Markę Khadi znam od ponad trzech lat, dzięki roślinnym farbom do włosów, których używam (pisałam o nich tutaj i tutaj). Od pewnego czasu myślałam o wypróbowaniu innych produktów Khadi, bo bardzo lubię indyjskie kosmetyki.
Kiedy konsultowałam dobór nowego koloru roślinnej farby do włosów z Panią Małgorzatą ze sklepy Helfy.pl, poleciła mi ona ajurwedyjski olejek do masażu ciała i twarzy z różą. Czytałam też o nim u Natalii. Zaciekawiły mnie jego właściwości regenerujące i interesujący, naturalny skład.
Skład:
Oryza sativa oil (olej ryżowy), Sesamum indicum oil (olej z sezamu indyjskiego), Helianthus annuus oil (olej słonecznikowyl), Rosa damascena (Róża), Rubia cordifolia (Manjistha; marzanna indyjska), Curcuma longa (ostryz długi), Curcuma aromatica Caesalpinia sappan, Tocopheryl acetate (vitamin E), Cymbopogon martinii (palczatka), Pelargonium graveolens (pelargonia pachnąca), Pterocarpus santalinus (drzewo sandałowe) Linum usitatissimum (Len zwyczajny), Prunus dulcis (Migdałowiec zwyczajny), Triticum vulgare (Pszenica), Daucus carota sativa (Marchew zwyczajna), Crocus sativus (krokus) Citral* ,Citronellol*, Geraniol*, Farnesol*, Linalool*, Limonene*.
(* część składowa naturalnego eterycznego olejku)
Większość składników znam i lubię od dawna, pozostałe (marzanna indyjska, palczatka, szafran brezylka sappan, czerwone drewno sandałowe) uznałam za obiecujące i postanowiłam wypróbować olejek.
Tym z Was, które nie interesują się jeszcze naturalnymi kosmetykami napiszę, że oleje ryżowy, sezamowy, słonecznikowy, lniany i migdałowy świetnie nawilżają skórę. Natłuszczają ją, przez co zapobiegają utracie wilgoci oraz dodatkowo zmiękczają skórę i sprawiają, że jest bardziej elastyczna.
Jest to korzystne zwłaszcza w przypadku cery dojrzałej, tracącej elastyczność. Takiej skórze dodatkowe korzyści zapewnia geranium, które nawadnia suchą i dojrzałą skórę oraz palmarosa, która (podobno) spłyca zmarszczki. Róża damasceńska, poza tym, że pięknie pachnie (mój ulubiony różany zapach), dodatkowo nawilża i zmiękcza skórę.
Kurkuma, Kasturi Manjal i szafran wpływają korzystnie na cerę i poprawiają jej koloryt. Producent obiecuje nawet rozjaśnienie piegów i miejscowych przebarwień. Ma w tym pomóc delikatne złuszczenie, które zapewnia brezylka sappan.
Kurkuma i szafran, choć same mają intensywny żółty kolor i są nawet wykorzystywane jako barwnik, podobno rozjaśniają skórę. Mimo to przez lata obawiałam się stosować słynną maseczkę z kurkumy. Obawiałam się, że choć świetnie się sprawdza u Hindusek, na mojej skórze („typowo europejskiej”) może pozostawić żółte plamy. Teraz, także dzięki używaniu tego olejku, pozbywam się tych obaw i chyba w końcu wypróbuję tę maseczkę. ;-)
Olejki eteryczne, nadające zapach kosmetykowi dobrano także pod kątem ich aromaterapeutycznego działania. Jak zapewnia producent: Palmarosa łagodzi stany wyczerpania nerwowego, daje równowagę emocjonalną, geranium uspokaja, działa antydepresyjnie.
Zgodnie z instrukcją należy stosować 10-15 ml oleju do masażu twarzy i całego ciała. Mnie wystarcza znacznie mniej – także dlatego, że nigdy nie wcieram olejku w całe ciało. Pachnie bardzo intensywnie, więc dla mnie ta ilość olejku byłaby za duża. Za to może się spodobać amatorkom mocnych zapachów. Zawarte w tym produkcie olejki eteryczne zapewniają zapach nie tylko intensywny, ale także bardzo trwały.
Kosmetyk jest więc niezwykle wydajny. Trafił w moje ręce w lutym i nadal końca nie widać. Choć postarałam się zużyć ponad połowę, zanim napiszę recenzję! Wiem, że wiele blogerek nie pisze o produkcie, dopóki go nie „zdenkuje”, ale wydajność niektórych kosmetyków sprawia, że takie recenzje powstałyby bardzo długo. Mam wrażenie, że „statystycznie rzecz biorąc”* kosmetyki naturalne są znacznie bardziej wydajne niż „drogeryjne” i o ile te drugie szybko się kończą, te pierwsze zdarza się używać całymi miesiącami. Dlatego nawet jeśli są droższe, wydajność często to równoważy.
Olejek jest żółto-pomarańczowy. Tę barwę zawdzięcza prawdopodobnie olejowi z marchwi, kurkumie i szafranowi. Być może także czerwonemu drzewu sandałowemu?
Na szczęście nie barwi skóry. Jak wspomniałam, początkowo trochę się tego obawiałam.
Zapach jest bardzo intensywny. Tak to bywa w indyjskich kosmetykach. :-) Jednak nie jest to zapach „typowo indyjski”. Nie czuć w nim drewna sandałowego, czy innych „indyjskich” nut znanych. Pachnie różą z dodatkiem pelargonii. Tu doznałam lekkiego rozczarowania, bo miałam nadzieję, że bardziej będzie czuć różę damasceńską, której miodowy zapach bardzo lubię. Jednak zapach zdominował olejek palmarozowy. Nadal jest przyjemny dla nosa, ale... nie jest to róża damasceńska. :-(
Olejek jest uniwersalny: można go używać do twarzy – pod krem albo zamiast niego, do ciała i do włosów.
Producent zaleca nałożyć kosmetyk na całe ciało, a później rozpylić na skórę wodę różaną. :-)
Jak wspomniałam, z uwagi na przyjemny, ale mocny zapach stosuję na mniejsze „powierzchnie”. Polubiłam używać go w charakterze kremu do rąk, do stóp i łydek oraz na miejscowo przesuszoną skórę. Szybko przywraca nawilżenie, a przy tym pięknie pachnie. Jeśli lubicie różane zapachy, ten olejek Wam to zapewni.
Nie zauważyłam rozjaśnienia przebarwień – być może jest ono subtelne, a może po prostu olejek trzeba stosować częściej i przez dłuższy czas, aby nastąpiła widoczna poprawa? Jest też możliwe, że te zmiany są na u mnie zbyt głębokie, żeby mogło im pomóc delikatne złuszczanie naskórka. Wiem, że czasem nawet głębokie peelingi i zabiegi medycyny estetycznej nie radzą sobie z takimi zmianami, więc trudno wymagać ich od „bezinwazyjnego” i delikatnie działającego kosmetyku. Nie liczyłam na cuda w tym zakresie.
Mogę go natomiast polecić jako dobry szybko wchłaniający się i dający widoczny efekt nawilżenia olejek do twarzy i ciała. Dobrze sprawdza się zarówno na skórze dobrze nawilżonej, jak i na przesuszonej, czy wymagającej większego nawodnienia i natłuszczenia – jak skóra rąk, stóp czy miejscowe przesuszenia.
Używałam go także do włosów. Stosowałam go jako olej przed myciem i cały dom pachniał palmarozą z nutką pelargonii. ;-)
Po umyciu włosy były sprężyste i nawilżone, a przy tym nadal pachniały. :-) Pomimo tej wydajności trochę szkoda mi było tak go używać, więc zaczęłam stosować go do zabezpieczenia końcówek włosów po myciu. Włosy pachną jeszcze następnego dnia. :-)
Podsumowując: jestem zadowolona z tego olejku i mam chęć spróbować także innych z tej serii. Khadi przygotowało jeszcze kilka wersji, różniących się nieco składem i zapachem. :-) Jest jeszcze wersja z fiołkiem, z hibiskusem, z białą lilią i z różowym lotosem.
Olejki można kupić w sklepie Helfy.pl. Mam dużą butelkę (210 ml), ale jest dostępny także w małych pojemnościach - 10 ml. Myślę, że to dobry pomysł - można sprawdzić zapach i działanie kosmetyku przed zakupem większego opakowania.
Niesamowite to pierwsze zdjęcie! :)
OdpowiedzUsuńCzuję się niezwykle skuszona Twoją recenzją. Kiedyś może go przygarnę, zapach, który opisywałaś przyciąga mnie do tego olejku jak magnez :)
ooo musi być świetny i może kiedyś się na niego skusze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Przepiękne zdjęcia! :) Niesamowite.
OdpowiedzUsuńOleje, olejki itp zyskały u mnie duża sławe :D ale nie mam tego :(
Dziękuję! :-)
UsuńTez bardzo lubię oleje.
Oj ja też czuję się skuszona zwłaszcza że oleje uwielbiam, zwłaszcza do włosów. Twoja recenzja obudziła we mnie chciejstwo .
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili. https://www.youtube.com/channel/UCKfwW-eMnll66OdHOQ8z9NA
Przepiękne zdjęcia! Z khadi znam tylko henny, jednak kusi mnie co raz więcej ich produktów! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńJa też dotąd znałam tylko henny, ale olejek okazał się równie dobry.
Una, od dziś jesteś mistrzynią fotografii w moim prywatnym rankingu :)
OdpowiedzUsuńTego oleju jeszcze nie miałam, ale używałam z powodzeniem tamanu i arganowego (ten drugi akurat mam na twarzy :) ). Myślę, że na nich moja przygoda z olejami się nie skończy - poznałam ich cudowną moc na własnej skórze, DOSŁOWNIE :)
Dziękuję! Ale zdjęcie kropelek nie ja zrobiłam. Tylko "zapozowałam" ;-)
UsuńAle ja je wymyśliłam. ;-)
Bardzo lubię olej arganowy. Tamanu - w mieszankach, bo zapach ma... taki sobie... ;-)
Jakie piękne zdjęcia :) Z resztą zawsze jestem pełna podziwu kiedy publikujesz swoje na blogu ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyki naturalne faktycznie dłużej się zużywa, a szczególnie takie skoncentrowane olejki. Ten niezwykle mnie zainteresował, jednak na początek wezmę mniejszą porcję.
Dziękuję! Jak napisałam - kropelki uchwycił inny fotograf. ;-)
UsuńAle pozostałe zdjęcia (poza tymi, na których są moje ręce) podpisane logo bloga są moje.
Sprawdź mniejszą porcję, czy będzie Ci odpowiadać. Ja mam chęć przetestować tak pozostałe wersje, bo one są bardzo wydajne.
Nie znam tego olejku,ale świetnie się prezentuję:)Pierwsze zdjęcie rewelacyjne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńAle świetne zdjęcia:D. Kupiłam niedawno ten olejek komuś na prezent i dotarło do mnie, że podobno fajnie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo. :-)
UsuńJa akurat za zapachem ziołowo-różanym nie przepadam, choć właściwości ciekawe. Kurkuma kojarzy mi się typowo z barwieniem i ogórkami kiszonymi:D
OdpowiedzUsuńOlejki na twarz to super rozwiązanie dla urozmaicenia twarzowej diety. Na całe ciało po codziennym prysznicu mogłoby jednak wyjść kosztownie. Ale... raz na jakiś czas :)
Kurkuma z ogórkami kiszonymi? ;-)
UsuńTrochę się obawiałam właśnie barwienia, ale nic takiego nie miało miejsca.
nie słyszałam nigdy o tym olejku :)
OdpowiedzUsuńBrzmi fenomenalne! Ja z moimi włosami mam ciągle problemy;(
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie ze spadającymi kropelkami jest rewelacyjne. Co do olejku to musi być naprawdę świetny w działaniu, też szkoda byłoby mi go zużywać na całe włosy (mam tak z moim najdroższym jak do tej pory olejkiem z opuncji figowej). Lepiej dozować sobie mniejsze ilości by dłużej się cieszyć produktem, przez co z kolei długość używania się wydłuża i czasem rzeczywiście aż się nie chce czekać z recenzją do pustego opakowania. Ja chętnie wypróbowałabym olejek Khadi, ale z fiołkiem, taki to dopiero musi cudownie pachnieć. :)
OdpowiedzUsuńI tak długo czekałam z tą recenzją. Taki produkt to czasem zakup na wiele miesięcy, dlatego relatywnie jego cena nie jest wysoka.
UsuńCo do stosowania na włosy tutaj jest jeszcze kwestia mocnego zapachu. Po niedługim czasie pachnie nim całe pomieszczenie. :-)
uwielbiam naturalne oleje, niestety te z dodatkiem róży mnie podrażniają.... jak do tej pory niezastąpiony jest olej ze słodkich migdałów i olej arganowy :)
OdpowiedzUsuńOj, to szkoda! Mnie na szczęście róża nie uczula - i dobrze, bo lubię jej zapach.
UsuńTeż bardzo lubię olej arganowy i ze słodkich migdałów.
Zachęcająca recenzja :) Skusiłaś mnie by pobuszować po Helfy :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wyjątkowe. Urocza opadająca kropla. Nie znam w ogóle produktów Khadi . fajnie, że polubiłaś ten olejek.
OdpowiedzUsuńDzięki! :-)
UsuńMnie cały czas kuszą te oleje khadi, ale mam na razie tyle balsamow i kremów ze muszą poczekać : (
OdpowiedzUsuńTak to bywa, gdy człowiek się tym interesuje. :-)
UsuńJa właśnie wykończyłam olejek przeciwzmarszczkowy Khadi, a w kolejce czeka już olejek khadi z białą lilią. Bardzo lubię produkty naturalne o bogatych składach :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie te dwa chce teraz wypróbować. :-)
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem Twojej wiedzy na temat tych wszystkich naturalnych składników! Od razu widać, że jesteś profesjonalistką w tej dziedzinie :) Indyjskie kosmetyki zawsze mi się podobały, a zapach różany po prostu uwielbiam - tylko faktycznie szkoda, że nie jest to róża damasceńska, którą tak jak Ty uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNie jestem profesjonalistką! Kompletna ze mnie amatorka. interesuję się tym, ale daleko mi do wiedzy prawdziwych specjalistek. :-)
UsuńRóża damasceńska jest fantastyczna. Ale ten też pachnie przyjemnie.
Od jakiegoś czasu jestem wielką fanką olejków i muszę koniecznie go wypróbować! Dorzucę go do koszyka gdy będę zamawiała żele Sylveco. Szkoda tylko, że to nie róża damaceńska- też ją uwielbiam
OdpowiedzUsuńWszyscy lubią tę różę. :-)
UsuńJa z kolei muszę w końcu poznać bliżej Sylveco.
Piękne zdjęcia i bardzo szczegółowy opis. :) Po Twojej recenzji jeszcze bardziej się cieszę, że już do mnie wędruje próbka tego olejku. Był na mojej liście zakupów już długo, zarówno wersja z różą jak i białą lilią. Wielofunkcyjność i wydajność tych olejków jest niesamowita. Mam olejek do włosów z amlą i przez miesiąc zużyłam może 1/5 opakowania.
OdpowiedzUsuńNo właśnie wydajność olejów jest znacznie większa niż "tradycyjnych" odżywek czy balsamów. Dlatego wcale nie uważam, że są one drogie.
UsuńCiekawa jestem tego olejku z lilią, ale jeszcze w tym sporo mi zostało. :-)
Ja dopiero przekonuję się do jakichkolwiek olejów w pielęgnacji, więc pewnie się skuszę, ale jeszcze nie teraz :)
OdpowiedzUsuńOleje w pielęgnacji to dobry wynalazek.
UsuńPiękne zdjęcia :) Nie miałam okazji używać jeszcze tego olejku, ale zachęciłaś mnie do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńMam ten olejek, dostałam w prezencie od mojego B. Zapach cudowny, każda część mojego ciała go kocha, razem z włosami. Do tego ledwie go ubywa :)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, zachwyciłam się tą kroplą złapaną w locie!
No właśnie on jest bardzo wydajny. Dlatego nie czekałam do pustej butelki, bo testowałabym go przez wiele miesięcy. :-)
Usuńz firmą Khadi jeszcze nie miałam do czynienia,ale słyszę (czytam) same dobre rzeczy.Nie jestem pewna czy ten olejek byłby dla mnie dobry,coś nie potrafię odnaleźć zastosowań do olejów,ale kto wie.... :)
OdpowiedzUsuńMam odlewkę tego olejku od Extension Beauty i zamierzałam stosować go do masek, ale może spróbuję też na samą cerę :)
OdpowiedzUsuńNa początku mocno pachnie, ale później zapach stopniowo się ulatnia.
UsuńNie znam produktu osobiście, ale od dawna mnie kuszą
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcie z tymi kropelkami olejku! Nie miałam go jeszcze, ale taka małą wersje może zakupię ;)
OdpowiedzUsuńsuper, że mają mniejszą wersję, chociaż ja tak uwielbiam wszelkiego rodzaju oleje i olejki, że od razu kupiłabym pełną wersję :D
OdpowiedzUsuńMniejsza wersja pozwala częściej zmieniać zapachy.
Usuńnie miałam okazji używać ale recenzja bardzo mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam olejki i zapach róży damasceńskiej, szkoda że tu go nieco " zbezcześcili " :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie boskie, nie mogę się napatrzeć ♥ pięknie uchwyciłaś te ' złote " kropelki Uno :)
Uchwycił je inny fotograf. :-)
UsuńZapach i tak jest ładny.
ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa lubię olejki i używam je głównie do włosów :) tego nie znam :)
zdjecie spadających kropel! jak nie lubiłam sesy tak khadi chętnie wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńJa z kolei chcę w końcu wypróbować Sesę.
UsuńNie miałam go, ale z chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńOczarowały mnie zarówno zdjęcia jak i opis kosmetyku. Też uważam, że aromat róży damasceńskiej jest przepiękny. Kiedy raz go poczujesz pamiętasz o nim zawsze. Kosmetyk musi być fantastyczny, chętnie sprawię sobie małą buteleczkę, taką odrobinę luksusu.
OdpowiedzUsuńSkład ciekawy i opis brzmi kusząco. :) Nie miałam jeszcze z nim styczności.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
tylko nie z różą, nie lubię... jeśli chodzi o olejki to ja niedawno kupiłam kokosowy i będę testować na włosy :) jeśli się polubimy to może się skuszę na jakiś inny khadi ;p
OdpowiedzUsuńa zdjęcia super, szczególnie te kropelki bomba :)
Zaciekawiłaś mnie :) Może się skuszę na małą pojemność jakiegoś olejku ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym olejku :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia z tymi kroplami :) Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym olejku, wydaje się być bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńAle ty kusisz :) I to w dodatku kiedy na kącie widnieją pustki :( Świetne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńJakie zdjęcia! :) Wow.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo obiecująco!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego posta sama poczułam ochote na wyjazd w tamte regiony a nie sądziłam, że kiedykolwiek to sie stanie
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. A za pierwsze zdjęcie należy się jakieś wyróżnienie ;))))
OdpowiedzUsuń