Bionsen: dezodorant w sprayu

Zdarzało mi się recenzować dezodoranty, ale zwykle były to produkty naturalnych marek, w sztyftach, butelkach, słoiczkach, itp. Skąd nagle dezodorant w sprayu z drogerii?


Szczególnie, że nie raz wspominałam, że „drogeryjne” dezodoranty nie są dla mnie z powodu dużej skłonności do podrażnień i wrażliwej skóry pod pachami. Właśnie to sprawiło, że już dawno musiałam zainteresować się alternatywami dla popularnych „drogeryjnych psikaczy”.

Jednak wygląda na to, że zainteresowanie „drogeryjnych” marek (i samych drogerii) naturalnymi kosmetykami, o którym ostatnio pisałam jest coraz większe. Cieszy mnie to, bo takie kosmetyki są łatwo dostępne i w coraz bardziej przyjaznych dla naszych portfeli cenach.


Nazwa Bionsen, od razu skojarzyła mi się z onsenem. Onseny to japońskie gorące źródła, na których buduje się kąpieliska, wśród których wiele ma właściwości lecznicze, dzięki zawartości minerałów w wodzie. „Bio-” na początku z kolei ma zapewniać o naturalnym składzie produktu.

Dezodoranty Bionsen nie zawierają najbardziej kontrowersyjnych składników tego typu kosmetyków czyli soli glinu i parabenów.

Według deklaracji producenta mogą być stosowane nawet do bardzo wrażliwej skóry, nie naruszają naturalnego pH skóry i warstwy hydrolipidowej i nie powodują podrażnień. Dzięki formule z cynkiem i kompleksem soli z wód termalnych działają przeciwbakteryjnie i eliminują nieprzyjemny zapach, a dodatek witaminy E pielęgnuje skórę.

Dezodoranty Bionsen pozwalają skórze oddychać naturalnie i skutecznie neutralizują nieprzyjemny zapach, ale nie blokują porów, jak robią to dezodoranty antyperspiracyjne. Nie sprawiają więc, że człowiek się nie poci, ale pozwalają zneutralizować woń potu.


Są dostępne w wersji w sztyfcie oraz w atomizerze. Dezodoranty wyprodukowano we współpracy z Kliniką Dermatologiczną w Sienie oraz Centrum Studiów Termalnych w Tokio. Hypoalergiczny, testowany klinicznie.

Są dostępne w drogeriach Hebe, a cena to 18,99 zł. To więcej niż zapłacimy za tanie dezodoranty, ale normalnie za dezodoranty, które nie zrobią mi na skórze „jesieni średniowiecza” płacę znacznie więcej.

Dezodorant przyjemnie pachnie - bardzo świeżo. Wyczuwam lekkie nutki ozonowe i wodne, ale też coś pudrowego, ale nie w stylu „babcinej puderniczki”, to bardzo lekki i subtelny zapach. Jest jednak dosyć trwały. Utrzymuje się na skórze długo, ale nie jest intensywny i nie „gryzie się” z perfumami.


Dezodorant na tyle mi się spodobał, że planuję kupić go ponownie, z tym, że teraz sięgnęłabym po wersję w sztyfcie.

Jakich dezodorantów używacie? I na co zwracacie uwagę, kupując je?



19 komentarzy:

  1. Great review dear, thanks for sharing, xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawilas mnie tym deo, wiec tez poszukam w sztyfcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To obie sprawdzimy, jak się spisuje ten w sztyfcie. ;-)

      Usuń
  3. Ja właśnie mam ale iny wariant zapach. U mnie akurat się spisuje ten dezodorant, tylko nie stosuje go od razu po kąpieli. Będę szukać wersji w kulce o ile jest ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że są inne warianty zapachowe, ale mnie zaciekawiłaś. Nie wiem, czy jest w kulce, ale widziałam u dziewczyn, że jest też wersja w sztyfcie.
      Ale inna sprawa, że polubiłam spraj. Wygodny jest w użyciu. :-)

      Usuń
  4. Dzięki blogom udaje mi się odkrywać kosmetyki na które wcześniej na pewno nie zwróciłabym uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam.

      Niestety dzięki blogom znacznie więcej wydaję na kosmetyki... Ale też mam więcej kosmetyków, które mi się sprawdzają. Recenzje i w ogóle informacje we wpisach na blogach pomagają się zorientować, czego można się spodziewać po kosmetyku i można uniknąć wpadek z zakupem czegoś, co się nie sprawdzi.

      Usuń
  5. Pierwszy raz spotykam się z tym produktem.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja niestety jestem bardzo potliwą osobą (po mamie), więc u mnie dezodoranty w ogóle się nie sprawdzają w ciągu dnia, bo robią mi się pod pachami mokre plamy i po kilku godzinach siłą rzeczy przebija się niemiły zapach. a że blokery mnie podrażniają, zwykle sięgam po antyperspiranty na dzień i delikatniejsze dezodoranty na noc, kiedy nie potrzebuję megatrwałej ochrony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie podrażniają i blokery, i antyperspiranty. I większość zwykłych dezodorantów. Przerzuciłam się na naturalne i wiele nawet się sprawdza. Ale przynajmniej one nic mi nie robią.

      Usuń
  7. Nie znam tego dezodorantu i szczerze mówiąc nawet nie kojarzę marki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Za atomizerami nigdy nie przepadałam, ale taka wersja mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio dość często słyszę o marce Bionsen, ale jakoś mnie do siebie nie przekonuje :D Rzadko sięgam po dezodoranty w sprayu, zazwyczaj używam naturalnego kryształu ałunu w duecie z dezodorantem w sztyfcie z dobrym składem. Przywiązuje do tego bardzo dużą uwagę bo skóra pod pachami jest jednak wrażliwa. Ale super że ty jesteś z niego zadowolona, bo to w końcu najważniejsze!

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię ałun i długo go używałam, ale gdy czytam o tych solach glinu, to trochę mnie to do niego zniechęciło i teraz sięgam po inne.

      Usuń
  10. U mnie cały czas rządzą antyperspiranty, tylko one zapewniają mi komfort ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie niestety robią na skórze tzw. "jesień średniowiecza" i nie mogę ich używać. ;-(

      Usuń
  11. podoba mi się ta ciekawostka o nazwie ;) sama nie wpadłabym na takie połączenie słów, bo nie wiedziałam nawet o istnieniu onsenów ;)

    OdpowiedzUsuń