Yope: żel pod prysznic i mydło w płynie „Zimowy muffin”

Lubię żele i mydła do rąk marki Yope, więc przed świętami skusiłam się na „sezonowy”, zimowy zapach.



Opis brzmiał bardzo zachęcająco: „Pachnie ciepło, słodko i po prostu wyjątkowo apetycznie. Jak jeszcze ciepły muffin marchewkowy z kandyzowaną pomarańczą.”

Jest też mowa o marchewce, dyni i gałce muszkatołowej...


Nie oparłam się. Pomyślałam, że to może być znakomity zapach na czas przedświąteczny i okołoświąteczny, który zadba o to, by odpowiednia atmosfera była nawet w łazience… ;-)


Kupiłam zestaw: mydło i żel pod prysznic.

I kupiłam też na prezenty. :-)


Bo poza zapachem producent deklaruje, że oba środki myjące działają delikatnie, a 98% ich składników jest pochodzenia naturalnego. Mnie takie argumenty przekonują...


Dlatego poczułam się nieco rozczarowana, bo choć żel i mydło rzeczywiście są łagodniejsze niż większość dostępnych w drogeriach środków tego typu, to jednak trochę wysuszają mi skórę. Bardziej niż te żele i mydła Yope, których używałam wcześniej. Pomimo, że mają w składzie glicerynę i inne składniki nawilżające.


Jednak bardziej rozczarował mnie zapach. Spodziewałam się, że będzie przypominał naturalne zapachy, jak inne kosmetyki Yope. Choć oba kosmetyki zawierają wyciąg z dyni, marchwi i gałki muszkatołowej, zapach dla mnie różni się od tego, jaki unosi się w domu, gdy piecze się prawdziwą dynię z marchewką w przyprawach.


Kojarzy mi się raczej z aromatami, sypanymi do kaw i słodkich wypieków, które czuć wokół tak, że znają je nawet osoby, które nie piją tych kaw i nie jedzą  słodkich wypieków (jak ja). Tylko o ile zapach „prawdziwych” wypieków jest dla mnie apetyczny, o tyle te właśnie te aromatyzowane nie są, bo są inne. To coś takiego jak te „zapachy lodowca”, czy „bryzy arktycznej” w proszkach do prania.


Możliwe, że ktoś, kto lubi aromatyzowane „dyniowe” latte, czy „marchewkowe” muffiny, może będzie zadowolony z tego zapachu. Ja się spodziewałam apetycznego, ciepłego marchewkowego ciasta, a dostałam coś o podobnym aromacie, ale jednak nie to.


Poza tym jest OK. Żel i mydło myją jak trzeba, składy mają bardzo w porządku i wysuszają skórę mniej niż większość środków myjących.


Są zapakowane w butelki, które pięknie się prezentują w łazience i mają bardzo wygodne dozowniki.


Skład - mydło w płynie:


Aqua, coco glucoside, sodium cocoamphoacetate, cocamidopropyl betaine, glycerin, sorbitol, glyceryl oleate, xanthan gum, citric acid, parfum, gluconolactone, levulinic acid, sodium levulinate, myristica fragrans fruit extract, cucurbita pepo fruit extract, daucus carota sativa root extract, sodium benzoate, potassium sorbate, limonene, linalool.


Skład - żel pod prysznic:


aqua, coco glucoside, cocamidopropyl betaine, sodium coco-sulfate, sorbitol, parfum, sodium cocoyl/olivoyl hydrolyzrd oat protein, gluconolactone, levulinic acid, sodium astrocaryum murumuruate, citric acid, decyl glucoside, glycerin, sodium levulinate, allantoin, fructose, fructosyl cocoate/olivate, benzyl alcohol, salicylic acid, myristica fragrans fruit extract, cucurbita pepo fruit extract, daucus carota sativa root extract, sodium gluconate, sodium benzoate, potassium sorbate, limonene, linalool.



Znacie te kosmetyki? Lubicie takie „sezonowe” zapachy kosmetyków?




3 komentarze:

  1. Mnie też ostatnio rozczarowały zapachy tej marki, przestałam na nie zwracać uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie mają zbyt ładnego zapachu, bo za to wyglądem mnie przekonały :D

    OdpowiedzUsuń