W sobotę radośnie ogłosiłam, że wracam do blogosfery i zamierzałam całe popołudnie i wieczór spędzić, nadrabiając blogowe zaległości. Miało być tak fajnie...
...a tu niespodziewanie... złamałam ząb.
I tak oto sobotni wieczór spędziłam na pogotowiu stomatologicznym...
I tak oto sobotni wieczór spędziłam na pogotowiu stomatologicznym...
Mam nadzieję, że dziś już nic nie stanie mi na przeszkodzie, choć piszę przy akompaniamencie remontu u sąsiadów, który właśnie się zaczął... tuż po tym, jak skończył się poprzedni, wielomiesięczny i hałaśliwy remont u innych...
Postanowiłam, że po przerwie dokończę wpisy, które czekały na publikację jeszcze przed moją chorobą. A także takie, które rozpoczęłam i nie skończyłam.
Ten wpis czekał, bo wahałam się, czy pisać o kosmetykach, które się u mnie nie sprawdziły, czy nie. Był czas, kiedy chciałam to robić, potem doszłam do wniosku, że będę tylko polecać to, z czego jestem zadowolona i chyba przy tym pozostanę. Czasem jednak będę robić wyjątki – na przykład wtedy, gdy moja przygoda z jakimiś produktami bądź markami okaże się zaskakująca, skomplikowana czy z innych przyczyn godna wzmianki.
Tak było właśnie w przypadku Sylveco. Wiele się spodziewałam po tej marce, która w blogosferze zbiera niemal wyłącznie wyrazy zachwytu.
Marka naturalna, cruelty free, polska – czego chcieć więcej? Spodziewałam się, że i ja będę zachwycona, a jednak...
Moje pierwsze spotkania z tymi kosmetykami wypadły tak nieciekawie, że miałam o nich nie pisać. Tym bardziej, że sięgnęłam po produkty bardzo zachwalane: płyn micelarny, peeling do twarzy z korundem i niemal już kultową odżywczą pomadkę z peelingiem.
Żadnego z tych kosmetyków nie zużyłam do końca.
A nawet więcej – prawie w ogóle ich nie używałam.
Lipowy płyn micelarny
Uwielbiam zapach lipy. Herbata z lipy to mój ulubiony napój ziołowy, a latem, gdy kwitną lipy wieczorami specjalnie idę alejką, gdzie rosną, żeby zanurzyć się w tym upojnym zapachu. Szukam go też w perfumach i innych kosmetykach, o czym pisałam np. przy okazji mydła lipowego Stenders.
Płyn micelarny Sylveco nie pachnie lipą. Nie pachnie nawet herbatą z lipy. Właściwie nie wiem, czym pachnie.
Owszem, zawiera ekstrakt z lipy, ale kiedy człowiek naczyta się o lipowym zapachu, oczekuje takowego i jest niemile zaskoczony, kiedy czuje coś zupełnie innego.
Zapach tego kosmetyku dla mnie jest nieprzyjemny. Na tyle, że podejrzewałam, że trafił mi się jakiś zepsuty egzemplarz. Porównywałam płyn z innym – ale on niestety też tak pachniał i... Tak się skończyła moja przygoda z tym kosmetykiem, choć jego skład jest zachęcający.
Skład:
Aqua, Tilia Platyphyllos Flower Extract, Decyl Glucoside, Glycerin, Panthenol, Allantoin, Hydrolyzed Oats, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Lactic Acid, Phytic Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid.
Być może dobrze działałby na moją skórę, ale nie lubię stosować kosmetyków, których zapach mi się nie podoba, w szczególności na twarz. A mogło być tak pięknie...
Oczyszczający peeling do twarzy z korundem
Nie sprawdził się u mnie również peeling do twarzy z korundem, ale w jego przypadku spodziewałam się, że może tak być. Mam wrażliwą skórę i wszelkie „zdzieraki” bardziej mi szkodzą niż pomagają. Peeling z korundem to naprawdę mocny „zdzierak” i dlatego wiele osób, które lubią takie kosmetyki, bardzo go chwaliło.
Dla mnie jest za mocny nawet na skórę nóg. Obawiałam się zastosować go w charakterze peelingu do twarzy. Tak więc, podobnie jak płyn micelarny – szybko musiał poszukać nowego domku i nawet nie załapał się na zdjęcia.
Podobnie, jak płyn, ma ciekawy skład, ale jednak nie zagrzał u mnie miejsca.
Skład:
Aqua, Alumina, Glycine Soya Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Caprylic/Capric Trigliceryde, Glyceryl Stearate, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Vitis Vinifera Seed Oil, Equisetum Arvense Extract, Cera Alba, Cetyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil.
Odżywcza pomadka z peelingiem
Do nie mam właściwie żadnych konkretnych zarzutów. Dostałam ją jako gratis do zakupów, nie oczekiwałam od niej tak wiele, jak od lipowego płynu, więc nie ma tu mowy o większym rozczarowaniu.
Pomadka ma całkiem niezły skład (ale uwaga – nie jest wegańska), jednak nie jestem w stanie o niej zbyt wiele napisać, bo użyłam jej... może dwa razy?
Rzadko używam peelingu do ust, a wówczas scukrzonego miodu. Dlatego, choć miałam tę pomadkę, nie sięgałam po nią, bo o niej nie pamiętałam.
Okazała się po prostu niepotrzebnym kosmetykiem...
Skład:
Glycine Soja Oil, Cera Alba, Sucrose, Lanolin, Oenothera Biennis Oil, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Betulin, Litsea Cubeba Fruit Oil, Eugenia Caryophyllus Oil.
Mimo to dałam jeszcze szansę kosmetykom Sylveco i kolejny produkt się sprawdził. Wpis o nim pojawi się niebawem, a ja tymczasem wypróbuję jeszcze inne.
Do Sylveco należą dwie inne marki: Vianek i Biolaven. Kosmetyki pierwszej z nich miałam okazję wypróbować i wkrótce o nich również opublikuję wpis.
Znacie te kosmetyki? Jak się sprawdziły i jakie kosmetyki tych marek polecacie wypróbować?
miałam kiedyś ten płyn micelarny, służył mi za tonik. moje serce i tak zdobył bardziej biolaven
OdpowiedzUsuńZ Biolaven jeszcze nic nie miałam, ale też planuję poznać te kosmetyki.
Usuńja lubię je znacznie bardziej od vianek czy sylveco. polecam
UsuńNiefart z tym zębem:( Na tą pomadkę z Sylveco od dawna mam chęć.
OdpowiedzUsuńZąb właśnie został naprawiony. Ale przygód takich nie polecam... ;-)
UsuńZ Sylveco miałam kiedyś krem nagietkowy do twarzy i łagodzący krem pod oczy. Z obu byłam bardzo zadowolona, choć krem nagietkowy miał bardzo intensywny zapach, więc nie każdemu przypadłby do gustu
OdpowiedzUsuńO tym kremie nagietkowym dużo czytałam - muszę go kiedyś wypróbować.
UsuńJak ja nie znoszę remontów, na lato się będę musiała gdzieś wyprowadzić bo czekają mnie spore remonty (w całym budynku ma być wymiana rur, więc cały blok będzie miał rozwalone łazienki...). Sylveco znam, ale co nie nałożę od nich na twarz to od razu mam reakcje alergiczne, dlatego omijam tę markę szerokim łukiem chociaż nie powiem, swego czasu peeling mnie kusił.
OdpowiedzUsuńWspółczuję!
UsuńJa tak samo mam już dosyć remontu. W budynku, w którym mieszkam wszystkie mieszkania wokół są kupowane przez osoby, które w nich burzą ściany, przenoszą kuchnie i łazienki do pokojów, itp. Od prawie roku niemal bez przerwy od świtu do zmierzchu słychać burzenie ścian, kucie, itp. Nawet w weekendy robią wczesne pobudki i tłuką się do 22... ;/
A dodam, że obok postawiono nowy budynek, gdzie w mieszkaniach są już takie mieszkania, jakie tu robią (z dużymi salonami z aneksami kuchennymi) i tamte mieszkania nowe są tańsze... Nie ogarniam, po co kupować droższe stare i robić remont...
Czasem szkoda, że niektóre kosmetyki nie sprawdziły się u nas, choć bardzo tego chcieliśmy.
OdpowiedzUsuńTo prawda... Kiedy człowiek się nastawi, że będzie super, a nie jest, to nawet jeszcze bardziej jest rozczarowany.
UsuńSzczerze nawet nie pamiętam jak pachniał ten płyn lipowy, bo dawno go nie miałam, ale raczej jego zapach nie robił na mnie żadnego wrażenia. Niemniej jednak zapamiętałam ten płyn jako najskuteczniejszy płyn micelarny z drogerii, ale gdy zaczęłam go stosować, okazało się, że potrzebuję 2 butelki na miesiąc po 17 zł, co nie jest zbyt ekonomicznym rozwiązaniem. Szkoda, że u Ciebie nie zdał egzaminu. Miałam też tę pomadkę peelingującą i u mnie ona wywołała z kolei alergię, mega nieprzyjemne uczucie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię uczuliła ta pomadka. U mnie nic takiego nie zrobiła, ale generalnie nie bardzo miała okazję coś zdziałać. :-)
UsuńRzeczywiście przy codziennym używaniu ten płyn nie jest ekonomicznym zakupem.
Szkoda, że nie wiedziałam, że go lubisz, bo długo mu szukałam nowego domu.
Płyn miałam i pomadkę także i miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się sprawdziła. :-)
UsuńMam tą pomadkę używałam ją tak długo az skóry na wargach dotknąć nie mogłam :D
OdpowiedzUsuńTo znaczy: tak mocno je sobie "speelingowałaś"? ;-)
UsuńMi zapach lipowego płynu nie przeszkadzał i byłam zadowolona z jego działania ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się sprawdził. :-)
UsuńNo pewnie, że znamy i kochamy! Ja uwielbiam kosmetyki z Sylveco. Fakt mają specyficzne składy, ale idzie się do nich przyzwyczaić, zapach to raczej najmniej ważna rzecz w kosmetyku ;)) Tą pomadkę z peelingiem kocham! Używam jej rano i wieczorem ;) Szkoda, że te kosmetyki się u Ciebie nie sprawdziły ;)
OdpowiedzUsuńMnie się składy podobają, ale w każdym nie przypasowało mi coś innego.
UsuńNie miałam ani micelka, ani pomadki peelingującej. I jestem chyba jedną z nielicznych, która tych produktów nie używała, bo to duże hity :D Szkoda, że zapach płynu Ci się nie podoba. Też czesto zwracam na to uwagę :)
OdpowiedzUsuńJa też długo pozostawałam wśród tych nielicznych, które jeszcze nie miały kosmetyków Sylveco. Choć odkąd mam bloga i czytam o nich, byłam ich ciekawa.
Usuńpomadkę uwielbiam, a micel uważam za świetny, choć mi również nie podszedł zapach :) o wiele ładniej pachnie nawilżający micel Vianka - polecam :)
OdpowiedzUsuńMuszę powąchać ten z Vianka!
UsuńSpodobały mi się zapachy kosmetyków do ciała Vianek. Są intensywne, ale przyjemne.
Współczuję problemu z zębem i dodatkowo jeszcze w akompaniamencie remontu. U mnie codziennie natomiast słychać wiertarkę. Miałam ten płyn micelarny kiedyś i nawet go polubiłam, nie wiem co się stało z tym zapachem. Peeling z korundem mi też nie podchodzi, tzn., moja skóra nie lubi korundu :)
OdpowiedzUsuńU mnie wiertarki i burzenie ścian słychać od ponad roku. Jestem wykończona, zwłaszcza przez ostatnie miesiące, kiedy tkwię w domu z powodu choroby...
UsuńKorund chyba wielu osobom nie służy. Mocny jest...
Ja mam wiecznie problem z zębami. Jeśli chodzi o sylveco to pomadka to mój hit :)
OdpowiedzUsuńMoje zęby to tez temat rzeka i bynajmniej nie fascynujący... ;-)
UsuńDobrze, że Ci się sprawdza ta pomadka.
Po przygodzie z zelem do mycia twarzy, ktory pachnial tak, ze myslalam, ze zwymiotuje, nie chce mi sie wiecej siegac po te produkty.
OdpowiedzUsuńA jaki to żel? Ten tymiankowy? Mnie on przypadł do gustu, choć zgadzam się, że zapach mógłby być bardziej stonowany.
Usuńwszystkie trzy kosmetyki znam i bardzo lubię, aczkowiek sporo kosmetyków Sylveco mi nie pasuje ze względu na zapach, np. okropny tymiankowy żel do mycia twarzy, który zwyczajnie śmierdzi :-/
OdpowiedzUsuńA mnie ten żel właśnie się spodobał, choć zapach mógłby mieć mniej intensywny.
UsuńCzyli raczej rozczarowanie...Ja za Sylveco nie szaleję, mam raczej mieszane uczucia do tej marki
OdpowiedzUsuńLipowy płyn oraz pomadkę mam już kolejne opakowanie - dla mnie bomba ;) Czaję się jeszcze na nowe pomadki od Vianka.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Tobie dobrze służą.
UsuńMam płyn micelarny Biolaven i też jest bez szału, zużywałam do porannego oczyszczania i tu był ok, a do demakijażu wspomagałam jego działanie olejkiem, bo bez tego było może nie tragicznie, ale nie tak dobrze, jak potrafią oczyścić skórę inne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć.
UsuńJa w sumie nie używam płynów micelarnych, na ten się skusiłam, bo liczyłam na zapach lipy... :-) Stąd rozczarowanie. ;-)
Jestem zaskoczona bo słyszałam wiele dobrego o tych kosmetykach, choć sama ich nie używałam.
OdpowiedzUsuńJak widać po komentarzach, większości osób one odpowiadają.
UsuńMają niezłe, naturalne składy, a marka wydaje się OK. Mnie nie pasowały przez szczegóły.
Moja skóra zaś lubi mocno zdzierające peelingi.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńTeż bym taką skórę chciała czasami...
Szkoda, że tak skończyła się Wasza przygoda :/ Ja akurat płyn micelarny i pomadkę z peelingiem bardzo lubię. Zapach płynu zupełnie mi nie przeszkadza, a że świetnie sobie radzi z makijażem, więc chętnie zastąpiłam nim gorsze składowo drogeryjne/apteczne płyny. Z kolei pomadka z peelingiem to mój must have! Leży sobie w łazience i nawilżam nią usta po każdym myciu zębów, przy okazji robiąc delikatny peeling. O peelingach do ust w słoiczku nigdy nie pamiętałam, więc dla mnie ta forma sztyftu to prawdziwe wybawienie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Tobie dobrze służą.
UsuńWidać, że kosmetyki mogą być dobre, ale nie każdemu pasują.
Ja bardzo lubię Sylveco i płyn micelarny oraz ten peeling korundowy znajdują się wśród moich absolutnych ulubieńców. Natomiast o tej pomadce z peelingiem zwyczajnie nie pamiętam, podobnie jak Ty.
OdpowiedzUsuńW sumie taka pomadka nie jest kosmetykiem "pierwszej potrzeby" i można mieć problem z pamiętaniem o niej. ;-)
UsuńJa akurat lubię kosmetyki Sylveco. Ten płyn micelarny i ta pomadka peelingująca są akurat jednymi z tych, które najbardziej lubię.
OdpowiedzUsuńMam tylko pomadkę i ja akurat bardzo ją lubię, ale u mnie jest kosmetykiem przydatnym. Szkoda, że marka nie do końca trafiła w Twój gust, ja zamierzam próbować kolejne jej kosmetyki i myślę właśnie o tym płynie micelarnym. Mam nadzieję, że mnie nie będzie drażnić jego zapach ;)
OdpowiedzUsuńJeśli jest kosmetykiem przydatnym - to super. U mnie po prostu nie była używana, bo nie sięgałam po nią.
UsuńJeśli nie oczekujesz upojnego zapachu lipy, to może nie będzie Ci przeszkadzać ten zapach.
Sama nie używałam jak dotąd żadnego kosmetyku tej marki (o ile pamiętam), ale koleżanka bardzo sobie je chwali. Nie wiem... mnie jakoś szczerze mówiąc nie ciągnie w ich stronę.
OdpowiedzUsuńTeż dosyć długo nie miałam nic z tej marki, choć mnie ciekawiła i miałam ochotę coś wypróbować. Tylko akurat ciągle wpadały mi w ręce inne kosmetyki, więc używałam tego, co miałam. :-)
UsuńJa też lubię jak kosmetyk ładnie pachnie i coś co ląduje na twarzy musi być przyjemne, a jak nie ma przyjemnej woni to po co się męczyć. Nie miałam żadnego z tych produktów, więc nawet nie porównam. Może kiedyś będę miałam okazję wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Kosmetyk nie może pachnieć nieprzyjemnie. Zwłaszcza na twarzy. :-)
Usuń(Choć niektórym to wybaczam - np. maskom ze spiruliny ;-) )
Ajaj, współczuję z tym zębem :/
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o kosmetyki, to są mi kompletnie obce :D I skoro u Ciebie się nie sprawdziły to raczej się nie skuszę na te produkty :)
Może Tobie właśnie by się spodobały?
UsuńWiele dziewczyn je chwali: na swoich blogach i tutaj, w komentarzach. :-)
bardzo lubię kosmetyki Sylveco. znam oba te produkty, super się u mnie sprawdzają:)
OdpowiedzUsuńWszyscy je lubią, jak się okazuje! :-)
UsuńOjej.. złamany ząbek! strasznie współczuję :-( mam nadzieję, ze już wszystko dobrze :-*
OdpowiedzUsuńFatalnie, że tak kiepsko sprawdziły Ci się te produkty. Ja mam obecnie drugą pomadkę peelingującą i o ile z pierwszej byłam zadowolona to z obecnej ani trochę :-D Za to płyn lipowy wspominam dość dobrze ale miałam go tylko raz.. i coś powrót do niego mnie specjalnie nie kusi.
Ząb już "dosztukowany" i to tak, że wygląda lepiej niż prawdziwy. Zdolna dentystka to skarb! :-)
UsuńDobrze, że te kosmetyki pasowały Ci bardziej niż mnie. :-)
Złamanego zęba współczuję :( I szkoda, że nie sprawdziły się u ciebie te kosmetyki, ja akurat jestem zadowolona z produktów tej marki, a jeszcze bardziej lubię te z vianka :) Moim ulubieńcem jest żel normalizujący do twarzy :) ale na oku mam jeszcze kilka produktów, szeroki wybór jest w aptece Melissa :))))
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam kosmetyki Vianka, choć na razie miałam tylko 2 i obydwa do ciała. Napiszę o nich. :-)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym żelem do twarzy, zaraz go poszukam!
Współczuję "przygody" z zębem :(
OdpowiedzUsuńOch kurczę, a ja całą trójkę lubię! Płyn micelarny był bardzo skuteczny, pomadki z peelingiem zużyłam już ze trzy opakowania - lubię jej bazę i właściwości ścierające, zaś peeling oczyszczający sprawdza się bardzo dobrze, z tym że mi akurat zdzieraki nie przeszkadzają :)
No to super, że Tobie wszystko to dobrze służy! :-)
UsuńA ząb już naprawiony. :-)
No to świetnie, że Tobie wszystkie te kosmetyki dobrze służą.
UsuńA ząb już naprawiony. :-)
Micela nie znam jeszcze, ale peeling z korundem jak i pomadka peelingująca są moimi ulubieńcami. Masz rację, korundowe drobiny sa mocne, ja porównuję ich działanie ze " szlifierką " :) Na mojej mieszanej skórze robi cuda, przeobrażając ją w jedwabiście gładką, jednolitą, doskonale oczyszczoną. Pomadka... no cóż, pierwsze spotkanie było podobne do twojego, ale leżała, czekała, przyszedł taki moment, gdy po nią sięgnęłam i.. o dziwo, nie mogłam przestać :) Teraz jak kończę jedną, niemal od razu kupuję kolejną - sposób aplikacji, działanie i efekt, w postaci ładnie nawilżonych, połyskujących ust są fajnym " dodatkiem " do złuszczającej pomadki :)
OdpowiedzUsuń