Pod koniec roku unikam mediów. Nie znoszę tych „dyżurnych okołosylwestrowych” podsumowań, rozliczeń i bilansów.
Chociaż, przyznaję, że w tym roku sama to robię (o tutaj).
A jednak, zawsze mnie to przygnębia: było i minęło. Coś się kończy, coś przemija – każdego dnia, ale pod koniec roku na każdym kroku ktoś musi to uświadomić i sprawić, że człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym przemijaniem, tęsknić za tym, co przeminęło i tak dalej... Też tak macie?
Ten rok nie był dla mnie szczególnie fantastyczny, ale obfitował w doświadczenia i... przemija... jak wszystko... Trochę smutno...
Pierwszy stycznia to tylko data, jak każda inna, ale przez ten szum wokół niej zawsze „doły łapię”...
Choć przecież wiem, że wszystko się kończy.Nawet placek kajmakowy.
Przepisu nie będzie, bo placek nie ja upiekłam i pojęcia nie mam, jak powstał. Ale pyszny był. Był... ;-(
ludzie się cieszą, a mi jest zawsze jakoś smutno w Nowy Rok:) czas przemija, tak czy siak :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie, coś umyka, już nie wróci. Ten okres między Starym a nowym rokiem zawsze napawa mnie nostalgią.
OdpowiedzUsuńTegoroczny "koniec roku" uświadomił mi, że się starzeję :( jeszcze rok, dwa lata temu o tej porze głowiłabym się jaką kieckę założyć na sylwestrową imprezę, a dziś... zastanawiam się czy oglądać Sylwestra z jedynką, czy TVNem :)) może to brak śniegu (który nie jest może moim najukochańszym zjawiskiem pogodowym) tak mnie rozstroił i w święta i teraz, sama nie wiem:/
OdpowiedzUsuńciasto wygląda przepysznie:))
OdpowiedzUsuńA dla mnie ten rok, mimo ogromnych zmian, nie był wcale zbyt szczęśliwy. Chyba w życiu nie miałam tylu problemów na raz... dlatego tym razem z wielką nadzieją patrzę w przyszłość :)
OdpowiedzUsuńnie, ja tak nie mam, to tylko data - nie ma co się poddawać takiej melancholii
OdpowiedzUsuńbardziej dołują mnie moje urodziny w styczniu......... ;)
Mnie zawsze przytłaczał Nowy Rok, puste ulice, pełno śmieci, ludzie przemykający jak ćmy. Sylwester to też nie jest moja ulubiona impreza, bo trzeba się dobrze bawić, bo jak nie to był kiepski i takie tam...
OdpowiedzUsuńPotem jakiś pusty styczeń (też mam urodziny w styczniu i wcale mnie to nie dołuje, gdyby nie to, że nie można zaprosić przyjaciół na grilla w ogrodzie) i to czekanie na ciepło, na wiosnę.... zdecydowanie nie lubię początku roku.
Uściski :))
Ja nie spodziewałam się, że 2013 będzie aż tak złym rokiem. I tutaj nie chodzi o moje skłonności do typowo polskiego narzekania. Po prostu stwierdzam fakt. Oby kolejny był lepszy.
OdpowiedzUsuńSmutna refleksja z pięknym i pysznym ciastem w tle? :)
OdpowiedzUsuńU mnie takie smutne były Święta: mój Tato po podzieleniu się z wszystkimi opłatkiem wygłosił swoją mowę pożegnalną, a nie jest typem hipochondryka. Wskutek czego przez kilka dni wszyscy popłakiwali po kątach.
Ja osobiście nie przepadam za sylwestrem i tym całym zamieszaniem;/
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciasto wygląda apetycznie :))
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś ochoty na tego placka.
OdpowiedzUsuńMnie też dopadają smutne refleksje pod koniec roku bo nigdy nie jestem zadowolona z tego co się w danym roku wydarzyło.
Cóż, ja Nowy Rok bardzo lubię, zaczyna się coś nowego realnie - jeszcze przed przesileniem zimowym, gdy zaczynam świętować powoli, staram się zakończyć większość spraw, zapiąć na ostatni guzik, żeby zrobić miejsce dla nowych. Potem oczyszczam dom, żeby przez dwa tygodnie mieć właśnie taki czas zupełnego luzu i luksus refleksyjnego nastroju ;) Sylwestry bywają lepsze i gorsze, a Nowy Rok zawsze jest ten sam. Podsumowań raczej nie robię, ale plany na nadchodzący rok jak najbardziej. W tym roku wyjątkowo zrobiłam sobie takie podsumowanie, bo i plany na 2014 związane są bardzo ściśle z tym co się wydarzyło w 2013. Kiedyś ludzie okolice przełomu roku uważali za wyjątkowe nie bez powodu. Zaklinano przyszłość, odpędzano złe moce (wtedy bardzo realne widmo głodu itp.). Dla mnie też nie jest to tylko data w kalendarzu ;) - raczej poczucie spełnienia niż przemijania mi się generuje i tak wchodzę z nowymi przedsięwzięciami w 2014.
OdpowiedzUsuńCiasto niebywale smacznie wygląda - życzę przy takiej okazji, by 2014 obfitował w podobne przyjemności, z tą jedną, małą różnicą: niech się tak szybko nie kończą ;)
Mnie nigdy specjalnie nie dotykał koniec i zarazem początek roku. Jednak ostatnio zauważyłam, że kilka bieżących spraw starałam się mimochodem załatwić jeszcze w tym, starym roku... Słyszałam kiedyś taką mądrą myśl, że jeśli starasz się załatwić ostatnie sprawy przed końcem roku, znaczy to, że źle rozporządzałeś czasem - ponieważ one powinny być już dawno załatwione ;)
OdpowiedzUsuńA na blogowe podsumowania roku czekam (za tymi telewizyjnymi również nie przepadam) - lubię zaglądać do "głów" koleżanek blogerek :)
Ostatnie dni sprawiły, że z utęsknieniem czekam na koniec roku, ale co za tym idzie, stare problemy przejdą na nowy rok i nie da się ich naprawić, zmienić... Cieszę się jednak, że kolejny rok minął w zdrowiu moim, mojej rodziny i bliskich - to chyba najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńHej, właśnie powstał nowy projekt Wschodzące Gwiazdy, który ma na celu stworzenie "bazy" blogerów w blogosferze, poprzez prezentację blogów w wywiadach.
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana udziałem w projekcie to zapraszamy na wschodzace.blogspot.com - tam znajdziesz wszystkie informacje.
Pozdrawiamy :)
Hmm, u mnie też powrót do przeszłości i sentymentalna podróż do rodzinnego miasta.
OdpowiedzUsuńszczerze - nienawidzę tego 2013 roku i czekam aż się skończy..
OdpowiedzUsuńplacek wygląda ciekawie:) moja córka jakby zobaczyła taką ilość czekolady to zjadłaby w całości:)
lubię pod koniec roku pomyśleć co udało mi się osiągnąć przez ten cały rok i zastanowić się co mam zamiar osiągnąć w kolejnym roku :)
OdpowiedzUsuńPlacek kajmakowy kończy się przede wszystkim, kończy się bardziej, niż rok, a nawet - bardziej, niż tydzień. Ja też - od pewnego czasu - nie lubię rejestrowania kolejnych lat. Z każdym nowym rokiem robię się starsza, ale nie bardzo dojrzalsza...
OdpowiedzUsuńDla mnie 1. stycznia też jest wyjątkowy, ale z innego powodu - mam wtedy urodziny ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jestem sama... Czego jak czego, ale rozmyślania na przeszłością, refleksji to ja nie znoszę... Zawsze człowiek wtedy myśli, co by było gdyby... co byśmy zmienili, a to całkowicie nie ma sensu, bo i tak niczego nie zmienimy, możemy tylko odebrać to jako pewna lekcję i iść naprzód... Sylwester to chyba będzie dzień w którym będę bez przerwy myślała, że to moje ostatnie godziny nastu lat, potem już będzie tylko 20 i coraz więcej...
OdpowiedzUsuńNiestety koniec jednego roku i początek następnego zmusza do refleksji. Czasem nie zmienia się nic, może niewiele, ale jednak coś się kończy, przemija bezpowrotnie, ucieka nam kolejny rok życia. Dawno już przestałam podsumowywać, robić bilans strat i zysków, tworzyć postanowienia, ale coś we mnie nie pozwala przestać mieć nadziei na lepsze jutro :)
OdpowiedzUsuńwww.fragmenty-marzen.blogspot.com
ja mam pod koniec roku każdego refleksje podobno - coś mogłam zrobić lepiej, coś sprawniej, coś inaczej. ale że przeszłości nie cofnę, pozostaje mi nadzieja, że nowy rok będzie lepszy;p
OdpowiedzUsuńMam taki sam stosunek do końca roku jak Ty- zawsze napawa mnie większą melancholią niż radością, bo to przecież jednak coś się kończy... nawet, jeśli fizycznie nic się nie zmienia :)
OdpowiedzUsuńJa tam czasem lubię posłuchać/poczytać o tym co było najbardziej kojarzące się z mijającym rokiem :D A ciacho wygląda mega :D Szkoda, że nie ma przepisu :P
OdpowiedzUsuńMy z tym unikaniem mamy tak cały rok:) Im mniej człowiek wie, tym spokojniej śpi:)
OdpowiedzUsuńJa Sylwestra nigdy jakoś nie lubiłam, ale to z tego powodu, iż zawsze czułam przymus, żeby dobrze się bawić. A często jest tak, że na ten dzień akurat ja jedna, jedyna (takie jest moje odczucie) nie mam żadnych planów. Bardziej przemijanie czasu odczuwam przed swoimi urodzinami, im jestem starsza, tym większe przygnębienie czuję ;)
OdpowiedzUsuńZa to muszę się pochwalić, że dla mnie ten rok był wyjątkowo łaskawy, chociaż wydarzyły się też bardzo smutne rzeczy. Ale za to w końcu doceniłam obecność moich bliskich, ich wsparcie i miłość. Udało mi się wiele osiągnąć, znalazłam nową pasję, odnalazłam na nowo dawną przyjaźń. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie równie łaskawy :) Przepraszam, że tak się rozpisałam ;)
Pięknie ubrałaś w słowa,to co czuje (mniej lub więcej )każdy z nas.Przemijanie-temat rzeka.Zostaje nostalgia,wspomnienia,chwile do których wracamy tylko w myślach.Człowiek idzie przez życie nie zdając sobie z tego sprawy.Autorefleksja jest potrzebna-chociaż czasem boli-nie powrócą nie tylko chwile,nie powrócą również Ci,jtórych kochaliśmy,a którzy odeszli.
OdpowiedzUsuńkuuurcze a już myślałam, że podasz przepis! Uwielbiam kajmak
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zdjęcia tego ciasta najbardziej dobiły. W połączeniu z tym postem zrobiły się bardzo smutne :(
OdpowiedzUsuńRównież to odczuwam... To zwykła data.
OdpowiedzUsuńPrzyznam też, tak jak inni pisali, że zdjęcia ciasta dobiły .-.
http://anotherchaptersending.blogspot.com/
mniam, wygląda przepysznie
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! :*
Na pewno był pyszny:)
OdpowiedzUsuńJa też unikam hucznych, medialnych imprez, choć pobawić się idę. Tak samo mnie to przygnębia trochę, ale ostatecznie- w nowym roku czeka nas coś nowego i pozostaje nam wierzyć, że większość stanowić będą pozytywne rzeczy:)
To był najgorszy rok w moim życiu, więc teoretycznie się cieszę, a z drugiej strony przeraża mnie myśl, że kolejny może być jeszcze gorszy! Ale jestem pozytywnej myśli :) Przynajmniej, staram się ;)
OdpowiedzUsuńTo ja teraz czekam na "coś się zaczyna".
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Hello, i learn your blog occasionally and i own an identical one and i used to be just wondering in case you get loads of spam feedback? In that case how do you forestall it, any plugin or anything you may recommend? Im getting so much recently it is driving me mad so any help is very a lot appreciated. Anyway, in my language, there usually are not a lot good source like this.
OdpowiedzUsuńjeux de gratuits
Życzę, aby Nowy Rok 2014 był dla Ciebie równie fantastyczny jak 2013 :) U mnie ten rok średnio, choć nie najgorzej, mam nadzieję, że następny będzie lepszy :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle unikam mediów. Przynajmniej tych najpopularniejszych. Na przełomie roku nie podejmuję zwykle żadnych zobowiązań, a kolejne mijające cyfry żegnam stwierdzeniem: oby tak dalej. Ubiegły rok, przynajmniej jego druga połowa, były dla mnie ... Heh, co tu pisać. W każdym razie tym razem pożegnałam trzynastkę na końcu daty sążnistym kopem w zad. Należało jej się. :)
OdpowiedzUsuń