Prostownica kontra suche włosy

Kilka miesięcy temu zostałam właścicielką prostownicy – urządzenia, którego powinny strzec się prawdziwe włosomaniaczki i osoby obdarzone suchymi włosami.


Włosomaniaczką „ortodoksyjną” nie jestem, ale mam suche włosy, więc uważam na wszystko, co może dodatkowo je przesuszyć. Z tego powodu długo obawiałam się prostownicy, choć widząc efekty, jakie osiągają blogerki i vlogerki przy pomocy tego urządzenia, miałam na nie wielką ochotę.

W końcu uległam, a przy okazji postanowiłam sprawdzić, czy istotnie prostownica niszczy włosy na tyle, aby należało jej unikać. We wpisie o prostownicy obiecałam, że za kilka miesięcy dam znać, jak jej używanie wpłynęło na moje włosy i wiem, że najwyższy czas to zrobić, ale przyznam, że nie zauważyłam, aby coś się wyraźnie zmieniło.

Nie oznacza to jednak, że prostownica w ogóle nie wpływa na włosy. Myślę, że brak większych zniszczeń wynika z tego, że nie używam jej zbyt intensywnie. Przeciwnie – ograniczam jej używanie do minimum i myślę, że dzięki temu udało mi się uniknąć uszkodzeń włosów.

Suche włosy są podatne na zniszczenia, a podgrzewanie wysusza włos, trzeba więc uważać, żeby nie przesadzić i nie doprowadzić do pogorszenia stanu włosów. Przestrzegam więc kilku ważnych zasad:

Prostuję całkiem suche włosy


Przede wszystkim prostuję włosy wysuszone, nie mokre. Biorąc pod uwagę temperaturę, do jakiej nagrzewają się płytki prostownicy, mokre włosy po prostu gotowałyby się. Trzeba je wcześniej wysuszyć lub odczekać aż wyschną.

Najczęściej myję włosy wieczorem przed pójściem spać, a prostuję rano następnego dnia. Są wtedy całkiem suche i jest też drugi powód, dla którego to robię – zwykle właśnie rano mam na głowie włosy „żyjące własnym życiem”. Włosy wokół twarzy, a szczególnie tzw. baby hair (coraz dłuższe wokół czoła),  potrafią stanowić niezłe wyzwanie (tu ilustracja).

Dodam, że nie kładę się spać z mokrymi włosami – myję je, czekam aż wyschną i dopiero idę spać. Ale nie prostuję po wyschnięciu a przed snem, bo podejrzewam, że wyprostowane wieczorem włosy, nocą mogą „ożyć” i licho jedno wie, co wymyślą…

Podobno są prostownice przeznaczone do układania włosów na mokro, ale większość wymaga wcześniejszego wysuszenia włosów. Prostownica, której używam (Remington S 3500 Ceramic Straight 230) należy właśnie do takich.

Prostuję tylko część włosów


Nie prostuję całości włosów, tylko te, które „nie leżą dobrze”. Problem dotyczy najczęściej włosów wokół twarzy, czasem też tych na czubku głowy. Pozostałym pozwalam układać się swobodnie, jak chcą i prostownica ich nie dotyka.

Nie zależy mi na prostych włosach, ale na tym, by dobrze się układały. Nie muszę więc prostować wszystkich, wystarczy, że „zdyscyplinuję” szalone pasma wokół twarzy, na czubku głowy czy na skroniach. Na „długości” loki wyglądają w porządku. ;-)
Odżywianie włosów jest ważne.

W przypadku suchych włosów ważne jest też ich odżywianie. Oleje i odżywki sprawiają, że włosy nabierają zdrowego połysku, objętości i po prostu wyglądają lepiej.

Prostowanie i nagrzewanie sprawia, że potrzebują one bardziej intensywnej pielęgnacji, więc warto im ją zapewnić.


Nie prostuję zbyt często


Nie używam prostownicy zbyt często. Na ogół tego nie robię, chyba, że zależy mi na ułożeniu włosów albo są one tak dziwnie poskręcane, że po prostu nie mam wyjścia. ;-)

Zgodnie z zaleceniami producenta, nie prostuję  razy tego samego pasma więcej niż raz. 

Uważam z temperaturą


Temperaturę prostownicy trzeba dopasować do rodzaju włosów. Włosom cienkim, zniszczonym, suchym wystarcza 150-170 stopni. Moje są cienkie, farbowane, suche i podatne na zniszczenia, więc stosuję najniższą temperaturę.

Początkowo zastanawiałam się, czy nie powinnam obniżyć jej jeszcze trochę. Włączałam więc nagrzewanie, potem wyłączałam i czekałam aż trochę przestygnie. To jednak nie był dobry pomysł. Za słabo nagrzana prostownica nie działa tak, jak powinna.


Dbam o prostownicę


Warto też dbać o samą prostownicę, czyszcząc jej płytki, żeby nie pozostawały na nich resztki kosmetyków czy inne zanieczyszczenia.

Zasady bezpieczeństwa


Oczywiście należy też zachować zasady bezpieczeństwa: uważać, by korzystając z prostownicy nie poparzyć sobie skóry (pamiętajcie, że kiedy jest nagrzana, jest naprawdę gorąca).

Ta wysoka temperatura może też uszkodzić inne przedmioty, czy samą prostownicę (np. kabel), jeśli zostanie odłożona nieodpowiednio. Trzeba zwrócić uwagę, czy odkładając urządzenie, umieszczamy je na izolowanej termicznie powierzchni.

Do prostownicy, którą wybrałam dołączono odporne na wysoką temperaturę opakowanie, dzięki któremu jest na czym ją położyć, nie obawiając się, że coś się stopi. Można też schować tam prostownicę niedługo po użyciu, co jest przydatne, kiedy się spieszymy.


Ciągle nie nauczyłam się osiągać takich efekty, jakie widuję u zdolnych dziewczyn na blogach i vlogach. Oszałamiające fale, piękne fryzury… niestety ciągle mi nie wychodzą. :-(

Cieszę się jednak, że w sytuacjach awaryjnych mogę szybko „ogarnąć” niesforną szopę.

Prostownica może się przydać, jeśli samodzielnie podcinamy włosy. Proste łatwiej obciąć równo, o czym właśnie się przekonałam. :-)

Korzystacie z takich urządzeń?


17 komentarzy:

  1. Ja mam proste włosy, a chętnie bym się z kimś zamieniła ;)mogłabym wtedy używać prostownicę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja używam prostownicy do podkręcania włosów :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez prostownicy wyglądałam bym jak pudel.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dwie i czasami używam, choć nie jest to częsta sprawa i zawsze dbam o zabezpieczenie włosów przed prostowaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedys gdy mialam grzywke prostowalam wlosy nawet 3 razy dziennie ... teraz jak juz grzywki nie mam... na prostownice nawet nie patrze, chyba ze mam wielkie wyjscie jak urodziny czy rocznica wtedy odstawiam sie na bostwo z prostymi jak drut wlosami :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam prostownicę z Remingtona ;) Prostuję włosy co dwa dni , czasami rzadziej, jednak moje włosy są cienkie i suche i myślę, żeby odłożyć i nie prostować

    OdpowiedzUsuń
  7. od czasu do czasu prostuję włosy, ale zawsze zabezpieczam je sprayem i również prostuję suche włosy

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie korzystam, nie mam i w sumie cieszę się, że jak był szał na prostowanie to mama nie zgodziła się na kupienie prostownicy. Pewnie w tej chwili walczyłabym o każdy kosmyk ;) Fryzjerka przy podcinaniu moich włosów wspomaga się prostownicą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje włosy są kręcone, więc czasem używam prostownicy. Również stosuje na suche włosy

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba jak każda z nas od czasu do czasu używam prostownicy, ale nie wolno przesadzać, bo bardzo częste korzystanie naprawdę osłabia włosy :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam włosy jak druty i nigdy nie uzywałam prostownicy. Ale podobne zasady odnoszą sie chociażby do lokówek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Prostownicę odstawiłam, kiedy po szalonym gimnazjalnym okresie (wszyscy prostują, prostuję i ja!) zdałam sobie sprawę, że one tak właściwie to całkiem proste są... xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jeszcze nigdy w życiu nie miałam prostownicy w rękach :P :) nie mam potrzeby i nawet używanie suszarki jest u mnie rzadkością :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja codziennie używa prostownicy - tyle,że do prostowania GRZYWKI tylko i wyłącznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moje włosy niestety bez prostownicy się nie mogą obejść. Po nocy mam totalny chaos i puch na łbie, a rano nie mam czasu na mycie głowy. Zostaje mi więc niemal codzienne prostowanie. Jak na takie traktowanie myślę, że stan moich włosów nie jest najgorszy :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś byłam wręcz uzależniona od prostownicy. Słaby sprzęt, brak zabezpieczenia i szybko zniszczyłam włosy. Z czasem odpuściłam i polubiłam moje kręciołki. Teraz po prostownicę sięgam baaardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń