Wnętrzarskie kontrowersje: 9 rzeczy, które nie wszystkim się podobają w moim mieszkaniu

Zanim zacznę blogować o urządzaniu nowego mieszkania, muszę zamieścić wpisy, które czekają na swoją kolej już kilka lat, a wiążą się z mieszkaniem, które teraz zajmuję.


Wpis o pytaniach, jakie zadają niektórzy goście w naszym mieszkaniu powstał po spotkaniu z innymi blogerkami, piszącymi o wnętrzach  i o rozmowie na temat polskiej obsesji na temat gładzi gipsowej.

Okazało się, że nie tylko u mnie brak idealnie wygładzonych ścian intryguje tyle osób, które zdają się nie rozumieć, jak można żyć bez gładzi. I że nie tylko ja lubię ściany, które nie są idealnie gładkie. ;-)

Przedstawiciele marki Benjamin Moore powiedzieli nam, że niektóre farby w Polsce się nie sprzedają, bo dobrze wyglądają właśnie na nierównych ścianach, a Polacy lubią właśnie taką idealnie gładką gładź. Przyznałam się, że nie mam gładzi, a inna blogerka  powiedziała, że ona poszła dalej, bo sama sobie zrobiła takie nierówne ściany, bo takie gładkie jej się nie podobały. Wywiązała się więc dyskusja o reakcjach różnych osób na nasze niewygładzone ściany oraz inne nietypowe rozwiązania wnętrzarskie. I tak powstał pomysł na ten wpis. :-)

Mieszkam w niewielkim mieszkaniu w starym budownictwie, gdzie nie ma gładzi, a nierówności na ścianach mają swój urok. Pasują do klimatu starego budynku z cegły i podoba mi się, jak odbijają światło. Niemniej jednak odkąd kupiliśmy to mieszkanie, co jakiś czas słyszę:

1. Kiedy położycie gładź?

(Bo jeszcze nie malowaliście?)


Chyba ludzie tak przywykli do gładzi, że zakładają, że jeśli nie ma gładzi, to nie jest pomalowane. Gdy się wprowadziliśmy uważano to za stan przejściowy. Kupiliśmy mieszkanie dosyć zrujnowane, wyremontowaliśmy je, widocznie zabrakło nam funduszy na gładź, no, ale przecież w końcu ją zrobimy, bo jak tak żyć bez gładzi?

Jednak lata mijają, a gładzi ciągle nie ma. ;-) Co jakiś czas ktoś to zauważa i pyta, kiedy zamierzamy coś z tym zrobić.

Nigdy ;-)

Ale w nowym mieszkaniu jest gładź. ;-)

2. Kiedy kupicie telewizor? 

(Może chcecie mój stary telewizor?)


Kwestia gładzi ustępuje miejsca innej ważnej sprawie, która szybko rzuca się w oczy. Jest nią brak telewizora.

Wiele lat temu, w którymś z wynajmowanych mieszkań nie mieliśmy telewizora. Nie przeszkadzało nam to. Dużo pracowaliśmy, mieliśmy też różne pasje i jeszcze pojawił się internet w domu. I tak nie byłoby czasu na oglądanie telewizji.

Szybko do tego przywykliśmy, a raczej odwykliśmy od telewizji. Choć ja właściwie nigdy nie byłam przyzwyczajona. Nigdy nie oglądałam dużo TV. W dzieciństwie jakieś dobranocki, potem – niewiele. Większości „kultowych” programów oglądanych przez moich rówieśników w ogóle nie znam. Nigdy nie wciągnęłam się w oglądanie seriali i do dziś ten stan rzeczy się utrzymuje.

Lubię oglądać filmy, ale najchętniej w kinie, a zwykle oglądam je na monitorze komputera. Obecnie coraz rzadziej z płyt, raczej z serwisów VOD. Należę też do bibliotek, w których można wypożyczać filmy.

Choć jednak telewizor jest już tak nieodzownym elementem mieszkania, że jego brak wydaje się jakiś podejrzany. Czasem ludzie sądzą, że może nie stać nas na telewizor i oferują swoje stare telewizory. To bardzo miłe, ale dziękujemy ;-)

Teraz, gdy kupiliśmy nowe mieszkanie, kiedy opowiadam komuś, jak je urządzimy albo pokazuję plan, zwykle pierwsze pytanie brzmi „Gdzie będzie telewizor?”.

Telewizor to w dzisiejszych czasach taki punkt centralny, wokół którego buduje się całą resztę, jak kiedyś wokół paleniska. ;-)


3. Dlaczego nie położycie paneli?


Nasze obecne mieszkanie ma około siedemdziesięciu lat. Na podłodze w pokojach jest więc stary drewniany parkiet. Taki klasyczny, ułożony „w jodełkę”. Antyk, zabytek i dla mnie to też ma swój urok. Pasuje do starego budynku, nierównych ścian i całego sąsiedztwa.


Wycyklinowaliśmy ten parkiet i wygląda dobrze. Teraz parkiety wróciły do łask, podobnie jak „jodełka” na podłogach – układa się tak teraz nawet panele. Był jednak czas, kiedy panele stały się wszechobecne i wiele osób uznało je za standard. Wówczas pytano też, kiedy coś zrobimy z tym niemodnym, „babcinym” parkietem? Jakieś fajne panele powinny rozwiązać ten problem. ;-)


4. Białe kafelki?!

(Nie lepiej było zainwestować w jakieś... hm... ładniejsze?
I jak to tak: bez dekorów?!)


Nasza łazienka ma około 3 metrów kwadratowych. Na jednej ze ścian jest okno (wychodzące na kuchnię). Mimo to mieści się w niej duża wanna, umywalka, WC oraz pralka. Są też dwie wiszące szafki, które mieszczą mój kosmetyczny arsenał (któremu daleko do minimalizmu) oraz półka nad drzwiami na zapasy. ;-)


Poprzedni właściciele mieli na podłodze ciemnobordowe kafelki z czarną fugą, a na ścianach niebiesko-granatowe kafelki z dekorami. Było tam ciemno, ciasno i ponuro.

Białe kafelki sprawiły, że łazienka bardzo powiększyła się optycznie. Jest jasna i przyjemna.

Podobnie zresztą stało się z pozostałą częścią mieszkania. Kiedyś nie byłam zwolenniczką bieli. To był pomysł mojego męża, ale gdy przekonałam się jakie cuda czyni biel, zostałam jej wielką fanką. :-)

Ale to sprawia, że pada kolejne pytanie:


5. Dlaczego tu tyle bieli?

Jak w szpitalu!


Od co najmniej kilkudziesięciu lat ściany w szpitalach nie są białe, ale żółte, beżowe, czasem jasnopomarańczowe. W salach operacyjnych są zielone.

Mimo to nieustannie słyszę, że białe ściany (i meble) to „szpital”. Tak jest w obecnym mieszkaniu, a w nowym będzie jeszcze bardziej biało! :-)


6. Czemu nie przeniesiecie pralki do kuchni?


Mamy mikrołazienkę, ale kuchnia jest duża (jak na niewielkie mieszkanie). Ma około 9 metrów kwadratowych i właściwie jest „kuchnią z aneksem salonowym”, bo tam przyjmuje się gości. Co prawda nie ma telewizora ;-), więc typowym salonem nie jest, bardziej jadalną, bo stoi tam stół, przy którym może usiąść nawet 6 osób.

Stół wraz z gośćmi mieści się tam, bo zabudowa kuchenna jest tylko na jednej ścianie. Nie brak jednak porad, aby zabudować drugą i tam przenieść pralkę z łazienki. Wtedy moglibyśmy jeszcze upchnąć zmywarkę, więcej szafek, no... i zagracić pomieszczenie tak, że nie byłoby już przestrzeni na życie towarzyskie. ;-(

Wtedy już byłby problem z tą jadalnią i przyjmowaniem gości (nie ma w mieszkaniu innego miejsca na ten stół), ale przecież powinniśmy, jak wszyscy normalni ludzie, mieć salon w większym pokoju. Tymczasem mamy tam biuro (pracujemy tam), no i pralki w kuchni nie będzie.

W nowym mieszkaniu również nie będzie pralki w kuchni.


7. Dlaczego nie macie salonu z „wypoczynkiem”?


...czyli tzw. „kompletem wypoczynkowym”: kanapa, fotele i ława / ławostół. To pytanie trochę się wiąże z poprzednim. Bo gdybyśmy mieli salon z prawdziwego zdarzenia z jadalnią i wypoczynkiem, to moglibyśmy do kuchni przenieść pralkę i bardziej ją zabudować. A potem zapraszając kogoś na obiad, zostawialibyśmy go w salonie z włączonym telewizorem i przynosili jedzenie, zamiast przygotowywać je rozmawiając z gośćmi... ;-)))

Dlaczego nie mamy takowego salonu wiadomo: z braku dodatkowego pomieszczenia. Gości przyjmuje się w kuchni przy stole, bo tylko tam jest miejsce. ;-)

Czasem pojawiają się więc porady, że to nasz błąd, że pracujemy w domu i musimy mieć tu biuro. Albo że moglibyśmy wymienić mieszkanie na dom gdzieś z dala od wielkomiejskiego zgiełku...

Wymieniamy je jednak na mieszkanie jeszcze bliżej wielkomiejskiego zgiełku, gdzie również „typowego salonu” nie będzie. ;-)


8. Macie firanki?! Są niemodne!

Nie lepsza roleta? Albo chociaż żaluzje?


Mam firanki.

I mam w nosie, czy są modne, czy nie.

Nie mam bowiem ambicji robienia własnego reality show dla sąsiadów, osób siedzących na ławkach na pobliskim skwerku, z których jest widok na nasze okna oraz przypadkowych przechodniów. ;-)



W nowym mieszkaniu również będę mieć firanki, choć tam nie ma aż takiego „punktu widokowego”. Cenię sobie prywatność. ;-)

A co do żaluzji to mam je na jednym oknie i bardzo żałuję. Nie cierpię ich myć.

(Zdjęcie nie przedstawia moich firanek).

9. Czemu macie taki niepraktyczny dywan?


Najbardziej kontrowersyjną rzeczą w naszym mieszkaniu jest dywan. Pięć lat temu (a nawet 5,5 roku temu) pochwaliłam się nim na blogu.

W tym dywanie zakochałam się od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłam go na którymś zagranicznym blogu. Sądziłam, że jest nieosiągalny w Polsce, ale on był w IKEA, więc szybko się u nas znalazł.

Cieszyłam się nim jak dziecko, ale niewiele osób podzielało mój entuzjazm. Dwie twierdziły, że nie mogą na niego patrzeć, bo od tego wzoru robi im się niedobrze. ;-)

Ale... jedna z tych osób ostatnio szukała tego dywanu, bo jednakże zapragnęła go kupić do swojego mieszkania! ;-)))

Niestety dywanu już nie ma w sprzedaży, co zmartwiło i mnie, bo chciałam kupić taki do nowego mieszkania (a nawet myślałam o zakupie dwóch). Droga IKEA, przywróćcie te dywany do sprzedaży, a nie pożałujecie!

Zdaniem wielu osób dywan w tych kolorach jest kompletnie niepraktyczny. Dawano mu od miesiąca do pół roku. Po tym czasie miał się nadawać do wyrzucenia.


5,5 roku później dywan ma się dobrze. Świetnie się go odkurza, bo jest tkany na płasko i śmieci w niego nie „włażą”. Największe szkody poniósł, gdy sąsiadka robiła remont i nie sprzątała klatki schodowej – pył z czerwonej cegły, z której zbudowane są ściany, snuł się wszędzie i trochę zabarwił brzegi.

* * *



Zastanawiam się czasem, czy nasze mieszkanie jest jakieś nietypowe, czy po prostu mamy w otoczeniu ludzi, którzy nie wyobrażają sobie, że można urządzić mieszkanie inaczej niż według określonych schematów.

Myślę sobie, że mieszkanie jest dla człowieka, a nie człowiek dla mieszkania. Chodzi o to, by urządzić je tak, żeby było w nim wygodnie. Dopasować je do siebie, nie do określonych standardów czy schematów.

No i do swojego gustu.

Dlatego unikam wygłaszania uwag wobec cudzych pomysłów na wnętrza. Z tego powodu czasem mam wątpliwości, czy doradzić komuś jakieś praktyczne moim zdaniem rozwiązanie. Bo może dla tej osoby ono wcale nie byłoby praktyczne? Bo odpowiada jej to, co już ma?

Jak jest u Was? Zdarza Wam się słyszeć krytyczne uwagi na temat Waszych mieszkań?

Macie gładź na ścianach, telewizor, firanki albo jakieś inne „kontrowersyjne” elementy wyposażenia wnętrz?



55 komentarzy:

  1. Jak ludzie uwielbiają komuś urządzać mieszkanie, życie i Bóg jeden wie co jeszcze. U mnie też pralki w kuchni nie ma i nie będzie, a telewizor stoi bezużyteczny, bo nie mam zamiaru płacić za oglądanie seriali czy rozmów politycznych. Jasne ściany, płytki, podłogi bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też właśnie to zniechęca do "telewizoromanii". Męczy mnie, gdy jestem u kogoś, a w tle bez przerwy rzęzi TV. To strasznie rozprasza :-)

      Usuń
  2. Ja od wielu lat (również jeszcze w wyszkowie) mam otwartą kuchnię, oddzieloną od salonu jedynie blatem roboczym. Wiele osób mi doradzało postawienie ściany (jasne.... po to ją wcześniej kułam, żeby teraz stawiać...) to nie będzie widać bałaganu w kuchni :DDDD A mi nie przeszkadza, że ktoś widzi bałagan jaki robię przygotowując jedzenie dla gości, którzy siedzą oddzieleni od kuchni jedynie blatem. Dzięki temu cały czas spędzamy ze sobą, nie jestem wyłączona z rozmów na czas pichcenia. Teraz jest to powszechne rozwiązanie, kilkanaście lat temu się sporo nasłuchałam na temat jego niepraktyczności.
    Telewizor mamy :D ale wieele lat go u nas nie było. Kupiliśmy do oglądania filmów właśnie, lub fajnych seriali, bo z czasem ekran komputerów stał się za mały albo my za ślepi... telewizji jako takiej tez nie oglądam i często nie wiem o czym ludzie rozmawiają w związku z tym (jakieś reality show, seriale w pl tv).
    Kilkanaście lat temu ludzi intrygował też brak dywanów u nas w domu. Oooo, dywany trzepiecie? Nie, nie mamy. Obecnie kupiliśmy dywan, bo Ariczka ma chore rzepki i po dywanie stabilniej się jej chodzi niż po gołej podłodze po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pralka w kuchni zawsze skłania mnie do refleksji.... ja rozumiem, że to fajne rozwiązanie, jak się w łazience zwyczajnie nie mieści, ale pranie brudnych gaci i skarpet w miejscu, gdzie się robi jedzenie jakoś mnie nie może do siebie przekonać.
      Nie chcę nikogo obrazić, po prostu dla mnie to nieco odlotowe.

      Usuń
    2. Popatrz, ile mamy wspólnego ze sobą! :-)

      Też muszę mieć stół tam, gdzie kuchnię, żeby móc gotować gościom, kiedy są u mnie i rozmawiać z nimi.

      My właśnie rozważamy TV w nowym mieszkaniu - właśnie w roli ekranu. Ale trzeba zobaczyć, jak to się tam zmieści, bo też nie chcę urządzać wszystkiego wokół ołtarze św. TV. :-)

      My mamy dywan, głównie po to, żeby nie hałasować sąsiadom kiedy jeździmy fotelami przy biurkach. I tylko w "biurze" mamy dywan - taki 2X2, ten, co na zdjęciu.

      Usuń
    3. Biedna Ariczka! Też bym kupiła dywan w tej sytuacji. :-)

      Usuń
  3. Oj to mnie by sie podobalo, lubie sciany bez gladzi i biale plytki i ogolnie wszystko o czym piszesz hahaha, nigdy natomiast mnie nie isteresuje jak zyja inni, wazne ze oni sa szczesliwi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre podejście :-)

      Widać mamy podobny gust. :-)

      Usuń
  4. Żyje w mnieszkaniu z rodzicami jeszcze :D Pralka w łazience, firaneczki na oknach i wiele wiele innych :D Mam pół pomieszczeń w tapecie, a pół pomalowanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Telewizor też mi jest niepotrzebny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. to Wasze mieszkanie i to Wam ma być tam dobrze. nie rozumiem, po co ludzie się tak wcinają :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba chcą nas naprowadzić na dobre pomysły :-)

      Usuń
  7. Też mamy firanki, nie wiem jak można bez nich żyć :D Wciąż myślałabym, że ktoś mnie podgląda :P Ale parkiet zerwaliśmy, bo za drogo wyszłaby naprawa, cyklinowanie i malowanie, żeby pasował do reszty :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie z firankami.

      I musieliśmy zerwać parkiet w przedpokoju, bo był w bardzo złym stanie. Ale w pokojach był OK i po wycyklinowaniu wygląda dobrze.

      Usuń
  8. Też mam firanki i głęboko gdzieś mam, czy są modne. A teraz jeszcze są nie tylko niemodne, ale i „polskie”. Po tym poznasz Polaka na świecie, że wiesza firanki i robi wioskę. No to ja robię wioskę. Mieszkam na parterze, chodnikiem chodzą ludzie. Olewam te światowe trendy i mam firanki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i też mam białe kafelki bez dekorów. Nie tylko w łazience, także w kuchni. Moi rodzice nie mogą ich znieść, bo właśnie"szpital". Co oni wszyscy mają z tym szpitalem?

      Usuń
    2. No właśnie nie wiem, co z tym szpitalem. Może jakieś traumy ludzie mają? :-)

      Też słyszałam, że tylko Polacy wieszają firanki. Ale też wysłuchałam opowieści koleżanki, która będąc w Holandii kąpała się w łazience bez firanek w oknach, wychodzących na ulicę. Nie ma natury ekshibicjonistki, więc musiała się nieźle nagimnastykować. :-)

      Usuń
  9. Nie wyobrażam sobie nie mieć firanek w oknach! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic mnie tak nie irytuje jak komentarze typu - a nie chcieliście sobie zrobić czegoś tak i siak? Ścian na kolorowo, narożnika w salonie, lamp z IKEA. Gdybyśmy chcieli, to byśmy zrobili! Białych ścian już się przestali czepiać, cała reszta nadal jest dyskutowana, np brak telewizora w salonie. Mamy w sypialni i to wystarcza, a reszcie musi wystarczyć nasza nudna obecność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narożnika w salonie nie chcecie? Przed telewizorem? Eee... jakieś lewe to Wasze mieszkanie! :-) (Jak nasze!)

      Usuń
    2. Lampę z Ikea mam! Ale nie ta stojącą, papierową, tylko taką wiszącą.

      Usuń
  11. Kazdy mieszka tak jak mu sie podoba. Mi bardzo podoba sie parkiet. Mieszkam w kawalerce z dzieckiem i facetem. Pokoj musi robic za sypielnie dla wszystkich, salon, bawilnie i jadalnie. Tak musi byc i co innym do tego... ��

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też żyję bez telewizora, strata czasu a i tak nic ciekawego nie ma :) I białe kafelki lubię, nawet bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. mam firanki, bardzo lubię białe płytki i jak będziemy łazienkę remontować to takie bym chciała mieć, a pralkę nigdy nie będę miała w kuchni, chociaż kuchnie mam dużą a łazienkę maluteńką:)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie kontrowersyjny jest bidet. Po co mi? Co ktoś przyjdzie, to się dziwi. XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Według mnie firanki fajnie wyglądają i dają taką świeżość, sama roleta robi trochę takie puste wnętrze. Większość z tych kontrowersji jest jak dla mnie całkowicie normalna :d :** Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Hello, thanks for the information. Have a nice day!

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mam firanki ;) Mój dom jest w sumie nowy, bo mieszkamy drugi rok :) Takich pytań u mnie akurat nie zadają, ale inne jak się wprowadziliśmy to pytali czemu tutaj zrobiliśmy tę ścianę, a nie chcieliśmy mieć większego salonu? Itp ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Łazienka w kuchni - mam podobne przemyślenia do "Co kręci Anuli". I tak, jak Ty mam dużą kuchnie i mikroskopijną łazienkę, ale właśnie tam trzymam pralkę, bo nie chcę mieć zagraconej. No i właśnie... śmierdzące skarpetki do kuchni... nie, nie, nie...

    OdpowiedzUsuń
  19. Też mam firanki. W sumie rolety i zasłony też mam :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Haha :P Też przez jakiś czas wszyscy się dziwili czemu nie mamy telewizora. W końcu kupiliśmy po kilku latach. Ale doskonale pamiętam zdziwienie wszystkich czemu tak jest. Twoje mieszkanie musi być wyjątkowe, ja zawsze lubię oglądać czyjeś mieszkania bo dużo można dowiedzieć się o właścicielach po tym jak wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak telewizora wielu osobom wydaje się podejrzany. Poza tym, że niektórzy myślą, że jak ktoś nie ma TV, to musi być bardzo biedny, są też teorie "spiskowe". Że się jest jakimś anarchistą albo w sekcie. Kiedyś w którejś pracy wspomniałam o braku telewizora i spotkałam się z wielką podejrzliwością, że pewnie w jakiejś sekcie jestem, która zabrania TV ;-)))

      Usuń
  21. U mnie mieszkanie to caly czas work in progress. Nie mam telewizora, nawet łóżka nie mam ale jakoś da się żyć, choć innych ludzi to dziwi. "Jak można mieszkać 2 lata i nie kupić sobie telewizora?" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można sobie nie kupić telewizora przez 16 lat + kilka lat wynajmowania! :-)

      Ale bez łóżka to bym nie mogła żyć. Tzn. żyłam kiedyś sypiając na różnych kanapach i rozkładankach, ale nie lubiłam tego. :-)

      Usuń
  22. hahaha jak to dobrze, że w swoim domu można zrobić wszystko tak jak się chce i nic nikomu do tego :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo teraz chyba jest taki jakiś obowiązek, że największy pokój ma KONIECZNIE być salonem, a inne sypialniami. Ja mam 2 pokoje. W małym zrobiłam sobie pokój do pracy, taki gabinet. W dużym śpię i są tam też fotele i TV (ale też przez jakiś czas nie miałam TV i się mnie czepiali). W kuchni podaję kawę, ciasta, itp., gdy ktoś przyjdzie. I prawie każdy musi mnie pouczyć, że przecież to powinno być w salonie. A w małym powinna być sypialnia. A do pracy... to sobie mogę pójść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to przerabiam! :-)

      U nas w nowym mieszkaniu w dużym pokoju będzie biuro, ale wszyscy się upierają, że to salon i nie rozumieją, czemu w salonie nie będzie czegoś (np. tego wypoczynku z TV).

      I tak! Do pracy trzeba CHODZIĆ! Nie "chodzona" praca się nie liczy! :-)

      Usuń
  24. ludzie zawsze lubią komentować i na siłę doradzać :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mi bardzo podoba się parkiet. Ja nigdy nie słucham uwag dotyczących tego jak mieszkam

    OdpowiedzUsuń
  26. Mam prawie całe mieszkanie na biało (jak w laboratorium!), mam parkiet nowy (drewno? na podłodze? drogo!) i firanki (eee...) i kocham je :) I też nie wyobrażam sobie pralki w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja lubie biale mieszkania ,szczegolnie meble. Telewizor u nas stio i wogole nie uzywamy , kafelki w calym domu (nie bede zmienac bo wynajmuje) I mam zaslony a szczerze duzo ludzi w u usa nie ma firanek w domach , puste okna

    OdpowiedzUsuń
  28. Słodki jeżu, ale ja się zdenerwowałam, czytając te uwagi :D Błagam, niech się ludzie zajmą czubkami własnego nosa!

    OdpowiedzUsuń
  29. Co do bieli: ja mam praktycznie CAŁE mieszkanie w bieli. Białe ściany, biała PODŁOGA, białe meble. Trochę akcentów czarnego, ale ogólnie mieszkanie jest bardzo białe, ale ma idealnie gładkie ściany - w innych bym umarła:D I też mam firanki, ale nie wiedziałam, że są niemodne. Za to nie mam stołu, bo trochę nie mieliśmy go jak zmieścić, ale mamy blat jadalniany połączony z wyspą:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Genialne podejście :) aranżacja wnętrz to bardzo indywidualna kwestia - w końcu nikt inny, tylko my sami spędzamy we własnych kątach najwięcej czasu i musimy czuć się w nich dobrze:) Świetnie jest wysłuchać porad innych, zapewne nieraz mogą stać się one ciekawą inspiracją. Niemniej jednak podejście "tak mają wszyscy" zdecydowanie nie powinno górować przy indywidualnym urządzaniu własnego mieszkania

    OdpowiedzUsuń
  31. Ludzie zawsze doloza swoje 5 groszy. Ja przez dlugi czas slyszalam, czemu nie mam scian pomalowanych (sa pomalowane na bialo). Poza tym mam drewniany parkiet na podlodze, to byl lament, ze nie chce kupic dywanu czy wykladziny (po co go zakrywac?). Nie mialam w domu firanek i mi to nie przeszkadzalo, ale kazdy wolal "Kup firanki!", teraz pytaja, po co Ci to skoro masz zewnetrzne rolety. Obled :P

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja tam nie słucham nawet komentarzy, mieszkam i urządzam jak mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  33. Może i nie wszystkim się podobają, ale z pewnością świadczą o osobie, jej charakterze. Te elementy z pewnością podkreślają wnętrze i nadają wyrazistości przestrzeni :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Zgadzam się z powyższymi komentarzami. Mi osobiście bardzo podobają się wyraziste dodatki, które świadczą o samym właścicielu. Doceniam geometryczność form i prostotę, minimalizm kształtów.

    OdpowiedzUsuń