Prowadzenie bloga m.in. „urodowego” sprawia, ze sięgam po kosmetyki, których kiedyś nie używałam.
Po pierwszym kremie BB, sięgnęłam po kredkę do oczu, która trafiła do mnie razem z tym kremem ze sklepu Costasy.pl.
Wcześniej nie kupowałam takich produktów z dwóch powodów: pierwszym była wrażliwa skóra wokół oczu, a drugim – nieumiejętność malowania się kredkami. A może też niechęć do nauczenia się? ;-)
Przyzwyczaiłam się malować „kreski” cienkim pędzelkiem i cieniem mineralnym. Mając sporą kolekcję takich ceni mogłam mieć kreski w różnych kolorach.
Był czas, że malowałam je różnymi kolorami, niemal każdego dnia inne aż kiedyś spytano mnie, ile mam tych kredek do oczu.
- Ani jednej! - odpowiedziałam. Zgodnie z prawdą. ;-)
Do naturalnej kredki do oczu z Lily Lolo poza ciekawością, przekonał mnie skład: naturalny, nie zawierający żadnych „moich alergenów”. Jeśli dobrze mu się przyjrzeć, wygląda na to, że wręcz odżywia on i pielęgnuje skórę powiek.
Używam jej od kilku tygodni i nie zauważyłam żadnych podrażnień.
Jest dostępna w dwóch kolorach: brązowym i czarnym. Zdecydowałam się na czarną i jest to ładna, głęboka czerń.
Na zdjęciach - kreska zrobiona tą kredką - cienka i roztarta, w świetle dziennym i lampy błyskowej. Obydwa zdjęcia - w dużym powiększeniu.
Kredka jest miękka i łatwo się rozciera. Nie umiem zrobić nią tak cienkiej i precyzyjnej kreski jak cieniem na cienkim pędzelki, za to łatwo uzyskuje się nią efekt podkreślenia oczu, rozcierając ją.
Można też rozetrzeć ją na całej powiece, uzyskując efekt w stylu „smokey-eye”. Próbowałam też nałożyć na to cień – wtedy kredka zachowuje się trochę jak baza. Kiedy po raz pierwszy nałożyłam na pomalowaną tą kredką powiekę cień „Khaki Sparkle”, pomyślałam, że tak mogła działać czarna baza pod cienie, która kiedyś budziła zachwyt na mineralnym forum, a którą wycofano, zanim zdecydowałam się na zakup. Kolor był podkreślony w bardzo ciekawy sposób. Myślę, że takie połączenie – czarna kredka, roztarta na powiece, a na niej "Khaki Sparkle" albo inny połyskujący cień, może być ciekawym pomysłem na makijaż wieczorowy, zwłaszcza taki „na imprezę”.
Ma jeszcze jedną zaletę: pachnie tak, jak kredki (takie do rysowania) w czasach mojego dzieciństwa. Podobno jest to zapach cedrowego drewna. Kiedy otworzyłam pudełko obudziły się te wspomnienia. Poczułam się jak w czasach, gdy miałam cztery-pięć lat i dostawałam całkiem nowe pudełko kredek, takich zaostrzonych i pachnących. Bardzo przyjemne wspomnienia. :-)
Nie potrafię porównać tej kredki z jej „mniej naturalnymi” odpowiednikami, jednak mogę polecić ją osobom o wrażliwych oczach i skórze wokół oczu.
Skład:
hydrogenated jojoba oil, caprylic/capric triglyceride, simmondsia chinensis seed oil, hydrogenated vegetable oil, butyrospermum parkii butter, mica, canola oil, copernicia cerifera cera, glyceryl caprylate, candelilla cera, tocopherol, ascorbyl palmitate [may contain ci 77499 (iron oxide)]
u mnie walają się dwie kredki do oczu i bardzo rzadko używam. Pozostaję wierna cienkiemu pędzelkowi i cieniom, ewentualnie z użyciem płynu duraline z inglota. Ale inna sprawa, że ja nie mam wrażliwych oczu, więc nie mam potrzeby inwestowania w specjalne kosmetyki
OdpowiedzUsuńU mnie też do cienkich kresek nadal będzie pędzelek i cienie.
UsuńPrezentuje się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie kosmetyki tej firmy.
OdpowiedzUsuńKurcze, a mi jakoś z żadnymi kredkami nie po drodze ;p. Kreski robię eyelinerem lub cieniem :).
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam przez całe wieki. ;-)
UsuńA cienie z czymś mieszasz, czy na sucho nakładasz pędzelkiem? :) Z kredkami też sobie nie radzę, największą popularnością cieszyła się u mnie kiedyś biała kredka do paznokci, w czasach kiedy paliłam papierosy (a fuj!). ::)
OdpowiedzUsuńA fuj! :-) Dobrze, że przestałaś. :-)
UsuńCienie mieszam z wodą. Kiedyś robiłam własną wersję "mixing medium" (woda + gliceryna).
Czarną bym wypróbowała, nie mam w tym momencie dobrej, czarnej kredki :)
OdpowiedzUsuńA jak z trwałością? To mnie interesuje bo miałam kredkę naturalną z lavery i bardzo się rozmazywała. Było to tragiczne.
OdpowiedzUsuńRozmazuje się trochę bardziej niż cienie, ale raczej nie sama z siebie, bardziej wtedy, kiedy człowiek dotyka oczu, itp. Nie używałam tej kredki z Lavery, więc nie potrafię ich porównać.
UsuńJa mam wlasnie wrażliwe oczy i niektóre produkty mnie podrażniają. Ciekawa jestem tej jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem, ale ta kredka nie szkodzi mi.
UsuńJa póki co arabskiego kohla używam ;) też ma naturalny skład ;)
OdpowiedzUsuńAle teraz i kredka kusi ...
A mnie kusi kohl arabski. :-)
UsuńCiekawa recenzja :3
OdpowiedzUsuńObserwujemy? Zaobserwuj i poinformuj o tym u mnie a na 100% się odwdzięczę
Poklikałabyś w link Sheinside w poście ? Z góry dziękuję <3
stay-possitive.blogspot.com
o firmie słyszałam, jednak nie znam tej kredki ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią kupiłabym ją sobie - ale niestety koszta tych kosmyków nie na moją kieszeń :)
OdpowiedzUsuńJeżeli się nie rozmazuje, to chcę:). dziś miałam na oku kredkę, która tak się rozmazała, że wyglądałam jak panda.
OdpowiedzUsuńja mam sporo kredek wiec raczej sie nie skuszę :) ale może kiedyś jak juz wykończę resztę : p
OdpowiedzUsuńZnakomicie, że kredka jest miękka i łatwo się rozciera. =)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kredkami, ale tutaj naturalny skład i to, że nie podrażnia pewnie skłoni wiele osób do zakupu. A no i roztarta czarna kredka + cień to mój ulubiony szybki trik na smoky:)
OdpowiedzUsuńW zasadzie to kredki do oczy mam dwie i to od bardzo niedawna i jednej jeszcze nie używałam:D
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie:) może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu zrezygnowałam z kredek na rzecz czarnych cieni, którymi właśnie robię kreski.
OdpowiedzUsuńAle te opakowania Lily Lolo tak mi sie mega podobają wizualnie, że chyba musze sobie sprawić coś od nich :D
Mnie też się bardzo podobają te nowe opakowania!
Usuńwłaśnie nie mam bloglovin i nie założę. Kiedyś miałam i z tego co pamiętam nie było ok, technicznie miałam problemy:*
OdpowiedzUsuńO, to szkoda. Gdybyś założyła, to daj znać! :-)
Usuńtaka głęboką czerń ciężko jest dostać, szkoda tylko, że nie mają jej w beżowym odcieniu. Taka wodoodporna formuła dobrze by się sprawdziła linii wodnej :)
OdpowiedzUsuńzapachem to mnie teraz zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńmam kilka kredek, ale gdy przyjdzie czas na szybki makijaż to odruchowo i tak sięgam po eyeliner lub cień :))
Zapach mnie urzeka. ;-)
UsuńEyelinera - takiego w płynie z pędzlem to już kompletnie nie umiem używać. ;-)
A jak z trwałością? Wszystko zawsze ścieram przez opadającą skórę nad powiekami....
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy taka ciapa jak ja dałaby radę się nią umalować..
Taka, jak ja, daje radę! :-) Też mam opadające powieki, ale się nie rozmazuje. Za to zawsze choćby trochę rolują mi się przez to cienie.
UsuńNie miałam kredek z Lily Lolo, ale akurat specjalnie mnie nie kusi, bo właściwie to rzadko używam kredek;). Za to cienie mają bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńMa bardzo ładny odcień i widać, że łatwo się rozciera ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuje, może czas dorobić się kredki. :)
OdpowiedzUsuńJa też kreski robię używając cieni, przede wszystkim ze względu na trwałość tak wykonanego makijażu. Jeśli chcę cienką ostrą kreskę to używam linerów. Ale jakąś kredkę w swojej kolekcji mam, od dawna zapomnianą...
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po kredkę Lily Lolo, ale w kolorze brązowym, bo lepiej się w takim czuję. :)
OdpowiedzUsuńJa używam kredki, ta ma ładną czerń, taką intensywną:)
OdpowiedzUsuńfajnie się prezentuje, jednak ja pozostaje wierna eyeylinerowi żelowemu z inglota :D
OdpowiedzUsuńz lampą wygląda nieco brązowo. Ja też nie umiem obsługiwać się kredkami, jak już to własnie cien i pędzelek.
OdpowiedzUsuńZ kredek "temperowalnych" sięgam zazwyczaj po żelowe, bo takie najbardziej się u mnie sprawują. Nie mniej cieszę się, że znalazłaś ciekawą, naturalną alternatywę. Z pewnością wiele kobiet się ucieszy :)
OdpowiedzUsuńwydaje się ciekawym kosmetykiem.... jak moja się skonczy to przetestuje :)
OdpowiedzUsuńJa mam bardzo wrażliwe oczy i pewnie u mnie by się ta kredka sprawdziła :) Dobrze też, że jest miękka.
OdpowiedzUsuńw takim razie jest to kredka dla mnie.
OdpowiedzUsuńoraz
uwielbiam zapach kredek, który pamiętam :-)
O proszę, świetna rzecz dla wrażliwców :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna pigmentacja ;))
OdpowiedzUsuńUwielbiam kredki do oczu, muszę koniecznie się jej przyjrzeć dokładniej!
OdpowiedzUsuń