiedzUsuńbober mogę jeść tonami:D uwielbiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam.... nawet lubię jego zapach :)
OdpowiedzUsuńJa KOCHAM, mogę się zajadać. :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńbób jest pyszny, najbardziej lubię tą słoną skórkę :)
OdpowiedzUsuńA ja ją zawsze wyrzucam...
Usuńzdrowa i pyszna przekąska zamiast chipósw ip. :P
OdpowiedzUsuńUbóstwiam i ostatnio spożywam zamiast kolacji :)
OdpowiedzUsuńA ja bób pierwszy raz jadłam...w zeszłym tygodniu:)
OdpowiedzUsuńja niestety nie lubię bobu, jestem w mniejszości w mojej rodzinie
OdpowiedzUsuńWłaśnie jem bób, przeglądam sobie listę czytelniczą a tu Twój wpis :D
OdpowiedzUsuńJedyne co Ci mogę doradzić jeszcze z bobem o czym nie napisałaś to czy próbowałaś go jeść ze skórką? Skórka ma najwięcej witamin i soli mineralnych, a smak niewiele zmienia :)
Najzdrowszy jest oczywiście bez soli i masła :) Ostatnio na zajęciach wspominaliśmy o bobie właśnie, temat na czasie :)
Własnie nie próbowałam skórki, ale jesteś kolejna osobą, która mi to doradza, więc muszę sprawdzić, jak smakuje!
UsuńUwielbiam!! i włąśnie rośnie sobie u mnie w ogródku:) pierwszy raz w życiu zasadziłam mam nadzieję że coś z tego wyjdzie jak narazie kwitnie:)
OdpowiedzUsuńKwitnący bób - jak romantycznie! :-D
OdpowiedzUsuńA tak poważnie: fajnie, że Ci wyrósł. Też bym chciała mieć ogródek i bób w nim!
Uwielbiam bób :)aż mi narobiłaś smaka :)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, bób to smak dzieciństwa, szkoda, że troszkę zapomniany jest :) Ruszam na rynek :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób. Nic mu nie dorówna.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nawet nie wiem jak smakuje. Jakoś nie miałam z nim nigdy styczności.
OdpowiedzUsuńBob jest cudowny, uwielbiam go ;) niestety sama przyrządzam go tylko gotują w słonej wodzie nie znam innego przepisu
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja. ;-)
UsuńUuuuwielbiam, wczoraj jadłam pierwszy raz w ty sezonie, pychota:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka
Mój smaaak! Kocham :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam bób,
OdpowiedzUsuńtaki prosto z wody jest pyszny, ale dopiero z podsmażoną cebulką ujawnia wszyskie swoje smaki. Czasami: patelnia + olej + cebula + pokrojona dobra kiełbaska + bób. Do tego kromka razowego chleba + zimny ogórek kiszony lub konserwowy. CUUUDO.
O! Spróbuję podsmażyć na oleju z cebulką!
UsuńUwiebiam gotowany wyciskać sobie, albo miętolić skórkę, nauczył mnie jeść bób dziadek, gdy jeszcze miałam problem z zębami "niech pomiętoli skórkę to przestaną ją swędzieć, a nie chemiczną gumę". I tak zostało ;) Try to design
OdpowiedzUsuńFajne podejście Dziadka! :-)
UsuńHmm... Surowy bób? Również nie jadłam. I chyba szybko się do tego nie przekonam ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam placuszki z bobu, smażę tak jak ziemniaczane. Albo puree - z samego bobu, albo z dodatkiem ziemniaków. Do obiadu jak znalazł :)
Pyszne zdjęcia!
To puree muszę koniecznie wypróbować! Placków nie, bo nie lubię ziemniaczanych. :-)
UsuńOjej, ale mi narobiłaś smaka... Btw surowy bób to jeszcze nic- mój kolega ostatnio opowiadał, że u niego w domu bób jada się z mlekiem... Jest mi niedobrze na samą myśl...
OdpowiedzUsuńO mamo!
UsuńUwielbiam bób polany masełkiem i śmietaną :) Ja wciąż czekam, aż te strąki trochę bardziej urosną.
OdpowiedzUsuńuwielbiam! teraz mogę jeść go codziennie ;) mój ububiony obiad.
OdpowiedzUsuńśniadanie i kolacja zresztą też ;)
Uwielbiam! Zwłaszcza te największe ziarenka
OdpowiedzUsuńJa niestety już od dzieciństwa nie mogę przekonać się do bobu :/
OdpowiedzUsuńJa kiedyś bardzo lubiłam, potem kilka razy jak kupowałam, to zawsze trafiałam na prawie cały robaczywy i się zraziłam. Od kilku lat już nie jem go w ogóle.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam! A jeszcze w tym roku nie jadłam.
OdpowiedzUsuńPycha! Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem wyjątkiem, bo ... nie znoszę bobu :(
OdpowiedzUsuń