Mając bardzo dobre doświadczenia z kosmetykami Neobio, sięgnęłam po "Krem na dzień z organicznym olejem arganowym i kwasem hialuronowym".
Byłam pewna, że z niego też będę zadowolona. Tym bardziej, że olej arganowy i kwas hialuronowy dobrze służą mojej skórze.
Kosmetyki miał skład taki, jak lubię: substancje pochodzenia naturalnego, znaczna część z organicznych upraw. Żadnych ropopochodnych, parabenów, sztucznych zapachów i barwników. Kosmetyk wegański i nie testowany na zwierzętach. Same plusy, prawda?
W dodatku większość tych składników lubię. Dobrze działaja na moją skórę solo i w kosmetykach. Bardzo lubię olej sojowy, arganowy, migdałowy i z pestek winogron. Nie mam też nic przeciwko glicerynie (roślinnej) i alkoholowi w składach kosmetyków.
Co więcej zgodnie z obietnicami producenta, "Krem na dzień z organicznym olejkiem arganowym i kwasem hialuronowym" ma czynić skórę gładką i promienną. Odżywiać nawet wrażliwą i wymagającą skórę, a dzięki wyselekcjonowanym składnikom odżywczym, jak olejek arganowy i olej z pestek winogron ochraniać skórę. Z kolei gliceryna i kwas hialuronowy miały zapewnić długotrwałe nawilżenie.
Moja skóra właśnie taka jest: dojrzała, wrażliwa i wymagająca. W dodatku ma skłonność do przesuszenia. Lubi być dobrze odżywiona i chętnie pochłania substancje, które temu służą: w tym oleje i masła. Szczególnie w sezonie grzewczym i w czasie gorących letnich dni wymaga kremów i olejów „ciężkiego kalibru”.
Kiedy krem trafił w moje ręce była akurat zima i sezon grzewczy w apogeum. Kaloryfery grzały (i dobrze, bo były mrozy). Sęk w tym, że w mieszkaniu zrobiło się sucho, co dało się zauważyć np. na mojej skórze.
Zaczęłam więc dokarmiać ją tym kremem. Miałam nadzieję, że ją odżywi jak trzeba. Niestety, dość szybko okazało się, że dla mojej skóry to za mało.
Zaczęłam więc dokarmiać ją tym kremem. Miałam nadzieję, że ją odżywi jak trzeba. Niestety, dość szybko okazało się, że dla mojej skóry to za mało.
Musiałam sięgnąć po bardziej odżywczy krem. Jednak nie zrezygnowałam z tego. Postanowiłam dać mu szansę, kiedy skończy się sezon grzewczy.
Kosmetyk musiał więc trochę poczekać. Sezon grzewczy trwał u nas dosyć długo. Jednak kiedy się skończył, wyjechałam. Jak pisałam – tej wiosny mało bywałam w domu, a dużo podróżowałam.
Krem Neobio pojechał ze mną. W poręcznej lekkiej tubie świetnie nadawał się na wyjazdy – mały, lekki i wyglądało na to, że świetny na te porę roku.
Niestety. Znowu skóra była lekko przesuszona. Nie nawilżał i nie odżywiał jej wystarczająco.
Uznałam jednak, że do trzech razy sztuka i dam mu jeszcze jedną szansę, kiedy wrócę do domu. Bo być może to nie krem za słabo nawilża, tylko zmiany wody do mycia tak działają? Być może ma na to wpływ także stres, związany z pracą?
Po powrocie dałam kremowi trzecią szansę, ale znów okazało się, że do mojej skóry jest nieco za słaby.
Nie chodzi o to, że ten krem ją przesuszył – po prostu za słabo ją odżywiał.
Nie mogę powiedzieć, że nie odżywiał i nie nawilżał jej w ogóle. Bez żadnego kremu byłaby zdecydowanie bardziej wysuszona. Jednak niestety moja skóra potrzebuje czegoś więcej.
Niby jest przeznaczony do skóry dojrzałej, ale moja skóra najwyraźniej jest aż za bardzo dojrzała. Albo po prostu za sucha.
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje: zawiera oleje, które dobrze odżywiają skórę, kwas hialuronowy i emolienty. Zawiera jednak też alkohol.
Tutaj powtórzę, że nie mam nic przeciwko alkoholowi w kosmetykach. Wiele osób, które odrzucają kosmetyki z alkoholem w składzie, nie bierze pod uwagę tego, że jest on zwykle konserwantem. Jeśli nie chcemy mieć w składzie innych, alkohol to całkiem dobre rozwiązanie. Na pewno lepsze niż zamieszkujące w kosmetyku bakterie i grzyby.
Inne kosmetyki Neobio – np. balsam do ciała czy krem do rąk też zawierają alkohol, ale nie przeszkadza im to w świetnym działaniu.
Kosmetyk zdecydowałam się zużyć smarując nim ręce i stopy – i tutaj się sprawdził! Może więc to być specyfika mojej skóry twarzy?
Myślę, że mógłby się spodobać posiadaczkom mniej suchej i wymagającej skóry. Albo po prostu młodszym. ;-)
Bo jak widać, krem nawilża i odżywia, ale w stopniu, który dla mnie (już?) nie jest wystarczający.
Bo jak widać, krem nawilża i odżywia, ale w stopniu, który dla mnie (już?) nie jest wystarczający.
Skład:
Aqua (Water), Alcohol denat.*, Glycine Soja (Soybean) Oil*, Glycerin, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Distarch Phosphate, Argania Spinosa Kernel Oil*, Isoamyl Laurate, Rhus Verniciflua Peel Wax, Xanthan Gum, Acacia Senegal Gum, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Lactate, Hydrolyzed Rhizobian Gum, Sodium Hyaluronate, Tocopherol, Lactic Acid, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Parfum (Essential Oils), Limonene, Linalool, Citronellol, Geraniol, Citral.
Ja też nie mam nic przeciwko alkoholowi w kosmetykach, tak jak mówisz jest to dobry konserwant :) Szkoda, ze się nie sprawdził po składzie zapowiadał się obiecująco
OdpowiedzUsuńJak napisałam - taki był na mojej skórze.
UsuńDla osób młodszych, nie mających tak suchej skóry - może być dobry!
ja nie potrzebuje mocnego nawilżenia, szczególnie w kosmetykach na dzień więc możliwe, że przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe. Moja skóra po prostu taka jest...
UsuńJa do mocnego nawilżania przeważnie stosuję serum. I wodę, pitną ;)
OdpowiedzUsuńMnie woda już nie wystarcza. Starość nie radość. ;-)
UsuńSera rozmaite tez stosuję, ale treściwy krem to podstawa - z wiekiem coraz ważniejsza.
Kurczę z tym nawilżaniem i natłuszczaniem to jest problem bo nigdy nie wiadomo czego bardziej potrzeba. Ciekawa jestem w ogóle tej serii kosmetyków, choć po ostatnich doświadczeniach z Mary Kay zdecydowanie wracam do serii Nivea
OdpowiedzUsuńSeria Neobio jest naprawdę świetna.
UsuńMary Kay nie znam w ogóle, Nivea - od wielu lat nie używałam, więc obecnie dostępne kosmetyki też nie są mi znane. Trudno mi więc porównać je do tych. Te są po prostu "bardzo naturalne", a ja takie najbardziej lubię.
Szkoda, że nie spełnił Twoich oczekiwań:(
OdpowiedzUsuńMoja skóra twarzy nienawidzi denata i czy to krem czy tonik po paru dniach się łuszczę i mam wysyp... :/
OdpowiedzUsuńDenata. :-)
Usuńjestem fanką olejku arganowego;)
OdpowiedzUsuńJa też. :-)
UsuńŚwietna uwaga o alkoholu, wiele osób oczekuje naturalnego składu bez konserwantów i absolutnie zero alkoholu, a do tego trwałość 12miesięcy i nie biorą pod uwagę, że tak się nie da ;)
OdpowiedzUsuńkremu nie znam, nawet sama marka jest dla mnie obca, ale bardzo podoba mi się sam post, jak wciągające opowiadanie ;)
Linko, naprawdę tak bywa! Alkohol nie jest taki zły. "Solo" bym nim skóry nie smarowała, ale jeśli kosmetyki mają przetrwać więcej niż kilka dni, to coś w nich musi sobie radzić z bakteriami, grzybami i innymi potworkami. :-)
UsuńDziękuję za miłe słowa. :-)
Zupełnie nie znam tej firmy, chociaż krem wydaje się być ciekawy :) Mam cerę tłustą i pewnie najlepiej sprawdzałby się u mnie na noc, kiedy mogę sobie pozwilić na krem nawilżający bez efektu matowienia cery :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
On nie "nabłyszcza" skóry, ale trudno mi powiedzieć, jak zachowywałby się na tłustej skórze.
UsuńNa pewno ma ona inne potrzeby niż moja, która potrafi się czasem zmienić w pustynię niemal. ;/
to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńMam styczność z kosmetykami Neobio i bardzo je lubię :) Mnie osobiście alkohol w składzie nie przeszkadza,tym bardziej że wiem iż pełni funkcję konserwantu więc nie ma problemu :)
OdpowiedzUsuńPodchodzę do tego podobnie. :-)
Usuńwygląda całkiem przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie przekonują kosmetyki do twarzy z alkoholem na samym początku składu mimo tego, że reszta składników jest dobra (jak jest pod koniec to nie mam nic przeciwko). Chociaż wiadomo trzeba wybrać mniejsze zło - konserwanty lub alkohol lub bardzo krótki czas przydatności. :)
OdpowiedzUsuńOlejek arganowy znajdziemy teraz praktycznie pod każdą postacią, ja zamierzam wypróbować taki czysty, prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, post rozdaniowy :) http://mycrazycosmeticsworld.blogspot.com/
Fajnie ujęłaś na zdjęciach ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMoja tubka spokojnie jeszcze czeka na swoją kolej. Mam cerę mieszaną, już nie młodą. Może się sprawdzi?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona! :-)
UsuńPierwszy raz widzę ten krem, szkoda jednak, że nie spełnił twoich oczekiwań :/
OdpowiedzUsuńMnie alkohol na drugim miejscu składu przesusza , nie wiem od czego to zależy?
OdpowiedzUsuńu nie też tak jest, pozornie dobre i lubiane składniki a krem nie działa , czasem wydaje mi się że w niektórych kosmetykach etykieta sobie mówi co innego a zawartość może być inna, ? wiem że tak nie powinno być ale już miałam takie historie z kremami. Poza tym reakcja skóry zawsze jest nie przewidywalna, moja skóra często zaczyna źle reagować na składniki które dobrze się przyjmowały, z tego powodu muszę często zmieniać pielęgnację.
To pewnie zależy od tego, co jeszcze jest w tym składzie.
UsuńMyślę, że etykieta jest zgodna z zawartością. Moja skora po prostu jest sucha i skłonna do przesuszeń.
a moja niestety jest sucha a przy tym się przetłuszcza latem, jakiś horror , po kremach matujących się przesusza , a po odżywczych zapycha
Usuńja mam skórę tłustą, więc każdy kremik ją zadowoli nigdy nie była sucha zawsze świecąca
OdpowiedzUsuńMimo , iż ten kosmetyk nie okazał się dla Ciebie odpowiedni, bardzo zaciekawiłaś mnie tą firmą :)
OdpowiedzUsuńFirma jest bardzo ciekawa. Pozostałe kosmetyki tej marki sprawdzają mi się fantastycznie!
UsuńMają dobre, naturalne składy i przystępne ceny, jak na tę jakość.
Zaciekawiłaś mnie tym kremem, choć skład mi nie do końca pasuje. Choć firmie chętnie się przyjrzę, nie znam jej. Osobiście szukam dobrego kremu na dzień więc kto wie, może tu coś znajdę.
OdpowiedzUsuńFirmie warto się przyjrzeć. Bardzo dobrze mi służą te kosmetyki. Pisałam już o nich na blogu.
Usuńskład fajny, ale szkoda, że u Ciebie się nie spisał
OdpowiedzUsuńTaką mam skórę!
UsuńAle dla młodszych powinien być OK!
Pierwszy raz widzę nazwę tej firmy na oczy, pierwszy raz czytam coś na temat tych kosmetyków... Może kiedyś wpadną do mojego składziku kosmetycznego, ceny widzę przystępne, ale czy gdzieś natknę się na nie stacjonarnie, to chyba małe szanse, a jednak większość kosmetyków kupuję w tradycyjny sposób i tak też wolę, otworzyć, powąchać, przetestować...
OdpowiedzUsuń