Od remontu minął ponad miesiąc, ale dopiero teraz odrobiłam się ze wszystkim na tyle, żeby usiąść, i przejrzeć zdjęcia, zrobione podczas malowania i sprzątania.
W wyremontowanym pokoju ostatnio uwagę przykuwa kocie oko od Hug The Stuff. Wcześniej był to „op-artowy” dywan, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a który kilka osób uważa za migrenogenny albo powodujący zawroty głowy lub też chorobę morską. Podobno nie mogą na niego patrzeć.
Poza tym ciągle słyszę, że jest niepraktyczny. No jest. Pod tym względem, że jest czarno-biały i bardziej na nim "znać brud" niż na "melanżu". Ale jest gładki, a dla mnie najbardziej niepraktyczne są dywany z długim włosiem. A poza tym czy wszystko musi być "praktyczne"?
Nowe firanki. Wiem, że wiele osób z wnętrzarskiej blogosfery wprost nie cierpi firanek, ale ja muszę je mieć. Mieszkam w takim miejscu, że mam do wyboru firanki albo własne reality show. Materiał na celebrytkę ze mnie żaden (choć mam bloga), więc pozostają mi firanki.
Nie było łatwo znaleźć odpowiednie – te są pewnym kompromisem. Chciałam jeszcze mniej wzorzyste. I dłuższe. Ale najważniejsze, że są mało przezroczyste. :-)
A tu suszą się inne „tekstylia domowe”. Ciekawie wyglądały na tych sznurkach w łazience. Harmonia kolorystyczna + kontrast faktur. ;-)
Rośliny – rosną u mnie jak szalone. Bazylia obrodziła tego roku.
A to nowe nabytki: sukulenty na balkonie. Teraz trzeba będzie je stamtąd zabrać i gdzieś umieścić? Tylko gdzie? Ta nazwa „rojnik” nie wzięła się znikąd. One się roją...
A to uprzyjemniacz czasu o tej porze roku, a zarazem niszczyciel paznokci. Ten egzemplarz był wyjątkowo ładny - intensywnie czarny...
A oto moje "stanowisko pracy", czy też "domowe biuro" jak kto woli.
Tu powstaje "Hedonizm i Eskapizm".
Tu powstaje "Hedonizm i Eskapizm".
To na pewno jeden z najbardziej ekshibicjonistycznych moich wpisów. Dokąd zmierzam? ;-)
Fajna poduszka, bazylia mmmmm.... najlepsza taka świeża...
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :-) I najlepsza prosto z krzaczka własnego.
Usuńmieszkam na parterze, więc firanki tez muszę mieć ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Lepiej kontrolować, ile się pokazuje. :-)
UsuńNie obawiaj się, jak na najbardziej ekshibicjonistyczny wpis - pokazuje niewiele.
OdpowiedzUsuńA poduszka z kocim okiem jest niesamowita, taka realistyczna!
Bardzo. Kiedy otworzyłam pakę, to wielkie oko tak na mnie spojrzało... ;-)
UsuńKocie oko, jak kocie oko. Ale te wibrysy! ;)
UsuńBardzo mi się podobają Twoje nowe firanki :) Słonecznik świetny, chyba jeszcze nigdy nie widziałam aż tak czarnego :)
OdpowiedzUsuńJa też nie!
UsuńMusiałam go uwiecznić!
dywan jest wprost rewelacyjny :) bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńa firanki to u mnie pozycja obowiązkowa - choć wybieram te bez żadnych wzorów, delikatne a szaleję z zasłonami :)
Ja też chciałam bez wzorków, ale w tej długości były tylko z wzorkami, więc ograniczyłam wzorki do minimum (dostępnego).
Usuńja mieszkam na takim niskim parterze że też bez firanek mogę mieć własny reality show :p Poducha obłędna, bazylie w przyszłym roku posadzę, bo na sam widok aż mi ślinianki nadprodukcje zaczęły, nie wspominając już co się dzieje na widok tego bardzo urodziwego słonecznika :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńNajgorsze jest to, że bywają widzowie chętnie do oglądania takich "show". :-)
A poza tym czy wszystko musi być "praktyczne"? to zdanie jest swietne musze go zacząć używać :)) Poducha super :))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się dywan, choć gdyby mi taki ktoś podarował, przeklęłabym zarówno jego, jak i jego potomstwo. Mam dziecko i psa i wszystko MUSI być praktyczne i łatwoczyszczące się.
OdpowiedzUsuńRojniki naprawdę się roją.
Ładnie u Ciebie. Fajnie zobaczyć, skąd piszesz. :)
Hehe! :-)
UsuńSuper to o przeklęciu.
Ja kiedyś też tak myślałam i chciałam praktycznych rzeczy, ale teraz... okazuje się, że to "niepraktyczne" wcale nie jest aż tak niepraktyczne. I da się jakoś ogarnąć.
Genialny masz ten dywanik (?) pod biurkiem :D Czy mieli taki biało-niebieski? I gdzie go dostałaś? Zgaduję, że to Twoja ukochana Ikea.
OdpowiedzUsuńRojniki możesz chyba zostawić na zimę na balkonie. One w ogrodach są cały rok, tak po prostu. Nie wiem czy trzeba je osłaniać jakoś przed mrozem. Te u babci spod balkonu nigdy nie były osłaniane i jakoś żyją. Ewentualnie daj je w jakieś chłodne pomieszczenie i daj im spokój z wodą nawet do wiosny (chyba, że zaczną przypominać mumie, to wtedy trochę nawodnij).
Dywanik jest z Ikea właśnie, ale były tylko w tych kolorach (chyba jeszcze są).
UsuńRojniki na wszelki wypadek wezmę. Będą u mnie w mieszkaniu, bo nie mam gdzie ich dać, a tu jest dosyć ciepło. Będą myślały, że żyją w ciepłym kraju. Mam nadzieję, że im się spodoba.
Ja tam lubię jak firanki wiszą w oknach, gdy ich nie ma jakoś tak "goło" :)
OdpowiedzUsuńSłonecznik mnie zahipnotyzował.
OdpowiedzUsuńSuper poducha, a zdjęcie słonecznika jest niesamowite :P Niby rzecz zwykła a jednak niezwykła :P
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńPoduszka idealna dla takiej kociary jak ja. W ogóle piękne zdjęcia, też dążę do tego, żeby takie robić *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńWidzę, że wszystko utrzymane w moich ulubionych kolorach. Co prawda moje mieszkanie to jeden wielki punkt szarości aczkolwiek wprowadzam powoli coraz więcej białych elementów. Co do dywanu to muszę przyznać, że jest spełnieniem moich marzeń i stąd pytanie: Gdzie g o kupiłaś?
OdpowiedzUsuńJa też lubię biel - coraz bardziej.
UsuńDywan - Ikea.
Rąbek tajemnicy uchylony i... jest ładnie, podoba mi się :) Chociaż dywan faktycznie nieco „migrenogenny”! ;)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, mam skłonność do migren, a dywan w ogóle tak na mnie nie działa. :-)
UsuńA mi się podobają dywany z długim włosiem lub widziałam na allegro fajny w zebrę czarno biały, ale jeszcze sama nie wiem jaki kupię do mojej sypialni, w sumie on będzie bardziej dla ozdoby i ocieplenia pomieszczenia, więc może być niepraktyczny... :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten słonecznik!
Dywany z długim włosiem są ładne i miłe w dotyku, zwłaszcza w sypialni, gdy się bosą stopą wstaje ;-) Tylko ich prasowanie jest koszmarne - stąd dla mnie nie są praktyczne. Ten jest fajny, gładki, raz dwa się czyści.
UsuńTak, prasowanie dywanu... ;-P Miałam na myśli odkurzanie! :-)
UsuńPrzeboska jest ta poduszka! Dywan też mi się podoba! I szufladki! Pokaż resztę!
OdpowiedzUsuńPoduszka z kotem boska :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńRównież nie rozumiem szału na "praktyczne" rzeczy :) A co do firanek, to jakbym miała ich nie mieć, to chyba musiałabym mieć cały czas rolety zasłonięte i świata bym nie widziała.
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam podobnie z firankami. Może nie miałabym ich, gdybym mieszkała wysoko i poza zasięgiem wzroku ludzkiego, ale jest wprost przeciwnie.
Usuńniezły tytuł, ale coś w tym jest;)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJaki tam ekshibicjonizm, słifoci z kotem, ani nawet za przeproszeniem cycków nie było, więc nadal jest z dystansem i tajemniczo :) Chociaż rozumiem Twoje opory, dla każdego granica pomiędzy prywatnością typu "non of your business", a otwartością na poziomie "Big Brothera" przebiega w zupełnie innym miejscu. Chociaż zawsze mnie zdumiewają panny piszące ze szczegółami o swoich zawiązkach i pokazujące swoje mieszkania bez pomijania zawartości szuflad, które potem mają pretensje, że nie szanuje się ich prywatności (sic!). W każdym razie, ogromnie mi się podobają Twoje firanki :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma tę granicę gdzie indziej. Może trochę przesadzam, ale wolę w tę stronę. Mam podobne odczucia do twoich, co do różnych osób. Mnie z kolei czasem szczęka opada, gdy widzę, co ludzie pokazują i piszą na Facebooku. To jest materiał na wiele prac naukowych...
UsuńTeż tak mam :)
OdpowiedzUsuńSuper post :) Zaprasza również do siebie na konkurs( do wygrania leginnsy od Shock share&block)!!!!
POZDRAWIAM CIEPLUTKO!
Piękna bazylia. Moja padła jak wróciłam z Rzymu. Chyba współlokator za bardzo się wczuł w rolę podlewacza i ją przelał. ;)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, choć bazylię chyba niełatwo przelać, prościej ją zasuszyć. :-)
Usuńi dobrze że ktroś uwiecznia każde chwile xd
OdpowiedzUsuń:-) Mam taką manię. :-)
UsuńW miarę oglądania apetyt rośnie ;D i chciałoby się więcej...
OdpowiedzUsuńTytuł wpisu skojarzył mi się z programem na National Geographic kiedy wzięli jakieś 3 czy 4 osoby do odegrania scenek, zanim to się stało pytali kto w jakim zawodzie pracuje. I była wśród nich jedna kobieta. I kobieta mówi ''blogerka wegańsko-modowa''. Wszyscy wybuchnęli śmiechem :D.
OdpowiedzUsuńHehe! :-)
UsuńCiekawie jest mieć taki zawód.
Czasami trzeba się trochę uzewnętrznić, dzięki temu wszyscy się trochę do siebie zbliżamy :) Ja muszę wrócić do hodowli ziółek bo ostatnie zginęły śmiercią naturalną zrzucone przez mojego narzeczonego :)
OdpowiedzUsuńOj, to okrutnik. Moje czasem też są przewracane przez różne osoby, ale jakoś to przeżywają - twarde są.
Usuńbardzo dobrze ! podoba mi sie ten wpis, malymi kroczkami... ogolnie u mnie w domu tez nie ma firanek.. jakos nie umiem bawic sie w dopasowywanie zeby pasowaly.. ;)
OdpowiedzUsuń>> NOWA NOTKA zapraszam na mój blog <<
:-)
UsuńPiękne roślinki, u mnie niestety wszystko bardzo marnie rośnie.
OdpowiedzUsuńMnie rośliny niestety nie lubią, nie mam do nich ręki, piękne zioła. Bardzo podoba mi się Twoja poduszka z kotem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie lubię firanek, ale to dlatego, że po prostu w domu rodzinnym są strasznie upierdliwe. Za to podobają mi się takie niteczki i raczej to w nie zainwestuję.
OdpowiedzUsuńCo do roślinek - nie przepadam za nimi, ale jak już będe urządzać własną kuchnie, to parę doniczek ze świeżymi ziołami pięknie wygląda.
Poducha i dywan nie w moim stylu. :)
To mamy dosyć różne upodobania. Zioła się przydają w kuchni.
Usuńniezłe centrum dowodzenia! a poduszka super! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ten dywan, ale ja niestety rezygnuje z białego materiały we wnętrzu, z czarnym kotem to ciężko:P
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie! :-)
UsuńCzarne koty są super! :-)
Uwielbiam remonty :) Aktualnie jestem na etapie wykończeniówki w domy, w którym zamieszkam z moim Lubym - ileż to pracy, ale też mnóstwo satysfakcji, kiedy już widać efekty :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wybór firanek :) Zamiast nich skusiłabym się na ciężkie zasłony np:)
Ja zasłony mam swoją ścieżką - kiedy się zapala światło, trzeba jeszcze je zaciągnąć, żeby nie było tego reality-show. Choć moje raczej nie są ciężkie - zasłaniają tylko okno i są w jasnych kolorach (mam małe mieszkanie, więc nie chcę go pomniejszać optycznie ciemnymi kolorami).
UsuńTeż lubię remonty, nie mam domu - trochę bym chciała, bo tam jest więcej przestrzeni, ale jednak jestem za bardzo "miejskim typem", lubię mieć wszędzie blisko, wszystko pod ręką, itp., więc mieszkanie gdzieś na przedmieściach czy za miastem mnie nie pociąga.
Za szybko wysłałam...
UsuńAle fajnie, że masz dom, to raj dla ludzi, lubiących remonty i urządzanie wnętrz! :-)
Uważam, że jeśli małe pomieszczenie ma sporo światła, np jedno wielkie okno ciemne kolory wcale go nie pomniejszają, a dodają smaczek, kiedy rzucić taki np grafit na jedną ścianę;)
UsuńCałe życie powtarzałam, że jestem miejskim typem i co? Przeprowadzam się z Poznania pod Jarocin i szczerze przyznam, że nie mogę się doczekać - męczy mnie już ten cały zgiełk, chyba jestem już stara:P hehehehe
Jeśli jest wielkie okno, to jest też światło i wtedy - jasne! Ale polskie mieszkania często są niedoświetlone, zwłaszcza w "ciemnych porach roku". No i też inna historia jest jeśli to jedna ściana, a inna, gdy całe mieszkanie jest ciemne.
UsuńMój pokój po pomalowaniu na biało (a był bardzo jasno beżowy) powiększył się optycznie tak,że każdy to zauważa. I jest jaśniej. :-)
Mnie zgiełk miejski nie bardzo męczy, nie wyobrażam sobie zamieszkania na stale gdzieś za miastem. Przynajmniej teraz.
Wolę małe mieszkanie w mieście niż dom... i wszędzie daleko. ;-)
Ale fajnie, że masz dom, jeśli chcesz i jeśli lubisz urządzać domy. W domu można poszaleć, jest więcej miejsca do urządzania! :-D
Masz rękę do kwiatów :)
OdpowiedzUsuńCudowne roślinki, masz do nich rękę!!
OdpowiedzUsuńPoduszka zarabista :D
OdpowiedzUsuńznalazłam dziś twój blog i będę czekała na odsłonę mieszkania-domu po remoncie,a cos na oknach to też lubię,choć nie muszę ,na szczęście jak na blokowisko mam super za oknem,ale dodają ciepła wnętrzu. wspomniany dywan ma siostra,poduszki i tapetę w tym wzorze,którą okleiłyśmy szafę i jest megasnie,dodaje życia a znów ten dywan fortuny nie kosztuje w sieciówce więc ma cieszyć oko a nie tam być od razu-praktyczny.
OdpowiedzUsuń^Zgadzam się z tym podejściem do dywanu! :-) Świetnie musi wyglądać szafa oklejona tapeta. Skąd macie taką tapetę? :-)
UsuńTę poduszczkę to bym chętnie podkradła. Jestem straszną kociarą (chociaż z moim kotem często nie możemy się porozumień) i szaleję na punkcie takich dodatków.
OdpowiedzUsuńJa tam nie mam nic przeciwko firankom, a jeśli są dodatkowo odpowiednio dobrane to tym bardziej ;) Twoje bardzo mi sie spodobały :)
OdpowiedzUsuńŚwietna poduszka-jasiek ;)))
Ależ u Ciebie jasno i czysto... Pięknie. Ale ja zagraciłabym tę przestrzeń w pół godziny. :)
OdpowiedzUsuńAle do zdjęć pewnie tez byś trochę ogarnęła? ;-)
UsuńDywan i poduszka bardzo w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńTak się poodsłaniałaś, że już wiemy o Tobie wszystko, nawet firanki nie pomogły ;)
Nie lubię firanek :p W całym mieszkaniu mam rolety typu "noc i dzień"
OdpowiedzUsuńświetna poduszka...Bardzo mi się podoba Twój blog:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń