Lily Lolo: South Beach i Waikiki

Ostatnio pokazywałam bronzer Lili Lolo „Waikiki”. Czas na porównanie go z innym bronzerem Lily Lolo: „South Beach” oraz na kilka słów o tym drugim.


Planowałam już wcześniej pokazać zdjęcia, jednak zależało mi, żeby zrobić dobre „swatche” w świetle sztucznym i świetle dziennym. Niestety o światło dzienne było ostatnio trudno. Niby nie było zimy, ale słońca jak na lekarstwo...

Ze statystyk wyszukiwania wynika jednak, że „swatche” (czyli zdjęcia kosmetyku na skórze – pokazujące rzeczywisty kolor) należą do najbardziej poszukiwanych materiałów na blogu. Nie chcę więc wprowadzać Was w błąd pokazując przekłamane kolory i przywiązuję wagę do światła i do odzyskania właściwego koloru podczas obróbki zdjęć.

Przy okazji zwrócę Wam jeszcze uwagę na to, że kolor i tak może zostać przekłamany przez ustawienia monitora. Każdy monitor jest inaczej skalibrowany i przez te różnice mimo wszystko mogą być problemy.

To obiecane zdjęcia z porównaniem tych dwóch bronzerów.



Jak widać, Waikiki jest „biszkoptowy”, jak to ktoś określił, a „South Beach” bardziej brzoskwiniowy.

A to znacznie powiększone zdjęcia obu kosmetyków.

Lily Lolo: South Beach

Lily Lolo: Waikiki

„South Beach” zaciekawił mnie od razu, kiedy się pojawił, bo jako jedyny bronzer tej marki ma matowe wykończenie. W tego typu kosmetykach jest ono chyba najbardziej praktyczne.

Na zdjęciach zamieszczonych stronie producenta i w sklepie Costasy.pl, obydwa opisywane tu produkty wyglądają dosyć podobnie. Zakładałam więc, że „South Beach” ma podobny kolor do „Waikiki”, a różni się głównie wykończeniem.

„Waikiki” to obecnie mój ulubiony bronzer. Odpowiada mi jego konsystencja, „przyczepność”, pigmentacja. Używa się go naprawdę świetnie. Jednak czasem wolałabym użyć czegoś o bardziej matowym wykończeniu. Wyglądało na to, że „South Beach” to jest to.

Lily Lolo: Waikiki

Kiedy jednak zobaczyłam go na żywo, okazało się, że jest ciemniejszy niż „Waikiki” i ma brzoskwiniowe podtony. Dla mnie nie jest to wada, bo moja skóra ma takie podtony, ale jest na tyle jasna, że teraz, zimą, „South Beach” jest dla mnie nieco za ciemny.

Dodatkowo po jakimś czasie trochę ociepla się na skórze. Nie bardzo, ale wychodzą pomarańczowe podtony, a, w pewnym świetle  nawet różowe. To sprawia, ze pasuje mi bardziej jako róż niż bronzer i obecnie używam go w tej roli.

Odkryłam nawet, że pasują mi takie ciepłe róże. O tej porze roku wszystko robi się szare i bure (włącznie z cerą „bladych twarzy”), a taki kosmetyk sprawia, że można wyglądać bardziej zdrowo i świeżo.

Kiedy trochę się opalę, dam mu szansę, aby mógł zostać także bronzerem. Być może spróbuję nieco stonować kolor, dodając mineralnych pigmentów. Myślę też o delikatnym rozjaśnieniu go i sprawdzeniu, jak wtedy będzie wyglądać, bo konsystencja, przyczepność i wykończenie bardzo mi się podobają.

Lily Lolo: South Beach

Podobnie jak inne kosmetyki Lily Lolo i (większość kosmetyków mineralnych) dobrze kryje i jest świetnie napigmentowany. Ma dobrą „przyczepność” i jest bardzo wydajny. Opakowanie 8 g wystarczy mi na długie lata. :-)

Produkt zamknięty jest w 40 ml słoiczku z sitkiem i jest zabezpieczony przed rozsypywaniem. Podoba mi się to, że w produktach Lily Lolo nawet cienie do powiek mają takie zabezpieczenie w opakowaniach. Nie spotkałam się z tym jak dotąd w sypkich kosmetykach innych marek.

Podobnie jak inne produkty Lily Lolo nie był testowany na zwierzętach i ma całkowicie wegański skład.

Skład:
Mika, Tlenki Żelaza, Dwutlenek Tytanu 

Można go kupić u polskiego dystrybutora Lily Lolo - w sklepie Costasy.pl, a także w innych sklepach, sprzedających kosmetyki mineralne.

38 komentarzy:

  1. SB śliczny, dziś dostałam bronzer z Earthnicity podobny troszkę do Waikiki (przynajmniej po 1 maźnięciu dziś bo nie używałam jeszcze), aż się boje używać takiego świecidełka.. ;) ale może krzywdy sobie nie zrobię? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię ten bronzer od Lily Lolo właśnie na okres wakacyjno - letni, kiedy jestem już lekko opalona. Waikiki jest wówczas dla mnie za jasny. Fajne porównania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zaczynam właśnie moją przygodę z minerałami i LilyLolo i właśnie ten bronzer wybrałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładny delikatny efekt daje na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  5. moja znajome używają pudrów LILI LOLO ja osobiście nie bo ja w ogóle nie używam niczego takiego na buzię :P

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie tak ciepły odcień nie sprawdziłby się jako bronzer

    OdpowiedzUsuń
  7. Bronzery z LL trochę mnie przerażają kolorem, ale może kiedyś odważę się je wypróbować :) Chyba nawet mam odsypkę Waikiki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. carolencia.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ten Waikiki to coś dla mnie, piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie lubiłam ciepłych kolorów na policzkach, ale ostatnio zaczęłam się przekonywać także do takich odcieni. Jakoś tak zatęskniłam za słońcem, latem i postanowiłam w tym tygodniu musnąć poliki Afryką z W7. Od razu lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ceni się to, ze Waikiki jest matowy, ale dla mnie z obu prezentowanych chyba bardziej spodobałby się ten ciemniejszy właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe, że w opakowaniu różnica jest znikoma a na skórze diametralna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Waikiki jaki ładny! Jasny, piękny odcień:)

    OdpowiedzUsuń
  14. mi sie marzy jakiś mineralny podkład ale chyba taki by sie nie nadawał do mojej suchej skóry

    OdpowiedzUsuń
  15. south beach jak to wakacyjnie brzmi:))

    OdpowiedzUsuń
  16. obydwa są fajne i wydaja się subtelnie podkreślać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pytasz, czy masło miało w środku sreberko? :) tak :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ładny, ale ten "biszkoptowy" u mnie pewnie sprawdziłby się lepiej. Mam jasną cerę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja w ogóle nie używam bronzera :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Obydwa są fajne, właśnie trudno wybrać odcień przez monitor, la mojej cery, chyba SB dla matowego wykończenia.
    P.S. Z Equilibry. i szaampon i odżywka i jeszcze olejek-rewelacja, tylko w szamponie jest ALs,moja siostra ma na niego np uczulenie i strasznie ją głowa swędzi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam róż i podkład mineralny, ale bronzera nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mam ani bronera, ani różu, ani podkładu. Chyba jestem z kosmosu :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Kolorki raczej nie dla mnie, ale bardzo ładne:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mysle, ze dobry fotograf może tak skutecznie "przekłamac" zdjęcie, że z najprzeciętniejszej dziewczyny uczyni pięknosc. A jakie dopiero cuda potrafiłby dokonac ze zwykłym pudrem. Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  25. I love south beach !!

    Kisses.

    OdpowiedzUsuń
  26. nie miała, jeszcze kosmetyków tej marki choć bardzo mnie interesują ten kolor biszkoptowy bardzo mi sie podoba;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Waikiki wygląda rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Waikiki^^ :D śliczne idealnie dla mego ubrązowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Czaję się bardzo na Lily Lolo, chyba wszystkie ich kosmetyki mnie kuszą, zapisuję Waikiki na listę, dziękiii :)

    OdpowiedzUsuń