O kosmetykach Dr. Pawpaw dowiedziałam się dzięki blogom. Najpierw widziałam je na zagranicznych, a potem także na polskich blogach.
Pisało o nich coraz więcej dziewczyn, w tym blogerki, zajmujące się kosmetykami naturalnymi, dlatego doszłam do wniosku, że są to naturalne kosmetyki. Miałam coraz większą ochotę je poznać i w końcu to zrobiłam. :-)
Znalazłam je w sklepie Kremdelakrem.pl (nazwa od razu mnie urzekła). Drugą rzeczą, która mnie urzekła był sposób zapakowania przesyłki przez ten sklep, ozdobione było nawet pudełko, w którym były kosmetyki.
A w środku znalazłam takie rzeczy. Te cekinowe listki i kwiaty widoczne na zdjęciach, też tam były, a kto ma bloga, tej wie, jak takie rzeczy mogą się przydać. ;-)
Przygodę z Dr. Pawpaw zaczęłam od trzech tubek ich „flagowych produktów”: uniwersalnych balsamów do ust, skóry, włosów, paznokci i skórek wokół nich. Podoba mi się idea takich uniwersalnych kosmetyków (tak bardzo, że często kosmetyki do twarzy stosuję do stóp, itp. ;-)). Pod tym względem to ciekawy produkt – szczególnie na wyjazdy, jedna mała tubka może zastąpić kilka kosmetyków.
Składy balsamów znałam tylko częściowo. Wiedziałam o wyciągu ze sfermentowanej papai i aloesu oraz o olejach roślinnych, więc dopowiedziałam sobie, że w tubkach znajduje się „sama natura” i nie zgłębiłam tematu. Tym bardziej, że tyle się o nich naczytałam u „naturalnych” blogerek, chwalących składy.
Zdziwiłam się więc, gdy kremy trafiły w moje ręce i odkryłam, że dwa z nich zawierają olej mineralny. Zupełnie się tego nie spodziewałam. To było rozczarowanie i nauczka, by czytać składy. Zwłaszcza, że w przypadku kosmetyków Dr. Pawpaw są one krótkie i zwięzłe.
Obydwa kremy z olejem mineralnym ucieszyły inne osoby. Mnie pozostał trzeci – zielony, "Shea Butter Balm - 100% natural”, który nie zawiera oleju mineralnego. Wystarczył mi na około pół roku i polubiłam go na tyle, by o nim napisać.
Zaczęłam używać go jeszcze latem, ale regularne stosowanie zaczęło się dopiero, gdy zrobiło się zimno, ręce marzły i stawały się spierzchnięte i szorstkie.
Jest świetny na zimę, kiedy skóra marznie na mrozach, a w domu wysycha w suchym „kaloryferowym” powietrzu. Balsam porządnie ją natłuszcza i zabezpiecza, przydaje się też na szorstkie, zniszczone zimnem dłonie.
Ma konkretną, tłustą konsystencję (lubię taką!), ale szybko się wchłania. Nie ma problemu, by nałożyć go, a wkrótce potem włożyć rękawiczki. Dzięki temu, że jest tak treściwy, jest bardzo wydajny - wystarczy niewielka ilość, by porządnie nasmarować dłonie.
Najczęściej stosowałam go jako krem do rąk, ale sprawdza się też do stóp, na przesuszone kolana, czy właśnie na paznokcie i skórki wokół nich. Nie próbowałam stosować go na włosy – obawiałam się, że za bardzo je obciąży. Przy cienkich włosach, jakich jak moje, łatwo o takie przeciążenie.
Dr. Pawpaw to brytyjska marka produkująca kosmetyki z wyciągiem ze sfermentowanej papai (Carica Papaya) z oliwą z oliwek (Olea Europea) oraz ekstraktem z liści aloesu (Aloe Barbadensis). Poza najbardziej znanymi balsamami, w ofercie firmy są jeszcze kosmetyki do ust i do włosów.
Zielony balsam uniwersalny „100% natural” polecam, a ponadto pamiętajcie, by czytać składy!
Musiałabym unikać aloesu, bo mnie uczula. Ale o tej marce czytałam wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńKażdy aloes Cię uczula? Kiedyś też myślałam, że mnie uczula, ale okazało się, że dzieje się tak, gdy używam czegoś z aloesu gorszej jakości, w którym mogą być części skórki. Ta skórka zawiera substancje, które podrażniają i wiele osób nie może tego używać. Ale "dobrej jakości" aloes to sam miąższ i w nim nie ma tych substancji. Taki aloes dobrze mi służy.
UsuńW sumie dawno już nie spotkałam się z tym "gorszym" aloesem. Chyba coraz więcej marek kosmetycznych uznało, że nie ma sensu na tym oszczędzać, bo tylko zrażają sporo osób...
A ja nie znam tych kosmetyków :P
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńOj słodkie i kolorowe opakowania.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl
Tak, tymi opakowaniami na pewno zyskali wiele chętnych. :-)
UsuńPięknie wyglądają i z chęcią bym wypróbowała na dłonie i stopy zwłaszcza. Olej mineralny też mnie zniechęca :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej osób ma tak z olejami mineralnymi. Mnie nie służą, ani na skórze, ani na włosy. Potraktowanie włosów naftą to była jedna z największych porażek kosmetycznych mego życia. :-)))
UsuńNie znam tej marki ale ich wygląd bardzo kusi :) muszę zajrzeć na stronę :)
OdpowiedzUsuńNo własnie opakowania mają bardzo urocze i kuszące. :-)
UsuńMoja skora niestety nie lubi aloesu, ale z wygladu bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMoże Twoja skóra źle reaguje na "aloes ze skórką". Napisałam o tym w pierwszej odpowiedzi, na komentarz Iwony.
UsuńNie używałam ich, ale prezentują się ciekawie i kusząco:)
OdpowiedzUsuńWidziałam te kremy w Hebe, ale jeszcze się nie skusiłam. :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że są dostępne także stacjonarnie.
UsuńJa czasami też się tak złapie, że nie przeczytam składu, a później zdziwienie, że nie jest to produkt, którego oczekiwałam :P. Swoją drogą ciekawy składnik, sfermentowana Papaja :D
OdpowiedzUsuńMnie właśnie ta sfermentowana papaja zaciekawiła. Naczytałam się cudów o sfermentowanych składnikach i ich dobroczynnych działaniach, a do tego jeszcze "naturalne" blogerki zachwalały. Musiałam się skusić. :-)
UsuńTe kosmetyki znam tylko ze zdjęć na instagramie i widziałam je ( bodajże ) w Hebe.
OdpowiedzUsuńKonkretna, tłusta konsystencja - świetnie by mi się sprawdziło do przesuszonej skóry rąk i stóp - szczególnie teraz zimą.
Mnie się właśnie do takiej skóry świetnie sprawdza.
UsuńKtoś też napisał, że widział te kosmetyki w Hebe, ja je znalazłam w internetowym sklepie.
These items sound really wonderful! Glad you had a positive experience using them!
OdpowiedzUsuńthe-creationofbeauty.blogspot.com
Nie słyszałam o tej marce, ale zaciekawiłaś mnie tymi kosmetykami. Chętnie przetestuję polecany balsam. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o olej mineralny, to w kremach do ust i do skórek mi nie przeszkadza, dlatego prezent od ciebie mam w kurtce i stosuję z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się przydał. Ja z kolei mam krem do rąk od Ciebie i też stosuję z przyjemnością. Ten zapach... :-)
UsuńPierwszy raz widzę te kremiki i markę też. Słyszałam jedynie o sklepie :)
OdpowiedzUsuńNie znam marki, ale opakowania wpadające w oko, kolorowe i przyciągające uwagę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:D
No właśnie opakowania i ich kolory przyciągają wzrok. :-)
UsuńWyjatkowe zdjecia :)
OdpowiedzUsuńNie znam marki.
OdpowiedzUsuńNie znam. I szczerze mówiąc na innych blogach także nie widziałam.
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki mają opakowania.
Myślę, że mogłabym się zaprzyjaźnić z tymi produktami :)
muszą być świetne
OdpowiedzUsuń