Na mojej jesiennej „wishliście” się zestawy miniaturek perfum. Lubię niewielkie pojemności, bo to świetny sposób na poznanie zapachu i przekonanie się, czy naprawdę ma się ochotę kupić flakon i pachnieć tak przez dłuższy czas.
Nie każdy zapach ma się ochotę nosić przez wiele dni, nawet jeśli jest on przyjemny i dobrze leży na skórze. Żyjemy w czasach, gdy wybór perfum jest ogromny i nawet takie „kolekcjonerki”, jak ja dochodzą czasem do wniosku, że nie ma sensu kupować kolejnej butelki, bo przecież perfum nie używa się litrami. ;-)
Pewnym minusem zestawów zapachowych jest brak możliwości wyboru, co się w nich znajdzie. Czasem jednak okazuje się to plusem. Dzięki takim zestawom można odkryć zapach, po który inaczej nie sięgnęłoby się.
Taka historia zdarzyła mi się z zapachem „La Chasse aux Papillons”. Widziałam ten zapach nie raz, testując inne, z oferty L'Artisan, ale ten róż na butelce, ta informacja, że to kwiatowy zapach, słodki... I jeszcze te motylki w nazwie… Uznałam, że to zupełnie ni moja bajka i nawet nie powąchałam.
Aż trafił w me ręce zestaw sześciu miniaturek L'Artisan, wśród których obok zapachów, które mnie zainteresowały znalazł się i ten. Tak dał mi się poznać i polubić na tyle, że zaczęłam rozważać zakup dużej butelki.
Owszem, jest kwiatowy, ale pośród tych kwiatów rośnie lipa, a zapach lipy należy do moich ulubionych nut. Tutaj lipa została bardzo ładnie oprawiona w pachnący wieniec z białego kwiecia, głównie jaśminu i tuberozy.
To zapach, który kojarzy mi się z późnowiosennym lub letnim porankiem. Słonecznym i zapowiadającym pogodny dzień, ale jeszcze lekko zamglonym po chłodniejszej i deszczowej nocy. Z rześkim powietrzem i ogrodem pełnym kwiatów.
Początkowo na czoło wybijają się tuberoza i jaśmin, delikatna lipa pozostaje w tle i trzeba się skupić, aby ja wyczuć. Zaczyna wyłaniać się z cienia pozostałych dopiero po chwili, a wtedy skojarzenie ze słonecznym porankiem ustępuje zapachom ciepłego popołudnia w kwitnącym ogrodzie.
Tuberoza, jaśmin i białe kwiaty nadal mocno pachną, ale zapach lipy jest coraz bardziej wyczuwalny, choć ciągle otulony wonią kwiatów. To lipa rosnąca w ukwieconym ogrodzie, w apogeum kwitnienia.
Jak na niszowy zapach „La Chasse aux Papillons” jest bardzo „noszalny”, co jednak nie oznacza, że brak mu oryginalności. Jest przyjemny i kwiatowy, ale nie banalny.
Nie należy do „kwiatowych ulepków” , przypominających dziesiątki innych. Ma swój charakter i indywidualność.
Zapach „La Chasse aux Papillons” pojawił się na rynku w 1999 roku, a kompozycję stworzyła Anne Flipo. Wśród nut zapachowych znalazły się tuberoza, jaśmin, kwiat lipy, kwiat pomarańczy i białe kwiaty.
Cieszę się, że miałam okazję go poznać i rozważam dłuższy związek – z pełnowymiarowym flakonem. ;-) Co więcej, postanowiłam poznać inne zapachy L'Artisan, które dotychczas ignorowałam, bo być może omija mnie więcej tak ciekawych spotkań? I może nie powinnam ograniczać się tylko do tej marki, ale po prostu przestać „skreślać” zapachy, których opis, czy flakon wydaje mi się mało interesujący?
Znacie ten zapach? Zdarzyło Wam się odkryć zapachowe perełki w perfumach, po których się tego nie spodziewaliście?
nie znam, ale tak świetnie opisałaś ten zapach, że jestem bardzooo ciekawa jak pachnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńZaciekawił mnie opis zapachu :) Ja też myślę by zacząć po prostu wąchać perfumy a nie kupować je po kolorze haha :P Zazwyczaj biorę zielone i jestem zadowolona
OdpowiedzUsuńNaprawdę kupujesz "po kolorze"? ;-)
UsuńTakie "kwiatuszki" lubię wiosną :) Pięknie opisujesz zapachy!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńCzy te miniaturki są równie ładne (chodzi mi o flakony)co ich pełne wersje? Lubię ładne przedmioty, i ciekawi mnie czy jak bym kupiła właśnie takie miniaturki to będą ładne.. :)
OdpowiedzUsuńTak! Na zdjęciu jest miniaturka. Wyglądają ładnie, wręcz uroczo, takie małe... ;-)
UsuńDopiero co w TK MAXX była duża dostawa zapachów i świec L'Artisan. 100 ml kosztowało 129,99 zł, ale np. mini zapach La Chasse aux Papillons kosztował 24,99 zł.
OdpowiedzUsuńO! W jakim mieście? Miniaturki kupiłam właśnie tam, ale jeszcze w lecie.
UsuńA choćby w Warszawie. Ale bardziej trzeba celować w tk maxx oddalone od centrum. A w Blue City doszła też dostawa naturalnych kosmetyków z Nowej Zelandii od Antipodes. Wszystko (kremy, serum, olejki) po 69,99 zł.
UsuńPo Twoim komentarzu wpadłam specjalnie do TK Maxxa (w Centrum), ale nie było. ;-( Trzeba byłoby często bywać w tych bardziej na obrzeżach, żeby coś upolować...
UsuńNie znam tych perfum. Strasznie jestem ciekawa zapachu! :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam lipę w nutach :)
OdpowiedzUsuńJa już miałam z nią do czynienia, ale też szukam jej celowo.
UsuńTen zapach ze względu na obecność tuberozy nie może liczyć
OdpowiedzUsuńna moje względy;), ale z L'Artisan muszę poznać: Mechant Loup i Noir Exquis:).
Nie lubisz tuberozy? W ogóle, żadnej? Mnie nie zawsze pasuje ta nuta, ale tutaj mi się podoba.
UsuńTeż muszę poznać "Nori Exquis", a "Mechant Loup" powąchać ponownie, bo kiedyś testowałam, ale mi się nie spodobał i nie pamiętam go. Wszystkie zapachy L'Artisan muszę teraz poznać lub sobie przypomnieć. ;-)
Mam już kilka zapachów tej firmy: Caligna (ostatnio najczęściej nią pachnę), Navegar (uwielbiam, mój mąż używa), Tea For Two i Fleur de Liane. Trzy z nich zdaje się są już wycofane.
Ostatnio wąchałam tuberozę dla najbardziej sceptycznych;), czyli Daturę Noir od Serge Lutens i nawet mi się spodobały te perfumy, choć nie mam pewności, że po kilku użyciach nie okazałyby się męczące, dlatego wolę nie ryzykować. Tuberoza, brzoskwinia czy np. lilia to moje zmory;).
UsuńMam zamiar zamówić w końcu próbki zapachów L'Artisan i przygotować post na ich temat:).
Subtelnie i delikatnie wygląda,jednak zdecydowanie nie wiem jak pachnie.Nie znam
OdpowiedzUsuńTo niszowy zapach, więc nie ma go w popularnych perfumeriach.
UsuńOj tak :) wcześniej zwracałam uwagę tylko na flakon, ale niedawno się to zmieniło:)
OdpowiedzUsuńTo ja chyba nigdy nie miałam fazy patrzenia tylko na flakon. ;-)
UsuńTak to opisałaś, że zamierzam to kupić. Jaśminem się jaram, tuberoza też zawsze na propsie! Idę szukać!
OdpowiedzUsuńNajpierw najlepiej sprawdź, jak leży na Twojej skórze. Z tym różnie bywa. Na mnie tuberoza i jaśmin różnie się układają. Czasami niestety nieciekawie. ;-(
UsuńDomniemam, że przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńAromatycznie i... różowo :)
OdpowiedzUsuńAle zapach nie kojarzy się z tym kolorem. Jest raczej... jasnozielony. ;-) Tak mi się kojarzy. ;-)
Usuńzapachu nie znam ale urocze zdjecia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
Usuńuwielbiam kwiatowe zapachy, jednak wciąż szukam mojego ideału..może akurat ta Twoja propozycja by się sprawdziła, bardzo kusisz :)
OdpowiedzUsuńRadziłabym wypróbować zapach, bo różnie może się rozwijać na skórze u różnych osób. Ja lubię niektóre kwiatowe zapachy, ale ten polubiłam - głównie z uwagi na lipę. ;-)
UsuńCiekawa jestem czy by mi przypadły do gustu bo wyglądają cudownie ! <3
OdpowiedzUsuńWiększe flakony są ładniejsze. Ale miniaturki są urocze. ;-)
UsuńCzyli do powiedzenia "nie oceniaj książki po okładce" przydałoby się dorzucić jeszcze nie oceniaj perfum po flakoniku :D Ja przyznamy, że mam tak, że często kieruję się nawet nie wyglądem a kolorem flakoniku :D Lubię mocne i ciepłe zapachy, a takie zazwyczaj są pomarańczowe, czerwone, albo bardzo ciemne, ciekawe, czy przez takie podejście, też coś ciekawego ominęłam. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńJa generalnie nie kieruję się okładkami czy opakowaniami, bo wiem, jak trudno trafić na ładne. ;-))) Ale zapachy muszę powąchać, a potem ponosić trochę na skórze, zanim się zdecyduję na zakup. Prawie już w ogóle nie kupuję w ciemno (chyba, że nie mam wyjścia).
Uwielbiam posty opisujące perfumy i zapachy - to jak relaksacja - przywołuje pewne wizje, miłe momenty i wyobrażenia "wiosenny poranek"...i od razu na sercu lepiej, niż jak człowiek popatrzy za okno :) Buziaki Kochana!
OdpowiedzUsuńTeż tak mam! I też lubię wpisy o zapachach! :-)
UsuńMarzy mi się powąchanie :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale z przyjemnością poznam :)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta miniaturka <3
OdpowiedzUsuńale lipa ;) piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń