Lily Lolo: Bronzer „Honolulu”

Kiedy w sprzedaży pojawiły się prasowane bronzery Lily Lolo nie byłam nimi zainteresowana, miałam sypkie ;-) Jednak w miarę oglądania ich na blogach, nabierałam na nie coraz większej chęci. Szczególnie na „Honolulu”.

Lily Lolo - Honolulu - swatches

Gdy właściwie byłam już  zdecydowana, zobaczyłam jednak zdjęcie jednej z blogerek, na którym jednak bronzer ten wyraźnie błyszczał. Nie wiedziałam, czy wynika to z jego wykończenia, czy jest to kwestia np. padania światła na zdjęciu. To mnie zniechęciło, bo używam bronzerów głównie do konturowania i uznałam, że taki połysk wyklucza go z tej roli.

Lily Lolo: Bronzer Honolulu

Jednak niedługo potem zobaczyłam go u Candy Killer, która napisała, że używa go właśnie do konturowania. Odbyłam z nią całą dyskusję w komentarzach ;-) i tym sposobem dowiedziałam się, że Honolulu nie „błyszczy”, ale pozostawia satynowe wykończenie i nadaje się do konturowania.

Satynowe wykończenie to coś, co lubię. W moim wieku i przy suchej skórze matowa twarz nie wygląda za dobrze. Skusiłam się więc i mam ten oto bronzer.


„Jaki ciemny!” - przestraszyłam się, kiedy otworzyłam pudełko. Pożałowałam, że nie wzięłam jaśniejszego – „Miami Beach”. Ten odcień zalecany jest do skóry o jasnej karnacji, podczas gdy „Honolulu” powstał z myślą o osobach o średniej. Co prawda „Miami Beach” wydawał mi się na zdjęciach podobny do „Waikiki”, który już mam... „Ale może bardziej by mi pasował?” - Tak myślałam, dopóki nie spróbowałam.


Pomimo ciemnego koloru bronzer pasuje na „blade twarze” i to nawet zimą, kiedy są one jeszcze bledsze. Oczywiście warto uważać, żeby nie nałożyć go „jak szpachlą” (aczkolwiek, jak teraz oglądam niektóre tutoriale na YT, to już nie wiem… ;-)).


Dużym plusem jest odcień, który nie jest ciepły i nie ma żadnych pomarańczowych nut, ale też nie jest całkiem chłodny. Myślę, że to bardzo uniwersalny odcień. Kojarzy mi się z kolorem skóry opalonej na „zdrowy brąz”.

Lily Lolo: Bronzer Honolulu

Na poniższych zdjęciach widać go (w dużym powiększeniu) na skórze. Po prawej stronie nałożyłam go grubą warstwą, jakiej normalnie nie użyłabym na twarz, żeby pokazać Wam kolor. Po prawej – został nałożony mniej intensywnie.

Tak wygląda w świetle lampy błyskowej (sztucznym)…

Lily Lolo - Honolulu - swatches

...a tak w świetle dziennym (naturalnym).

Lily Lolo - Honolulu - swatches

Zwykle używam go na podkład mineralny, na którym bronzer bardzo dobrze się trzyma. Wykończenie jest satynowe, ale całość wykańczam pudrem „Flawless Silk”, który też daje taki satynowy efekt i wszystko pasuje.


Bronzer jest na mojej skórze trwały – jak zresztą wszystkie kosmetyki mineralne. Nie wiem też, czy właśnie dzięki temu, ze mam suchą skórę, makijaż nie trzyma się na niej tak długo. Koleżanka, która ma problem z przetłuszczającą się skórą, mówi, że jej wszystko dość szybo „znika”.

Lily Lolo - Honolulu - kosmetyki mineralne

Nie próbowałam stosować bronzera na „drogeryjne” płynne podkłady, ale używałam go na kremy BB i na nim też dobrze się trzyma, z tym, że BB krem jest bardziej „lepki” i łatwiej zrobić plamy. Można tego uniknąć np. używając pędzla typu duo-fiber (tzw. „skunksa”).

Lily Lolo - Honolulu - kosmetyki mineralne

Zwykle używam bronzera do konturowania, ale spróbowałam też nanieść go na całą twarz i efekt był ciekawy: wyglądałam jak nieco opalona, ale taką „dojrzałą”, zbrązowiałą opalenizną. Ciekawa sprawa i mam chęć poeksperymentować w tym kierunku.

Lily Lolo - Honolulu - kosmetyki mineralne

Warto zwrócić uwagę na skład, bo niewiele prasowanych kosmetyków ma taki. Żadnego talku, czy parafiny, które wielu osobom „zapychają pory”. Są za to oleje: arganowy, z granatu, rycynowy, słonecznikowy i manuka, a także hialuronian sodu. Kosmetyk działa więc także pielęgnacyjnie.


Produkt może być stosowany przez wegan, a Lily Lolo nie testuje na zwierzętach.

Bronzer bardzo przypadł mi do gustu i wbrew początkowym obawom jestem też bardzo zadowolona z koloru.

Lily Lolo - Honolulu - bronzer


Skład:
Mica, octyldodecanol, argania spinosa (argan) kernel oil, punica granatum (pomegranate) seed oil, candelilla cera, tocopherol, ricinus communis (castor) seed oil, polyglyceryl-2 isostearate/dimer dilinoleate copolymer, glyceryl caprylate, helianthus annuus (sunflower) seed oil, leptospermum scoparium (manuka) oil, sodium hyaluronate, eryngium maritimum callus culture filtrate, [+/- ci 77891 (titanium dioxide), ci 77491 (iron oxide), ci 77492 (iron oxide), ci 77499 (iron oxide)]

Lily Lolo - Honolulu - bronzer

PS. Jeśli planujecie zakupy kosmetyków Lily Lolo, na stronie Costasy.pl jest teraz karnawałowa promocja i możecie kupić je taniej!



112 komentarzy:

  1. Prasowana wersja dużo bardziej mnie kusi niż sypka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wygodniejsza w czasie wyjazdów, można nawet zabierać ją do torebki. :-) Choć sypkie mineralki też bardzo lubię.

      Usuń
  2. Ciekawie wygląda, ale jestem zadowolona z bronzera Kobo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz coś, co dobrze Ci służy, to pewnie. :-)

      Usuń
  3. Prezentuje się bardzo fajnie, ciekawi mnie jego satynowe wykończenie. Ja wzięłabym jednak jaśniejszy, mimo, ze ten też pasuje do bladolicych ;) Bardzo ładne zdjęcia. Pozdrawiam i obserwuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :-)

      Mnie też odpowiada takie wykończenie - wygląda bardziej naturalnie niż mat, a też sprawdza się przy konturowaniu.

      Usuń
  4. Wygląda bardzo przyjemnie, jednak chyba wolałabym jaśniejszy mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on nie jest specjalnie ciemny, jeśli nakłada się go normalnie, pędzlem. :-)

      Usuń
  5. Chciałabym, aby na mojej skórze Honolulu wychodził tak chłodno, u mnie wybijają za bardzo ciepłe podtony i używam go na sobie tylko do ocieplania, choć i do tego jest dla mnie za ciemny.. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ociepla się na Twojej skórze? Na mojej nie, choć mam taką skłonność (a może po prostu inne bronzery ocieplają się dużo bardziej? ;-)).

      Widziałam go na zdjęciu u Ciebie i ładnie Ci w nim było. To było jedno ze zdjęć, które mnie zachęciły.

      Usuń
  6. chyba też przeżyłam szok zdjęciowy, bo taki ciemny mi się wydaje :D na mnie na pewno byłby za ciemny i musiałabym wybrać tą wersje na którą się nie zdecydowałaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie okazał się OK, choć początkowo też tak pomyślałam. A jeszcze po drodze naoglądałam się zdjęć, bo trudno mi było się zdecydować.

      Teraz, kiedy odkryłam Youtube i zobaczyłam te tutoriale, gdzie dziewczyny "konturują się" takimi naprawdę bardzo ciemnymi bronzerami, to ten wydaje się wręcz jasny. :-)

      Usuń
  7. Piękne zdjęcia :) Bardzo podoba mi się odcień tego bronzera, jest dość neutralny, przynajmniej na Twojej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie też to przekonało, trudno znaleźć takie odcienie, jak to ktoś określił "biszkoptowe", zwykle są albo ciepłe albo (rzadziej) chłodne z różowymi albo niebieskawymi podtonami.

      Dziękuję za miłe słowa! :-)

      Usuń
  8. Powiadasz, że nie jest zbyt ciemny do jasnej karnacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mojej nie jest, a ja raczej blada jestem. Choć wygląda bardzo ciemno, aż się przestraszyłam na początku, że nie dla mnie on. ;-)

      Usuń
  9. Dla mnie a ciemny, ale Miami dla mnie odpowiedni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, ale okazał się OK. Normalnie nie nakłada się tak grubej warstwy jak na "Swatchach", ale chciałam pokazać kolor.

      Usuń
  10. Bardzo bym chciała mineralny bronzer ale myślę też o takim firmy Earthnicity :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam kosmetyków Earthnicity, więc trudno mi je porównać.

      Usuń
  11. Nie znam tego produktu, ale dzięki za link do strony chętnie sprawdzę ofertę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronie znajdziesz dużo ciekawych, mineralnych kosmetyków. :-)

      Usuń
  12. wygląda konkretnie, ale ja bardzo mało używam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dopiero od niedawna używam bardziej systematycznie.

      Usuń
  13. Muszę go zakupić i przestesowac :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygląda bardzo ciekawie. Podoba mi się kolor, a przede wszystkim skład:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, składem przebija wiele droższych kosmetyków tego typu.

      Usuń
  15. Bardzo podoba mi się odcień, nie lubię bronzerów, które "malują" na pomarańczowo :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, zwłaszcza, ze na mojej skórze kosmetyki kolorowe często się "ocieplają" i wychodzi "marchewka".

      Usuń
  16. Kosmetyki Lily Lolo bardzo mnie kuszą, zwłaszcza podkłady mineralne. Jeśli chodzi o bronzer to ja jednak jestem wierna Bahama Mama, choć Honolulu wygląda świetnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Bahama Mama. Podkłady mineralne lubię tak bardzo, że od ponad 6 lat praktycznie nie używam innych. :-)

      Usuń
  17. Bardzo podoba mi się jego odcień, lubię kosmetyki Lily Lolo :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rzeczywiście wydaje się bardzo ciemny;p Fajnie, że nie błyszczy i jest matowy :) Muszę się nad nim poważnie zastanowić :)

    OdpowiedzUsuń
  19. podoba mi się, że jest chłodny, ale sama raczej się nie skuszę, mimo iż piszesz, że nadaje się dla bladziochów :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wygląda bardzo ciekawie - tylko kolor dość ciepły - musiałabym wypróbować coś podobnego jakoś w douglas żeby go zamówić tak żeby sprawdzić czy będzie dla mnie w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi doradzić Ci drogeryjny odpowiednik, bo nie miałam tych bronzerów, które teraz są dostępne.

      Mogę zrobić porównanie z innymi bronzerami Lily Lolo albo innymi mineralnymi, które mam.

      Usuń
  21. Mam najjaśniejszą jego wersję i bardzo lubię choć nieźle muszę się namachać żeby uzyskać satysfakcjonujący efekt - ten byłby dla mnie bardziej odpowiedni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wahałam się nad tą najjaśniejszą wersją - pewnie miałabym podobnie. Tutaj na początku były obawy, ale w praktyce jest dobrze.

      Usuń
  22. Ja na razie mojego Kobo nie zamienię na nic innego ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo mnie ciekawią kosmetyki tej marki. Tego bronzera wcześniej nie widziałam a wygląda bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię kosmetyki Lily Lolo. Odkryłam je ponad 6 lat temu i pozostaję im wierna do dziś. To jedne z najlepszych "minerałków" na jakie trafiłam.

      Usuń
  24. Pięknie wygląda, chociaż rzeczywiście wydaje się ciemny :) Satynowe wykończenie bardzo lubię, bo też mam suchą skórę na policzkach

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj chyba za ciemny dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  26. wydaje mi sie, ze dla mnie moze byc zbyt ciemny ale chetnie zobaczylabym go na Twojej buzce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się obawiałam, ze może być za ciemny, a twarzy nie pokazuję - nie jestem taka ładna. :-)

      Usuń
  27. Obawiam się, że właśnie też nabrałam ochoty ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo ładne zdjęcia. .. nie znam nic tej marki :/

    OdpowiedzUsuń
  29. mam ulubieńca wśród bronzerów, ale jak przerzucę się na minerałki to na pewno go kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  30. W opakowaniu wygląda na dosc ciemny, ale na skórze już nie. mimo całej sympatii dla Lily Lolo wydaje mi się, że dla mnie będzie za ciepły, tak miałam z Soutch Beach :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nie jest tak ciepły jak South Beach, który właśnie jest ciepły.

      Zrobię porównanie tych bronzerów! :-)

      Usuń
  31. Ależ on się pięknie prezentuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jaki ciemny! To była tez moja pierwsza reakcja :DDDD
    Ale rozumiem, że bronzer tylko "straszy" ciemnością :D
    Ja wole prasowane kosmetyki, bo nie jestem zbyt sprytna w makijażu i jakoś łatwiej mi dozować je równomiernie na dwa policzki :D przy sypkich zawsze się boję, że z jednej strony sypnie mi się więcej :DDD
    Zresztą ogólnie rzadko używam różu czy bronzera... wiem, wiem, szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko straszy. :-)

      Ja się przyzwyczaiłam do sypańców, bo na nich tak naprawdę nauczyłam się malować. Odkrywam makijaż, gdy poznałam mineralny, wcześniej rzadko się malowałam i bardzo delikatnie.

      Róże i bronzery odkryłam kawał po 30 - właśnie mineralne. Wcześniej też się na nich nie znałam. :-)

      Usuń
  33. Uwielbiam kosmetyki firmy, bronzer wygląda całkiem fajnie, chyba się skuszę po zastrzyku gotówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo je lubię. Ostatnio Lily Lolo dominuje u mnie w makijażu. Odpowiada mi skład tych kosmetyków, ich "kremowość" i kolory.

      Usuń
  34. W opakowaniu wygląda na o wiele ciemniejszy niż na swatchach ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. HONOLULU brzmi jakoś znajomo :D ale wybacz, nic nie widziałam na tych zdjeciach tylko to CIASTO <3 Co to i jak to się robi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! :-)

      Ciasto to placek kajmakowy (chyba), który robi moja sąsiadka. Wygląda pysznie, smakuje... innym, ja go nie jem. :-) Ale jest bardzo fotogeniczne. Pojęcia nie mam, jak się go robi - sąsiadka dała mi przepis, ale nie piekę ciast, skoro ich nie jem. :-)

      Usuń
  36. Ja wciąż jakoś nie mogę przekonać się do bronzerów, zawsze mam wrażenie, że wyglądam jakbym była brudna :D Dlatego póki co ograniczam się do różu i rozświetlacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miałam. :-)

      Ale wszystko zależy od nałożenia. Można sobie zrobić plamy i wyglądać jak posiniaczona, ale jeśli się porządnie nałoży, to wygląda się lepiej. Zwłaszcza jeśli jest się bladawcem ze skłonnością do zielenienia na mrozie, itp., jak ja. :-)

      Usuń
  37. Sliczny kolor :) Jestem ciekawa czy roze tez maja sprasowane.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja mam cerę obecnie tłustą, więc wole produkty w proszku, których dozowanie jest dla mnie bardziej higieniczne, podoba mi się odcień tego bronzera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wygodniej jest używać sypkich z przyzwyczajenia. Ale prasowane są wygodne w czasie podróży, itp.

      Usuń
  39. Rewelacyjne zdjęcia! :) To ciasto musi być pyszne:).
    Mnie się bardzo podobają z tej firmy błyszczyki i pędzle, które wyjątkowo trafiają w moje poczucie estetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :-)

      Nie miałam błyszczyków LL, ale lubię te kosmetyki i pędzle. Też mi się podoba oprawa graficzna - ta nowa. Jest taka elegancka i "dorosła".

      Usuń
  40. ma bardzo ładny kolor! ale, ale nie rób więcej zdjęć z jedzeniem! przez Ciebie zrobiłam się głodna :D a pod ręką nie ma nic do zjedzenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że ciasto odciąga uwagę od kosmetyku. :-)

      Ale kojarzył mi się on tak świątecznie-karnawałowo i chciałam zrobić mu zdjęcia w takiej oprawie.

      Usuń
  41. A ja chętnie bym zjadła to ciasto :x :)

    OdpowiedzUsuń
  42. wygląda świetnie (ciasto lepiej, co to:D?) nawet nie wiedziałam, że jest taki :) spojrze na promocję i jak cena mnie nie zabije to moze zamowie

    OdpowiedzUsuń
  43. W opakowaniu rzeczywiście wydaje bardzovciemny. Ale nic się nie błyszczy.

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie używam bronzerów, bo nie umiem konturować twarzy :(

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja miałam podobnie, bronzer był z innej firmy, ale chodzi mi o kolor... Wydawał się za ciemny a potem okazało się że własnie wyszło dobrze :)
    Ten ma dobry skład :))

    OdpowiedzUsuń
  46. Po lekturze nabrałam ochoty na ciasto, koniecznie z polewą czekoladową ;)
    Bronzer mam z The Balm, a że ubywa go w żółwim tempie, to pewnie nie prędko kupię nowy, niemniej jednak wpis i tak mnie wciągnął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym jest polewa kajmakowa! :-)

      Mnie też wolno wychodzą kosmetyki, co zresztą mi odpowiada. Najlepiej byłoby, gdyby nigdy się nie kończyły i nie traciły ważności. ;-)

      Usuń
  47. faktycznie wygląda na niesamowicie ciemny, jestem ciekawa jak sprawdziłby się u mnie...

    OdpowiedzUsuń
  48. Śliczne zdjęcia <3 ja bronzerów nie kupuję (po prostu są dla mnie za ciemne), zamiast tego używam ciemniejszego od mojej skóry pudru. Jestem totalnym bladziochem i nakładając bronzery wyglądam jakbym usmoliła się sadzą -_______-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak robiłam. :-)

      Ale ten naprawdę nie jest taki ciemny, jak w opakowaniu i naniesiony cienką warstwą dobrze wygląda na jasnej skórze.

      Usuń
  49. Bardzo ładny kolor, akurat szukam jakiegoś ładnego bronzera :D

    OdpowiedzUsuń
  50. Wygląda świetnie, cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Bardzo mi się podobają nowe opakowania Lily Lolo. Sam bronzer też, chociaz nie jestem przekonana co do tego koloru ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się podobają te nowe opakowania. Są eleganckie i solidnie wykonane.

      Usuń
  52. Bardzo go lubię i ostatnio używam na okrągło, a wszystkie inne bronzery poszły w odstawkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Przyznam szczerze, że ostatnio zaczęłam się rozglądać za mineralnymi produktami. Najpierw chciałabym zacząć od podkładu, ale później takie perełki byłyby mile widziane w mojej kosmetyczce. Oh... i to nawet jak bardzo! :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Ładny on, fajnie że pudełeczko ma lusterko.

    OdpowiedzUsuń
  55. Kolor bardzo ładny ;) podobny mam z kiko ;)

    OdpowiedzUsuń