Zestaw miniaturek L'Artisan Parfumeur kupiłam spontanicznie około 3 lata temu. Obecnie podobne zestawy pojawiają się w perfumeriach internetowych, więc postanowiłam o nim napisać.
O czterech zapachach pisałam już dosyć obszernie, więc teraz omówię je tylko pokrótce, odsyłając zainteresowanych do starszych wpisów. Dwa pozostałe jeszcze nie doczekały się artykułów na blogu z różnych przyczyn. Jeden jest tak ciekawy, że zasługuje na długi i obszerny wpis. Drugi... w ogóle mi się nie podoba. Choć ma wielu fanów i świetne recenzje...
W zestawie znalazły się: „Caligna”, „Rose Privée”, „La Chasse Aux Papillons”, „L'Eau d'Ambre Extrême”, „Timbuktu” i „Mûre & Musc Extrême”.
„Caligna”
„Caligna” to jeden z moich ulubionych zapachów i w ostatnich dniach noszę do codziennie. Jest ciekawym zielono-ziołowo-figowym zapach, nieco słodki - zainspirowany podobno jaśminową marmoladą. :-) Nie znajdziecie w nim jednak oszałamiającego, orientalnego jaśminu, raczej taki słodkawy i umieszczony pośród szałwii, zielonych fig i sosnowych igieł. Zapach jest „unisex”, a jeśli Was zaciekawił, tutaj jest wpis o nim.
„Rose Privée”
„Rose Privée” to piękny zapach różany. Piękny i ciekawy: róża w towarzystwie kwiatów, takich jak bez czy magnolia, ale też bazylii, siana i liści fiołka. Oraz paczuli i ambry. Kojarzy mi się z różą w kwitnącym ogrodzie w słoneczny dzień.
Moim zdaniem to jeden z najładniejszych różanych zapachów, jakie miałam okazję poznać (a było ich trochę, bo lubię różę w perfumach). Jeśli Was zaciekawiłam, tutaj jest dłuższy wpis o tym zapachu.
„La Chasse Aux Papillons”
„La Chasse Aux Papillons” choć ma różową etykietę i motylki w nazwie, nie jest żadnym banalnym „słodziakiem”. Pachnie słonecznym porankiem w ogrodzie, a zarazem wieczornym spacerem pod lipami. Bardzo lubię zapach lipy i szukam go w kosmetykach (a efekty tych poszukiwań bywają różne).
Może się spodobać tym, którzy lubią w perfumach jaśmin i tuberozę. „La Chasse Aux Papillons” jest najbardziej „noszalny” z całej szóstki, a więcej o tym zapachu możecie przeczytać tutaj.
„L'Eau d'Ambre Extrême”
„L'Eau d'Ambre Extrême” to zupełnie inna bajka. Zapach ambrowo-paczulowo-przyprawowy. Choć nie jestem fanką takich klimatów, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Kojarzy mi się z czymś odległym i niedzisiejszym. Z egzotycznym sklepem z przyprawami, wiele lat temu albo z dekadencką ucztą sto lub więcej lat temu. Więcej o tych skojarzeniach napisałam tutaj.
„Timbuktu”
O „Timbuktu” jeszcze nie napisałam. Nie dlatego, że nie miałam nic do napisania: przeciwnie, o tym zapachu mogłabym napisać bardzo dużo. Jest po prostu piękny, drzewno-szyprowy, ale też orientalny, trochę dymny i choć „nie mój”, to jednak cudny i bardzo go polubiłam.
Wśród nut ma różowy pieprz, mango i kardamon, papirus, benzoes, paczulę, mirrę i kadzidło. Mocny, z charakterem i naprawdę zasługuje na bardzo długi opis, a nawet na to, by nie poprzestawać na miniaturce...
„Mûre & Musc Extrême”
„Mûre & Musc Extrême” zapach owocowy: jagodowy, jeżynowy z nutami liści porzeczki i cytrusów. Ciekawił mnie bardzo, gdy o nim czytałam. O tym niezwykłym, leśnym zapachu, o aromacie jeżyn i jagód na języku, o tym, że jest owocowy, ale nie tak, jak zapachy dla dzieci, czy „apetyczne” mgiełki, ale w jakiś bardziej wyrafinowany sposób.
Może i jest, ale niestety w ogóle mi się nie podoba. Przy całym szacunku dla pomysłu, dla oryginalnego zestawienia nut i dla wszystkich tych, którzy go lubią, mnie ten zapach do gustu nie przypadł. Kojarzy mi się z jogurtem „o smaku owoców leśnych”, który pamiętam z dzieciństwa, a którego zapach mnie odrzucał. Męczy mnie i przytłacza.
Ze wszystkich zapachów L'Artisan, jakie miałam okazję powąchać (a było ich wiele) chyba tylko ten tak naprawdę mi się nie podoba. I trochę żałuję, że zamiast niego w zestawie nie znalazł się jakikolwiek inny. ;-)
Swój zestaw kupiłam ok. 3 lata temu w TK Maxxie za niecałe 70 złotych, więc była to naprawdę niezła okazja i dlatego kupiłam zestaw zupełnie spontanicznie.
Obecnie zestawy L'Artisan pojawiają się w internetowych perfumeriach (i często szybko znikają) w wyższych cenach oraz w różnych kombinacjach zapachów. Często zamiast miniaturek, przypominających flakony tej marki są to atomizery różnej wielkości.
Cieszę się, że niektórzy producenci dają możliwość zakupu zestawu miniaturek. Jest to dobry sposób, by poznać zapachy, ponosić je trochę i zdecydować się na spokojnie, czy warto zakupić większy flakon. Są też zapachy, których 5 ml wystarczy w zupełności.
Kupujecie miniaturki perfum?
Ja tez lubie takie miniaturki i mozliwosc poznania roznych kompozycji zapachowych <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że miniaturki nie są zbyt szeroko dostępne.
UsuńSuper zestaw, lubię miniaturki perfum. Niestety ciężko je dostać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to jest problem...
UsuńJa lubię takie miniaturki :D 5 ml wystarczy by się z zapachem w zupełności oswoić. Mûre & Musc Extrême ten opis zapachu najbardziej mnie zaintrygował brzmi apetyczynie, jednak czasem opis zapachu nie jest w stanie oddać tego co jest w nim naprawdę ukryte
OdpowiedzUsuńOpis brzmi apetycznie, ale dla mnie ten zapach nie jest apetyczny. :-)
UsuńAle chyba większości osób się podoba, więc może to ze mną coś nie tak? ;-)
Fajny zestaw, różowe chyba najbardziej do mnie przemawiają, choć chciałabym taki zestaw miniaturek cały :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Jak widzę zestawy miniaturek, to chcę. :-) A jeszcze jak mają ciekawe zapachy... :-)
UsuńZapach różany, lipy i jeżynowy uwielbiam ♡♡♡
OdpowiedzUsuńJa tak samo, ale tutaj jeżynowy jakoś mi "nie leży".
UsuńThey all sound lovely, especially Caligna. These look so stunning!
OdpowiedzUsuńthe-creationofbeauty.blogspot.com
"Caligna" is my favourite! :-)
UsuńAll of these fragrances sound so lovely! I think I'd love the MÛRE & MUSC EXTRÊME!
OdpowiedzUsuńJill - Doused in Pink
osobiście bardzo lubię miniaturki - zwłaszcza kiedy nie jestem pewna, jak zapach rozłoży się na mojej skórze i nie wiem, czy inwestować w cały flakon ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w tym są niezastąpione wszelkie miniaturki, próbki i odlewki! :-)
UsuńIdealny rozmiar do torebki i do przetestowania :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. :-)
UsuńTym wpisem przekonałaś mnie, że czasem jednak warto jest zajrzeć do tk maxxa i dziś akurat będę mieć taką okazję :D
OdpowiedzUsuńKupiłam je kilka lat temu. Teraz dawno nie widziałam tam perfum, ale za to wiele osób upolowało inne ciekawe kosmetyki (ja nie). :-)
UsuńUwielbiam różane zapachy więc myślę, że „Rose Privée” skradł by moje serce :D
OdpowiedzUsuńTo bardzo ładna różan. :-)
UsuńFajne takie zestawy, dzięki nim możemy dobrze poznać na swojej skórze różne zapachy, dobrać w zależności od ochoty danego dnia, a i do torebki wrzucić takiego maluch można bez problemu i miejsca nie zajmuje, a odświeżyć możemy się w każdej chwili :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Zgadzam się, że takie zestawy są wygodne i bardzo przydatne. Szkoda, że tak rzadko można trafić na miniaturki. :-)
UsuńRzadko kupuję miniaturki perfum, ale te mnie zaciekawiły :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Nie znam tych zapachów, poza tym rzadko sięgam po miniatury kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJa też sięgam po nie rzadziej, niż bym chciała, bo nieczęsto można je zdobyć.
UsuńMi chyba ten różany najbardziej by się spodobał :) sam zestaw się fajnie prezentuje:*
OdpowiedzUsuńRóżany jest piękny!
UsuńBardzo fajny zestaw ale nie znam tych perfum :(
OdpowiedzUsuńWarto poznać!
UsuńMyślę że różowy byłby dla mnie. Ładne flakoniki :)
OdpowiedzUsuńo proszę :)
OdpowiedzUsuńO w życiu. Ja muszę mieć dużo. Mam ponad 300 flaszek, ale miniatury powodują u mnie panikę, że braknie.
OdpowiedzUsuńTo się chyba kwalifikuje do jakiegoś leczenia...